Ze względu iż blogger ma jak zwykle jakiegoś downa, musiałam usunąć zakładkę ,, W planach '' ponieważ z niewiadomych przyczyn, nie mogłam aktualizować tego, a właściwe zapisać. ;/ Cholerstwo no. -_-"
Tak dla odmiany długo przeze mnie planowany Oneshot na podstawie mojego snu. Tak, tak, Marta ma non stop, jakieś dziwaczne sny, jak chociażby niedawny w którym to niby była szoferem swojej przyjaciółki (WTF?) i miała ten strój co SHINee w sesji zdjęciowej do ,, Everybody '' tylko ten czerwony co Minho. oO
Jeśli natrafią się błędy to przepraszam, ale często sama nie potrafię ich wyłapać. ;.; Następny w kolejce powinien być ,,Stranger'' więc wyczekujcie! ^^ A po nim, wybrane przeze mnie zamówienie. :) Mam ich cztery, bo dwa nie z komentarzy. XD Ale jeśli ktoś chce, bądź nie wiedział o tym, to przyjmuje jeszcze dwa, bo i tak podejrzewam, że jakoś w listopadzie ruszę z ,,Nuhreul wonhae'' :)
Edit.: Zastanawiałam się czy nie zrobić z tego dwóch części, jednak postanowiłam zrobić wam tą frajdę i po prostu wstawić całość zamiast pozwalać wam czekać na dalszą cześć. Mimo iż zabierze wam to pewnie ciut czasu na przeczytanie, mam nadzieję, że nie sprawię, że się opuścicie w lekcjach! :P Nie wiem czemu, ale wydaje mi się ciut dziwne, ale nie zrażajcie się tym. To tylko moje przemyślenia. XD Pozdrawiam!
~~Marta K ~~
Tak dla odmiany długo przeze mnie planowany Oneshot na podstawie mojego snu. Tak, tak, Marta ma non stop, jakieś dziwaczne sny, jak chociażby niedawny w którym to niby była szoferem swojej przyjaciółki (WTF?) i miała ten strój co SHINee w sesji zdjęciowej do ,, Everybody '' tylko ten czerwony co Minho. oO
Jeśli natrafią się błędy to przepraszam, ale często sama nie potrafię ich wyłapać. ;.; Następny w kolejce powinien być ,,Stranger'' więc wyczekujcie! ^^ A po nim, wybrane przeze mnie zamówienie. :) Mam ich cztery, bo dwa nie z komentarzy. XD Ale jeśli ktoś chce, bądź nie wiedział o tym, to przyjmuje jeszcze dwa, bo i tak podejrzewam, że jakoś w listopadzie ruszę z ,,Nuhreul wonhae'' :)
Edit.: Zastanawiałam się czy nie zrobić z tego dwóch części, jednak postanowiłam zrobić wam tą frajdę i po prostu wstawić całość zamiast pozwalać wam czekać na dalszą cześć. Mimo iż zabierze wam to pewnie ciut czasu na przeczytanie, mam nadzieję, że nie sprawię, że się opuścicie w lekcjach! :P Nie wiem czemu, ale wydaje mi się ciut dziwne, ale nie zrażajcie się tym. To tylko moje przemyślenia. XD Pozdrawiam!
~~Marta K ~~
Świat jest niesprawiedliwy, a zwłaszcza ludzie, którzy potrafią tylko osądzić osobę o coś czego nie zrobiła, wzorując się na nic nieznaczących szczegółach. O tym w końcu przekonał się Oh Sehun...
Domyślał się, a nawet wiedział, że był nielubiany. Jako prawa ręka jego króla i dowódca innych rycerzy, zawsze był u jego boku czego większości chłopów i kobiet mu w pewnym sensie zazdrościła, wmawiając iż swoje stanowisko zawdzięcza tylko dzięki łasce króla. Ów władca bowiem przygarnął go pod swoje skrzydła i zaczął traktować, niczym własnego syna, kiedy to rodzice chłopaka - był wtedy jeszcze małym sześcioletnim chłopcem - zostali zamordowani przez największego wroga owego królestwa. Sehun do dziś ma w głowie obraz swoich zarżniętych rodziców leżących na polanie. Po pewnym czasie, kiedy to szatyn dorósł i stał się prawdziwym mężczyzną, jego pan wpadł na pomysł połączenia go ze swoją jedyną córką mówiąc, że widzi go, jako jego zastępce tronu. Owa niewiasta nie była, jakoś przeciwna pomysłowi swojego ojca, bowiem rycerz był bardzo przystojny i odważny, jak na swój wiek. Jednak nie wiedziała, że ów mężczyzna ukrywa sekret i tak naprawdę udaje tylko, że jest nią zainteresowany, aby nie podpaść wielkiemu władcy. Oh Sehun od dawna wiedział, że interesują go mężczyźni i zorientował się o tym w wieku szesnastu lat, kiedy to uczył się wraz z innymi chłopcami walk, patrząc z uwielbieniem na jeszcze młode i niezbyt umięśnione, lśniące w słońcu od potu ciała. A późniejsza kąpiel w pobliskim jeziorze, ukazująca mu chłopców w całej okazałości, nie raz sprawiała, że miał niechciane rumieńce na policzkach i lekką erekcję, którą musiał potem dobrze ukrywać, aby się z niego nie naśmiewali.
Jednak pewnego słonecznego dnia to nie fakt, aż tak bardzo rozruszał podwładnych, że król zaczął powoli planować większą przyszłość dla Sehuna i jego córki Sodam i sprawił, że życie chłopaka legło w gruzach... A to co się wydarzyło i sprawiło, że został niesłusznie osądzony.
Pewnego dnia, siedząc na dworku i przypatrując się przepięknemu widoku lasu i polan, został zaczepiony przez głównego sługę króla - Shindonga, który oświadczył mu, aby ten udał się do komnaty panienki Sodam i przyprowadził ją do władcy, ponieważ ten wyznaczył mu już inny obowiązek na tę chwilę. Sehun popatrzył na niego bez wyrazu i skinął zaledwie głową, odwracając głowę na nowo w stronę soczystej zieleni. Zignorował fakt, że kątem oka udało mu się przyuważyć, jak owy z jednych ważniejszych pionków króla wykrzywia w jego stronę usta w niezadowoleniu na jego ignorancję, bowiem nagle rzuciło mu się w oczy coś bardzo intrygującego. Na polanie pojawiły się sarny z młodymi, jednak to nie one zwróciły najbardziej jego uwagę, a wielkie poroża, które ledwo upatrzył w zalesieniu. Przez chwilę zastanawiał się czemu zwierze nie pasie się wraz ze swoim stadem tylko po chwili oddala się od niego w końcu niknąc w ciemnej otchłani lasu. Wykrzywił usta i machnął na to ręką, zeskakując z murka.
Przemieszczając się już korytarzami zamku, szukał komnaty w której mogłaby przebywać Sodam. Dostał rozkaz od głowy, aby poszedł do jego pociechy i poinformował ją, że ma do niego przyjść, więc musi go w pełni wypełnić. Oczywiście Sehun wiedział bardzo dobrze iż to kolejna podpucha ze strony króla, aby tylko zbliżyć go bardziej ze swoją córką. Tak bardzo nie chciał tego robić, jednak fakt co mógłby zrobić król, gdyby dowiedział się o jego prawdziwej orientacji, przyprawiał go o strach i nieprzyjemne ciarki na ciele, więc wolał udawać, że również jego córka mu się podoba. Tacy ludzie, jak on, byli wyganiani przeważnie z zamku, bądź w najgorszym przypadku wprowadzani do lochów, a tam traktowani bezlitośnie. Doszły go nawet słuchy, że niektórzy strażnicy wykorzystują ten fakt, i gwałcą ich czasem, a król nawet nie reaguje na to, mówiąc, że należy się im takie traktowanie. To było dal niego niemoralne.
Kiedy wysoki mężczyzna przystał przy ogromnych wrotach, zapukał w nie dwa razy zgiętym palcem wskazującym, informując męskim głosem iż to on. Zaniepokoił się jednak gdy przez dłuższą chwilę nie dostał odpowiedzi, mimo iż dziewczyna lubiła robić sobie często drzemki po wykwintnym obiedzie. Po prostu czuł, że coś jest nie tak. Niewiele myśląc, chwycił potężniejszą klamkę i naciskając ją po chwili w dół, roztworzył bardziej drewnianą powłokę, zamierając w tym samym czasie w szoku.
Czarnooki chłopak wbiegł do wnętrza pokoju, opadając od razu na kolana przy leżącym na brzuchu w kałuży krwi ciele dziewczyny. Przerażony szybko dotknął dwoma palcami jej dziwnie już chłodnej szyi, co go zaniepokoiło, potem rękę pod nadgarstkiem, aby sprawdzić czy jeszcze żyje. Dziewczyna była już martwa...
Sehun chwycił się za długie i jasne kosmyki włosów pod którymi był te ciemniejsze, przez chwilę bujając się w przód i w tył. Czuł, jak oczy zaczynają go szczypać, a biedak sam nie wie co ma teraz począć. Jedyna córka króla została zabita i do tego we własnym pokoju. Nagle zmrużył powieki, zauważając, że ciało dziewczyny do końca nie styka się z podłogą, jak powinno. Wyglądało to tak, jakby coś je od spodu przytrzymywało. Obszedł pośpiesznie ciało i obrócił je, zauważając wystający fragment rączki noża z jej brzucha. Zbladł niemalże od razu i opadł na pośladki, czując, jak mu się robi słabo i czarno przed oczyma. Przymknął powieki na chwilę w nadziei, że mu przejdzie, nie mogąc uwierzyć w to, że ktoś w tym spokojnym i przyjaznym królestwie dokonał mordu. Spojrzał znowu na wystający nóż i przy okazji bladą i spokojną twarz dziewczyny. Miała przymknięte powieki, jednak jej usta były lekko uchylone, co zaintrygowało chłopaka. Na samobójstwo mu to nie wyglądało, bo po co dziewczyna miałby się zabijać skoro miała wszystkiego pod dostatkiem?
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, instynktownie chwycił za wbity nóż i wyciągnął go jednym zwinnym ruchem. Szkarłatna ciecz od razu pobrudziła jego trzęsącą się dłoń i gdzieniegdzie rycerską zbroję. Kiedy chciał odrzucić nóż, niespodziewanie do komnaty weszła jej służąca. Wtedy ze strachy upuścił ostre narzędzie z trzęsącej się dłoni, brudząc teraz krwią ozdobny dywan. Ciemne oczy zrobiły się dwa razy większe, a malinowe usta rozchyliły w przerażeniu widząc identyczną minę na twarzy przybyłej kobiety.
-Coś ty najlepszego zrobił?! -służka pobladła, upuszczając na podłogę kosz z czystymi ubraniami księżniczki, trzęsąc się w końcu ze strachu, równocześnie bojąc napastnika siedzącego przy ciele jej pani.
-T-to nie ja, ajuma! - krzyknął wstając gwałtownie na równe nogi, jednak kobieta mu nie uwierzyła, trzęsąc na boki głową z dezaprobatą i odsuwając się kawałek do tyłu ze strachu, że zaraz i na nią się może rzucić.
-POMOCY! MORDERCA! RYCERZ OH SEHUN ZABIŁ CÓRKĘ KRÓLA! - krzyczała, nawet nie dopuszczając do myśli, że tak naprawdę niczemu winny chłopak tego nie zrobił. Nawet nie słyszała jego próśb, aby nie krzyczała i go wysłuchała, zamiast od razu oskarżać. Najlepiej byłoby od razu go osądzić. Pewnie, najprostszy wybór...
-Pani Wang, proszę mnie wysłuchać! Znalazłem ją już martwą! - skwitował zirytowany, próbując przekrzyczeć głos kobiety i zwrócić tym na siebie uwagę. W środku aż cały chodził od nerwów. Do jego głowy zaczęły przychodzić najczarniejsze scenariusze kar śmierci. Od powieszenia począwszy na spaleniu żywcem kończąc. Jego zbroja i ciemne ubranie pod nią, było przecież całe we krwi nieżyjącej już dziewczyny, o dłoniach już nawet nie wspominając, które były pokryte całe szkarłatną barwą. Był niemalże pewien, że nikt mu nie uwierzy w prawdziwość słowa. Nawet władca...
-Jak nie?! Do tego jeszcze kłamiesz, upuszczając przed chwilą przyrząd zbrodni morderco! - Morderca... Sehun słysząc kolejne oskarżycielskie słowa, miał wrażenie, że coraz bardziej robi mu się słabo i brakło powietrza w płucach.
Kobieta kolejny raz zaczęła krzyczeć i nawoływać straż, a on miał do dyspozycji tylko dwa wyjścia: uciec, albo poddać się samemu karze śmierci. Wybrał jednak to pierwsze i korzystając z okazji, że jeszcze nikt nie przybiegł do owej komnaty, zacisnął usta w wąską linijkę i ruszył biegiem w stronę wyjścia. Służka próbowała torować mu przejście, jednak rycerz był silniejszy i zwinniejszy, a w obawie o swoje życie, niebyt delikatnie odepchnął uporczywe ręce kobiety od swoich rąk, sprawiając tym iż ta upadła na podłogę. Wybiegając z pomieszczenia, usłyszał biegnącą już służbę gdzieś na początku korytarza bardziej z lewej strony. Rozejrzał się na wszystkie strony i szybko ruszył do korytarza znajdującego się po prawej stronie i to był błąd, bo od razu został schwytany.
-Oh Sehunnie czy to prawda? Prawda iż z twych rąk zginęła moja jedyna pociecha? -czarne tęczówki przepełnione łzami uważnie lustrowały młodzieńca, który bezlitośnie został pchnięty, upadając boleśnie na kolana przed swoim panem. Król uważnie patrzył z niedowierzaniem praktycznie na każdą istniejącą plamkę krwi na ubraniu i rękach chłopaka.
-Nie panie. To nie byłem ja. I mimo iż nie potrafię tego udowodnić, ta służka kłamie, bowiem odnalazłem córkę czcigodnego króla już martwą, ubolewając nad faktem, że nie mogołem jej uratować. - starał się mówić spokojnie, chociaż miał ochotę wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo go nienawidzi. Nienawidzi tej niesprawiedliwości...
- Trzymałeś w dłoni nóż morderco! Masz na zbroi ślady zbrodni, jak i na rękach! - kolejne niesłuszne nazwanie go Mordercą coraz bardziej sprawiało mu ból i większą nienawiść do sprawiedliwości w którą to do niedawna wierzył.
W ogromnej komnacie króla nastał szaszor, buntownicze oskarżenia i nawoływania, że ma zostać zabity. Król mimo iż traktował go do niedawna, jak własnego syna, teraz patrzył na niego srogo i nienawistnie za to czego Oh nie zrobił tak naprawdę. Dla niego nie był potrzebne dowody, wystarczał mu tylko ten, że każdy w królestwie go wielbił. Gdyby miał wrogów, zaraz by się o tym dowiedział od swojego sługi Shindonga. Młodziutki przywódca załogi rycerskiej już wiedział co teraz się stanie. Zostanie skazany...
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś Oh Sehunnie, ufałem ci... - na śmierć...
Na dworze było okropnie gorąco, wszystko było już przygotowane, a Sehun będąc w swojej ciemnej celi, czekał, aż straże po niego przyjdą, aby zaprowadzić go na dworek śmierci. Nazywał się on tak, bowiem tutaj przeważnie zabierano życie niegodziwcom i zbrodniarzom. Rycerz bał się tego co nastąpi, jednak cieszyło go to, że zostanie powieszony na szubienicy, a nie spalony żywcem. Już dawno zapomniał o fakcie, że umiera za nic, a raczej za kogoś kto to morderstwo uczynił. Siedząc przy zakratowanym oknie, ujrzał znowu ten las i łąki. Teraz były puste i osamotnione niczym on teraz.
Słysząc stukot ciężkiej zbroi, odwrócił głowę od okna. W końcu po niego przyszli. Gdy weszli do celi, Sehun beznamiętnie wyciągnął ręce przed siebie, aby uwiązali jego nadgarstki liną. W końcu poczuł, jak chwycili go pod pachami i zaczęli prowadzać na zewnątrz. Tam usłyszał okrzyki radości i te pełne jadowitości do jego osoby. Dwóch strażników podprowadziło go do sceny, gdzie znajdowała się szubienica i mężczyzna, który miał zakrytą twarz i głowę czarną tkaniną służącą za maskę. Miał on za zadanie przesunąć dźwignię, która sprawiała, że drewniany podest na którym miał za chwile stanąć oskarżony, opadał w dół, powodując nagłą śmierć skazanego przez uduszenie.
- Oh Sehunnie, czy chcesz coś jeszcze powiedzieć przed śmiercią? - wspomniany spojrzał poważnie na króla, oblizując spierzchnięte wargi językiem.
-Tak, to, że jestem niewinny i po mojej śmierci będziesz żałował panie, że nie postanowiłeś mnie wysłuchać i wszcząć, jakiegoś śledztwa. Wolałeś tylko wysłuchać swoich podwładnych. - mówił to z taką pewnością, że król przez chwilę się zawahał. Jednak Oh zignorował to, rozglądając się dookoła, kiedy straż uwalniała jego unieruchomione nadgarstki. Nagle jego oczom rzucił się osiodłany już koń jednego ze strażników. Mógłby skorzystać ze swojego sprytu i szybkiego biegu, aby zdołać dostać się do ssaka stojącego jakieś trzydzieści metrów od niego.
- Patrzcie, tam stoi ktoś z ludu No! - krzyknął pokazując już wyswobodzoną ręką gdzieś przed siebie, bowiem owy lud był największym wrogiem króla, więc wiedział idealnie co robi. Kiedy wszyscy zaskoczeni jego słowami się odwrócili, on skorzystał z okazji i zaczął uciekać w stronę zwierzęcia.
-Yah! Łapcie go! - usłyszał za sobą po chwili, kiedy się zorientowali, że to obłudna informacja. Rycerz przyspieszył, więc biegu i po chwili szybko wsiadł na grzbiet karego rumaka, dając mu do zrozumienia za pomocą dociśnięcia łydek do jego boków, aby ten ruszył galopem, a potem cwałem. Szybko nakierował go w stronę pobliskiego lasu, słysząc za sobą głośne wołania. Gonili go, więc teraz tylko modlił się, aby jego koń nie nadciągnął sobie czegoś podczas cwału, bez uprzedniego rozgrzania jego kończyn, bo wtedy na pewno by go złapali.
W końcu wjechał do lasu, galopując w nim przez jakiś czas i zniżając się przed wystającymi gałęziami. Kiedy myślał, że ich zgubił, zdziwił się, słysząc kolejne obelgi i rozkazy, że mają go schwytać i zabić. Sehun widząc przed sobą przestrzeń bez gałęzi, skorzystał z tego i obejrzał się za siebie, aby ocenić, jaka odległość dzieliła go od napastników. Widząc, że ma jako takie szanse na zgubienie ich, bo byli naprawdę daleko, odwrócił głowę w nieodpowiednim momencie i nagle grubsza gałąź, uderzyła go w twarz. Oh, poczuł, jak traci równowagę i upada z konia na runo leśne, tracąc przy tym przytomność.
-Gdzie on jest?
-Dalego nie mógł zajechać, bo później las jest gęściejszy i nie dałby rady przejechać przez niego galopem. - komentowali pomiędzy sobą strażnicy i jacyś chłopi na swych koniach.
-Patrzcie! Tam jest! - nagle jeden zauważył leżące nieruchomo ciało rycerza, a raczej nogi wystające zza drzewa pokryte metalową zbroją. Każdy zszedł z konia i zaczął podchodzić w tamtą stronę. Kiedy byli już naprawdę blisko, zamarli widząc nagiego chłopaka z przepięknymi, dużymi porożami na głowie i kwiatami wplecionymi w brązowe włosy. Miał naprawdę duże sarnie i bystre oczy, jego usta były delikatnie wykonturowane, a naprawdę niewinny wyraz twarzy, uwydatniała bardzo blada cera, idealnie kontrastująca z brązowym odcieniem włosów. Dziwna postać trzymała nieprzytomnego Sehuna na swoich udach i tuliła do siebie, patrząc nieufnie na obcych ludzi.
Ci stali nieruchomo, nie wiedząc przez chwilę co mają zrobić. Zaczęli patrzeć się po sobie i po chwili śmiać. W końcu zaczęli podchodzić w stronę dziwnego chłopaka z zamiarem zabrania mu ciała nieprzytomnego Oh, bo cóż ten mógłby im niby zrobić? Brązowowłosy w pewnym momencie zaczął pokładać niżej poroża, w geście gotowości do obrony. Niektórzy się wycofali, przerażeni tym ruchem, sądząc iż to jakiś obłąkany człowiek. Jednak jeden śmiałek zignorował to i zaczął podchodzić jeszcze bliżej, ignorując ostrzeżenie młodszego, który patrzył teraz na niego spode łba. Nagle chłopak wstał, a jego dotychczas czarne oczy, zmieniły barwę na złotawą niczym źdźbeł zboża. Wszyscy patrzyli na jego nieskazitelne nagie ciało, które po chwili na ich oczach zaczęło się deformować w postać przepięknego, wielkiego jelenia, którym po chwili się stał. Kolejny raz zniżył ostrzegawczo poroża, rycząc do tego głośno i grzebiąc przednią kończyną po runie. Przerażony śmiałek, od razu zaczął się cofać i uciekać w stronę swojego konia, a za nim wszystko to widzący ludzie. Jeleń widząc, jak coraz bardziej się oddalają, spojrzał na nieprzytomnego mężczyznę, pokładając jeszcze uszy do tyłu, aby upewnić się, że tamci się oddalają.
Sehun budząc się, zaczął ślamazarnie otwierać powieki, jednocześnie je mrużąc, kiedy słonce zaczeło go oślepiać. Poruszył rękoma i dolnymi kończynami. Zsunęło się z nich trochę siana, które jeszcze chwilę temu go okrywało. Zdziwił się i usiadł gwałtownie, biorąc trochę zieleni w garść. Przez chwilę zastanawiał się, jak tu mógł trafić, bo przecież pamiętał, że spadł z konia w gęstym lesie, a nie przy źródle ogrodzonym drzewami iglastymi i liściastymi, któremu teraz uważnie się przyglądał. Do tego sam przecież się nie przykrył taką warstwą siana. Ktoś widocznie musiał go uratować i zostawić tutaj.
Spoglądając gdzieś przed siebie, mlasnął ustami, czując okropną suchość w gardle. Spojrzał kolejny raz na przejrzyście czyste źródło i nie omieszkał podejścia do niego, aby choć trochę zwilżyć swoje usta i podniebienie. Kiedy upił jeden łyk, usłyszał szelest. Od razu gwałtownie odwrócił się w stronę tajemniczego dźwięku, widząc po chwili pasącego się tuż obok konia. Odetchnął z ulgą, kiedy ten podszedł do niego, żując ślamazarnie trawę przez przeszkadzające wędzidło w pysku.
- Widzę, że postanowiłeś ze mną zostać. - zaśmiał się, głaszcząc wałacha po pysku. Jednak nagle spoważniał. Kiedy jego ciemne tęczówki skierowały się w bok, uchwyciły stojącego w gęstwinie Jelenia po drugiej stronie źródła. Przez chwilę blondyn przypatrywał mu się uważnie i dziwił się, że ogromne zwierze ani drgnie. Ten przypatrywał mu się uważnie i nawet się nie spłoszył, kiedy Sehun ostrożnie zaczął podchodzić w jego stronę, wyjmując w międzyczasie swój miecz z pochwy. Jak tylko go ujrzał, pomyślał, że to dobra okazja na spróbowanie upolowania go, bo jak zdążył zauważyć, został pozostawiony samemu sobie wręcz na pastwę losu. Mimo iż miał dostatek wody dzięki źródle, to nie miał żadnego pożywienia. Jeleń zaryczał, podnosząc pysk do góry, kiedy ten był już naprawdę blisko, .
-Tylko nie uciekaj. - szepnął do siebie, jednak ssak, jakby czytając w jego myślach, zaczął się wycofywać, w końcu puszczając się do biegu. - Aish! Szlag by to... - mruknął i nie tracąc czasu, szybko podbiegł do konia, wsiadając na jego grzbiet i ruszając niemalże od razu cwałem za swoją zdobyczą. Żałował, że nie miał przy sobie strzelby lub łuku, wtedy bez problemu by go upolował.
Galopując już pomiędzy gęstymi drzewami, na chwilę stracił go z oczu, jednak, kiedy koń wybiegł na wielką polanę, dojrzał go i dociskając łydki do boków konia, przyspieszył.
Ogromny jeleń ku jego zdziwieniu, zatrzymał się przy drugim lesie i stał tak przez chwilę, patrząc w jego stronę. W końcu zaryczał, gdy Oh był już naprawdę blisko i znowu ruszył w głąb lasu. Sehun mimo to ucieszył się, bo owy las wydawał się bardziej gęsty niż poprzedni, więc zwierzę z takimi porożami na pewno będzie ciągle gdzieś się plątało lub zahaczało nimi. Kiedy wjechał i unikał przez jakiś czas uporczywych gałęzi, parząc uważnie na sylwetkę zwinnie uciekającego ssaka, ten nagle niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zniknął z jego pola widzenia.
- Co do... - mruknął zatrzymując konia przed jakąś niedużą jaskinią. Rozejrzał się dookoła i zszedł z grzbietu swojego dotychczasowego wierzchowca. Kolejny raz wyjął miecz, trzymając go blisko siebie. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ten nienaturalnie olbrzymi jeleń nagle rozpłynął się w powietrzu. Na pewno musiał gdzieś się ukryć, jak chociażby w tej niedużej jaskinie na którą miał skierowany podejrzliwy wzrok. Mimo iż zawsze był brany za najodważniejszego rycerza w zamku to teraz czuł, jak serce mu łomocze w klatce piersiowej. Sam nie wiedział czego tak naprawdę się boi.
Sehun usłyszał szelest, więc od razu się odwrócił w kierunku skąd wydobył się dźwięk. Jednak nikogo nie zobaczył i pomyślał, że to pewnie koń się przemieścił bardziej w stronę trawy, aby móc ją poskubać.
-Zawzięty jesteś, Oh Sehunnie. - usłyszał gdzieś za sobą męski głos, jednakże z nutką delikatności. Odwrócił się gwałtownie za siebie i przestraszony tym co zobaczył upadł na ziemię, od razu cofając się kawałek do tyłu.
-K-kim bądź czym ty jesteś? - zapytał ostrożnie, patrząc na nagą postać mężczyzny z ogromnymi porożami wystającymi z jego głowy, wokoło której miał założony wianek z mleczy. Przydługa grzywka podchodząca pod miedziany brąz, opadała uporczywie na duże migdałowe oczy chłopaka, które z zaciekawieniem go lustrowały. Według rycerza, były nienaturalnie duże i wyglądały niczym te sarnie. Doszukał się jeszcze kolejnego dziwnego wyglądu w jego ciele, a mianowicie uszu. Zamiast normalnych miał takie niczym u jelenia i poza tym niewyjaśnionym ich wyglądem, podejrzaną nagością, porożami i nienaturalnie wielkimi czarnymi niczym węgiel oczyma, wyglądał całkowicie normalnie.
- Jestem Luhan i jestem hybrydą, aż tak bardzo tego nie widać? - zarzucił grzywką, a z jego poroży spadły, jakieś niechciane fragmenty roślinności. Sehun podniósł brew do góry, patrząc niego od stóp aż po sam czubek głowy. Zastanawiał się czy czasem się nie przesłyszał, nie zwracając uwagi na to, że właśnie mocno się zarumienił na widok tak pięknej osoby jaką był Luhan. Oh wiele słyszał o hybrydach, ale z tego co pamiętał to przecież nieistniejące postacie, wymyślone przez ludzi z nudów tak samo, jak strzygi, wampiry, wilkołaki i inne. Jak widać, coś bądź ktoś robi sobie właśnie z niego jaja, stawiając teraz przed nim jednego niby z tych nieistniejących w prawdziwym życiu. A może jednak to są kłamstwa i owe postacie tak naprawdę istnieją w ukryciach?
- T-to ty byłeś tym uciekającym jeleniem? - zapytał niepewnie, na wszelki wypadek cofając się jeszcze kawałek do tyłu. Bóg wie, co też mogłoby mu zrobić to owe coś. Jednak nie było mu dane cofnąć się bardziej, gdyż przyczepiona do zbroi długa pomarańczowa peleryna, stanowczo utrudniała mu tę czynność, to raz, a dwa: po chwili natknął się plecami na ogromne drzewo, nie mając szansy ucieczki. Cholera...
-Tak Sehunnie, ale powiedz, dlaczego tak się rumienisz i ciągle cofasz? Boisz się mnie? - przystojny mężczyzna podszedł bliżej lekko przerażonego rycerza i kucnął pomiędzy jego rozchylonymi nogami.
Ten drgnął jeszcze bardziej i próbował cofać się praktycznie w miejscu tak długo, dopóki , jakimś cudem nie oddali się od tej hybrydy na bezpieczną odległość. Nawet jeśli miałby przez to obalić te masywne drzewo za sobą, co w sumie było niemożliwym, do tego z przeszkadzającą peleryną w tle, która aż dziw, że nie zaplatała mu się w żadne gałęzie podczas wcześniejszej gonitwy. Chociaż tak głębiej nad tym myśląc to skoro nagle okazuje się, że hybrydy istnieją, a raczej jedna z nich, to może okaże się również, że Sehun ma jakąś super moc?! Tylko pytanie, co to mogłoby być? Siła? Wiatr? A może teleportacja? Tak... Oh Sehun stanowczo zaczął już powoli wariować. - Czyżby przez to, że jestem nagi i dowiedziałeś się o czymś co dotąd uważałeś za nierealne? - Sehun ocknął się od zamysłu, kiedy Luhan dotknął wierzchem dłoni jego rozgrzanego policzka i uśmiechnął się delikatnie. - Nie bój się mnie skoro ja tego nie robię. Przy mnie nic ci nie grozi.
Rycerz popatrzył na niego z przerażeniem, nie chcąc już mieć przed oczyma jego ponętnej nagiej sylwetki, bo cisnący się problem w spodniach, zamiast maleć, narastał coraz bardziej. To go dobijało, ten widok idealnie mlecznobiałej skóry i w sumie już lekko naprężonego prącia chłopaka. Zagryzł wargi, mając coraz to większą ochotę rzucenia się na to dziwne coś. Boże, dopomóż mi, bo inaczej dopuszczę się zaraz jakiejś zoofilii. Pomyślał, jakby to miało mu pomóc, a Luhan się zaśmiał. Nie wiedział nawet dlaczego, czyżby powiedział to na głos?
- Czemu nic nie mówisz, skoro masz w głowie tyle rozważań? - dosłyszał znowu, nawet nie zwracając uwagi na końcowe zdanie wypowiedziane przez postać. Przełknął głośno ślinę, zanim spojrzał w te sarnie oczy chłopaka, po czym wykrzyknął, jakby z zawahaniem w głosie:
-Bo to dla mnie niemożliwe!
-Ale co jest dla ciebie niemożliwe, Sehunnie?
- Twoje istnienie! To tylko iluzja, prawda? Za mocno walnąłem się w głowę podczas upadku i teraz widzę chodzącą hybrydę jelenia z pokaźnym penisem na wierzchu, który do tego jeszcze mu stoi, no świetnie!
Oh zaśmiał się tak, jakby naprawdę zwariował. Luhan popatrzył na niego zawstydzony, od razu zakrywając dłońmi swojego przyjaciela w wzwodzie. Co mógł poradzić na to, że ta część ciała samoczynnie mu stawała, gdy patrzył na przystojnych ludzi płci męskiej? Nawet zdarzyły mu się takie przypadki, po ujrzeniu niektórych jeleni - które niestety nie były hybrydami - i woleli z nim walczyć o samice niż związać, jeśli w ogóle to było możliwe.
Luhan odrzucił w oburzeniu głowę do tylu i znajdującymi się na niej porożami, jeszcze bardziej uwydatniając swoją długą łabędzią szyję i jabłko Adama, na które przez chwilę zapatrzył się uciekinier. Jednak przyłapując się na tym jakże wręcz ślinieniu się na jego widok, od razu odwrócił głowę i zagryzł mocniej wargę, klnąc na te zdradzieckie i zuchwałe myśli, jak i oczy.
-Odczep się od mojego prącia, Sehunnie! Sam masz takiego, więc nie rozumiem co w tym dziwnego, że akurat dostałem wzwodu, przez pewne myśli niewyżytego seksualnie śmiertelnika?! Ty wcale jesteś nie lepszy, jeśli jeszcze nie zauważyłeś! - fuknął, pokazując palcem w stronę krocza zaskoczonego rycerza. Owe miejsce, gdzież to znajdował się największy skarb mężczyzn, wręcz raziło jelonka po oczach swoją wypukłością, mimo lekko zakrywającej owe miejsce zbroi.
Hybryda spojrzała ostatni raz z oburzeniem na chłopaka. Nagle jej ręce i nogi zaczęły się wydłużać i oplatać sierścią koloru miedzianego brązu, jak i powoli reszta ciała. Plecy wydłużyły się, przemieniając w masywny tułów z potężną piersią pokrytą białą sierścią niczym śnieg. Oczy bardziej zmieniły swój kształt, a białko pokryło się czernią. Podłużny nos przeistoczył się w ten nieduży trójkątny i ciemny, podczas, gdy twarz uroczego chłopaka, zaczęła się wydłużać do przodu, zamieniając się po chwili w szlachetnie wyglądający pysk. I tak o to kolejny raz przed Sehunem stało przepiękne zwierze, które spoglądało na niego uważnie, dumnie wypinając pierś do przodu. W końcu ryknęło głośno i ruszyło przed siebie pozostawiając rycerza w lesie samemu sobie. Ten wstał szybko i zaczął krzyczeć w przestrzeń, jakby to miało pomóc w zatrzymaniu uciekiniera.
- Yah! Gdzie uciekasz?! Wracaj tu! To nie jest śmieszne! I w ogóle skąd znasz moje imię?! - Oh tracąc jelenia z oczu, westchnął i opadł na kolana, czując tą cholerną bezradność w środku.
A fakt, że dzisiejszego dnia już niczego prawdopodobnie nie zje i musi pozbyć się uciskającego problemu, dobijał go całkowicie.
- Dlaczego uciekłeś? - szepnął, i spojrzał w górę na zrywające się z drzew ptaki. Niebo robiło się już coraz to bardziej pomarańczowe. Ściemniało się, a on nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Pierwszy raz w życiu bał się śmierci. Nawet, kiedy go skazano, nie obawiał się jej, jednak teraz, czuł pewien strach, że w ciągu kilku najbliższych dni, zginie. Z westchnieniem wstał na równe nogi. Podszedł do konia i rozsiodłał go, obejrzał się do tyłu. Popatrzył chwilę na jaskinię, uznając, że owy schron będzie idealnym noclegiem dla niego. Bynajmniej dopóki nic mu nie grozi. Rozejrzał się jeszcze wokoło, czy nikogo nie ma w okolicy. Widząc tylko pasącego się konia tuż przy drzewie, skierował się w stronę groty. Po uważnym sprawdzeniu w niej niezbyt głębokiej wnęki, której koniec był akurat ciemny i nikt nie miałby prawa go dojrzeć z daleka, odłożył sprzęt jeździecki i usiadł pod kamienną ścianą. Z westchnieniem spojrzał na swoje mocno już wypukłe krocze. W ostateczności ściągnął skórzaną rękawicę z prawej dłoni i naciągnął gumkę swoich brązowych spodni, co było trochę trudne przez wadzący ochraniacz od górnej części srebrnej zbroi, mający za zadanie chronić owych części ciała mężczyzny. Wsunął w końcu pod cienki materiał swoją dłoń, obejmując nią nabrzmiałego członka. Sapnął pod wpływem dotyku zimnej dłoni i powoli zaczął pocierać kciukiem główkę penisa.
- To nierealne, że jeleń mogący zamienić się... ummm... w człowieka lub na odwrót... awww... ze mną rozmawiał. - mówił pod nosem, przerywając swoją wypowiedź jękami i cichym wzdychaniem, kiedy zaczął przesuwać powoli dłoń po całej długości prącia, coraz bardziej się stymulując. Luhan... Może to dziwne, ale zastanawiał się, jak owa hybryda poradzi sobie ze swoim problemem? Może znajdzie, jakąś ponętną sarenkę w lesie, która zaszczyci go zgodną na małe kopulowanie? No chyba, że istniała opcja z samozadowoleniem, takim samym, jakim poczynał teraz Oh. - Jezu, o czym ja myślę? Ześwirowałem? Czy ja naprawdę ześwirowałem? - pytał siebie samego, przerywając na chwilę daną czynność. W końcu odrzucając te nadgorliwe myśli, przyspieszył swoich ruchów, sprawiając tym sobie jeszcze większą dozę dochodzącego spełnienia. Jęczał żałośnie coraz głośniej, a jego odgłosy podniecenia odbijały się echem od ścian jaskini. Sehun nie mógł pojąć, że mimo iż chłopak imieniem Luhan, będący hybrydą, umiał mówić. Jakby tego było mało, wyglądał na bardzo mądrą osobę, bądź, jak kto woli - zwierzę. Strasznie intrygowało go to dziwne zdanie, w którym to wspomniał o jego zbereźnych myślach, bo faktu, że wspomniał również jeszcze wcześniej o rozważaniach, nawet nie zauważył. To bardzo zastanawiało blondyna, skąd ten jelonek wiedział, że akurat w tamtym momencie miał przed oczyma całkiem niegrzeczną scenkę z nim w roli głównej? - Czytał mi w myślach czy jak? - mruknął, zagryzając od razu mocniej wargę, jakby to nie było oczywiste. Jednak nadmiar napływającej spermy do penisa pomógł mu dojść do ekstazy, zamiast do tak oczywistego faktu. - O ja pierdole! - krzyknął, zarzucając głowę do tyłu, kiedy kolejna i ostatnia fala przyjemności przeszła po jego rozpalonym ciele. Poczuł, jak biała wydzielina rozlała się na jego dłoni, a on sam dyszy nierównomiernie.Wyjął chustkę z kieszeni i wytarł w nią swoją dłoń i główkę przyjaciela. Zamknął powieki, próbując dojść do siebie po spełnieniu. Nie wiedział nawet kiedy, a pogrążył się w śnie.
Sehuna obudziło nad ranem ćwierkanie leśnych ptaków. Niepewnie zaczął rozchylać powieki i po chwili pocierać delikatnie knykciami kąciki oczu. Nagle zdziwił się, że jego głowa leży na czymś miękkim, ponieważ pamiętał bardzo dobrze, że nim nieświadomie zasnął, był oparty plecami o skalną ścianę groty. Do tego czuł, jak jego głowa,a raczej coś o co się opierała, porusza się równomiernie. Niepewnie odwrócił wzrok, widząc kątem oka poroża za sobą. Od razu odskoczył na bok, wyjmując z pochwy miecz. Jak się okazało, jego poduszką był ogromny jeleń, do tego dobrze mu znamy od paru dobrych godzin. Zwierzę również się budząc, oderwało swój pysk od ziemi, który dzięki wygiętej szyi w drugą stronę, spoczywał przy jego brzuchu i kończynie.
W końcu obróciwszy w drugą stronę podniesioną głowę, spoglądał uważnie na zaskoczonego blondyna, który zawzięcie mierzył w jego stronę broń. Ssak ignorując to, zaczął wstawać, a kiedy był na równych nogach, rycerz mógł dopiero teraz przyjrzeć się z bliska, jaki jest wysoki. Normalne jelenie osiągają wysokość mniej więcej do metra trzydziestu pięciu centymetrów, a owa hybryda na jego oko miała w kłębie mniej więcej tyle wzrostu co on. Bowiem głowa czarnookiego równała się z tułowiem zwierzęcia.
-Co ty tu robisz? - zapytał, nie rozumiejąc co ów zwierze robi tutaj w jaskini i do tego robiło za jego miękką poduszkę. Jeleń podszedł do chłopaka, nie zważając na jego wyciągnięty miecz w jego stronę i trącił go nosem, uważając przy tym, aby nie zrobić mu krzywdy porożami. - Ej! - mruknął oburzony, jednak zamilkł od razu, kiedy jego czarne tęczówki zaczęły lustrować po raz drugi narastającą przemianę Luhana. Już na wszelki wypadek, odsunął się kawałek do tyłu, chowając swoją broń na swoje miejsce. Gdy transformacja chłopaka się skończyła, patrzył, jak ten podąża w stronę nagromadzonego jedzenia składającego się z owoców i warzyw, którego wcześniej nie zauważył.
-Pomyślałem, że będziesz głodny, więc przyniosłem trochę żywności. - Xiao usiadł przy jedzeniu, w końcu wskazując na nie dłonią.
Sehun podszedł bliżej, wyłapując na ogromnym liściu jakieś jabłka, marchewki i inne jadalne rzeczy. Był mile zaskoczony gestem uroczego jelonka, jak i wdzięczny, że mimo iż go nie zna, przejmował się jego losem i w pewnym sensie zaopiekował się nim, nawet dzisiejszej nocy, robiąc chociażby za tą poduszkę. Jednak rycerz mimo iż tego nie ukazywał, wolałby zjeść coś pożywniejszego, jak chociażby mięso. Od młodości był przyzwyczajony do częstego jadania części cała niektórych zwierząt, praktycznie do każdego posiłku, a nie samej zieleniny.
- Czy ja ci wyglądam na drapieżnika? - usłyszał po chwili rozjuszony głos hybrydy. - Nie poluje na gatunki zwierząt takie jak ja, ani żadne inne, więc ciesz się, że w ogóle masz czym napełnić żołądek. - Luhan ugryzł mocno czubek marchewki i zaczął spokojnie przeżuwać, nawet nie patrząc na niezadowoloną minę wojownika. Ten jednak po chwili patrzenia na niego wpadł na genialny pomysł, jednak nie było mu dane się odezwać, przez kontynuowany wywód chłopaka. - W kwestii, pomocy zwabienia jakichkolwiek zwierząt w twoje łapska nawet nie masz co marzyć. Więc nie łódź się bo i tak nie ulegnę.
Brązowowłosy wstał z miejsca, a odrzucając końcówkę warzywa gdzieś w bok, zaczął przemieszczać się w stronę wylotu z jaskini.
-Skąd ty...? - zaczął Oh, na co niższy przystanął. Westchnął ociężale, patrząc gdzieś w przestrzeń lasu i stojąc teraz do tego drugiego tyłem. Blondyn z ciemniejszym odcieniem włosów pod tymi jaśniejszymi, patrzył na mlecznobiałą skórę niewinnie wyglądającego chłopaka, która miała teraz ciemniejszy odcień przez padający na nią cień skały. Jego plecy były idealnie wyrzeźbione, gdzie widać było, jak każdy mięsień subtelnie się napina pod wpływem ruchu. Pośladki miał zgrabne i jędrne, a do tego dochodziły te długie i szczupłe nogi.
- Jeszcze się nie zorientowałeś? Myślałem, że jesteś mądrzejszy, skoro dowodziłeś armią rycerską i może zamiast się ślinić na mój widok, wytężysz bardziej umysł? - zapytał, po czym zaśmiał się szyderczo, na co Sehun w tym samym czasie wytrzeszczył oczy w zaskoczeniu. Jednak nie było Xiao do śmiechu, kiedy poczuł, jak silne ramiona chłopaka, oplatają go od tyłu nad barkami, a twarz wtula się w łabędzią szyję. - Co ty robisz? Puść mnie! - jak tylko próbował się odsunąć, od razu został objęty mocniej pod pachami przez śmiertelnika, który ponownie się w niego mocno wtulił. Chciał wyrwać się ponownie z objęć, jednak w postaci człowieka nie był już taki silny, jak obejmujący go chłopak. Zmiana w jelenia nawet nie wchodziła w grę, bo z jakiegoś powodu bał się, że go niefortunnie zrani.
-Zrobię to, jak mi to wszystko wytłumaczysz. - odpowiedział stanowczo, całkowicie ignorując poprzednie pytania i bunty jelonka. Ten przez chwilę się wahał, dysząc nierównomiernie ze złości. W końcu nie wytrzymał...
-Potrafię czytać w myślach, spoglądając w twoje oczy, stąd wiem o tobie praktycznie wszystko bez głębszego zapoznawania cię! Zadowolony?! - krzyczał rozpaczliwie, nie mając już naprawdę siły, aby wyzbyć się z tych silnych objęć. Sehun, jakby od razu poluźnił uścisk, próbując przyswoić do siebie wypowiedź chłopaka. Nie spodziewał się czegoś takiego. Luhan, korzystając z okazji, odsunął się gwałtownie na bok, niczym spłoszone zwierze. Patrzył teraz na niego nieufanie, nie wiedząc co w danej chwili ma zrobić. Kolejny raz uciec w postaci jelenia, czy zostać i pozwolić na rozmowę pomiędzy nimi. Widząc zszokowaną i po chwili niemrawą minę rycerza, stulił uszy i opuścił głowę dół. - Przepraszam, że zrobiłem to bez twojego pozwolenia, że wtargnąłem do twojego umysłu już kiedy byłeś nieprzytomny.
-S-słucham? - zapytał z niedowierzaniem w to co właśnie słyszy. Coraz bardziej się zastanawiał czy to nie sen. A może tak naprawdę umarł i widzi teraz rożnego rodzaju dziwaczne rzeczy? Ciekawiło go, co jeszcze może go spotkać. Upadły anioł? Demon? A może nagle okaże się, że przyjaciel jelonka jest przybyły z daleka wampir?!
-Przepraszam Sehun. Chciałem wiedzieć, czy nie jesteś dla mnie zagrożeniem, gdy ci pomogłem i ukryłem przed tamtymi przy źródle. - hybryda pierwszy raz użyła jego normalnego imienia, w ogóle go nie zdrobniając co zaintrygowało wpatrującego się w niego z uwagą rycerza.
- To ty mi pomogłeś i tam przeniosłeś? - zapytał niepewnie, przymrużając swe powieki, w międzyczasie podchodząc bliżej hybrydy, która stała do niego bokiem.
-Tak... - szepnął cicho Luhan. - Kiedy pasłem się niedaleko wylotu z lasu, usłyszałem krzyki. Zerwałem się do biegu, myśląc, że to myśliwi. Jakimś trafem nagle ujrzałem ciebie, spory kawałek od tamtych goniących cię ludzi. Domyśliłem się po ich krzykach, że uciekasz przed nimi, bo chcą cię zabić. W końcu spadłeś z galopującego konia przez wystającą gałąź. Widząc to zatrzymałem się gwałtownie, bo coś mi podpowiadało, żeby ci pomóc. Przez chwilę się wahałem, nasłuchując, jak tamci zbliżają się coraz to bardziej do ciebie, bowiem już raz ledwo umknąłem śmierci, uciekając przed kłusownikami. W końcu ruszyłem ku tobie. Widząc cię kompletnie bezbronnego, zacząłem ostrożnie podchodzić bliżej. Przemieniłem się w człowieka i opadłem na kolana, wciągając cię na swe uda i tuląc niepewnie do siebie. Westchnąłem z ulgą, że nadal żyjesz, ponieważ twój upadek wyglądał naprawdę niebezpiecznie z daleka. Nawet nie wiesz, jaki czułem się przerażony, kiedy w końcu ludzie się pojawili i zaczęli podchodzić, całkowicie zdziwieni i rozbawieni moim usposobieniem. Nie chciałem się ujawniać. Nie chciałem ukazywać tego, że tak naprawdę jestem hybrydą. To było dla mnie bardzo ryzykowne, jednak zrobiłem to. Ze strachu o ciebie, jak i siebie, kiedy po pierwszym moim ostrzeżeniu, jeden z nich i tak brnął dalej w moją stronę. Potem wciągając cię na moje plecy, przemieniłem się znowu i ostrożnie zaniosłem na grzbiecie w tamto miejsce. Dalszą część już znasz... - odpowiedział niemrawo, mając ciągle opuszczony wzrok na swoje nagie i lekko brudne stopy.
-Czekaj, bo nadal czegoś nie rozumiem. - brązowowłosy dopiero teraz podniósł na niego lekko zaskoczone spojrzenie.
Sehun opierając rękę na łokciu o tą drugą opartą na brzuchu, przyłożył dwa palce do kącików oczu, nadal nie wiedząc w jaki sposób Luhan wiedział o niektórych rzeczach przed spotkaniem się z nim twarzą w twarz? Przecież wspomniał, że umie czytać w myślach poprzez spojrzenie w oczy, a przecież Oh miał zamknięte, gdy go znalazł. O co tu chodzi...?
-Czego, nie rozumiesz?
-Przecież, jak mnie znalazłeś to byłem nieprzytomny i na pewno miałem zamknięte powieki. Bo raczej w to wątpię, że dostałbym takiego szoku żeby się zablokowały i nie zamknęły. - mruknął ironicznie Sehun. Patrząc podejrzliwie na jelonka, zaczął obchodzić jego postać dookoła. Ani pomyślał, aby spuścić z niego podejrzliwego wzroku. Ten zaś aż skulił się, czując natarczywy wzroku rycerza.
-Usta... - wychrypiał żałośnie. Oh ustał od razu i spojrzał na niego zdziwiony.
-Co usta?- zirytowany Luhan zagryzł mocniej wargi.
-Pocałowałem cię...- powiedział tym razem jeszcze ciszej praktycznie przez zęby, że śmiertelnik musiał aż wytężyć bardziej słuch, aby to dosłyszeć.
-C-co zrobiłeś? Pocałowałeś? - Xiao miał już tego dość. W niektórych momentach zastanawiał się, jak taka czasami nierozumna osoba mogła zostać dowódcą armii rycerskiej? Jednak może, to on niezrozumiale wszystko mu mówił i tłumaczył?
-Tak, może to wydać się dziwne, ale nawet za pomocą pocałunku, mogę wdrążyć do twojego umysłu. Jednak tylko wtedy, kiedy moja dłoń spocznie na twojej lewej piersi, gdzie bije serce i nie napotkam w umyśle oporu spowodowanego, jakby takim brakiem zgody drugiej osoby. I od razu wyprzedzę twoje kolejne pytanie, gdy byłeś nieprzytomny twój mózg nie mógł się w jakiś sposób bronić przed tym co zrobiłem, dlatego wszystko wiem. Jednak nie będę ci tego dogłębniej tłumaczył, jak to działa, to zbyt skomplikowane...
-Dobrze, chyba rozumiem. - mruknął bardziej niepewny swoich słów i tego czy na pewno wszystko zrozumiał tak, jak zapewne chciał Lu.
-Naprawdę przepraszam. - powiedział smutno, widząc minę śmiertelnika. - Powiedziałem przecież, że chciałem się dowiedzieć czy nie jesteś dla mnie zagrożeniem, ponieważ chciałem ci pomóc, więc proszę...
-Nie gniewam się. - przerwał mu Oh, po czym podszedł bliżej. O wiele za blisko, jak dla hybrydy, która peszyła się tą bliskością chłopaka. Wiedział, że to wszystko jest spowodowane tym, iż się nim zauroczył. Sehun był dla niego najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widział, dlatego też ujrzawszy go pierwszy raz, postanowił pomóc, nie zważając na to, że obcy mógłby być dla niego zagrożeniem, co jednak okazało się być błędne, jak tylko wszedł do jego umysłu.
Człowiek popatrzył na niego czule. Jelonek zadrżał, czując ciepły powiew na łabędziej szyi. Potem tylko poczuł opłacające go ramiona i wtulające się w niego rozgrzane ciało. W głowie zaczęło mu się wręcz kręcić, a w brzuchu zaczęło coś dziwnego się dziać. Przestraszony tym, próbował oderwać się od chłopaka, bowiem nigdy nie miał styczności z taką bliskością darowana przez drugą osobę.
- Nie wyrywaj się... proszę. - poprosił go delikatniejszym głosem blondyn, co spowodowało, że ten posłuchał i po chwili pałał się bliskością śmiertelnika. Wtulił swoją twarz w jego szyję i przylgnął jeszcze bardziej do rycerza, obejmując go w pasie. - Dziękuję, Lu... Han... - mężczyzna wyszeptał do jego ucha, ponętnym i męskim głosem. Xiao zadrżał niemalże od razu, oddychając intensywniej przez rozchylone usta, które zetknęły się z rozgrzaną szyją obcego. Czuł, jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego ciele z każdym odczutym ciepłym oddechem tamtego, również i na swej szyi. Instynktownie przymknął powieki z których wrastały długie i czarne rzęsy, kiedy poczuł subtelny dotyk ust na swojej mlecznobiałej skórze w tamtym miejscu. Odchylił głowę na bok, aby bardziej ułatwić rycerzowi dostęp. Niemalże od razu poczuł, kiedy tylko dłonie rycerza poluźniają uścisk, zaraz łapiąc jego lekko zarumienione policzki.
-C-co ty robisz, Sehunnie? - jego głos zadrżał, brzmiąc prawie, że bezdźwięcznie. Postać nie ukrywała zaniepokojenia, spowodowanego tym, że twarz chłopaka zbliżała się coraz bardziej, mimo iż była już wcześniej naprawdę blisko. W odpowiedzi dostał tylko pocałunek. Usta - na pewno od niego młodszego mężczyzny - zaczęły niepewnie przesuwać się po delikatnych ustach, chcąc zachęcić go do oddania pocałunku. Hybryda - choć trochę nieporadnie i ostrożnie - oddała go, ucząc się przy okazji i nabierając w pocałunku, który był dla niego czymś nowym, doświadczenia. W końcu przypominając sobie o pewnej sprawie, oderwał się od Oh, który patrzył na niego z pożądaniem.
- Wiem, że to nie ty zamordowałeś księżniczkę Sodam i nie dowiedziałem się tego z twojej pamięci. - Sehun chyba bardziej nie mógł zrobić zdziwionej miny niż w danym momencie, znowu będąc lekko podirytowany kolejnymi tajemnicami. Całkowicie wypuścił z objęć chłopaka i odsunął się do niego, patrząc podejrzliwie. Nie wiedział dlaczego, ale do głowy przychodziła mu jedna myśl - Luhan mógł być mordercą Sodam.
-Coś sugerujesz? - zmrużył powieki, patrząc nieufnie na hybrydę.
- Jeśli masz podejrzenia, że jakimś cudem to ja mogłem zamordować tą biedną dziewczynę to lepiej zaprzestań tej czynności. - Ta zaś westchnęła cierpiętniczo i usiadła w rozkroku na ziemi. Oh przeklinał się w myśli, że Luhan bezwstydnie to wszystko robi, a potem dziw, że Sehun ma takie, a nie inne myśli, kiedy ma ciągle przed oczyma jego bezkarnie zwisające prącie. Przekręcił oczyma, po czym odpinając swoją pelerynę od zbroi, rzucił nią w stronę nagiego chłopaka. Ten spojrzał się zdziwiony na materiał, potem na ponaglający wzrok rycerza. Beż żadnych ceregieli, wstał i zaczął oplatać ją wokoło swoich bioder, zakrywając tym intymne miejsca. - Chciałbym ci coś ważnego pokazać wieczorem, więc jeśli zamierzasz iść na jakieś polowanie, to wróć do tego czasu. - Nim Oh zdążył zareagować, Luhan zdjął z siebie odzienie i odrzucił na bok, ponieważ w przeciwnym razie by się zerwało podczas przemiany, po czym już w postaci jelenia, wybiegł z groty, informując przy okazji konia rykiem, aby nie pozwolił swojemu właścicielowi oddalenia się za bardzo i wrócenia tu na czas. Ten zarżał i machnął energicznie głową, co oznaczało dla Lu, że go zrozumiał. Spojrzał jeszcze w stronę Sehuna i ruszył przed siebie. Ten zaś widząc sytuacje sprzed chwili, zastanawiał się czy czasem nie wszedł przez przypadek podczas snu do szafy, lądując w jakiejś Nibylandii czy Narnio podobnym otoczeniu, zwariował psychicznie, bądź zwyczajnie nadal sobie śpi i zapewne zaraz się budzi.
Niestety, owa rzeczywistość nie okazała się snem ani Nibylandią czy Narnią, gdy podczas mroku po udanym polowaniu, wyciągał kija w stronę rozpalonego w jaskini ogniska z wbitym kawałkiem mięsa z zająca, wsłuchując się w rozmawiające ze sobą zwierzęta. To było naprawdę dla niego dziwne słysząc non stop rżenia czy cichsze pomruki, kolejny raz myśląc iż zapewne zwariował. Nadal nie mógł do siebie dopuścić, że udało mu się poznać coś tak niesamowitego i jednocześnie dziwnego, jak hybrydę o imieniu Luhan. Wcześniej wspomniany po chwili znalazł się również przy ognisku, patrząc zdegustowany na poczynania swojego nowego towarzysza.
-Nie mogę w to uwierzyć, że to zjesz.
-Nie mogę w to uwierzyć, że kolejny raz rozmawiałeś z moim koniem. - przedrzeźniał go Oh, po chwili wyciągając już gotową pieczeń z gorących płomieni. Podmuchał i z premedytacją odgryzł kawałek nieprzyprawionego mięsa, patrząc specjalnie wrednie w jego stronę. Jelonek fuknął na to, przekręcając oczyma. - To... co takiego chcesz mi pokazać? -zapytał zaciekawiony co też takiego mogłoby być, połykając przeżuty już fragment mięsa. Hybryda spojrzała w stronę wylotu z jaskini dostrzegając coraz bardziej ściemniające się niebo.
-Jeszcze musimy chwilę poczekać.
-Ale na co? Co takiego chcesz mi pokazywać po nocach?
-Zobaczysz Sehunnie, zaufaj mi. - młodszy prychnął na słowa starszego, po czym usiadł, dokańczając swoją przyrządzoną żywność. Od tamtej chwili cały czas siedzieli w ciszy, dopóki Luhan nie wstał w pewnym momencie gwałtownie i nie zaczął wychodzić z groty.
-Ej, gdzie idziesz?! - krzyknął Sehun szybko podążając za nim. Gdy do niego doszedł, osłupiał. Przed grotą stała Sodam, uśmiechając się do ich dwójki. Oh wybałuszył bardziej oczy. Nie wiedział czy się przewidział, czy nagle okazuje się, że córka króla zmartwychwstała.
-To od niej wiem, co się wydarzyło w zamku. - powiedział po chwili Luhan, widząc, jak chłopak nagle niezdrowo zbladł. Mimo iż było już ciemno i jedynym oświetleniem przed grotą był blask ksieżyca, to jego bystre oczy to zauważyły.
-J-jak to? - rzucił młodszy, na wszelkie możliwości próbując sprawdzić czy czasem stojąca na przeciwko niego dziewczyna, nie jest jego głupim wymysłem, w jakiś dziwny i niewyjaśniony sposób spowodowany przez Luhana. Po tym wszystkim mógł się teraz spodziewać wszystkiego.
-Witaj Sehun oppa. - odezwała się w końcu, a Oh dopiero teraz dostrzegł, że jej sylwetka jest w pewnym stopniu przezroczysta. Niepewnie podszedł do dziewczyny w ten sam sposób wyciągając dłoń w jej stronę. Przestraszył się czując chłód, gdy ta zamiast dotknąć jej policzka, przeszła przez prześwitującą twarz dziewczyny. Była zjawą. Oh wzdrygnął się, gdy ta zrobiła to samo, a jej dłoń przeszła na wylot, pozostawiając chłód w okolicy policzka. Aż sam nie wiedział czy ma odskoczyć czy nadal stać w takiej pozycji.
-Dlaczego tu jesteś? - zapytał chrapliwie, gdy ta w końcu z lekkim uśmiechem odsunęła się od niego. Luhan uważnie przypatrywał się wszystkiemu z boku, ciesząc się, że udało mu się odnaleźć jeszcze ducha zmarłej dziewczyny, która już zdążyła wytłumaczyć mu wszystko i pozostawała tylko opcja powiedzenia o całej prawdzie rycerzowi.
- Przepraszam, że przez sługę mego króla Shindonga zostałeś niesłusznie posądzony. - chłopak zmarszczył nos, przez chwilę zastanawiając się nad słowami dziewczyny. Nagle zrobił zaskoczoną minę, kiedy doszło do niego, że dziewczyna właśnie wskazała swojego zabójce.
- To, on cię zabił? - zapytał, woląc jednak się upewnić. Już więcej nie musiał się dopytywać, kiedy dziewczyna ze smutną miną pokiwała głową. - Jednak niestety nic już nie zrobisz, aby udowodnić swoją niewinność, mimo poznania prawdy. - posmutniała na chwilę. W końcu znowu się uśmiechnęła, ''łapiąc'' kolejny raz jego bladych policzków, oświetlonych tylko blaskiem księżyca. - Jednak nie mam mu tego za złe, bo zapewne prędzej czy później sama popełniłabym samobójstwo.
-S-słucham?
-Od pewnego czasu wiedziałam, że wolisz mężczyzn, jednak myślałam, że jednak uda ci się pokochać taką kobietę, jak ja i być z nią szczerze szczęśliwy, a nie na odwrót, jak było do tej pory.
-Sodam, ja... - aż zrobiło mu się głupio. Był jej wdzięczny, że o niczym nie rozpowiedziała swojemu ojcu, a jednocześnie było mu jej żal.
-Nic nie mów oppa, teraz możemy być oboje szczęśliwi, nie zmuszając się do niczego. Nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym widziała cię ciągle przybitego. Cieszę się, że jest tak, jak się stało, nawet jeśli byłam jedynym oczkiem w głowie mego ojca, które zostało zamordowane przez jego fałszywego sługę, który zrobił to z pychy, aby zamiast mnie i ciebie, zasiąść na tronie mego ojca. Dlatego też również przybyłam tutaj, aby was ostrzec. Ludzie przez Sindonga, który o wszystkim się dowiedział, chcą was schwytać i prawdopodobnie zabić, a zwłaszcza Sehuna, w obawie, że wróci i w jakiś sposób udowodni swoją niewinność. Nawet jeśli jest tak, jak powiedziałam wcześniej, że nie da się niczego zrobić w tej spawie. Dlatego też uciekajcie stąd, jak najdalej tylko zdołacie, wtedy wam nic nie zrobią. - tu też spojrzała smutno na wspomnianego, który spoważniał od razu, zatrzymując na chwilę oddech. Podejrzewał, że mogą ich znowu szukać, jednak uznawał to bardziej za nierealne. Jak widać, mylił się i zrobił wielki błąd nie biorąc takiej sytuacji bardziej pod uwagę.
- Kiedy, chcą to zrobić?
- Nikt nie zna dnia, ani godziny, Sehun oppa. A teraz żegnaj ty, którego pokochałam przed śmiercią... - musnęła jego usta, czego praktycznie nie poczuł, prócz chłodu na nich po czym zniknęła, rozpływając się w powietrzu. Mężczyzna na marne ze łzami w oczach próbował w międzyczasie uchwycić ulatniającą się już mgłę, czując, jak ktoś łapie go za ramię.
-Sindong, ten drań... Sodam mnie... Aish, kurwa! - warknął gdy poruszył gwałtownie ramieniem, aby zrzucić dłoń jelonka.
-Nic już nie zrobisz, Sehunnie. - usłyszał po chwili przy uchu, obracając się w stronę czarnookiego. Poczuł, jak długie ręce go obejmują i wtulają w drobne ciało. W danej chwili rozpłakał się na dobre, kiedy doszło do niego, jak dobrą osobą była zmarła dziewczyna, że dla niej liczyło się bardziej jego dobro, nie swoje. Czuł ogromną złość z tego powodu, jak i wielu innych, mając ochotę coś rozwalić. W końcu oderwał się od chłopaka, wyjął gwałtownie miecz z pochwy i zaczął nim okładać najbliższe w jego zasięgu drzewo. Krzyczał i wyzywał tych, którzy nawinęli mu się na język. Hybryda na wszelki wypadek odsunęła się na bok, chwytając w międzyczasie za wodze konia, który przestraszył się nagłego wybuchu swojego tymczasowego właściciela. Gdy Sehun zaczął wykonywać mniejsze ruchy mieczem, dysząc głośno, Luhan podszedł do niego od tyłu i przytulił. Ten uspokoił się po chwili i opadł na kolana, wtulając się w ramiona starszego. Gdy tylko Oh się uspokoił, Luhan zaproponował posłuchania dziewczyny i nawet wyruszenia zaraz w poszukiwaniu dla siebie lepszego życia. Sehun skinął potakująco głową, bowiem wiedział iż Xiao wolał się nie narażać niebezpieczeństwu, które zagrażało ich życiu i zacząć żyć w spokoju w innym miejscu. W końcu wyruszyli, a po paru dniach niezbyt łatwej wędrówki, podczas to której bardzo zbliżyli się do siebie, znaleźli bardzo miłą i cichą wioskę, w której ludzie byli bardzo życzliwi i przyjacielscy. Każdy od razu przyjął ich z radością, nie przejmując się faktem iż są ze sobą blisko niczym kobieta z meżczyzną. Tam to im nie przeszkadzało, bowiem było parę podobnych par do nich. Sehun i Luhan będąc z tego powodu szczęśliwi, że może im się żyć tutaj godnie i w spokoju, postanowili tam pozostać, obiecując sobie życie razem, i miłość na zawsze...
Domyślał się, a nawet wiedział, że był nielubiany. Jako prawa ręka jego króla i dowódca innych rycerzy, zawsze był u jego boku czego większości chłopów i kobiet mu w pewnym sensie zazdrościła, wmawiając iż swoje stanowisko zawdzięcza tylko dzięki łasce króla. Ów władca bowiem przygarnął go pod swoje skrzydła i zaczął traktować, niczym własnego syna, kiedy to rodzice chłopaka - był wtedy jeszcze małym sześcioletnim chłopcem - zostali zamordowani przez największego wroga owego królestwa. Sehun do dziś ma w głowie obraz swoich zarżniętych rodziców leżących na polanie. Po pewnym czasie, kiedy to szatyn dorósł i stał się prawdziwym mężczyzną, jego pan wpadł na pomysł połączenia go ze swoją jedyną córką mówiąc, że widzi go, jako jego zastępce tronu. Owa niewiasta nie była, jakoś przeciwna pomysłowi swojego ojca, bowiem rycerz był bardzo przystojny i odważny, jak na swój wiek. Jednak nie wiedziała, że ów mężczyzna ukrywa sekret i tak naprawdę udaje tylko, że jest nią zainteresowany, aby nie podpaść wielkiemu władcy. Oh Sehun od dawna wiedział, że interesują go mężczyźni i zorientował się o tym w wieku szesnastu lat, kiedy to uczył się wraz z innymi chłopcami walk, patrząc z uwielbieniem na jeszcze młode i niezbyt umięśnione, lśniące w słońcu od potu ciała. A późniejsza kąpiel w pobliskim jeziorze, ukazująca mu chłopców w całej okazałości, nie raz sprawiała, że miał niechciane rumieńce na policzkach i lekką erekcję, którą musiał potem dobrze ukrywać, aby się z niego nie naśmiewali.
Jednak pewnego słonecznego dnia to nie fakt, aż tak bardzo rozruszał podwładnych, że król zaczął powoli planować większą przyszłość dla Sehuna i jego córki Sodam i sprawił, że życie chłopaka legło w gruzach... A to co się wydarzyło i sprawiło, że został niesłusznie osądzony.
Pewnego dnia, siedząc na dworku i przypatrując się przepięknemu widoku lasu i polan, został zaczepiony przez głównego sługę króla - Shindonga, który oświadczył mu, aby ten udał się do komnaty panienki Sodam i przyprowadził ją do władcy, ponieważ ten wyznaczył mu już inny obowiązek na tę chwilę. Sehun popatrzył na niego bez wyrazu i skinął zaledwie głową, odwracając głowę na nowo w stronę soczystej zieleni. Zignorował fakt, że kątem oka udało mu się przyuważyć, jak owy z jednych ważniejszych pionków króla wykrzywia w jego stronę usta w niezadowoleniu na jego ignorancję, bowiem nagle rzuciło mu się w oczy coś bardzo intrygującego. Na polanie pojawiły się sarny z młodymi, jednak to nie one zwróciły najbardziej jego uwagę, a wielkie poroża, które ledwo upatrzył w zalesieniu. Przez chwilę zastanawiał się czemu zwierze nie pasie się wraz ze swoim stadem tylko po chwili oddala się od niego w końcu niknąc w ciemnej otchłani lasu. Wykrzywił usta i machnął na to ręką, zeskakując z murka.
Przemieszczając się już korytarzami zamku, szukał komnaty w której mogłaby przebywać Sodam. Dostał rozkaz od głowy, aby poszedł do jego pociechy i poinformował ją, że ma do niego przyjść, więc musi go w pełni wypełnić. Oczywiście Sehun wiedział bardzo dobrze iż to kolejna podpucha ze strony króla, aby tylko zbliżyć go bardziej ze swoją córką. Tak bardzo nie chciał tego robić, jednak fakt co mógłby zrobić król, gdyby dowiedział się o jego prawdziwej orientacji, przyprawiał go o strach i nieprzyjemne ciarki na ciele, więc wolał udawać, że również jego córka mu się podoba. Tacy ludzie, jak on, byli wyganiani przeważnie z zamku, bądź w najgorszym przypadku wprowadzani do lochów, a tam traktowani bezlitośnie. Doszły go nawet słuchy, że niektórzy strażnicy wykorzystują ten fakt, i gwałcą ich czasem, a król nawet nie reaguje na to, mówiąc, że należy się im takie traktowanie. To było dal niego niemoralne.
Kiedy wysoki mężczyzna przystał przy ogromnych wrotach, zapukał w nie dwa razy zgiętym palcem wskazującym, informując męskim głosem iż to on. Zaniepokoił się jednak gdy przez dłuższą chwilę nie dostał odpowiedzi, mimo iż dziewczyna lubiła robić sobie często drzemki po wykwintnym obiedzie. Po prostu czuł, że coś jest nie tak. Niewiele myśląc, chwycił potężniejszą klamkę i naciskając ją po chwili w dół, roztworzył bardziej drewnianą powłokę, zamierając w tym samym czasie w szoku.
Czarnooki chłopak wbiegł do wnętrza pokoju, opadając od razu na kolana przy leżącym na brzuchu w kałuży krwi ciele dziewczyny. Przerażony szybko dotknął dwoma palcami jej dziwnie już chłodnej szyi, co go zaniepokoiło, potem rękę pod nadgarstkiem, aby sprawdzić czy jeszcze żyje. Dziewczyna była już martwa...
Sehun chwycił się za długie i jasne kosmyki włosów pod którymi był te ciemniejsze, przez chwilę bujając się w przód i w tył. Czuł, jak oczy zaczynają go szczypać, a biedak sam nie wie co ma teraz począć. Jedyna córka króla została zabita i do tego we własnym pokoju. Nagle zmrużył powieki, zauważając, że ciało dziewczyny do końca nie styka się z podłogą, jak powinno. Wyglądało to tak, jakby coś je od spodu przytrzymywało. Obszedł pośpiesznie ciało i obrócił je, zauważając wystający fragment rączki noża z jej brzucha. Zbladł niemalże od razu i opadł na pośladki, czując, jak mu się robi słabo i czarno przed oczyma. Przymknął powieki na chwilę w nadziei, że mu przejdzie, nie mogąc uwierzyć w to, że ktoś w tym spokojnym i przyjaznym królestwie dokonał mordu. Spojrzał znowu na wystający nóż i przy okazji bladą i spokojną twarz dziewczyny. Miała przymknięte powieki, jednak jej usta były lekko uchylone, co zaintrygowało chłopaka. Na samobójstwo mu to nie wyglądało, bo po co dziewczyna miałby się zabijać skoro miała wszystkiego pod dostatkiem?
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, instynktownie chwycił za wbity nóż i wyciągnął go jednym zwinnym ruchem. Szkarłatna ciecz od razu pobrudziła jego trzęsącą się dłoń i gdzieniegdzie rycerską zbroję. Kiedy chciał odrzucić nóż, niespodziewanie do komnaty weszła jej służąca. Wtedy ze strachy upuścił ostre narzędzie z trzęsącej się dłoni, brudząc teraz krwią ozdobny dywan. Ciemne oczy zrobiły się dwa razy większe, a malinowe usta rozchyliły w przerażeniu widząc identyczną minę na twarzy przybyłej kobiety.
-Coś ty najlepszego zrobił?! -służka pobladła, upuszczając na podłogę kosz z czystymi ubraniami księżniczki, trzęsąc się w końcu ze strachu, równocześnie bojąc napastnika siedzącego przy ciele jej pani.
-T-to nie ja, ajuma! - krzyknął wstając gwałtownie na równe nogi, jednak kobieta mu nie uwierzyła, trzęsąc na boki głową z dezaprobatą i odsuwając się kawałek do tyłu ze strachu, że zaraz i na nią się może rzucić.
-POMOCY! MORDERCA! RYCERZ OH SEHUN ZABIŁ CÓRKĘ KRÓLA! - krzyczała, nawet nie dopuszczając do myśli, że tak naprawdę niczemu winny chłopak tego nie zrobił. Nawet nie słyszała jego próśb, aby nie krzyczała i go wysłuchała, zamiast od razu oskarżać. Najlepiej byłoby od razu go osądzić. Pewnie, najprostszy wybór...
-Pani Wang, proszę mnie wysłuchać! Znalazłem ją już martwą! - skwitował zirytowany, próbując przekrzyczeć głos kobiety i zwrócić tym na siebie uwagę. W środku aż cały chodził od nerwów. Do jego głowy zaczęły przychodzić najczarniejsze scenariusze kar śmierci. Od powieszenia począwszy na spaleniu żywcem kończąc. Jego zbroja i ciemne ubranie pod nią, było przecież całe we krwi nieżyjącej już dziewczyny, o dłoniach już nawet nie wspominając, które były pokryte całe szkarłatną barwą. Był niemalże pewien, że nikt mu nie uwierzy w prawdziwość słowa. Nawet władca...
-Jak nie?! Do tego jeszcze kłamiesz, upuszczając przed chwilą przyrząd zbrodni morderco! - Morderca... Sehun słysząc kolejne oskarżycielskie słowa, miał wrażenie, że coraz bardziej robi mu się słabo i brakło powietrza w płucach.
Kobieta kolejny raz zaczęła krzyczeć i nawoływać straż, a on miał do dyspozycji tylko dwa wyjścia: uciec, albo poddać się samemu karze śmierci. Wybrał jednak to pierwsze i korzystając z okazji, że jeszcze nikt nie przybiegł do owej komnaty, zacisnął usta w wąską linijkę i ruszył biegiem w stronę wyjścia. Służka próbowała torować mu przejście, jednak rycerz był silniejszy i zwinniejszy, a w obawie o swoje życie, niebyt delikatnie odepchnął uporczywe ręce kobiety od swoich rąk, sprawiając tym iż ta upadła na podłogę. Wybiegając z pomieszczenia, usłyszał biegnącą już służbę gdzieś na początku korytarza bardziej z lewej strony. Rozejrzał się na wszystkie strony i szybko ruszył do korytarza znajdującego się po prawej stronie i to był błąd, bo od razu został schwytany.
-Oh Sehunnie czy to prawda? Prawda iż z twych rąk zginęła moja jedyna pociecha? -czarne tęczówki przepełnione łzami uważnie lustrowały młodzieńca, który bezlitośnie został pchnięty, upadając boleśnie na kolana przed swoim panem. Król uważnie patrzył z niedowierzaniem praktycznie na każdą istniejącą plamkę krwi na ubraniu i rękach chłopaka.
-Nie panie. To nie byłem ja. I mimo iż nie potrafię tego udowodnić, ta służka kłamie, bowiem odnalazłem córkę czcigodnego króla już martwą, ubolewając nad faktem, że nie mogołem jej uratować. - starał się mówić spokojnie, chociaż miał ochotę wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo go nienawidzi. Nienawidzi tej niesprawiedliwości...
- Trzymałeś w dłoni nóż morderco! Masz na zbroi ślady zbrodni, jak i na rękach! - kolejne niesłuszne nazwanie go Mordercą coraz bardziej sprawiało mu ból i większą nienawiść do sprawiedliwości w którą to do niedawna wierzył.
W ogromnej komnacie króla nastał szaszor, buntownicze oskarżenia i nawoływania, że ma zostać zabity. Król mimo iż traktował go do niedawna, jak własnego syna, teraz patrzył na niego srogo i nienawistnie za to czego Oh nie zrobił tak naprawdę. Dla niego nie był potrzebne dowody, wystarczał mu tylko ten, że każdy w królestwie go wielbił. Gdyby miał wrogów, zaraz by się o tym dowiedział od swojego sługi Shindonga. Młodziutki przywódca załogi rycerskiej już wiedział co teraz się stanie. Zostanie skazany...
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś Oh Sehunnie, ufałem ci... - na śmierć...
Na dworze było okropnie gorąco, wszystko było już przygotowane, a Sehun będąc w swojej ciemnej celi, czekał, aż straże po niego przyjdą, aby zaprowadzić go na dworek śmierci. Nazywał się on tak, bowiem tutaj przeważnie zabierano życie niegodziwcom i zbrodniarzom. Rycerz bał się tego co nastąpi, jednak cieszyło go to, że zostanie powieszony na szubienicy, a nie spalony żywcem. Już dawno zapomniał o fakcie, że umiera za nic, a raczej za kogoś kto to morderstwo uczynił. Siedząc przy zakratowanym oknie, ujrzał znowu ten las i łąki. Teraz były puste i osamotnione niczym on teraz.
Słysząc stukot ciężkiej zbroi, odwrócił głowę od okna. W końcu po niego przyszli. Gdy weszli do celi, Sehun beznamiętnie wyciągnął ręce przed siebie, aby uwiązali jego nadgarstki liną. W końcu poczuł, jak chwycili go pod pachami i zaczęli prowadzać na zewnątrz. Tam usłyszał okrzyki radości i te pełne jadowitości do jego osoby. Dwóch strażników podprowadziło go do sceny, gdzie znajdowała się szubienica i mężczyzna, który miał zakrytą twarz i głowę czarną tkaniną służącą za maskę. Miał on za zadanie przesunąć dźwignię, która sprawiała, że drewniany podest na którym miał za chwile stanąć oskarżony, opadał w dół, powodując nagłą śmierć skazanego przez uduszenie.
- Oh Sehunnie, czy chcesz coś jeszcze powiedzieć przed śmiercią? - wspomniany spojrzał poważnie na króla, oblizując spierzchnięte wargi językiem.
-Tak, to, że jestem niewinny i po mojej śmierci będziesz żałował panie, że nie postanowiłeś mnie wysłuchać i wszcząć, jakiegoś śledztwa. Wolałeś tylko wysłuchać swoich podwładnych. - mówił to z taką pewnością, że król przez chwilę się zawahał. Jednak Oh zignorował to, rozglądając się dookoła, kiedy straż uwalniała jego unieruchomione nadgarstki. Nagle jego oczom rzucił się osiodłany już koń jednego ze strażników. Mógłby skorzystać ze swojego sprytu i szybkiego biegu, aby zdołać dostać się do ssaka stojącego jakieś trzydzieści metrów od niego.
- Patrzcie, tam stoi ktoś z ludu No! - krzyknął pokazując już wyswobodzoną ręką gdzieś przed siebie, bowiem owy lud był największym wrogiem króla, więc wiedział idealnie co robi. Kiedy wszyscy zaskoczeni jego słowami się odwrócili, on skorzystał z okazji i zaczął uciekać w stronę zwierzęcia.
-Yah! Łapcie go! - usłyszał za sobą po chwili, kiedy się zorientowali, że to obłudna informacja. Rycerz przyspieszył, więc biegu i po chwili szybko wsiadł na grzbiet karego rumaka, dając mu do zrozumienia za pomocą dociśnięcia łydek do jego boków, aby ten ruszył galopem, a potem cwałem. Szybko nakierował go w stronę pobliskiego lasu, słysząc za sobą głośne wołania. Gonili go, więc teraz tylko modlił się, aby jego koń nie nadciągnął sobie czegoś podczas cwału, bez uprzedniego rozgrzania jego kończyn, bo wtedy na pewno by go złapali.
W końcu wjechał do lasu, galopując w nim przez jakiś czas i zniżając się przed wystającymi gałęziami. Kiedy myślał, że ich zgubił, zdziwił się, słysząc kolejne obelgi i rozkazy, że mają go schwytać i zabić. Sehun widząc przed sobą przestrzeń bez gałęzi, skorzystał z tego i obejrzał się za siebie, aby ocenić, jaka odległość dzieliła go od napastników. Widząc, że ma jako takie szanse na zgubienie ich, bo byli naprawdę daleko, odwrócił głowę w nieodpowiednim momencie i nagle grubsza gałąź, uderzyła go w twarz. Oh, poczuł, jak traci równowagę i upada z konia na runo leśne, tracąc przy tym przytomność.
-Gdzie on jest?
-Dalego nie mógł zajechać, bo później las jest gęściejszy i nie dałby rady przejechać przez niego galopem. - komentowali pomiędzy sobą strażnicy i jacyś chłopi na swych koniach.
-Patrzcie! Tam jest! - nagle jeden zauważył leżące nieruchomo ciało rycerza, a raczej nogi wystające zza drzewa pokryte metalową zbroją. Każdy zszedł z konia i zaczął podchodzić w tamtą stronę. Kiedy byli już naprawdę blisko, zamarli widząc nagiego chłopaka z przepięknymi, dużymi porożami na głowie i kwiatami wplecionymi w brązowe włosy. Miał naprawdę duże sarnie i bystre oczy, jego usta były delikatnie wykonturowane, a naprawdę niewinny wyraz twarzy, uwydatniała bardzo blada cera, idealnie kontrastująca z brązowym odcieniem włosów. Dziwna postać trzymała nieprzytomnego Sehuna na swoich udach i tuliła do siebie, patrząc nieufnie na obcych ludzi.
Ci stali nieruchomo, nie wiedząc przez chwilę co mają zrobić. Zaczęli patrzeć się po sobie i po chwili śmiać. W końcu zaczęli podchodzić w stronę dziwnego chłopaka z zamiarem zabrania mu ciała nieprzytomnego Oh, bo cóż ten mógłby im niby zrobić? Brązowowłosy w pewnym momencie zaczął pokładać niżej poroża, w geście gotowości do obrony. Niektórzy się wycofali, przerażeni tym ruchem, sądząc iż to jakiś obłąkany człowiek. Jednak jeden śmiałek zignorował to i zaczął podchodzić jeszcze bliżej, ignorując ostrzeżenie młodszego, który patrzył teraz na niego spode łba. Nagle chłopak wstał, a jego dotychczas czarne oczy, zmieniły barwę na złotawą niczym źdźbeł zboża. Wszyscy patrzyli na jego nieskazitelne nagie ciało, które po chwili na ich oczach zaczęło się deformować w postać przepięknego, wielkiego jelenia, którym po chwili się stał. Kolejny raz zniżył ostrzegawczo poroża, rycząc do tego głośno i grzebiąc przednią kończyną po runie. Przerażony śmiałek, od razu zaczął się cofać i uciekać w stronę swojego konia, a za nim wszystko to widzący ludzie. Jeleń widząc, jak coraz bardziej się oddalają, spojrzał na nieprzytomnego mężczyznę, pokładając jeszcze uszy do tyłu, aby upewnić się, że tamci się oddalają.
Sehun budząc się, zaczął ślamazarnie otwierać powieki, jednocześnie je mrużąc, kiedy słonce zaczeło go oślepiać. Poruszył rękoma i dolnymi kończynami. Zsunęło się z nich trochę siana, które jeszcze chwilę temu go okrywało. Zdziwił się i usiadł gwałtownie, biorąc trochę zieleni w garść. Przez chwilę zastanawiał się, jak tu mógł trafić, bo przecież pamiętał, że spadł z konia w gęstym lesie, a nie przy źródle ogrodzonym drzewami iglastymi i liściastymi, któremu teraz uważnie się przyglądał. Do tego sam przecież się nie przykrył taką warstwą siana. Ktoś widocznie musiał go uratować i zostawić tutaj.
Spoglądając gdzieś przed siebie, mlasnął ustami, czując okropną suchość w gardle. Spojrzał kolejny raz na przejrzyście czyste źródło i nie omieszkał podejścia do niego, aby choć trochę zwilżyć swoje usta i podniebienie. Kiedy upił jeden łyk, usłyszał szelest. Od razu gwałtownie odwrócił się w stronę tajemniczego dźwięku, widząc po chwili pasącego się tuż obok konia. Odetchnął z ulgą, kiedy ten podszedł do niego, żując ślamazarnie trawę przez przeszkadzające wędzidło w pysku.
- Widzę, że postanowiłeś ze mną zostać. - zaśmiał się, głaszcząc wałacha po pysku. Jednak nagle spoważniał. Kiedy jego ciemne tęczówki skierowały się w bok, uchwyciły stojącego w gęstwinie Jelenia po drugiej stronie źródła. Przez chwilę blondyn przypatrywał mu się uważnie i dziwił się, że ogromne zwierze ani drgnie. Ten przypatrywał mu się uważnie i nawet się nie spłoszył, kiedy Sehun ostrożnie zaczął podchodzić w jego stronę, wyjmując w międzyczasie swój miecz z pochwy. Jak tylko go ujrzał, pomyślał, że to dobra okazja na spróbowanie upolowania go, bo jak zdążył zauważyć, został pozostawiony samemu sobie wręcz na pastwę losu. Mimo iż miał dostatek wody dzięki źródle, to nie miał żadnego pożywienia. Jeleń zaryczał, podnosząc pysk do góry, kiedy ten był już naprawdę blisko, .
-Tylko nie uciekaj. - szepnął do siebie, jednak ssak, jakby czytając w jego myślach, zaczął się wycofywać, w końcu puszczając się do biegu. - Aish! Szlag by to... - mruknął i nie tracąc czasu, szybko podbiegł do konia, wsiadając na jego grzbiet i ruszając niemalże od razu cwałem za swoją zdobyczą. Żałował, że nie miał przy sobie strzelby lub łuku, wtedy bez problemu by go upolował.
Galopując już pomiędzy gęstymi drzewami, na chwilę stracił go z oczu, jednak, kiedy koń wybiegł na wielką polanę, dojrzał go i dociskając łydki do boków konia, przyspieszył.
Ogromny jeleń ku jego zdziwieniu, zatrzymał się przy drugim lesie i stał tak przez chwilę, patrząc w jego stronę. W końcu zaryczał, gdy Oh był już naprawdę blisko i znowu ruszył w głąb lasu. Sehun mimo to ucieszył się, bo owy las wydawał się bardziej gęsty niż poprzedni, więc zwierzę z takimi porożami na pewno będzie ciągle gdzieś się plątało lub zahaczało nimi. Kiedy wjechał i unikał przez jakiś czas uporczywych gałęzi, parząc uważnie na sylwetkę zwinnie uciekającego ssaka, ten nagle niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zniknął z jego pola widzenia.
- Co do... - mruknął zatrzymując konia przed jakąś niedużą jaskinią. Rozejrzał się dookoła i zszedł z grzbietu swojego dotychczasowego wierzchowca. Kolejny raz wyjął miecz, trzymając go blisko siebie. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ten nienaturalnie olbrzymi jeleń nagle rozpłynął się w powietrzu. Na pewno musiał gdzieś się ukryć, jak chociażby w tej niedużej jaskinie na którą miał skierowany podejrzliwy wzrok. Mimo iż zawsze był brany za najodważniejszego rycerza w zamku to teraz czuł, jak serce mu łomocze w klatce piersiowej. Sam nie wiedział czego tak naprawdę się boi.
Sehun usłyszał szelest, więc od razu się odwrócił w kierunku skąd wydobył się dźwięk. Jednak nikogo nie zobaczył i pomyślał, że to pewnie koń się przemieścił bardziej w stronę trawy, aby móc ją poskubać.
-Zawzięty jesteś, Oh Sehunnie. - usłyszał gdzieś za sobą męski głos, jednakże z nutką delikatności. Odwrócił się gwałtownie za siebie i przestraszony tym co zobaczył upadł na ziemię, od razu cofając się kawałek do tyłu.
-K-kim bądź czym ty jesteś? - zapytał ostrożnie, patrząc na nagą postać mężczyzny z ogromnymi porożami wystającymi z jego głowy, wokoło której miał założony wianek z mleczy. Przydługa grzywka podchodząca pod miedziany brąz, opadała uporczywie na duże migdałowe oczy chłopaka, które z zaciekawieniem go lustrowały. Według rycerza, były nienaturalnie duże i wyglądały niczym te sarnie. Doszukał się jeszcze kolejnego dziwnego wyglądu w jego ciele, a mianowicie uszu. Zamiast normalnych miał takie niczym u jelenia i poza tym niewyjaśnionym ich wyglądem, podejrzaną nagością, porożami i nienaturalnie wielkimi czarnymi niczym węgiel oczyma, wyglądał całkowicie normalnie.
- Jestem Luhan i jestem hybrydą, aż tak bardzo tego nie widać? - zarzucił grzywką, a z jego poroży spadły, jakieś niechciane fragmenty roślinności. Sehun podniósł brew do góry, patrząc niego od stóp aż po sam czubek głowy. Zastanawiał się czy czasem się nie przesłyszał, nie zwracając uwagi na to, że właśnie mocno się zarumienił na widok tak pięknej osoby jaką był Luhan. Oh wiele słyszał o hybrydach, ale z tego co pamiętał to przecież nieistniejące postacie, wymyślone przez ludzi z nudów tak samo, jak strzygi, wampiry, wilkołaki i inne. Jak widać, coś bądź ktoś robi sobie właśnie z niego jaja, stawiając teraz przed nim jednego niby z tych nieistniejących w prawdziwym życiu. A może jednak to są kłamstwa i owe postacie tak naprawdę istnieją w ukryciach?
- T-to ty byłeś tym uciekającym jeleniem? - zapytał niepewnie, na wszelki wypadek cofając się jeszcze kawałek do tyłu. Bóg wie, co też mogłoby mu zrobić to owe coś. Jednak nie było mu dane cofnąć się bardziej, gdyż przyczepiona do zbroi długa pomarańczowa peleryna, stanowczo utrudniała mu tę czynność, to raz, a dwa: po chwili natknął się plecami na ogromne drzewo, nie mając szansy ucieczki. Cholera...
-Tak Sehunnie, ale powiedz, dlaczego tak się rumienisz i ciągle cofasz? Boisz się mnie? - przystojny mężczyzna podszedł bliżej lekko przerażonego rycerza i kucnął pomiędzy jego rozchylonymi nogami.
Ten drgnął jeszcze bardziej i próbował cofać się praktycznie w miejscu tak długo, dopóki , jakimś cudem nie oddali się od tej hybrydy na bezpieczną odległość. Nawet jeśli miałby przez to obalić te masywne drzewo za sobą, co w sumie było niemożliwym, do tego z przeszkadzającą peleryną w tle, która aż dziw, że nie zaplatała mu się w żadne gałęzie podczas wcześniejszej gonitwy. Chociaż tak głębiej nad tym myśląc to skoro nagle okazuje się, że hybrydy istnieją, a raczej jedna z nich, to może okaże się również, że Sehun ma jakąś super moc?! Tylko pytanie, co to mogłoby być? Siła? Wiatr? A może teleportacja? Tak... Oh Sehun stanowczo zaczął już powoli wariować. - Czyżby przez to, że jestem nagi i dowiedziałeś się o czymś co dotąd uważałeś za nierealne? - Sehun ocknął się od zamysłu, kiedy Luhan dotknął wierzchem dłoni jego rozgrzanego policzka i uśmiechnął się delikatnie. - Nie bój się mnie skoro ja tego nie robię. Przy mnie nic ci nie grozi.
Rycerz popatrzył na niego z przerażeniem, nie chcąc już mieć przed oczyma jego ponętnej nagiej sylwetki, bo cisnący się problem w spodniach, zamiast maleć, narastał coraz bardziej. To go dobijało, ten widok idealnie mlecznobiałej skóry i w sumie już lekko naprężonego prącia chłopaka. Zagryzł wargi, mając coraz to większą ochotę rzucenia się na to dziwne coś. Boże, dopomóż mi, bo inaczej dopuszczę się zaraz jakiejś zoofilii. Pomyślał, jakby to miało mu pomóc, a Luhan się zaśmiał. Nie wiedział nawet dlaczego, czyżby powiedział to na głos?
- Czemu nic nie mówisz, skoro masz w głowie tyle rozważań? - dosłyszał znowu, nawet nie zwracając uwagi na końcowe zdanie wypowiedziane przez postać. Przełknął głośno ślinę, zanim spojrzał w te sarnie oczy chłopaka, po czym wykrzyknął, jakby z zawahaniem w głosie:
-Bo to dla mnie niemożliwe!
-Ale co jest dla ciebie niemożliwe, Sehunnie?
- Twoje istnienie! To tylko iluzja, prawda? Za mocno walnąłem się w głowę podczas upadku i teraz widzę chodzącą hybrydę jelenia z pokaźnym penisem na wierzchu, który do tego jeszcze mu stoi, no świetnie!
Oh zaśmiał się tak, jakby naprawdę zwariował. Luhan popatrzył na niego zawstydzony, od razu zakrywając dłońmi swojego przyjaciela w wzwodzie. Co mógł poradzić na to, że ta część ciała samoczynnie mu stawała, gdy patrzył na przystojnych ludzi płci męskiej? Nawet zdarzyły mu się takie przypadki, po ujrzeniu niektórych jeleni - które niestety nie były hybrydami - i woleli z nim walczyć o samice niż związać, jeśli w ogóle to było możliwe.
Luhan odrzucił w oburzeniu głowę do tylu i znajdującymi się na niej porożami, jeszcze bardziej uwydatniając swoją długą łabędzią szyję i jabłko Adama, na które przez chwilę zapatrzył się uciekinier. Jednak przyłapując się na tym jakże wręcz ślinieniu się na jego widok, od razu odwrócił głowę i zagryzł mocniej wargę, klnąc na te zdradzieckie i zuchwałe myśli, jak i oczy.
-Odczep się od mojego prącia, Sehunnie! Sam masz takiego, więc nie rozumiem co w tym dziwnego, że akurat dostałem wzwodu, przez pewne myśli niewyżytego seksualnie śmiertelnika?! Ty wcale jesteś nie lepszy, jeśli jeszcze nie zauważyłeś! - fuknął, pokazując palcem w stronę krocza zaskoczonego rycerza. Owe miejsce, gdzież to znajdował się największy skarb mężczyzn, wręcz raziło jelonka po oczach swoją wypukłością, mimo lekko zakrywającej owe miejsce zbroi.
Hybryda spojrzała ostatni raz z oburzeniem na chłopaka. Nagle jej ręce i nogi zaczęły się wydłużać i oplatać sierścią koloru miedzianego brązu, jak i powoli reszta ciała. Plecy wydłużyły się, przemieniając w masywny tułów z potężną piersią pokrytą białą sierścią niczym śnieg. Oczy bardziej zmieniły swój kształt, a białko pokryło się czernią. Podłużny nos przeistoczył się w ten nieduży trójkątny i ciemny, podczas, gdy twarz uroczego chłopaka, zaczęła się wydłużać do przodu, zamieniając się po chwili w szlachetnie wyglądający pysk. I tak o to kolejny raz przed Sehunem stało przepiękne zwierze, które spoglądało na niego uważnie, dumnie wypinając pierś do przodu. W końcu ryknęło głośno i ruszyło przed siebie pozostawiając rycerza w lesie samemu sobie. Ten wstał szybko i zaczął krzyczeć w przestrzeń, jakby to miało pomóc w zatrzymaniu uciekiniera.
- Yah! Gdzie uciekasz?! Wracaj tu! To nie jest śmieszne! I w ogóle skąd znasz moje imię?! - Oh tracąc jelenia z oczu, westchnął i opadł na kolana, czując tą cholerną bezradność w środku.
A fakt, że dzisiejszego dnia już niczego prawdopodobnie nie zje i musi pozbyć się uciskającego problemu, dobijał go całkowicie.
- Dlaczego uciekłeś? - szepnął, i spojrzał w górę na zrywające się z drzew ptaki. Niebo robiło się już coraz to bardziej pomarańczowe. Ściemniało się, a on nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Pierwszy raz w życiu bał się śmierci. Nawet, kiedy go skazano, nie obawiał się jej, jednak teraz, czuł pewien strach, że w ciągu kilku najbliższych dni, zginie. Z westchnieniem wstał na równe nogi. Podszedł do konia i rozsiodłał go, obejrzał się do tyłu. Popatrzył chwilę na jaskinię, uznając, że owy schron będzie idealnym noclegiem dla niego. Bynajmniej dopóki nic mu nie grozi. Rozejrzał się jeszcze wokoło, czy nikogo nie ma w okolicy. Widząc tylko pasącego się konia tuż przy drzewie, skierował się w stronę groty. Po uważnym sprawdzeniu w niej niezbyt głębokiej wnęki, której koniec był akurat ciemny i nikt nie miałby prawa go dojrzeć z daleka, odłożył sprzęt jeździecki i usiadł pod kamienną ścianą. Z westchnieniem spojrzał na swoje mocno już wypukłe krocze. W ostateczności ściągnął skórzaną rękawicę z prawej dłoni i naciągnął gumkę swoich brązowych spodni, co było trochę trudne przez wadzący ochraniacz od górnej części srebrnej zbroi, mający za zadanie chronić owych części ciała mężczyzny. Wsunął w końcu pod cienki materiał swoją dłoń, obejmując nią nabrzmiałego członka. Sapnął pod wpływem dotyku zimnej dłoni i powoli zaczął pocierać kciukiem główkę penisa.
- To nierealne, że jeleń mogący zamienić się... ummm... w człowieka lub na odwrót... awww... ze mną rozmawiał. - mówił pod nosem, przerywając swoją wypowiedź jękami i cichym wzdychaniem, kiedy zaczął przesuwać powoli dłoń po całej długości prącia, coraz bardziej się stymulując. Luhan... Może to dziwne, ale zastanawiał się, jak owa hybryda poradzi sobie ze swoim problemem? Może znajdzie, jakąś ponętną sarenkę w lesie, która zaszczyci go zgodną na małe kopulowanie? No chyba, że istniała opcja z samozadowoleniem, takim samym, jakim poczynał teraz Oh. - Jezu, o czym ja myślę? Ześwirowałem? Czy ja naprawdę ześwirowałem? - pytał siebie samego, przerywając na chwilę daną czynność. W końcu odrzucając te nadgorliwe myśli, przyspieszył swoich ruchów, sprawiając tym sobie jeszcze większą dozę dochodzącego spełnienia. Jęczał żałośnie coraz głośniej, a jego odgłosy podniecenia odbijały się echem od ścian jaskini. Sehun nie mógł pojąć, że mimo iż chłopak imieniem Luhan, będący hybrydą, umiał mówić. Jakby tego było mało, wyglądał na bardzo mądrą osobę, bądź, jak kto woli - zwierzę. Strasznie intrygowało go to dziwne zdanie, w którym to wspomniał o jego zbereźnych myślach, bo faktu, że wspomniał również jeszcze wcześniej o rozważaniach, nawet nie zauważył. To bardzo zastanawiało blondyna, skąd ten jelonek wiedział, że akurat w tamtym momencie miał przed oczyma całkiem niegrzeczną scenkę z nim w roli głównej? - Czytał mi w myślach czy jak? - mruknął, zagryzając od razu mocniej wargę, jakby to nie było oczywiste. Jednak nadmiar napływającej spermy do penisa pomógł mu dojść do ekstazy, zamiast do tak oczywistego faktu. - O ja pierdole! - krzyknął, zarzucając głowę do tyłu, kiedy kolejna i ostatnia fala przyjemności przeszła po jego rozpalonym ciele. Poczuł, jak biała wydzielina rozlała się na jego dłoni, a on sam dyszy nierównomiernie.Wyjął chustkę z kieszeni i wytarł w nią swoją dłoń i główkę przyjaciela. Zamknął powieki, próbując dojść do siebie po spełnieniu. Nie wiedział nawet kiedy, a pogrążył się w śnie.
Sehuna obudziło nad ranem ćwierkanie leśnych ptaków. Niepewnie zaczął rozchylać powieki i po chwili pocierać delikatnie knykciami kąciki oczu. Nagle zdziwił się, że jego głowa leży na czymś miękkim, ponieważ pamiętał bardzo dobrze, że nim nieświadomie zasnął, był oparty plecami o skalną ścianę groty. Do tego czuł, jak jego głowa,a raczej coś o co się opierała, porusza się równomiernie. Niepewnie odwrócił wzrok, widząc kątem oka poroża za sobą. Od razu odskoczył na bok, wyjmując z pochwy miecz. Jak się okazało, jego poduszką był ogromny jeleń, do tego dobrze mu znamy od paru dobrych godzin. Zwierzę również się budząc, oderwało swój pysk od ziemi, który dzięki wygiętej szyi w drugą stronę, spoczywał przy jego brzuchu i kończynie.
W końcu obróciwszy w drugą stronę podniesioną głowę, spoglądał uważnie na zaskoczonego blondyna, który zawzięcie mierzył w jego stronę broń. Ssak ignorując to, zaczął wstawać, a kiedy był na równych nogach, rycerz mógł dopiero teraz przyjrzeć się z bliska, jaki jest wysoki. Normalne jelenie osiągają wysokość mniej więcej do metra trzydziestu pięciu centymetrów, a owa hybryda na jego oko miała w kłębie mniej więcej tyle wzrostu co on. Bowiem głowa czarnookiego równała się z tułowiem zwierzęcia.
-Co ty tu robisz? - zapytał, nie rozumiejąc co ów zwierze robi tutaj w jaskini i do tego robiło za jego miękką poduszkę. Jeleń podszedł do chłopaka, nie zważając na jego wyciągnięty miecz w jego stronę i trącił go nosem, uważając przy tym, aby nie zrobić mu krzywdy porożami. - Ej! - mruknął oburzony, jednak zamilkł od razu, kiedy jego czarne tęczówki zaczęły lustrować po raz drugi narastającą przemianę Luhana. Już na wszelki wypadek, odsunął się kawałek do tyłu, chowając swoją broń na swoje miejsce. Gdy transformacja chłopaka się skończyła, patrzył, jak ten podąża w stronę nagromadzonego jedzenia składającego się z owoców i warzyw, którego wcześniej nie zauważył.
-Pomyślałem, że będziesz głodny, więc przyniosłem trochę żywności. - Xiao usiadł przy jedzeniu, w końcu wskazując na nie dłonią.
Sehun podszedł bliżej, wyłapując na ogromnym liściu jakieś jabłka, marchewki i inne jadalne rzeczy. Był mile zaskoczony gestem uroczego jelonka, jak i wdzięczny, że mimo iż go nie zna, przejmował się jego losem i w pewnym sensie zaopiekował się nim, nawet dzisiejszej nocy, robiąc chociażby za tą poduszkę. Jednak rycerz mimo iż tego nie ukazywał, wolałby zjeść coś pożywniejszego, jak chociażby mięso. Od młodości był przyzwyczajony do częstego jadania części cała niektórych zwierząt, praktycznie do każdego posiłku, a nie samej zieleniny.
- Czy ja ci wyglądam na drapieżnika? - usłyszał po chwili rozjuszony głos hybrydy. - Nie poluje na gatunki zwierząt takie jak ja, ani żadne inne, więc ciesz się, że w ogóle masz czym napełnić żołądek. - Luhan ugryzł mocno czubek marchewki i zaczął spokojnie przeżuwać, nawet nie patrząc na niezadowoloną minę wojownika. Ten jednak po chwili patrzenia na niego wpadł na genialny pomysł, jednak nie było mu dane się odezwać, przez kontynuowany wywód chłopaka. - W kwestii, pomocy zwabienia jakichkolwiek zwierząt w twoje łapska nawet nie masz co marzyć. Więc nie łódź się bo i tak nie ulegnę.
Brązowowłosy wstał z miejsca, a odrzucając końcówkę warzywa gdzieś w bok, zaczął przemieszczać się w stronę wylotu z jaskini.
-Skąd ty...? - zaczął Oh, na co niższy przystanął. Westchnął ociężale, patrząc gdzieś w przestrzeń lasu i stojąc teraz do tego drugiego tyłem. Blondyn z ciemniejszym odcieniem włosów pod tymi jaśniejszymi, patrzył na mlecznobiałą skórę niewinnie wyglądającego chłopaka, która miała teraz ciemniejszy odcień przez padający na nią cień skały. Jego plecy były idealnie wyrzeźbione, gdzie widać było, jak każdy mięsień subtelnie się napina pod wpływem ruchu. Pośladki miał zgrabne i jędrne, a do tego dochodziły te długie i szczupłe nogi.
- Jeszcze się nie zorientowałeś? Myślałem, że jesteś mądrzejszy, skoro dowodziłeś armią rycerską i może zamiast się ślinić na mój widok, wytężysz bardziej umysł? - zapytał, po czym zaśmiał się szyderczo, na co Sehun w tym samym czasie wytrzeszczył oczy w zaskoczeniu. Jednak nie było Xiao do śmiechu, kiedy poczuł, jak silne ramiona chłopaka, oplatają go od tyłu nad barkami, a twarz wtula się w łabędzią szyję. - Co ty robisz? Puść mnie! - jak tylko próbował się odsunąć, od razu został objęty mocniej pod pachami przez śmiertelnika, który ponownie się w niego mocno wtulił. Chciał wyrwać się ponownie z objęć, jednak w postaci człowieka nie był już taki silny, jak obejmujący go chłopak. Zmiana w jelenia nawet nie wchodziła w grę, bo z jakiegoś powodu bał się, że go niefortunnie zrani.
-Zrobię to, jak mi to wszystko wytłumaczysz. - odpowiedział stanowczo, całkowicie ignorując poprzednie pytania i bunty jelonka. Ten przez chwilę się wahał, dysząc nierównomiernie ze złości. W końcu nie wytrzymał...
-Potrafię czytać w myślach, spoglądając w twoje oczy, stąd wiem o tobie praktycznie wszystko bez głębszego zapoznawania cię! Zadowolony?! - krzyczał rozpaczliwie, nie mając już naprawdę siły, aby wyzbyć się z tych silnych objęć. Sehun, jakby od razu poluźnił uścisk, próbując przyswoić do siebie wypowiedź chłopaka. Nie spodziewał się czegoś takiego. Luhan, korzystając z okazji, odsunął się gwałtownie na bok, niczym spłoszone zwierze. Patrzył teraz na niego nieufanie, nie wiedząc co w danej chwili ma zrobić. Kolejny raz uciec w postaci jelenia, czy zostać i pozwolić na rozmowę pomiędzy nimi. Widząc zszokowaną i po chwili niemrawą minę rycerza, stulił uszy i opuścił głowę dół. - Przepraszam, że zrobiłem to bez twojego pozwolenia, że wtargnąłem do twojego umysłu już kiedy byłeś nieprzytomny.
-S-słucham? - zapytał z niedowierzaniem w to co właśnie słyszy. Coraz bardziej się zastanawiał czy to nie sen. A może tak naprawdę umarł i widzi teraz rożnego rodzaju dziwaczne rzeczy? Ciekawiło go, co jeszcze może go spotkać. Upadły anioł? Demon? A może nagle okaże się, że przyjaciel jelonka jest przybyły z daleka wampir?!
-Przepraszam Sehun. Chciałem wiedzieć, czy nie jesteś dla mnie zagrożeniem, gdy ci pomogłem i ukryłem przed tamtymi przy źródle. - hybryda pierwszy raz użyła jego normalnego imienia, w ogóle go nie zdrobniając co zaintrygowało wpatrującego się w niego z uwagą rycerza.
- To ty mi pomogłeś i tam przeniosłeś? - zapytał niepewnie, przymrużając swe powieki, w międzyczasie podchodząc bliżej hybrydy, która stała do niego bokiem.
-Tak... - szepnął cicho Luhan. - Kiedy pasłem się niedaleko wylotu z lasu, usłyszałem krzyki. Zerwałem się do biegu, myśląc, że to myśliwi. Jakimś trafem nagle ujrzałem ciebie, spory kawałek od tamtych goniących cię ludzi. Domyśliłem się po ich krzykach, że uciekasz przed nimi, bo chcą cię zabić. W końcu spadłeś z galopującego konia przez wystającą gałąź. Widząc to zatrzymałem się gwałtownie, bo coś mi podpowiadało, żeby ci pomóc. Przez chwilę się wahałem, nasłuchując, jak tamci zbliżają się coraz to bardziej do ciebie, bowiem już raz ledwo umknąłem śmierci, uciekając przed kłusownikami. W końcu ruszyłem ku tobie. Widząc cię kompletnie bezbronnego, zacząłem ostrożnie podchodzić bliżej. Przemieniłem się w człowieka i opadłem na kolana, wciągając cię na swe uda i tuląc niepewnie do siebie. Westchnąłem z ulgą, że nadal żyjesz, ponieważ twój upadek wyglądał naprawdę niebezpiecznie z daleka. Nawet nie wiesz, jaki czułem się przerażony, kiedy w końcu ludzie się pojawili i zaczęli podchodzić, całkowicie zdziwieni i rozbawieni moim usposobieniem. Nie chciałem się ujawniać. Nie chciałem ukazywać tego, że tak naprawdę jestem hybrydą. To było dla mnie bardzo ryzykowne, jednak zrobiłem to. Ze strachu o ciebie, jak i siebie, kiedy po pierwszym moim ostrzeżeniu, jeden z nich i tak brnął dalej w moją stronę. Potem wciągając cię na moje plecy, przemieniłem się znowu i ostrożnie zaniosłem na grzbiecie w tamto miejsce. Dalszą część już znasz... - odpowiedział niemrawo, mając ciągle opuszczony wzrok na swoje nagie i lekko brudne stopy.
-Czekaj, bo nadal czegoś nie rozumiem. - brązowowłosy dopiero teraz podniósł na niego lekko zaskoczone spojrzenie.
Sehun opierając rękę na łokciu o tą drugą opartą na brzuchu, przyłożył dwa palce do kącików oczu, nadal nie wiedząc w jaki sposób Luhan wiedział o niektórych rzeczach przed spotkaniem się z nim twarzą w twarz? Przecież wspomniał, że umie czytać w myślach poprzez spojrzenie w oczy, a przecież Oh miał zamknięte, gdy go znalazł. O co tu chodzi...?
-Czego, nie rozumiesz?
-Przecież, jak mnie znalazłeś to byłem nieprzytomny i na pewno miałem zamknięte powieki. Bo raczej w to wątpię, że dostałbym takiego szoku żeby się zablokowały i nie zamknęły. - mruknął ironicznie Sehun. Patrząc podejrzliwie na jelonka, zaczął obchodzić jego postać dookoła. Ani pomyślał, aby spuścić z niego podejrzliwego wzroku. Ten zaś aż skulił się, czując natarczywy wzroku rycerza.
-Usta... - wychrypiał żałośnie. Oh ustał od razu i spojrzał na niego zdziwiony.
-Co usta?- zirytowany Luhan zagryzł mocniej wargi.
-Pocałowałem cię...- powiedział tym razem jeszcze ciszej praktycznie przez zęby, że śmiertelnik musiał aż wytężyć bardziej słuch, aby to dosłyszeć.
-C-co zrobiłeś? Pocałowałeś? - Xiao miał już tego dość. W niektórych momentach zastanawiał się, jak taka czasami nierozumna osoba mogła zostać dowódcą armii rycerskiej? Jednak może, to on niezrozumiale wszystko mu mówił i tłumaczył?
-Tak, może to wydać się dziwne, ale nawet za pomocą pocałunku, mogę wdrążyć do twojego umysłu. Jednak tylko wtedy, kiedy moja dłoń spocznie na twojej lewej piersi, gdzie bije serce i nie napotkam w umyśle oporu spowodowanego, jakby takim brakiem zgody drugiej osoby. I od razu wyprzedzę twoje kolejne pytanie, gdy byłeś nieprzytomny twój mózg nie mógł się w jakiś sposób bronić przed tym co zrobiłem, dlatego wszystko wiem. Jednak nie będę ci tego dogłębniej tłumaczył, jak to działa, to zbyt skomplikowane...
-Dobrze, chyba rozumiem. - mruknął bardziej niepewny swoich słów i tego czy na pewno wszystko zrozumiał tak, jak zapewne chciał Lu.
-Naprawdę przepraszam. - powiedział smutno, widząc minę śmiertelnika. - Powiedziałem przecież, że chciałem się dowiedzieć czy nie jesteś dla mnie zagrożeniem, ponieważ chciałem ci pomóc, więc proszę...
-Nie gniewam się. - przerwał mu Oh, po czym podszedł bliżej. O wiele za blisko, jak dla hybrydy, która peszyła się tą bliskością chłopaka. Wiedział, że to wszystko jest spowodowane tym, iż się nim zauroczył. Sehun był dla niego najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widział, dlatego też ujrzawszy go pierwszy raz, postanowił pomóc, nie zważając na to, że obcy mógłby być dla niego zagrożeniem, co jednak okazało się być błędne, jak tylko wszedł do jego umysłu.
Człowiek popatrzył na niego czule. Jelonek zadrżał, czując ciepły powiew na łabędziej szyi. Potem tylko poczuł opłacające go ramiona i wtulające się w niego rozgrzane ciało. W głowie zaczęło mu się wręcz kręcić, a w brzuchu zaczęło coś dziwnego się dziać. Przestraszony tym, próbował oderwać się od chłopaka, bowiem nigdy nie miał styczności z taką bliskością darowana przez drugą osobę.
- Nie wyrywaj się... proszę. - poprosił go delikatniejszym głosem blondyn, co spowodowało, że ten posłuchał i po chwili pałał się bliskością śmiertelnika. Wtulił swoją twarz w jego szyję i przylgnął jeszcze bardziej do rycerza, obejmując go w pasie. - Dziękuję, Lu... Han... - mężczyzna wyszeptał do jego ucha, ponętnym i męskim głosem. Xiao zadrżał niemalże od razu, oddychając intensywniej przez rozchylone usta, które zetknęły się z rozgrzaną szyją obcego. Czuł, jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego ciele z każdym odczutym ciepłym oddechem tamtego, również i na swej szyi. Instynktownie przymknął powieki z których wrastały długie i czarne rzęsy, kiedy poczuł subtelny dotyk ust na swojej mlecznobiałej skórze w tamtym miejscu. Odchylił głowę na bok, aby bardziej ułatwić rycerzowi dostęp. Niemalże od razu poczuł, kiedy tylko dłonie rycerza poluźniają uścisk, zaraz łapiąc jego lekko zarumienione policzki.
-C-co ty robisz, Sehunnie? - jego głos zadrżał, brzmiąc prawie, że bezdźwięcznie. Postać nie ukrywała zaniepokojenia, spowodowanego tym, że twarz chłopaka zbliżała się coraz bardziej, mimo iż była już wcześniej naprawdę blisko. W odpowiedzi dostał tylko pocałunek. Usta - na pewno od niego młodszego mężczyzny - zaczęły niepewnie przesuwać się po delikatnych ustach, chcąc zachęcić go do oddania pocałunku. Hybryda - choć trochę nieporadnie i ostrożnie - oddała go, ucząc się przy okazji i nabierając w pocałunku, który był dla niego czymś nowym, doświadczenia. W końcu przypominając sobie o pewnej sprawie, oderwał się od Oh, który patrzył na niego z pożądaniem.
- Wiem, że to nie ty zamordowałeś księżniczkę Sodam i nie dowiedziałem się tego z twojej pamięci. - Sehun chyba bardziej nie mógł zrobić zdziwionej miny niż w danym momencie, znowu będąc lekko podirytowany kolejnymi tajemnicami. Całkowicie wypuścił z objęć chłopaka i odsunął się do niego, patrząc podejrzliwie. Nie wiedział dlaczego, ale do głowy przychodziła mu jedna myśl - Luhan mógł być mordercą Sodam.
-Coś sugerujesz? - zmrużył powieki, patrząc nieufnie na hybrydę.
- Jeśli masz podejrzenia, że jakimś cudem to ja mogłem zamordować tą biedną dziewczynę to lepiej zaprzestań tej czynności. - Ta zaś westchnęła cierpiętniczo i usiadła w rozkroku na ziemi. Oh przeklinał się w myśli, że Luhan bezwstydnie to wszystko robi, a potem dziw, że Sehun ma takie, a nie inne myśli, kiedy ma ciągle przed oczyma jego bezkarnie zwisające prącie. Przekręcił oczyma, po czym odpinając swoją pelerynę od zbroi, rzucił nią w stronę nagiego chłopaka. Ten spojrzał się zdziwiony na materiał, potem na ponaglający wzrok rycerza. Beż żadnych ceregieli, wstał i zaczął oplatać ją wokoło swoich bioder, zakrywając tym intymne miejsca. - Chciałbym ci coś ważnego pokazać wieczorem, więc jeśli zamierzasz iść na jakieś polowanie, to wróć do tego czasu. - Nim Oh zdążył zareagować, Luhan zdjął z siebie odzienie i odrzucił na bok, ponieważ w przeciwnym razie by się zerwało podczas przemiany, po czym już w postaci jelenia, wybiegł z groty, informując przy okazji konia rykiem, aby nie pozwolił swojemu właścicielowi oddalenia się za bardzo i wrócenia tu na czas. Ten zarżał i machnął energicznie głową, co oznaczało dla Lu, że go zrozumiał. Spojrzał jeszcze w stronę Sehuna i ruszył przed siebie. Ten zaś widząc sytuacje sprzed chwili, zastanawiał się czy czasem nie wszedł przez przypadek podczas snu do szafy, lądując w jakiejś Nibylandii czy Narnio podobnym otoczeniu, zwariował psychicznie, bądź zwyczajnie nadal sobie śpi i zapewne zaraz się budzi.
Niestety, owa rzeczywistość nie okazała się snem ani Nibylandią czy Narnią, gdy podczas mroku po udanym polowaniu, wyciągał kija w stronę rozpalonego w jaskini ogniska z wbitym kawałkiem mięsa z zająca, wsłuchując się w rozmawiające ze sobą zwierzęta. To było naprawdę dla niego dziwne słysząc non stop rżenia czy cichsze pomruki, kolejny raz myśląc iż zapewne zwariował. Nadal nie mógł do siebie dopuścić, że udało mu się poznać coś tak niesamowitego i jednocześnie dziwnego, jak hybrydę o imieniu Luhan. Wcześniej wspomniany po chwili znalazł się również przy ognisku, patrząc zdegustowany na poczynania swojego nowego towarzysza.
-Nie mogę w to uwierzyć, że to zjesz.
-Nie mogę w to uwierzyć, że kolejny raz rozmawiałeś z moim koniem. - przedrzeźniał go Oh, po chwili wyciągając już gotową pieczeń z gorących płomieni. Podmuchał i z premedytacją odgryzł kawałek nieprzyprawionego mięsa, patrząc specjalnie wrednie w jego stronę. Jelonek fuknął na to, przekręcając oczyma. - To... co takiego chcesz mi pokazać? -zapytał zaciekawiony co też takiego mogłoby być, połykając przeżuty już fragment mięsa. Hybryda spojrzała w stronę wylotu z jaskini dostrzegając coraz bardziej ściemniające się niebo.
-Jeszcze musimy chwilę poczekać.
-Ale na co? Co takiego chcesz mi pokazywać po nocach?
-Zobaczysz Sehunnie, zaufaj mi. - młodszy prychnął na słowa starszego, po czym usiadł, dokańczając swoją przyrządzoną żywność. Od tamtej chwili cały czas siedzieli w ciszy, dopóki Luhan nie wstał w pewnym momencie gwałtownie i nie zaczął wychodzić z groty.
-Ej, gdzie idziesz?! - krzyknął Sehun szybko podążając za nim. Gdy do niego doszedł, osłupiał. Przed grotą stała Sodam, uśmiechając się do ich dwójki. Oh wybałuszył bardziej oczy. Nie wiedział czy się przewidział, czy nagle okazuje się, że córka króla zmartwychwstała.
-To od niej wiem, co się wydarzyło w zamku. - powiedział po chwili Luhan, widząc, jak chłopak nagle niezdrowo zbladł. Mimo iż było już ciemno i jedynym oświetleniem przed grotą był blask ksieżyca, to jego bystre oczy to zauważyły.
-J-jak to? - rzucił młodszy, na wszelkie możliwości próbując sprawdzić czy czasem stojąca na przeciwko niego dziewczyna, nie jest jego głupim wymysłem, w jakiś dziwny i niewyjaśniony sposób spowodowany przez Luhana. Po tym wszystkim mógł się teraz spodziewać wszystkiego.
-Witaj Sehun oppa. - odezwała się w końcu, a Oh dopiero teraz dostrzegł, że jej sylwetka jest w pewnym stopniu przezroczysta. Niepewnie podszedł do dziewczyny w ten sam sposób wyciągając dłoń w jej stronę. Przestraszył się czując chłód, gdy ta zamiast dotknąć jej policzka, przeszła przez prześwitującą twarz dziewczyny. Była zjawą. Oh wzdrygnął się, gdy ta zrobiła to samo, a jej dłoń przeszła na wylot, pozostawiając chłód w okolicy policzka. Aż sam nie wiedział czy ma odskoczyć czy nadal stać w takiej pozycji.
-Dlaczego tu jesteś? - zapytał chrapliwie, gdy ta w końcu z lekkim uśmiechem odsunęła się od niego. Luhan uważnie przypatrywał się wszystkiemu z boku, ciesząc się, że udało mu się odnaleźć jeszcze ducha zmarłej dziewczyny, która już zdążyła wytłumaczyć mu wszystko i pozostawała tylko opcja powiedzenia o całej prawdzie rycerzowi.
- Przepraszam, że przez sługę mego króla Shindonga zostałeś niesłusznie posądzony. - chłopak zmarszczył nos, przez chwilę zastanawiając się nad słowami dziewczyny. Nagle zrobił zaskoczoną minę, kiedy doszło do niego, że dziewczyna właśnie wskazała swojego zabójce.
- To, on cię zabił? - zapytał, woląc jednak się upewnić. Już więcej nie musiał się dopytywać, kiedy dziewczyna ze smutną miną pokiwała głową. - Jednak niestety nic już nie zrobisz, aby udowodnić swoją niewinność, mimo poznania prawdy. - posmutniała na chwilę. W końcu znowu się uśmiechnęła, ''łapiąc'' kolejny raz jego bladych policzków, oświetlonych tylko blaskiem księżyca. - Jednak nie mam mu tego za złe, bo zapewne prędzej czy później sama popełniłabym samobójstwo.
-S-słucham?
-Od pewnego czasu wiedziałam, że wolisz mężczyzn, jednak myślałam, że jednak uda ci się pokochać taką kobietę, jak ja i być z nią szczerze szczęśliwy, a nie na odwrót, jak było do tej pory.
-Sodam, ja... - aż zrobiło mu się głupio. Był jej wdzięczny, że o niczym nie rozpowiedziała swojemu ojcu, a jednocześnie było mu jej żal.
-Nic nie mów oppa, teraz możemy być oboje szczęśliwi, nie zmuszając się do niczego. Nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym widziała cię ciągle przybitego. Cieszę się, że jest tak, jak się stało, nawet jeśli byłam jedynym oczkiem w głowie mego ojca, które zostało zamordowane przez jego fałszywego sługę, który zrobił to z pychy, aby zamiast mnie i ciebie, zasiąść na tronie mego ojca. Dlatego też również przybyłam tutaj, aby was ostrzec. Ludzie przez Sindonga, który o wszystkim się dowiedział, chcą was schwytać i prawdopodobnie zabić, a zwłaszcza Sehuna, w obawie, że wróci i w jakiś sposób udowodni swoją niewinność. Nawet jeśli jest tak, jak powiedziałam wcześniej, że nie da się niczego zrobić w tej spawie. Dlatego też uciekajcie stąd, jak najdalej tylko zdołacie, wtedy wam nic nie zrobią. - tu też spojrzała smutno na wspomnianego, który spoważniał od razu, zatrzymując na chwilę oddech. Podejrzewał, że mogą ich znowu szukać, jednak uznawał to bardziej za nierealne. Jak widać, mylił się i zrobił wielki błąd nie biorąc takiej sytuacji bardziej pod uwagę.
- Kiedy, chcą to zrobić?
- Nikt nie zna dnia, ani godziny, Sehun oppa. A teraz żegnaj ty, którego pokochałam przed śmiercią... - musnęła jego usta, czego praktycznie nie poczuł, prócz chłodu na nich po czym zniknęła, rozpływając się w powietrzu. Mężczyzna na marne ze łzami w oczach próbował w międzyczasie uchwycić ulatniającą się już mgłę, czując, jak ktoś łapie go za ramię.
-Sindong, ten drań... Sodam mnie... Aish, kurwa! - warknął gdy poruszył gwałtownie ramieniem, aby zrzucić dłoń jelonka.
-Nic już nie zrobisz, Sehunnie. - usłyszał po chwili przy uchu, obracając się w stronę czarnookiego. Poczuł, jak długie ręce go obejmują i wtulają w drobne ciało. W danej chwili rozpłakał się na dobre, kiedy doszło do niego, jak dobrą osobą była zmarła dziewczyna, że dla niej liczyło się bardziej jego dobro, nie swoje. Czuł ogromną złość z tego powodu, jak i wielu innych, mając ochotę coś rozwalić. W końcu oderwał się od chłopaka, wyjął gwałtownie miecz z pochwy i zaczął nim okładać najbliższe w jego zasięgu drzewo. Krzyczał i wyzywał tych, którzy nawinęli mu się na język. Hybryda na wszelki wypadek odsunęła się na bok, chwytając w międzyczasie za wodze konia, który przestraszył się nagłego wybuchu swojego tymczasowego właściciela. Gdy Sehun zaczął wykonywać mniejsze ruchy mieczem, dysząc głośno, Luhan podszedł do niego od tyłu i przytulił. Ten uspokoił się po chwili i opadł na kolana, wtulając się w ramiona starszego. Gdy tylko Oh się uspokoił, Luhan zaproponował posłuchania dziewczyny i nawet wyruszenia zaraz w poszukiwaniu dla siebie lepszego życia. Sehun skinął potakująco głową, bowiem wiedział iż Xiao wolał się nie narażać niebezpieczeństwu, które zagrażało ich życiu i zacząć żyć w spokoju w innym miejscu. W końcu wyruszyli, a po paru dniach niezbyt łatwej wędrówki, podczas to której bardzo zbliżyli się do siebie, znaleźli bardzo miłą i cichą wioskę, w której ludzie byli bardzo życzliwi i przyjacielscy. Każdy od razu przyjął ich z radością, nie przejmując się faktem iż są ze sobą blisko niczym kobieta z meżczyzną. Tam to im nie przeszkadzało, bowiem było parę podobnych par do nich. Sehun i Luhan będąc z tego powodu szczęśliwi, że może im się żyć tutaj godnie i w spokoju, postanowili tam pozostać, obiecując sobie życie razem, i miłość na zawsze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWiesz co? Ociągasz mnie od pracy nad obrazem!
OdpowiedzUsuńWeszłam sobie na bloggera z ciekawości czy ktoś coś dodał to bym przeczytała jutro, a tutaj patrze i co widzę? HunHan D: Chwilę prowadziłam wewnetrzna walkę z sama sobą. Obraz czy Fanfick... moja yaoistyczna strona jest jednak mocniejsza x/d Co prawda jeszcze nie zabrałam się za czytanie, ale mówiłaś, że można jeszcze złożyć dwa zamówienia, więc chciałam się pośpieszyć i pomeczyć cię o jakieś jongkey <3
Widziałam też ten piekny fanart z luhanem jeleniem *-* omo, już się nie mogę doczekać aż to przeczytam. Pewnie będę dalej siedziała przy obrazie, malowała, a wzrok będe miała zwrócony w stronę laptopa. xD To nie wyjdzie mi na dobre... Ale dla hunhan i twojego yaoi warto <3
I nie masz na pewno tak dziwnych snów jak ja... jeśli chodzi o te z shinee albo k popu to raz śniło mi się dwunastu jonghyunów i jeden Kibum... co było dalej nie trudno się domyślić... xD
Więc niedługo powinien pojawić się drugi komentarz. :3
W końcu doszłam do końca. Było ciężko, bo cały czas ktoś mi przeszkadzał... xD
UsuńLulu w formie jelonka jest uroczy <3 Ale może pójdę od początku :
Współczuje Sehunowi. Tak wiecznie żyć oszukujac siebie samego... I w sumie z jednej strony dobrze, że ta dziewczyna zginęła. W sumie to bardzo dobrze, bo dzięki temu Sehun jest wolny i poznał lulu <3 Niemniej zyć kilka lat w takim kraju, gdzie homoseksualizm jest uznawany za coś co podlega karze... Aż mi się przypomnialo jedno opowiadanie o włoskiej mafii, gdzie za bycie gejem torturowali i zabijali... nawet jeden z głównych bohaterów musiał w ten sposób zabić byłego kochanka, bo tego ktoś przyłapał ;< Ale schodzę z tematu...
Shindong dobrze to sobie zaplanował, nie ma co... W sumie z jednej strony rozumiem gorycz króla, z drugiej jednak strony powinien być przeprowadzony sąd.. no i szkoda, ze lulu nie przedziurawił tych gości ;<
Omo, hehe, nagi lulu 24/7 <3 Nic dziwnego, ze nasz cały Sehunnie był podniecony ;3
No i w sumie pod koniec tego opowiadania bardziej polubiłam tą dziewczynę, jednak nie było mi jej specjalnie szkoda.
Ogólnie opowiadanie świetne, niekiedy się rozpływałam a niekiedy śmiałam jak głupia na myśli Sehuna xd Jedyne czego mi brakowało to może jakiś seks hunhan ;<
Właśnie, co do tego zamówienia, skoro nie piszesz dwa razy tego samego to może... hm.. taoris albo kaisoo? och, albo lukai <3 Haha, chce za dużo na jeden raz.. wymagająca ja xD
Jeszcze wracając do opowiadania... ech, biedny Sehun, tak musiał się sam zaspokajać, chociaż przyznam, ze ma bardzo filozoficzne myśli przy masturbacji xD no i ciekawe jak sobie poradził Luluś... * myśli * rozwalił mnie tekst o zoofilli czy tym, że luhana podniecaja inne jelenie xD To własnie były też te momenty kiedy wybuchałam śmiechem ;3
Jakos coś mi się wydaje, że dzisiaj tak krótko, nie wiem czemu... ale też już jestem padnięta więc przepraszam ;x
Weeeny i weny i czasu na pisanie <3
Jeszcze raz dodam, że oneshot świetny! Więcej takich proszę! <3 I wybacz, że tak przeskakiwałam z myśli do myśli, ale powoli zaczynam nieogarniac xd
Widzę, że Lukai jest chyba najbliższy twojemu sercu, więc pozwól, że go wezmę w swoje łapki. ^^
UsuńHm... widze, że znowu odpowiadasz pod komentarzami xD myślałam, ze z tego zrezygnowałaś ;< Ale w sumie to lepiej, no mniejsza... Co prawda obecnie najblizsze mojemu sercu jest taoris, jednak lukai też będzie dobre <3 Dziękuję~~!
UsuńOne shot świetny i bardzo pomysłowy. W życiu bym nie wpadła na coś takiego :D Tylko jedno mnie przez cały czas zastanawiało (może jestem tępa i czegoś nie doczytałam XD). Sehun szedł na skazanie w zbroi? XDD
OdpowiedzUsuńNie jesteś tępa i dobrze zrozumiałaś, bowiem on został skazany na powieszenie tego samego dnia co nastąpiło zabójstwo. :) Wiem trochę dziwnie, no, ale postanowiłam tak zrobić. XD Pozdrawiam i dziękuje za komentarz;*
UsuńTakiego HunHana to ja jeszcze nie czytalam xd hybrydy, rycerze, księżniczki~ Genialne było to, że dopasowałaś sposób mówienia ^^ stylizacja świetna!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy na miejscu Sehuna nie uciekłabym z krzykiem widzac nagiego gościa z porożem... serio, to przerażające! Hahah do tego jakby mi takowy jeszcze kucał pamiędzy nogami... haha
Moja wyobraźnia najbardziej zaszalała przy końcowce, gdzie było o "innych parach" ^^ zdecydowanie popadam w paranoje nt. Paringow EXO :p
Znów nie ruszę do pisania swojego TAOA czytając cos takiwgo *.* no bo jak tu teraz wrocic do rzeczywistosci po czytaniu o rozmowie hybrydy jelenia z koniem? Hahaha genialne ^^
Więcej tqkich nietuzinkowych shotow proszę! ^^
xoxo
Łaaa!
OdpowiedzUsuńjaka magia... <333
Normalnie... świetne. Chciało mi się śmiać, gdy czytałam o tych HunHanowskich prąciach xD i komentarzach o wzwodach... ^^
I... tobie się to ŚNIŁO? O.o OMO! Ja chcę takie sny jak twoje! Moje się ograniczają jedynie do Voldemorta przebranego za kobietę w czerwonej obcisłej sukience =.= Nie fajny widok :'C
Nie mogłam się skupić na treści, przez te gify - szczególnie tym, w którym Sehun oblizuje usta w TEN sposób *___*.
Fajnie, że wkleiłaś te fanarty, bo zobrazowały one postać Luhana *.*
Ta księżniczka była... fajna. Omo! Kochała Sehuna i zaakceptowała jego orientację ;3. Czy ja nie wspominałam już, że lubię takie wątki? xD
Ogólnie rzygam tęczą, bo to było świetne ;3
AVA
Piękne...<3
OdpowiedzUsuńZwięźle i na temat ... Jesteś genialna :D. O Krisusie, powaliłaś mnie tym. To serio był twój sen ? Zazdroszczę Ci snów i talentu <33 Więc Bóg zapłać za niego, bo nieźle się przy nim uśmiałam :D ♥ Pisz takie FF zawszęęęę ! Piękne i świetne ;) ♥
OdpowiedzUsuń