Taoris na życzenie nawiedzona! ^^
Mam nadzieję, że końcówka nie zabije ciebie, jak i reszty. oO Bo wyszedł tam efekt wypicia cappuccino. xD
Mam nadzieję, że końcówka nie zabije ciebie, jak i reszty. oO Bo wyszedł tam efekt wypicia cappuccino. xD
W następnej notce wstawię chyba kolejnego one shota nie rozdział Nuhreul Wonhae. W sumie, to jeszcze zobaczę, jak mi humor dopisze. Akurat z NW chcę być o ten
rozdział lub dwa do przodu. xD No i myślę nad zrobieniem sobie malutkiej
przerwy, jakoś pod koniec roku, bo raz - boję się, że zacznę się wypalać (może to
niewiarygodne, ale ja przez calusieńki rok piszę ff prawie dzień w
dzień! oO). Więc chyba rozumiecie, że przyda mi się małe wolne. XD Dwa - mam egzaminy w styczniu. -.- No i trzy - muszę napisać próbny wzór bibliografii na polaka, więc będę musiała zawitać do świata wampirów. :D Jeśli coś się zmieni, to was o tym poinformuję.
Enjoy! <3
~ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ~
- Tao...
-Nie.
-Kochanie... no proszę. - Kris stojąc obok swojego chłopaka od dobrej chwili, patrzył na niego niczym zbity psiak i biadolił. Chciał i wręcz starał się namówić swojego ukochanego na swój genialny pomysł. Bynajmniej jego zdaniem, bo Huang, jak na daną chwilę nie wyglądał, aby go podzielał. Jedynie stał znudzony przy ladzie i starał się na niego nie patrzeć. Stanowczo wolał bardziej skupić się na robieniu kanapek niż oglądaniu tej zrozpaczonej twarzyczki Krisa. Tao wiedział, że gdy tylko spojrzy w te proszące spojrzenie drugich oczu, od razu ulegnie ich właścicielowi. A nie chciał. Nie miał zamiaru robić za jakiś muzealny posąg tylko dlatego, że jego ukochany zapragnął go namalować. Nic w tym nie byłoby jednak złego, gdyby Kris jednak był artystą z talentem, a nie jego brakiem. Jego dzieł brunet inaczej nie mógł nazwać, jak bazgrołami.Chodź musiał przyznać, że był w pewnym sensie urocze.
-Kris... - powiedział z westchnieniem, odkładając w tym samym czasie nóż na drewnianej desce. - Najpierw naucz się malować dopiero proś mnie o takie rzeczy. - spojrzał na niego z ironią.
Nie chciał ranić swojego chłopaka, no ale nie miał wyboru, aby w końcu powiedzieć mu, co o tym myśli. On chyba nigdy nie zrozumie, że jeszcze daleko mu do artysty, a co dopiero do Picasso, którym lubił się nazywać!
-Jesteś okrutny. - fuknął z grymasem blondyn, po czym nie patyczkując się, po prostu wyszedł z pomieszczenia. W kuchni zapanowała cisza, która została przerwana ciężkim westchnieniem bruneta. Jego czarne tęczówki obróciły się z ironią, a białe zęby nadgryzły zacięcie dolną wargę. W końcu sumienie kazało mu iść za wielkoludem do salonu. Kiedy się tam znalazł, ustał prę metrów przez kanapą na której siedział naburmuszony Yi Fan.
Nie umknęło uwadze pandzie, iż ten patrzy z zacięcie urażoną miną na jakieś wiadomości w telewizji. Był niemalże pewny, że tak naprawdę to co właśnie mówili, nie interesowało jego chłopaka.
Tao podszedł do mebla i usiadł na nim obok swojego ukochanego, który niemalże od razu odsunął się kawałek. Huang zignorował to i przysunął się do niego. Robili, to tak długo, dopóki Kris nie natknął się na tarasujący mu dalszą ucieczkę nałokietnik skórzanej sofy.
-Kochanie... to nie tak, że...
-Pff...- mruknął nagle, ani myśląc, aby spojrzeć na swojego chłopaka.
-Kris no... gniewasz się, bo powiedziałem prawdę? - mruknął, patrząc na niego pobłażliwie. Wspomniany jedynie co zrobił, to odkręcił się i przyłożył palec do ust, pokazując mu tym, że ma się uciszyć.
Wkurzony Tao widząc to prychnął i krzyknął...
-Yah! Wu Yi Fan! Chcesz zginąć?! - po czym zmierzył go morderczym wzrokiem. Akurat Tao sam nie wiedział, dlaczego tak właściwie się bulwersował. Czasem miał typowe babskie odchyły, polegające na walnięciu mega focha. Może w poprzednim życiu był kobietą? Kotórz to wie... Akurat z takim dodatkiem spojrzał znowu na ignorującego go dryblasa, nie dowierzając iż ten robi, to naprawdę! To było wręcz niedopuszczalne! W następnej kolejności opadł bardziej plecami na sofę, jakby wręcz chciał się w nią wchłonąć. No i na końcu ze złością skrzyżował ręce na torsie, robiąc niezadowolonego dzióbka. Yi Fan powinien teraz spojrzeć na niego z całkowitą bezradnością i zacząć gładzić go po włosach, tak jak lubił. Zdziwiło go to, że takowy ruch nie padł ze strony tego drugiego.
-Uważaj, bo się boję. - mruknął w końcu beznamiętnym głosem Wu, a w brunecie zaczeło się wręcz gotować.
- Uważaj, bo zaraz zaczniesz, jak dam ci celibat na miesiąc...o, albo na czas nieokreślony! - dogryzł mu Huang, patrząc na niego spode łba.
Oczywiście w jego oczach była idealnie widoczna oznaka wyższości. Tao bardzo dobrze wiedział iż taki szantażyk idealnie zadziała na jego ukochanego. Oczywiście kolejny raz się nie mylił, widząc przerażony wyraz twarzy Krisa. Ledwo opanował pojawienie się wrednego uśmieszku na jego ustach, kiedy poczuł tą wspaniałą satysfakcję z władzy nad blondynem.
-Aish! Czemu taki jesteś i zaczynasz kłótnię, hę?- zaczął biadolić najwyższy.
-Ja zaczynam? - zapytał z ironią ten drugi.
- A nie? Ja chciałem tylko...
-Przyszedłem tu i zapytałem czy się gniewasz za powiedzenie prawdy, więc nie wymyślaj, bo to ty przyłożyłeś palec do ust, abym się uciszył, nie ja! - krzyknął poddenerwowany. Już miał zamiar się podnosić, aby powiadomić przy okazji swojego ukochanego o zarobionym celibacie, a potem iść do łazienki. Lubił sobie czasem powyrzucać parę przekleństw do swojego odbicia w lustrze. Jednak nim zdążył wstać, dłoń Wu od razu mu to utrudniła, łapiąc jego szczupły nadgarstek i na powrót ciągnąc w stronę miękkiej sofy. Drobne ciało wpadło na to masywniejsze, a silne ramiona objęły je mocno.
-No dobrze, już dobrze. Przepraszam... zgoda? - czuły głos wielkoluda dotarł do ucha bruneta, który przez chwilę próbował się wyrwać, lecz na marne. Mruknął coś rozeźlony w szary sweterek ukochanego, w końcu poddając się i wtulając w niego mocno. Był taki mięciutki niczym miś i, jak zwykle ładnie pachniał. Dostał nawet przekonującego buziaka w głowę, co go rozczuliło i sprawiło, że nie potrafił się już dłużej gniewać.
-Eh, no dobrze... - mruknął bezradnie. - Dlaczego kocham takiego idiotę, jakim jesteś ty, hę? - duże i ciemne oczy spojrzały w te drugie, uważnie go lustrujące.
-Może za to, jaki jestem cudowny? - blondyn spojrzał na niego zalotnie.
-Boże... Chyba naprawdę oszalałem... - mruknął brunet, jakby nie słuchając tego co mówi drugi z nich.
-I przystojny?
-Chyba dawno nie patrzyłeś w lustro. -powiedział poważnie Tao, po czym po chwili ciszy zachichotał, chcąc zrobić mu na złość. - Och, no przepraszam kochanie. - chichotał dalej. Ukrył swoją twarz w zagłębieniu szyi ukochanego, tuląc się do niego coraz to mocniej. Wiedział, że ten pewnie teraz ma wykrzywione usta w grymasie, ale to nic, prawda? W razie czego, wie, jak go sobie udobruchać. Wystarczy słowo ,,celibat'' a Yi Fan nagle staje się posłuszny niczym mały psiak. Czy to nie zabawne?
-To bolało. - mimo iż smutny, to ponętny głos rozbrzmiał się przy uchu niższego, któremu aż wnet ciarki przeszły po plecach.
-Przeprosiłem. - wielkie oczy niczym u pandy spojrzały na uważnie wpatrującego się w nie dryblasa. Długie palce zaczęły dopieszczać swoim dotykiem gładką skórę na twarzy chłopaka. Wydawałoby się, że w pomieszczeniu rozległ się cichy pomruk zadowolenia, gdy tak oboje wpatrywali się namiętnie w swoje oczy.
-Przyjmę przeprosiny, jak zgodzisz się na moją propozycję. - Huang niczym poparzony odsunął się od niego, mrużąc nieufnie powieki.
-Co?
-No proszę, cię... Ostatnio mój talent naprawdę się polepszył! - zapewniał, mając całkowitą pewność, co do swoich słów.
Do tego gestykulował w powietrzu swoimi rękoma, kiedy Tao uważnie na niego patrzył. Wyglądało to naprawdę zabawne, jakby co najmniej, brał udział w jakiś wyborach. Do tego telewizor ukazujący w idealnym momencie tłum w jakimś kinie, pewnie stanowił jego mini publikę. Blondyn ostatnimi czasy, bardzo dużo ćwiczył rysowanie różnych pierdół i naprawdę widział efekty! Chciał, więc je zaprezentować poprzez namalowanie portretu swojego ukochanego, co było dla niego nie lada wyzwaniem. Jednak od czegoś trzeba zacząć, aby sprawdzić swoje nabyte umiejętności
-Jednak jeśli znowu mi odmówisz, jakoś to przeboleję... -skwitował z grymasem na buzi, opadając plecami na wygodną poduszkę leżącą za nim. Brunet zamyślił się na chwilę, rozważając za i przeciw, co do pomysłu wielkoluda.W końcu spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem na ustach. Oparł dłoń na ramieniu ukochanego, a potem na niej swój podbródek. Przez to, że po chwili wtulił twarz w zagłębienie szyi Krisusa, prawdopodobnie nieświadomie jego czarne włosy zaczęły łaskotać jego policzek.
-A jeśli się zgodzę, to przestaniemy się złościć? - zapytał szeptem, przez co jego głos wydawał się bardziej ponętny. Palec pandy zaczął przemieszczać się wzdłuż linii szczęki i podbródka blondyna, kończąc trasę na jego słodkich ustach. Ten spojrzał na niego pogodnie, po chwili uśmiechając się, jak jakiś wariat, kiedy Huang wysłał mu buziaka w powietrzu.
Yi Fan już wiedział w jakiej postaci pragnie go namalować. Pytanie tylko, czy w tej kwestii również się zgodzi?
Tao siedział od dłuższej chwili na skórzanej sofie o białym kolorze. Nerwowo bawił się swoimi palcami od rąk, patrząc w pewien sposób zawstydzony na satynową czerwień materiału. Ta zakrywała jedynie trochę jego ud i strategiczne miejsce, przez co jego naga klatka piersiowa i nogi, były podatne na lekki chłód mimo iż w pomieszczeniu było ciepło.
-Zabiję go kiedyś i siebie przy okazji. - mruknął sarkastycznie ze złością. Jego policzki były tak mocno zarumienione, jakby co najmniej wrócił z mroźnego i zimowego dworu. Naprawdę nie widział o czym myślał, kiedy zgodził się na to nawet po tym, jak jego ukochany przedstawiał mu swój pomysł. Dopiero teraz siedząc tu kompletnie nagi, zaczęło do niego dochodzić na co właśnie się zgodził. - Nigdy więcej. Pieprzony i wiecznie napalony Yi Fan! Aish.. doprawdy, to takie żenujące... - już wręcz skomlał, rozglądając się po niedużej pracowni artystycznej swojego ukochanego.
- Wołałeś coś do mnie, skarbie? - zapytał wchodzący już do pomieszczenia Kris, trzymając w ręku cały arsenał potrzebny mu do stworzenia arcydzieła. Jeśli w ogóle na takowe będzie wyglądało po ukończeniu...
Tao chciał coś odpowiedzieć, jednak powstrzymał się, kiedy domyślił się ile padłoby tu zaraz niecenzurowanych słów.
-Nie, wydawało ci się pewnie. - uśmiechnął się do niego sztucznie. Jego ciało nagle przeszedł dreszcz, kiedy powiew wiatru spowodowany wtargnięciem Yi, dodarł do niego.
-Ok, jeśli możesz, to połóż się na prawym boku, przodem do mnie. - mimo iż Huang spojrzał na niego, jak na jakiegoś wariata podczas, gdy ten go instruował, to nie zwracał na to uwagi. Teraz miał przed oczyma wizję swojego już zakończonego arcydzieła.
Tao z ociąganiem spełnił prośbę ukochanego, co chwila z zawstydzoną miną zakrywając swoje przyrodzenie. W sumie sam nie wiedział, co go tak onieśmiela, bowiem Kris ni raz widział go nagiego w sypialni. Poparł się na łokciu, opierając głowę na dłoni. Drugą rękę położył przy swoim nagim torsie, a nogi zgiął delikatnie w kolanach. Uśmiechnął się niewinnie do ukochanego, który wpatrywał się w niego rozmarzonym wzrokiem. Pewnie już mu prawie ślinka ciekła na widok tego wspaniałego ciała. Brunet miał nadzieję, że długo nie będzie musiał trwać w takiej nieruchomej pozycji. Przecież to było bardzo niewygodne! No cóż pozostało mu tylko modlić się, aby to się szybko skończyło. No i oczywiście, aby jego ukochany podczas malowania go, nie doszedł w spodniach z tego podniecenia.
Kris malował swojego ukochanego z zapartym tchem. Ten był idealnym modelem i o dziwo za wiele nie marudził, więc jego praca poszła bardzo szybko. Spojrzał ostatni raz za sztalugę, gdzie kawałek dalej leżał na sofie półnagi Zitao i zrobił końcowy ruch pędzlem. W końcu popatrzył na dokończony efekt i westchnąłem dumnie. Tao na pewno się spodoba - pomyślał, zagryzając subtelnie swoją wargę.
-Skończyłem! - jego głos rozbrzmiał się dumnie, wywołując na lekko już znudzonej twarzy ukochanego zaciekawienie. Jego usta lekko wykrzywiły się w uśmiechu, kiedy to usiadł i zaczął rozciągać zastygłe mięśnie. Yi Fan zapatrzył się przez chwilę na niego oniemiały, schodząc swoim wzrokiem od jego głowy, coraz to niżej. Kiedy był już przy pępku i kątem oka dostrzegł lekki meszek na podbrzuszu, jego dalsze wpatrywanie przerwał głos ukochanego.
-Super, bo już chciałem cię prosi o chwilę przerwy. - biadolił z miną zbitego szczeniaka. - Strasznie mi ręka zdrętwiała, więc mam nadzieję, że było warto! - powiedział groźnie wstając z sofy, i przysłaniając się satynowym materiałem, podszedł do Krisa.
-Oczywiście, że było warto! - obiecał blondyn, uśmiechając się do niego.
Wstał zaraz szybko z krzesła, obejmując twarz bruneta, aby złożyć na jego czole czuły pocałunek.
-Przepraszam, że moje kochanie musiało chwilę pocierpieć.
-Nalegam na jakiś masaż w zamian przeprosin. - zamarudził Tao, robiąc obudzonego dzióbka.
-Och, z przyjemnością spełnię twoją prośbę. - zamruczał mu do ucha, a jego dłonie zjechały na biodra chłopaka, przez co przysunął go bardziej do siebie. Zitao zaśmiał się czując na swoich podtrzymujących czerwoną satynę dłoniach te jego. Spojrzał nieśmiało na wielkoluda i musnął niewinnie jego słodkie usta.
-Dobra, czułości czułościami, ale teraz pokaż mi swoje arcydzieło. - Kris ochoczo odsunął się od swojego chłopaka po czym wskazał ręką na płótno umieszczone na sztaludze. Tao czuł w sobie pewne podekscytowanie. Widocznie bardzo zaufał słowom swojego ukochanego, nie mogąc doczekać się ujrzenia efektów jego pracy. Jednak kiedy ustał tuż obok i spojrzał na obraz... Boże... resztami sił próbował nie zabić się na miejscu nawet zasłaniającym jego penisa materiałem. Obiecał sobie, że nigdy więcej nie uwierzy w słowa swojego ukochanego, dotyczące jego talentu artystycznego. Próbował opanować nasilający się w nim gniew. Jednak z każdą sekundą wpatrywania się w to coś, na obrazie, miał ochotę rozszarpać Yi Fana na strzępy. - Kochanie... co to jest? - zapytał w miarę spokojnie.
Dryblas spojrzał na niego i zmarszczył brwi w zdziwieniu. Spojrzał na malowidło, a potem ukochanego, nadal nie rozumiejąc o co mu chodzi? Przecież jego dzieło wyglądało naprawdę wspaniale!
-No, jak to co? To jesteś ty kochanie. - powiedział wesoło, obejmując bruneta w pasie.
Ten spojrzał na niego drwiąco i niemalże od razu oderwał jego dłoń od swoich bioder.
-J-ja? - głos wojownika zadrżał drwiąco. - To coś przypominające gąsienice z rękoma niczym u Patryka ze Spongeboba, twarzą bez nosa niczym u Voldemorta, nogami, jak ogon u jakiego syrena nazywasz mną?! - krzyczał rozzłoszczony Tao, patrząc zniewieściale na Krisa, który wręcz aż cofnął się w strachu.
-A-ale skarbie...
-Żadnego ,,ale''! - wręcz warknął odsłaniając kompletnie swoje nagie ciało satynowym materiałem, aby rzucić nim w twarz blondyna. - Celibat, do odwołania. -zarządził grożąc mu palcem przed nosem i wściekły skierował się do drzwi wyjściowych.
- A-ale, kochanie...! - jęknął Kris, patrząc instynktownie na nagie pośladki Tao, kiedy ten już znikał za drzwiami.
Od ostatniego incydentu z obrazem Krisa minęło kilka dni. Jego celibat nadal nie został odwołany i pozwalał jedynie blondynowi na czułe gesty. Ten zaś czuł się wręcz, jakby żył z jakąś cnotką, bowiem seks przynajmniej raz dziennie, był ich w jakiś sposób rytuałem. Brakowało mu tego, jak cholera. Tych cichych pomroków, czy też pojękiwań ukochanego, kiedy to wił się pod nim z rozkoszy. Wu w końcu miał dosyć. Z werwą wyrzucił papierek do kosza znajdującego się w rogu ściany. Jak zwykle idealnie trafiając w sam cel.
- Już mnie o to zabłaga, abym go zerżną jak tanią dziwkę. - mruknął, uśmiechając się tajemniczo.
-Do Korei poszedłeś po ten sok i przysmaki, czy zapuściłeś korzenie w tej kuchni? - z salonu rozniósł się zirytowany głos Zitao, który w danym momencie majstrował przy laptopie i plazmie. Blondyn westchnął chcąc, jak najszybciej rozpocząć swój mały plan zniweczenia celibatu Tao. W sumie, to mu tego nie wypominał, ale tak naprawdę widział, jak temu również brakuje seksu. Tego wspaniałego uczucia, kiedy to jego pulsujący penis, rozpycha jego ciasny tyłek.
Blondyn nic już nie odpowiadając, wziął potrzebne rzeczy i powrócił do salonu. Postawił dwa kubki na stoliczku, stojącym obok jednego z foteli i otworzył pierwszą paczkę czipsów. Spojrzał na siedzącego już na ziemi Tao, który z uśmiechem poklepał miejsce obok siebie. Yi Fan nie omieszkał nie skorzystać z tego i przysiąść się blisko swojego chłopaka, który wręcz od razu wtulił się w jego ramię. Blondyn w trakcie trwania filmu, wręcz tylko czekał na idealną okazję na wdrążenie swojego planu w życie.
-Um, nie wygodnie mi tak. - fuknęła panda czując, jak zaczęły pobolewać ją plecy od niezbyt wygodnej pozycji. Wstał, więc od razu i usiadła pomiędzy rozchylonymi nogami swojego ukochanego. Jego plecy oparły się o umięśniony tors dryblasa, który uśmiechnął się tajemniczo. Wręcz od razu objął swojego ukochanego pod brzuchem, dając mu symbolicznego buziaka w kark. Tao zachichotał i wtulił się w niego bardziej. Po paru minutach oglądania, blondynowi znudził się film, więc korzystając z okazji, zaczął powoli wkradać się ręką pod luźną koszulkę Zitao. Jego dłoń uważnie gładziła umięśniony brzuch u którego mięśnie napinały się pod każdym dotykiem opuszka palców. Mężczyzna nachylił się i dodatkowo zaczął składać drobne pocałunki na karku i szyi swojego chłopaka.
-Co ty robisz? - zapytał w końcu brunet, kiedy palce blondyna niby ''przypadkowo'' zahaczyły o jego sutek.
-Co, już nawet nie mogę cię całować i dotykać? Nudzi mi się...
- Nie powiedziałem tego. Nudzi? Pff... nawet nie oczekuj niczego, po tych swoich macankach.
- Jak zawsze zawzięty. - szepnął mu do ucha Kris, a jego dłoń zjechała niżej, nagle niebezpiecznie wodząc w okolicach podbrzusza. Tao zadrżał i przymknął powieki. Musiał przyznać przed samym sobą, że wręcz chciał, aby dłoń jego chłopaka zjechała niżej. Jednak nie mógł do tego dopuścić. Szybko wciągnął powietrze i zdziwił się, kiedy ta nagle wsunęła się bezwstydnie pod materiał jego dresów i przejechała po całej długości ukrytego w bokserkach narządu.
-Kris, co ty... um... - zagryzł mocniej wargę i zaczął szybciej oddychać. Yi Fan oczywiście nie słuchał go i właśnie w danym momencie delikatnie pieścił przez materiał jego penisa. To było takie przyjemne dla naszej pandy, jednak nie mogła dopuścić do dalszego obrotu akcji. - Kochanie, przestań. - wyjęczał żałośnie, próbując oderwać ciekawską dłoń. Jednak nie udało mu się, ponieważ z każdym odczutym dotykiem w tamtym miejscu, zaprzestawał swoich sporów. Odczuwana przyjemność i chęć, aby blondyn dalej to robił, wygrała.
Wu uśmiechnął się szelmowsko pod nosem słysząc, jak jego chłopak wręcz sapie i jęczy cichutko na przemian przez nierównomierny oddech. Mógł idealnie słyszeć te chiche dźwięki, kiedy to Tao miał odchyloną głowę do tyłu i szeroko rozchylone usta tuż przy jego uchu.
-W-wyjmij go... - jęknęła panda, czując, jak bielizna zaczyna go coraz o bardziej uwierać.
-Co mam zrobić? - drażnił się z nim, specjalnie ściskając nabrzmiałego już członka. Zitao jęknął donośnie na cały salon. Automatycznie złapał za ręce ukochanego, które właśnie znajdowały się w jego dresach i dopieszczały jego przyjaciela. Miał tylko nadzieję, że wścibskie sąsiadki są wystarczająco głuche i tego nie słyszą. Jednak zawsze znajdzie się taka, która usłyszy wszystko, prócz tego co się do niej powie z niecałego metra.
-P-proszę, wyjmij go...- biadolił, wiercąc się, przez co dodatkowo zaczął pobudzać narząd ukochanego. Ten przeklną w duszy, aby tylko nie wydać jakiegoś pomruku i automatycznie zacisnął dłonie na jego ukrytym penisie. W salonie znowu rozbrzmiał się jęk. - Kris... proszę... - wspomniany tym razem włożył rękę pod gumkę bokserek. Naciągając ją dzięki dłoni, w końcu objął delikatny narząd.
- To, jak będzie z tym celibatem? - zapytał, przez co młodszy wciągnął haust powietrza, czując w czułym miejscu wyrazistszy dotyk i stanowczą ulgę, niżeli odczuwał przez już doszczętnie ciasny materiał. Jednak nadal wolałby pozbyć się tych cholernych dresów i bielizny, aby móc swobodnie zapomnieć się w przyjemności, jaką dawał mu w danej chwili Yi.
-Chyba śnisz Wu. Yi. Fan... - wysapał między przerwami podczas pojękiwania. Kris zacmokał niezadowolony.
- Oj tak i do od czasu, kiedy go założyłeś. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak doprowadzenie cię do takiego stanu, aż wręcz będziesz mnie prosił, abym cię zerżnął. - Nie czekając na odpowiedź ściągnął zwinnym ruchem do kolan ubiór chłopaka, uwalniając tym jego męskość. Na powrót chwycił prącie i zaczął stymulować je równym tempem, od czasu do czasu przejeżdżając kciukiem po jego żołędzi. Z triumfem wsłuchiwał się w coraz głośniejsze pojękiwania. Jednak im bardziej przyspieszał, tym ten coraz gorzej się wiercił i nieświadomie podniecał i jego. Po niedługiej chwili poczuł, jak coś mokrego spływa po jego dłoni. Zaskoczony tym, że ten prawdopodobnie już doszedł, spojrzał na swoją dłoń i odetchnął z ulgą widząc tylko przezroczystą wydzielinę, która była preejakulatem. Ignorując to, że właśnie owa wydzielina zaczyna robić coś na pozór lubrykanta, zaczął obdarowywać jego łabędzią szyję pocałunkami. Ciekawska dłoń znowu zawędrowała pod koszulkę Tao, aby zacząć drażnić jego twarde i sterczące sutki. Ten powstrzymywał się, jak tylko mógł, aby nie wypowiedzieć słów, które Krisus wręcz wyczekiwał. Zacisnął mocno dłonie na udach chłopaka, dysząc przez coraz większe podniecenie. Nagle dłoń zniknęła z jego członka, który od razu został otulony chłodem.
-C-co ty robisz? - zapytał zdezorientowany, z ledwością spoglądając na poważny wyraz twarzy Krisa.
-Robisz to specjalnie? - zapytał i szybko chwycił ręce bruneta, który chciał widocznie, jak najszybciej sobie ulżyć skoro nakierował dłonie na prącie. No tak, spełnienie było już blisko.
-O co ci chodzi? - szamotał się, kolejny raz ocierając dolną częścią pleców o mocno już pobudzony narząd Yi Fana. - Lepiej skończ co zacząłeś, a nie zostawiasz mnie w takim stanie. Aish... co za chłopak, no... - biadolił, patrząc wręcz rozpaczliwie na stojącego członka, jakby co najmniej miał zamiar zacząć go stymulować wzrokiem. Nie rozumiał czemu, jego chłopak nagle zaprzestał zadowalania go. Skoro już zaczął swoją zabawę z zrobieniem mu dobrze, to niech to dokończy, a nie!
-Nie skończę, jak będziesz mnie tak dalej sam pobudzał. - warknął patrząc na zdziwiony wyraz twarzy ukochanego.
Po chwili namysłu Tao przysunął się bardziej, czując wręcz za sobą coś twardego. Uśmiechnął się łobuzersko i specjalnie zaczął drażnić strategiczne miejsce malarza. - Yah! Przestań! - warknął.
-Lepiej, to zrób, bo sam... ja pierdole ty pieprzony manipulancie! - krzyk pandy ani na chwilę nie odciągnął Krisa od drażnienia wejścia bruneta.
-Co mówiłeś skarbie? - zapytał ponętnie, wkładając palca do jego anusa i dalej poruszając dłoń na jego członku. Huang zacisnął mocno zęby na wardze, jak i powieki, czując, że to zaszło za daleko i na pewno nie wytrzyma. Jednak walczył, starał się być twardy.
-Kurwa, zerżnij mnie tak, aż będę jęczał i będzie mi wstyd pokazać się przed sąsiadkami! - No i nie wytrzymał, kiedy tylko Kris włożył w niego drugiego palca, posuwając go w tyłek, niczym szalony.
-A celibat? - zapytał z trumfem Wu, nadgryzając delikatnie skórę ukochanego na szyi i płatek ucha. Tao przekręcił oczyma, zaciskając coraz to mocniej dłonie na spodniach chłopaka.
- Przestaniesz w końcu pieprzyć głupoty i weźmiesz się za robotę? - zapytał mocno podniecony i żądzy poczucia w sobie w końcu tego nabrzmiałego członka Yi Fana. Był tak pobudzony, że miał już w dupie za co to dał celibat swojemu chłopakowi. Stanowczo za długo jego dziurka pozostała bez penetracji i pewnie już się z lekka zakurzyła. Blondyn bez ceregieli obrócił ich tak, że teraz panda opierała się rękoma o kanapę. Zwinnym ruchem ściągnął z siebie spodnie, biorąc przy okazji prezerwatywę i klękną za wypinającym się już z utęsknieniem, Tao. W końcu po nałożeniu kapturka, napluł sobie na dłonie i rozprowadził ślinę na gumowej ochronie. - Wejdź, wejdź, wejdź... - mruczał z przyłożonymi ustami do kanapy, Zitao, jakby co najmniej chciał ją pogryźć, kręcąc do tego wręcz już pośladkami na lewo i prawo. Był taki zniecierpliwiony i to wszytko przez tego zboczonego Krisusa i jego zwinne palce. Starszy uśmiechnął się po czym wszedł w niego gwałtownie, od razu natrafiając w prostatę. W salonie rozbrzmiał się krzyk, który na pewno bez problemu usłyszały ich wścibskie sąsiadki, jak nie połowa Chin. To co, że wszyscy będą teraz patrzyli na ich dwójkę z gorszą odrazą. Liczyła się przyjemność.
Najwyższy nie szczędził młodszego, rżnąc go tak, jak o to poprosił. Widocznie to mu nie przeszkadzało, jak i prawdopodobne efekty uboczne w postaci bólu tyłka. Jęczał sobie wesoło, wręcz prosząc o jeszcze więcej mimo, iż Kris robił wręcz za dwóch. Tego od walenia i pieprzenia. Naprawdę, czy ten chłopak Huang Zitao nie znał granic? Po niedługiej chwili maltretowania biednych uszu i wyobraźni sąsiadek i reszty spółki wydostajacymi się jękami rozkoszy, jako pierwszy odszedł Tao. Jego sperma wytrysła na skórę sofy, brudząc ją w niektórych miejscach, spływając sobie przy okazji na puchaty, fioletowy dywanik. W końcu po paru pchnięciach doszedł i Yi Fan. Ten jednak oszczędził swoje sąsiadki i powstrzymał się od krzyku gryząc swojego ukochanego w bark niczym jakiś wampir. Biedaczki pewnie nie zniosłyby już drugiego okrzyku i padłyby na zawał!
Jedno ciało opadło na to drugie, obejmując je do tego mocno.
-Zadowolony? - zażartował Kris, całując w kark ledwo żywego chińczyka. Widać było, jak z całych sił starał się unormować łapanie powietrza, jak normalny człowiek, a nie biegacz, po przebyciu mega maratonu.
- Ja pierdole... chyba przez tydzień nie będę mógł się ruszać i siadać na tyłku.
-Och, nie mów, że znowu celibat. Tylko, że tym razem wymuszony.- mruknął niezadowolony Kris, siadając już obok ukochanego, który wręcz wtulił się od razu w jego przepoconą koszulkę.
-Trzeba było mnie aż tak mocno nie posuwać. - mruknął, już powoli zaczynając odczuwać skutki uboczne tego swojego cholernego pomysłu.
- No sorry, spełniłem tylko twoją prośbę, kochanie. - dryblas bronił się, masując dłonią blade ramię chłopaka i śmiejąc się, gdy ten zaczął marudzić, że spisał się aż za dobrze. Ucałował czule czoło na które poprzyklejały się przepocone włosy, okrywając ich kocem, który leżał nieopodal.-Tak w ogóle to.. dlaczego mnie ugryzłeś? Co ty, Edward ze ,,Zmierzchu'' czy jak?
-No na Jacoba lub Bellę ci chyba nie wyglądam, co?
Zaśmiał się, patrząc czule na ukochanego.
- Gdyby tak było, nie byłoby mnie tutaj. - fuknął zaraz sycząc, kiedy poczuł, jak na razie lekki ból przy kręgosłupie. Czuł, że od jutra zapewne będzie klną na Krisa i wręcz błagał o jakąś pomstę do nieba. - Chodźmy spać, zmęczony jestem. - skwitował, tuląc się do rozgrzanej klatki piersiowej Krisa.
-To nie idziemy się umyć? Przecież się lepimy, i...
-Gdybym chciał się umyć, to nie powiedziałbym, abyśmy poszli spać. - mruknęła panda, patrząc w końcu na niego niczym zbity piesek. Lekko podniósł się i wbił w słodkie wargi Yi Fana, który od razu oddał czule pocałunek. - Jutro się umyjemy, hm? - zaproponował. Starszy kiwnął głową z aprobatą, po czym biorąc go na ręce, zaniósł go do ich sypialni.
Świetne to, miałam dosłownie przed oczami ten seks, xDD urocze a zarazem pruderyjne. Od czasu do czasu dobrze poczytać coś takiego :D
OdpowiedzUsuńMEGAAAAAAAA :D Nie muszę więcej pisać :) weny życzę .
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW końcu dorwałam się do bloggera i co widze? Taoris <33 Patrząc na tytuł już wiedziałam, że mi się spodoba. Kricasso dhbsajbhdsa <3 Powalają mnie jego umiejętności rysownicze... zwłaszcza w tym oneshocie. Nie dziwię się, że Tao nie chciał sie zgodzić znając umiejętności artystyczne swojego chłopaka xD Ale kiedy w końcu się zgodził to wyobraziłam go sobie i muszę przyznać, że sama bym nie pogardziła tym bardziej, że nigdy nie miała okazji rysować aktu >D z takim modelem to zawsze i wszędzie...
OdpowiedzUsuńNo ale od razu na wyobrażenie Tae miałam przed oczami "draw me like one of your french girl", pomimo że nasz tao raczej się nieźle stresował, chociaż ja nawet nie wiem czemu, przecież kopulują jak króliki :3 No ale szantaż celibatem musiał być.. serio, humorki niczym kobieta xD Jednak jak widać Kris ma na to swoje sposoby i nasza kochana Panda nie umie mu nie ulec <3
Było wszystko to co lubię - szczęśliwe zakończenie i seks. *-* Dziękuję ci bardzo za tego oneshota <3 A skoro kris jest Edwardem ze zmierzchu to Tao Bella? xDD ech, pomyśleć, że przeczytałam całą serię książek... D: xd
WOWOW.PORNO *-* To było mega! Zitao nerwus i Kris picasso xD Nie no opis dzieła zniszczył mnie haha xD Nie wiem czemu ale słowo celibat samo ciśnie mi się na usta gdy widzę TaoRis. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńFaith makes all things possible,
OdpowiedzUsuńHope makes all things work,
Love makes all things beautiful,
May you have all the three for this Christmas.
MERRY CHRISTMAS!
~Mia18 <3