Witam nowe, jak i stałe czytelniczki! ^^
No to z głosów wyszło, że chcecie, aby odpowiadała na komentarze, więc zaczynam od teraz. ^^ Dużo osób mnie prosiło ,abym napisała go szybciej, więc mimo małego choróbska, jakie postanowiło się wyjawić, zawzięcie go męczyłam, jednak wyjazd na wieś lekko pokrzyżował mi plany i opóźnił dodanie go w weekend. ;/ Mam nadzieję, że ten motyw co się stało z życiem seksualnym Jonghyuna, wdrążyłam w dobrym momencie, ponieważ naprawdę to było dla mnie trudne wpleść to w jakąłś scenę, bo od dłuższego czasu chciałam, więc padło na którąś z poniżej zamieszczonych.;) W zakładce - wieloczęściowe znajduje się niespodzianka, którą planuje ruszyć po zakończeniu Strangera ^^ ( w sumie to już ruszyłam, bo mam napisany prawie pierwszy rozdział XD) Napiszcie jeśli możecie co o tym sądzicie. ^^ Tak, tak, wiem, że nie łatwo jest się wypowiedzieć tylko na podstawie krótkiego opisu, ale spróbujcie! Mam nadzieje, że zaciekawi. :D No cóż, miłego czytania życzę i za jakiekolwiek błędy mianhe. :D===================================================================
~~Odpowiedzi~~
- Datenshi189 ~ Tylko nie morduj! :O Bo kto to dokończy? XD Tak, wiem jestem niedobra dla tego Taeika, ale niestety piszę według planu jaki mam w główce i puściłabym małego spoilera, ale tego nie zrobię, niestety. Mianhe. :( Musisz poczekać ze wszystkimi na dalszy bieg wydarzeń. (i kolejny raz nie morduj. XD) Niestety z tym, że przywaliła Taeikowi, a Jonga tylko uderzała w tors było dla tego iż, kiedy usłyszała o zakładzie, cała siła się w niej skumulowała i musiała się na kimś wyżyć. Niestety padło na biednego Taeika, jednak mimo iż Jonghyuna miała ochotę rozszarpać to już nie miała siły przez emocje z tym związane. man nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. :) No cóż... Co do nocnych perypetii Jonghyuna i podrywania, to akurat mnie rozgryzłaś, bo mam to w planach, niedobra ty! :P Tylko, że nie potrafię znaleźć odpowiedniego momentu aby to gdzieś załączyć... być może w kolejnym rozdziale...? ];D Ta, zobaczyć goły tyłek Jonga, albo najlepiej wszystkich seksownych Azjatów nago <marzy> *o* Umarłabym chyba w tęczowych rzygach z dzikim uśmiechem na ustach niczym psychopata. Znowu walnęłaś tasiemcowego komentarza! *-* KUMAO! :*
- Fumi Yamato~ Wybacz, ale więcej nie dałam rady przez wyjazd, a ten moment był najodpowiedniejszy na zakończenie wcześniejszego rozdziału. Tak, Kasią, naprawdę wstrząsnęło po takiej wiadomości. Taeik chciał dobrze, a w sumie sam sobie pogorszył sprawę. :( Fumi, mimo to i tak kumao za komentarz no i jestem dumna, bo zauważyłam,że piszesz coraz je dłuższe. <3
- Ichigo Matsumoto~ Uljima. :( Wiem, że jestem zła i obu ich ranię no ale taki był plan. Cieszę się, że jednak ciut przekonałaś się do Kim. Kasia to porządna dziewczyna, lecz niestety łatwowierna osoba, którą łatwo zranić co niestety nastąpiło. ;( Tak, Jonghyun w końcu zrozumiał swoje serce, ale to chyba przeważnie tak jest, że zdajemy sobie świadomość z tego , jak bardzo nam na kimś zależało. A tak na marginesie, to twój zamówiony scenariusz z Hongki powinien być następny w kolejce. ^^
- fikumikuxd~Oj tak, złaaa ;.; Ale czasami. :P No i musiałam dać tą nauczkę Jonghyun'owi no, bo nie będzie mi tu cyrków tworzył i ranił głównej bohaterki. XD No i ja też mam nadzieję, że mimo tych cierpień Kasia, w końcu zazna szczęścia. :) Czyli masz mieszane uczucia co do Taeika i uważasz, że coś Ci tu nie pasuje... hmm nie wiem, jak Ci na to odpisać... ;.; <myśli, myśli...> Mogę tylko stwierdzić, że nie ma co do niej nieodpowiednich planów i można mu zaufać. ^^ (czyżby to było powodem twoich mieszanych uczuć co do niego? ;o)
~~*~~
-Boże, co oni ci zrobili...?- szepnęła widząc, praktycznie pół twarzy we
krwi prawdopodobnie przez rozcięty łuk brwiowy i lekko popękane usta. Chłopak widząc, kucającą przed nim postać z lekkim zdziwieniem na twarzy, uniósł do góry głowę w raz z zaskoczonym wzrokiem, który usadowił na zaniepokojonej twarzy dziewczyny. To nie może być prawda... To przecież niemożliwe. Dlaczego ...?Miał wrażenie, że od tego alkoholu już ma jakieś omamy. Jednak odsunął te myśli, czując, jak nagle na widok dziewczyny staje się przytomniejszy, jakby jej ciepłe spojrzenie wypaliło z niego cały alkohol, jaki wlał w siebie dzisiejszego wieczora.
-K-Kasia?- szepnął i po chwili syknął. No tak, jak mógł zapomnieć, że dostał jeden cios w okolicach kącika ust. Dziewczyna teraz też nie miała zadowolonej miny, zapewne wyczuła tą cuchnącą woń alkoholu z jego ust.- Co ty tu robisz?- szeptał, teraz przysłaniając swoje popękane i lekko zakrwawione usta. Dziewczyna zaś przez chwilę nic nie odpowiadała. Lustrowała go uważnym spojrzeniem w zamiarze wyłapania jeszcze jakiś widocznych ran, jednak nie zauważyła, jak na razie niczego niepokojącego.
-Chciałabym zapytać cię o to samo.- skwitowała patrząc w bok na chodnik po którym jeszcze chwilę temu szła, od tego momentu wystarczyło parę kroków do przejścia, aby znaleźć się pod drzwiami jej wynajmowanego domku. Znowu spojrzała na chłopaka i zastanawiała się co ma zrobić. Godzina była już późna, więc dla niej zostawienie tego czegoś w tym miejscu, olanie i pójście w spokoju do domu, gryzło się z jej opiekuńczą i zawsze pomocną naturą. Cholera jasna, akurat teraz...- Dasz radę wstać?- chłopak nie odpowiadając od razu próbował ustać na nogi co było bardzo trudnym zadaniem ze względu iż był nadal lekko pijany i niemiłosiernie bolały go niektóre miejsca na ciele, obłożone brudnymi pięściami chuliganów. Kasia, podeszła szybko do niego i usadowiła się pod jego ramieniem, chwytając za nadgarstek chłopaka i oplatając jego talię ręką. Pożałowała tej decyzji czując, jak po niecałej sekundzie cały ciężar opiera się na jej drobnym ciele.
- Chciałem przyjść...- zawahał się, patrząc dłuższą chwilę na ich poruszające się nogi.- Do ciebie i przeprosić...- dziewczyna przekręciła oczyma i zagryzał wargę, modląc się, aby jakoś udało im się dojść do tego domu.- Jednak jakaś banda zje... umm... kolegów postanowiła urządzić sobie walki uliczne, a że jestem...
-Przymknij się co? I choć trochę rusz tymi nogami. myślisz, że mam tyle siły, aby praktycznie dźwigać na barkach te twoje mięśnie?- chłopak nic już nie odpowiedział tylko skulił głowę zmieszany i zaczął odciążać dziewczynę co było dla niego z lekka trudne przez natarczywy ból w lewym biodrze. Kątem oka spojrzał na dziewczynę i jej opadające na twarz końcówki karmelowych włosów, które przez panująca ciemność i ledwo świecącą lampę gdzieś po boku chodnika, przybrały teraz odcień ciemnej kawy z mlekiem . Widział, że nadal była na niego wściekał, bo raczej słowo ,,zła'' praktycznie nie pasowało do tej zawziętej i zniesmaczonej miny. Domyślał się, jak bardzo ją zranił, tak samo, jak zapewne teraz biła się z myślami, że pomaga mu po tej całej głupiej akcji, zamiast zostawić na pastwę losu i cieprienia. Fakt, że się o tym dowiedziała... Ugh... Aż miał ochotę pociąć się tępą linijką za swoją głupotę i żółwie tempo co do uświadomienia swoich uczuć. Przecież mógł to od razu zauważyć, że zaczyna mu na niej zależeć, kiedy przestały go kręcić chodzące ,,dzieła sztuki'' i zaczął odmawiać stosunku dziewczynom, które uwaga! : W końcu aż same zdruzgotane brakiem penisa w sobie, prosiły go, aby poszedł z nimi do łóżka z niedowierzaniem, że ich bóg seksu im odmawia. A kiedy idiotyczne błagania i płaszczenie się nie pomagało, przystępowały do zrozpaczonej gadki w stylu ,, Kompletnie się zmieniłeś oppa!'' Zaczynał już się czuć niczym jakiś pochwowy zaspokajasz, doprawdy. Na początku ulegał, jednak...
Ostatnio zachowywałem się jakoś dziwnie. Ignorowałem to, wmawiając, że to pewnie ten cholerny wykład Minnyu na temat tego, że miałem zamiar zaliczyć jasnooką w formie zakładu. Nie rozumiałem za bardzo dlaczego się tak jej uczepiła, jak i praktycznie tamta dwójka no, ale cóż... Chociaż sam sobie dziwiłem się, dlaczego patrząc na nią po jej urodzinach, czułem, jakieś niezrozumiałe emocje w ciele. Do tego te sny, wizje i ostatnio częste wyobrażania sobie niedozwolonych z nią scen podczas uprzyjemniania sobie przy dobrym pornosie. Nie powiem, uważałem, że była ładna, jednakże powie mi ktoś dlaczego nie potrafiłem wyobrazić sobie tej miłej noony z pokaźnym biustem, która zwinnie paradowała naga na ekranie monitora tylko ją?! Do tego samemu wyobrażając sobie jej nagość...? Nie wiedziałem czy to było przerażające czy raczej podniecające... Ta mała pchła chyba miała jakieś magiczne moce lub coś. Eh... Z zamyśleń wyrwało mnie to, że o mało co nie minąłem mieszkania jednej z tych ponętnych dziewczyn z uczelni. Luna, bo tak miała na imię, niemal od razu otworzyła mi drzwi w samym szlafroku i ręcznikiem na głowie. No tak, nie dziwie się, że akurat jej nie odmówiłem z jakiegoś dziwnego powodu, który sprawiał, że wprost straciłem radość w bawienie się w jakiegoś samca Alfę. Od razu odgadłem, że brała prysznic i zapewne pod tym szlafrokiem kryje się jej ponętne nagie ciało, które już nie raz dane było mi zasmakować, jak i ujrzeć, jak się wygina pode mną w ekstazie. Na same przypomnienie aż poczułem rosnące podniecenie w ciasnych rurkach.
Jakimś cudem udało mi się odwrócić wzrok od miejsca jej ukrytych piersi i ujrzeć, że specjalnie się nie przebierała i nie pindrowała, bo zapewne myślała tak jak i ja, że przecież nie przyszedłem tutaj na pokaz mody, prawda? Chociaż... chyba już bym wolał, aby chociaż pomalowała rzęsy, bo wyglądała niczym zgniła panna młoda... Czy wszystkie kobiety tak wyglądają bez makijażu?! Jak tak to ja chyba zmienię orientację... Jong idioto o czym ty myślisz?! Ale wracając... Wciągnęła mnie od razu, atakując agresywnie moje usta w międzyczasie popychając drzwi, które wydały z siebie głośny trzask. Nawet nie wiedziałem kiedy zdążyła wpełznąć swoimi dłońmi pod moją koszulkę i sunąć długimi paznokciami po każdym napinającym się pod jej dotykiem mięśniu. Lubiłem to, lubiłem jak kobiety mnie drapały i czasem podgryzały, chyba jestem jakimś pieprzonym masochistą czy czymś. Ja pierdole...
Odwzajemniłem jej pocałunek, a nie bawiąc się w gierki, mój gorący język przejechał subtelnie po całej linii jej ust na co jęknęła cicho, co wziąłem za pozwoleniem do spenetrowania jej równie gorącego podniebienia co mój narząd. Pałałem się brzoskwiniowym zapachem jej ciała, bijącym od niej, kiedy to pchała mnie przylegającym ciałem w stronę swojej sypialni, po drodze walcząc z moim białym T-shirtem. No tak, miała na sobie tylko szlafrok, więc lepiej zacząć rozbierać napalonego dinozaura. Oczywiście podczas tak zachłannych pocałunków, pchała mnie tak celnie, że parę razy obiłem się o jakieś ściany, komodę, drzwi i w końcu ramę łóżka na którym po chwili leżeliśmy. Luna z władczą miną siedziała na moich biodrach i podziwiała umięśniony brzuch...
który podnosił się i opadł w szybszym tempie. Zawsze to ja wolałem być tym górującym i tak po chwili się stało. Podczas walki naszych języków pozbywaliśmy się kolejnych cześć garderoby. Oczywiście uprzednio z jednej z nich wyciągając mój portfel, a z niej bardzo przydatną rzecz. Prezerwatywa- wynalazkus antus ciążowus bądź pregnatus, chwała temu kto to wymyślił!
Nagle kiedy miałem w nią wejść coś zaczeło dziać się z moim ciałem. Czułem jakąś blokadę. Znowu... Znowu nie mogłem się ruszyć, nie potrafiłem, a w głowie krążyła mi ta mała wredna europejka. Dlaczego w ogóle tyle o niej myślałem? To było chore! Może w sumie również i dlatego odmawiałem seksu, bo to nie pierwszy raz miało coś takiego zdarzenie. Nawet jeśli doszło do stosunku to nie odczuwałem takiej satysfakcji co kiedyś. Nie wiedziałem co ten cholerny karmel ze mną zrobił, albo zaczął, ale na pewno to była jej wina! Zaaplikowała się w moim mózgu wraz z tą swoją udawaną moim zdaniem słodkością i za cholerę nie chała wyjść i tylko w takich chwilach! Odkąd tylko ją poznałem zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy... Czyżby kara za zakład dana przez Boga...? Taa... Niebiosa zapewne teraz przezwajają się ze śmiechu.
-Wszystko w porządku oppa? Jesteś strasznie spięty. - stwierdziła Luna, wodząc spokojnie dłońmi po moich silnych ramionach i plecach. Spojrzałem na nią, bez żadnych emocji po czym zbierając wszystkie siły, wpiłem się w jej usta, aby uniemożliwić jej krzyk, kiedy wszedłem w końcu w nią do końca. Lubiła kiedy byłem brutalniejszy, jednak ja, słysząc po chwili jej zadowolone jęki, stwierdziłem, że moje obawy się spełniły. Kolejny raz kompletnie niczego nie czerpałem z owej chwili jaka powinna dawać mi przyjemność. Poruszałem się w niej całując chaotycznie i raz po raz łapiąc z nią nawzajem haust powietrza, kiedy nam brakowało go już w powoli w płucach. Przymknąłem powieki z myślą, że może tak się rozluźnię i w końcu zacznę się cieszyć tym cholernym seksem który uwielbiałem. A może po prostu się już wypaliłem z chęci na niezobowiązujące i jednorazowe przygody? Zgłupiałem, kompletnie zgłupiałem... nasunęło mi się, kiedy to dochodząc do foliowego kapturka, miałem wizję, że to właśnie Kasia krzyczy w ekstazie nie Luna. Ja pierdole, co się ze mną dzieje...? Czy jest na sali jakiś lekarz?
Jakimś cudem udało mi się odwrócić wzrok od miejsca jej ukrytych piersi i ujrzeć, że specjalnie się nie przebierała i nie pindrowała, bo zapewne myślała tak jak i ja, że przecież nie przyszedłem tutaj na pokaz mody, prawda? Chociaż... chyba już bym wolał, aby chociaż pomalowała rzęsy, bo wyglądała niczym zgniła panna młoda... Czy wszystkie kobiety tak wyglądają bez makijażu?! Jak tak to ja chyba zmienię orientację... Jong idioto o czym ty myślisz?! Ale wracając... Wciągnęła mnie od razu, atakując agresywnie moje usta w międzyczasie popychając drzwi, które wydały z siebie głośny trzask. Nawet nie wiedziałem kiedy zdążyła wpełznąć swoimi dłońmi pod moją koszulkę i sunąć długimi paznokciami po każdym napinającym się pod jej dotykiem mięśniu. Lubiłem to, lubiłem jak kobiety mnie drapały i czasem podgryzały, chyba jestem jakimś pieprzonym masochistą czy czymś. Ja pierdole...
Odwzajemniłem jej pocałunek, a nie bawiąc się w gierki, mój gorący język przejechał subtelnie po całej linii jej ust na co jęknęła cicho, co wziąłem za pozwoleniem do spenetrowania jej równie gorącego podniebienia co mój narząd. Pałałem się brzoskwiniowym zapachem jej ciała, bijącym od niej, kiedy to pchała mnie przylegającym ciałem w stronę swojej sypialni, po drodze walcząc z moim białym T-shirtem. No tak, miała na sobie tylko szlafrok, więc lepiej zacząć rozbierać napalonego dinozaura. Oczywiście podczas tak zachłannych pocałunków, pchała mnie tak celnie, że parę razy obiłem się o jakieś ściany, komodę, drzwi i w końcu ramę łóżka na którym po chwili leżeliśmy. Luna z władczą miną siedziała na moich biodrach i podziwiała umięśniony brzuch...
który podnosił się i opadł w szybszym tempie. Zawsze to ja wolałem być tym górującym i tak po chwili się stało. Podczas walki naszych języków pozbywaliśmy się kolejnych cześć garderoby. Oczywiście uprzednio z jednej z nich wyciągając mój portfel, a z niej bardzo przydatną rzecz. Prezerwatywa- wynalazkus antus ciążowus bądź pregnatus, chwała temu kto to wymyślił!
Nagle kiedy miałem w nią wejść coś zaczeło dziać się z moim ciałem. Czułem jakąś blokadę. Znowu... Znowu nie mogłem się ruszyć, nie potrafiłem, a w głowie krążyła mi ta mała wredna europejka. Dlaczego w ogóle tyle o niej myślałem? To było chore! Może w sumie również i dlatego odmawiałem seksu, bo to nie pierwszy raz miało coś takiego zdarzenie. Nawet jeśli doszło do stosunku to nie odczuwałem takiej satysfakcji co kiedyś. Nie wiedziałem co ten cholerny karmel ze mną zrobił, albo zaczął, ale na pewno to była jej wina! Zaaplikowała się w moim mózgu wraz z tą swoją udawaną moim zdaniem słodkością i za cholerę nie chała wyjść i tylko w takich chwilach! Odkąd tylko ją poznałem zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy... Czyżby kara za zakład dana przez Boga...? Taa... Niebiosa zapewne teraz przezwajają się ze śmiechu.
-Wszystko w porządku oppa? Jesteś strasznie spięty. - stwierdziła Luna, wodząc spokojnie dłońmi po moich silnych ramionach i plecach. Spojrzałem na nią, bez żadnych emocji po czym zbierając wszystkie siły, wpiłem się w jej usta, aby uniemożliwić jej krzyk, kiedy wszedłem w końcu w nią do końca. Lubiła kiedy byłem brutalniejszy, jednak ja, słysząc po chwili jej zadowolone jęki, stwierdziłem, że moje obawy się spełniły. Kolejny raz kompletnie niczego nie czerpałem z owej chwili jaka powinna dawać mi przyjemność. Poruszałem się w niej całując chaotycznie i raz po raz łapiąc z nią nawzajem haust powietrza, kiedy nam brakowało go już w powoli w płucach. Przymknąłem powieki z myślą, że może tak się rozluźnię i w końcu zacznę się cieszyć tym cholernym seksem który uwielbiałem. A może po prostu się już wypaliłem z chęci na niezobowiązujące i jednorazowe przygody? Zgłupiałem, kompletnie zgłupiałem... nasunęło mi się, kiedy to dochodząc do foliowego kapturka, miałem wizję, że to właśnie Kasia krzyczy w ekstazie nie Luna. Ja pierdole, co się ze mną dzieje...? Czy jest na sali jakiś lekarz?
Od tamtego czasu postanowił odpuścić sobie perypetie z chodzącymi, żywymi Barbie, a jego zaspokajaczem penisowym stała się najlepsza przyjaciółka, którą zaniedbał przez dobry czas. Prawa ręka, jak potocznie zwą ją normalni ludzie. To teraz ona wprawiała jego niezdecydowanego przyjaciela w stan osłupienia, a później błogiego doznania. Uznał, że to dobry pomysł odpuścić sobie inne kobiety, do czasu kiedy dopnie swego i w końcu dojdzie do zbliżenia pomiędzy nim, a Kasią. Myślał, że owe wizje mogą zniknąć po jednej upojnej nocy, a wtedy będzie mógł powrócić do swoich dawnych zwyczajów, jakim było zaliczenie dziewczyn. Jednak nie wziął po uwagę faktu, że podczas próby jej uwodzenia może się zakochać i pokochać...
Dźwięk odbijających się od siebie metalicznych kluczy rozbrzmiał wraz z cichym przekleństwem dziewczyny, która za cholerę nie mogła trafić jednym z nich do dziurki. Szatyn przez chwilę patrzył niemrawym wzrokiem na całą jej walkę, a kiedy postanowił się wtrącić i zasugerować pomoc, rozbrzmiał się trzask przekręcanego zamkną i cichszy okrzyk zadowolenia ze strony płci pięknej. No tak, udało się, więc nadzieja na zdobycie małego plusa poszła się utopić. Nagle rozniósł się huk, kiedy to jasnooka pchnęła zbyt zamaszyście drzwi które uderzyły o ścianę. Zbytnio się tym nie przejęła i od razu weszła do środka czując stanowczo już zbyt mocny nacisk na barku. Jak tylko weszła zdjęła pośpiesznie buty i ku jej zdziwieniu szatyn mało wiele też próbował co mu opornie wychodziło. Przekręciła oczyma i pomogła mu naciskając swoimi palcami od nóg tuż obok tych jego na pięcie od jednego, a potem od drugiego buta, w końcu udając się z nim do salonu połączonego z kuchnią. Nie patrząc praktycznie jak, zwaliła tę kupę mięśni na kanapę ze swojego obolałego od ciężaru ramienia cała zasapana, aby za chwilę instynktownie chwycić się za biodra i próbować uspokoić przyspieszony oddech. Spojrzała znowu na niego. Miał zaciśnięte hardo usta w wąską linię przy każdym ruchu, kiedy to próbował usiąść wygodniej w samym bezpiecznym rogu kanapy, bo oczywiście wcześniej niemalże mało brakowało, a wylądowałby z dupskiem na podłodze. Kasia kompletnie ignorując pomysł zaczęcia jakiejkolwiek rozmowy ze swoim zbolałym gościem, bez słowa udała się do kuchni i zaczęła przeszukiwać szafki. W końcu z jednej z nich wyjęła koszyczek i wybrała rzeczy potrzebne do zdezynfekowania rany. Następnie nakładła trochę lodu do woreczka z zamrażalki z myślą, że chociaż trochę uśmierzy to ból w niektórych miejscach na ciele chłopaka. Spojrzała niepewnie do tyłu widząc, jak opiera łokcie na kolanach i zakrywa swoją twarz w lekko zakrwawionych już dłoniach. Dlaczego znowu dręczę się pytaniem ,,Dlaczego mu pomagam mimo iż mnie zranił?'' ? Mimo iż to głupie, to odpowiedź jest jasna... Z westchnieniem spojrzała w stronę lewej piersi i zagryzła mocniej wargę, wbijając wzrok w swoje odbicie w oknie za którym panowała ciemność. Chwyciła to co potrzebne i udała się w stronę czerwonej kanapy. Odłożyła lecznicze produkty na stoliczek i niepewnie usiadła naprzeciwko niego, zakładając przy okazji maskę obojętności co w jakimś sensie było dla niej trudne. Jednak musiała ukryć wszystkie uczucia jakie się w niej teraz gnieździły. Ból, strach, smutek, a najbardziej to, że martwi się o niego. Tak, to w szczególności musiała ukryć tym bardziej po tym co się dowiedziała. Chociaż czy fakt, że praktycznie mu teraz pomaga nie ujawnia tego? Naprawdę czuła się zmieszana z błotem. Pocałował, wyznał, że się zakochał, myślała, że zaczyna do niej coś czuć, a tu dowiaduje się, że to była tylko iluzja, aby zaciągnąć ją do łóżka. Przecież mogła go olać i pozostawić samemu sobie... serce jednak wolało inny obrót...
Jonghyun siedział nieobecny i pełny poczucia winy, nawet na nią nie spoglądając. Wlepiał tępe spojrzenie w podłogę, w ogóle nie przejmując się rozmazaną i lekko już zaschniętą krwią na swej nieskazitelnej twarzy, jak i ubraniach. Musiał wyglądać okropnie...
Chwyciła jeden z leżących na stoliczku wacików i polała go odrobiną wody utlenionej. Przyłożyła rzecz delikatnie do rany u której krew również już powoli zasychała.
-Zostaw to, nie zasługuje na to po tym incydencie.- mruknął unosząc powoli dłoń ku tej drobniejszej. Zastygł jednak z nią w miejscu słysząc jej odpowiedź.
-Zamilknij na chwilę ty prehistoryczny gadzie i daj to patrzeć zanim dostanie się jakaś niepotrzebna infekcja.- warknęła niemalże z jadem na ustach. Jakoś ową dwójkę specjalnie nie zdziwiło jej zachowanie, które zazwyczaj przystawało na łagodniejszym charakterze.
Kim syknął czując, jak substancja lecznicza wżera mu się coraz bardziej nieprzyjemnie w ranę. Kasi to nie umknęło i od razu powiedziała w myślach ,,A niech się wżera, a najlepiej go całego zeżre.''
Chłopak zacisnął mocno pięści na swoich udach i zęby, uwydatniając przez to kości policzkowe. Po chwili poczuł delikatny dotyk przy czole, który ogarnął jego grzywkę bardziej na bok i przyjemny chłód uśmierzający ból, wydostający się jako podmuch z ust dziewczyny. Dopiero teraz uniósł na nią spojrzenie, przyglądając się z lekkim uśmiechem na zacięcie skupioną minę europejki. Miał ochotę się roześmiać z tego, że w tak zabawny sposób marszczyła nos, jednak ból uniemożliwiał mu to z każdym zetknięciem wacika o ranę. W końcu z westchnieniem niepewnie chwycił jej nadgarstek i odsunął od rany. Splótł ich dłonie na co dziewczyna nie oponowała wpatrując się wyczekująco na chłopaka.
-Twoim zdaniem jestem dupkiem, a mimo to mi pomagasz.
-Nie przyzwyczajaj się za bardzo, to, że...
-Dziękuję...- usłyszała i lekko oniemiała. No proszę bardzo, w słowniku Kim Jonghyuna występuje również owe słowo. Zakaszlała sztucznie, chcąc tym odgonić dziwną atmosferę i kolejny raz próbowała grać obojętną, jednak jej objęta dłoń przez tą jego w delikatnym splocie, coraz bardziej ją rozpraszała.- Dziękuję, że mimo wszystko nie zostawiłaś mnie tam.
-Kto powiedział, że nie chciałam?- mruknęła na co bling zrobił zdezorientowaną minę.
-Po prostu zrobiłam to z myślą, że jakże jakimś cudem żyjący na tym świecie dinozaur, o mało co nie dołączył do swoich prehistorycznych kole...- nie dokończyła czując na swojej grzywce coś delikatnego i obejmujące jej policzki ciepłe dłonie. Uniosła wyżej spojrzenie widząc, jak Jonghyun całuje ją w czoło. Poczuła się dziwnie, jakby cała ta głębiąca się w jej ciele od paru godzin złość, zmniejszyła się. Czuła jak jej policzki coraz bardziej pieką, a miejsca na twarzy, gdzie w dalszym ciągu znajdowały się dłonie Kim palą. Motyle w jej brzuchu od razu rozpoczęły swój harmonogram w który wchodził szaleńczy taniec, rozlewając przy tym przyjemną falę ciepła po całym jej ciele. Serce przyspieszyło...
Badum... Badum... Badum...
Kim spokojnie odsunął się od niej i spojrzał na chwilę na jej usta. W końcu musnął je delikatnie, wyczekując pewnej kary, jakim byłby przepiękny czerwony ślad na jego policzku bądź gwałtowne odepchnięcie. To nie nastąpiło, bo kiedy odsunął twarz, dziewczyna tylko wpatrywała się w niego otumaniona. Jej kolorowe oczy praktycznie były zakryte przez rozszerzoną źrenicę, a różowe usta lekko rozchylone.
-D-Dlaczego to zrobiłeś?- zachrypiała mimo iż bardzo pragnęła, aby jej głos zabrzmiał normalnie.
-Bo mi zależy? Poza tym potraktuj to jako podziękowanie za opiekę nad takim idiotą i chyba jednak lepiej będzie jak sobie już pójdę. - oznajmił ze spuszczoną głową.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony dziewczyny wstał, wydobywając z siebie syk i zaczął kierować się w stronę korytarzyka. Nagle usłyszał za sobą kroki i dotyk na ramieniu. Obróciwszy głowę w bok, ujrzał zmieszaną minę dziewczyny, która omijała jego wzrok szerokim łukiem. Nagle się zawstydziła? Naprawdę, jej zmiany w zachowaniu są dla mnie jedną wielką zagadką.
-Z-zostań, jest już bardzo późno...- Dosłownie, jedną wielką zagadką. Pomyślał, kiedy jasnowłosa szepnęła cicho, jednak słyszalnie dla niego. Zapewne już kompletnie sama nie wiedziała co robi. Bo tak naprawdę z jednej strony chciała, aby ten gad sobie poszedł, ale z drugiej pragnęła w danym momencie bliskości drugiej osoby, której nie potrafiła znaleźć u Minnyu będąc u niej. Chłopak uśmiechnął się szelmowsko po czym zaczął podchodzić w jej stronę tak długo do póki dziewczyna cofając się do tyłu, nie zetknęła pleców z zimną ścianą. Oparł łokieć tuż obok jej głowy i nachylił się nieznacznie, lustrując jej uroczo malujące się zagubienie na twarzy. Chwycił jej podbródek i odchylił jej głowę bardziej do tyłu, aby patrzyła zmieszana wprost na niego.
-Jesteś tego pewna? Skąd wiesz, że zgadzając się na to nie wykorzystam sytuacji? Mieszkasz tu kompletnie sam...
-Ufam ci.- przerwała mu, kiedy chłopak przybliżał twarz coraz bardziej, aż w końcu zaprzestał, kiedy poczuł jak coś zaciska mu się na żołądku.
-Słucham?- Odsunął się kawałek, zdejmując rękę ze ściany, która zawisała już po chwili przy jego szczupłym udzie.
- Ufam, że mimo tego co planowałeś w przeszłości, teraz nie zrobisz mi krzywdy dla własnej korzyści. Przecież chwilę temu powiedziałeś, że nie jestem ci obojętna, że ci na mnie zależy. Do tego pocałowałeś mnie w czoło, a to oznacza, że mogę czuć się przy tobie bezpieczna. - pewność siebie dziewczyny go w pewnym sensie zaskoczyła. Był kompletnie zbity z tropu. Już sam nie wiedział czy dziewczyna nadal ma uraz do niego czy nagle postanowiła dać drugą szansę.
-Nie powinnaś mi ufać. Skąd wiesz, że to nie były kolejne puste słowa i zwykły gest?
-Przestań pieprzyć i chociaż sam siebie oszukiwać, bo za nic nie umiesz kłamać. Twoje oczy cię zdradzają. Nie wiesz, że są one odzwierciedleniem duszy? - patrzyła hardo w ciemne tęczówki szatyna, który na wzmiankę o swoich oczach zaczął odbiegać spojrzeniem gdzie popadnie. Szczerze to przestraszył się tego iż dziewczyna właśnie go rozgryzła po zwykłym spojrzeniu w nie. Miała rację, próbował w pewnym sensie oszukać siebie. Jednak, jak widać na marne. Tylko pytanie z czym chciał się oszukać?- Ale skoro uważasz, że lepiej będzie jeśli pójdziesz i nagle zmieniasz zdanie, mimo iż jeszcze chwilę temu mnie przepraszałeś w nadziei, że ci wybaczę to, nie zatrzymuję cię.
-Czy ty nie rozumiesz, że chcę abyś mi wybaczyła, jednak robię to dla ciebie, abyś nie cierpiała?!
- Wolisz się poddać?! Myślisz, że jak pójdziesz to będzie to dla mnie najlepsze?! - chłopaka wmurowało w ziemię, widząc jej lekko zaszklone oczy. Jej kolorowe tęczówki straciły swój olśniewający blask, kiedy to białka zrobiły się lekko czerwone. Jong zacisnął mocniej pięści i wykrzywił w grymasie usta, dokładnie analizując słowa dziewczyny. Przecież to on tutaj nabałaganił, więc dlaczego miałby robić za cielesne oparcie? Dlaczego...? Pierwszy raz w życiu kompletnie nie wiedział, jak ma się zachować. -Wiesz co? Przez ciebie mam kompletny mętlik w głowie! Chcę, a wręcz pragnę cię znienawidzić, za to co chciałeś zrobić, ale nie potrafię... nie potrafię, bo... bo...
-Bo?- dziewczyna zagryzła mocniej wargę, a po jej policzkach spłynęły dwie samotne łzy. Nie wiedziała jak mu to powiedzieć. Przez chwilę gryzła się sama z sobą, jednak postanowiła. Zrobi to...
-Bo cię kocham idioto! KOCHAM!- Opadła na kolana. Zaczęła szlochać i popadać w histerię. Szatyn przez chwilę stał oniemiały nie wiedząc co zrobić. Wiedział, że dziewczyna coś do niego czuje, ale nie spodziewał się, że aż takim potężnym uczuciem go darzy co stwierdziły te ważne i dla niektórych trudne do wypowiedzenia słowa. Czuł się jeszcze gorzej, a jednocześnie cieszył. W końcu kucnął obok dziewczyny, po czym pozwolił przytulić się do siebie. Opadł plecami na chłodną ścianę, obejmując drobne ciało dziewczyny. Ta przez dłuższą chwilę drżała w jego ramionach.
-Czy to znaczy, że mi wybaczasz...?
-Nie wiem Jonghyun, nie wiem... - nastała chwila ciszy, zagłuszana tykaniem zegarka i odgłosów niczym świerszcz jakiś robaków za oknem.-Mimo wszystko bądź dziś przy mnie, proszę... to zbyt boli, abym została z tym sama...- wyszeptała praktycznie bezdźwięcznie, bardziej do siebie, jednak czarnooki miał bardzo dobry słuch i od razu po tych słowach wzmocnił uścisk i zaczął masować ją po plecach i głowie. Nie mógł w to uwierzyć, jak jedna osoba może zmusić go do ukazania tej jego prawdziwej i wrażliwej strony. Jak jedna osoba potrafiła stopić tą lodową pokrywę z jego serca.
Nie wiedział ile czasu minęło odkąd siedzieli w takiej pozycji, ale dziewczyna zasnęła. Ostrożnie zaczął wstawać i brać ją pod nogami i plecami z zamiarem zaniesienia do pokoju i położenia jej tam. Nawet zignorował ból nad biodrem, niosąc ją już do wnętrza jej małego królestwa. Ułożył delikatnie drobne ciało na dużym materacu i zaniepokojony jej dziwnie przyspieszonym oddechem dotknął jej czoła. Miała gorączkę. Bez większego namysłu co mogło spowodować pojawienie się jej, zaczął przeszukiwać łazienkę z zamiarem znalezienia jakiejś miski do której mógłby nalać zimnej wody. W końcu znalazłszy ową rzecz na koszu z brudna bielizną, chwycił ją i po chwili już napełniał krystaliczną cieczą. Na odchodne chwycił jeszcze jakiś ręczniczek wiszący na różowym wieszaku i skierował się do pokoju. Położył miskę obok materaca, namoczył nieduży fragment materiału i po chwili nakładał zimny kompres na rozpalone czoło dziewczyny, kiedy jej klatka piersiowa unosiła się niespokojnie pod pościelą, a rozchylone usta wypuszczały ociężale powietrze. Przez padające światło księżyca na jej policzkach jeszcze odznaczały się dwie smugi po łzach. Starł je delikatnie kciukiem, czując, jak dziewczyna lekko drży. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej i głaskał delikatny policzek do czasu, aż nie zmienił kolejnego okładu.
Przy trzecim, gorączka dziewczyny opadła co go uspokoiło, więc chwycił miskę i zaniósł ją do łazienki. Wylał zbędną już wodę do muszli klozetowej i wywiesił wyrżnięty od nadmiaru wody ręcznik, który po chwili wsiał już na jednej z linek widzących nad wanną. Wyszedł z łazienki i spojrzal na zegarek. Była prawie druga w nocy, a on nie czuł się senny. Jego wzrok przeniósł się w stronę pokoju, potem na salon i znowu pokoju w którym leżała drobna postać. Nie wiedział co ma zrobić. Położyć się na niewygodnej kanapie z bolącym bokiem, który kolejny raz zaczął o sobie przypominać i spróbować jakoś zasnąć, czy zaryzykować i ułożyć się obok Kasi? Widząc, że ta niespokojnie śpi i przez chwilę się kręci, postawił na drugą opcję mając w głowie jej słowa...
,, Mimo wszystko bądź dziś przy mnie, proszę... to zbyt boli, abym została z tym sama... ''
Bling westchnął i ruszył w stronę pokoju. Usiadł na materacu i niepewnie wsunął się pod lekką kołdrę, którą wcześniej przykrył dziewczynę. Opierając głowę na dłoni, poprawił lekko jej mokrą grzywkę i kolejny raz sunął opuszkiem palca po linii jej twarzy. Dziewczyna poruszyła się i odwróciła plecami do niego. Jonghyun zmniejszył między nimi odległość i objął ramieniem jej drobną sylwetkę, torsem przylegając do jej pleców. Uspokoiła się. Jej oddech się wyrównał, a klatka piersiowa i brzuch na którym trzymał rękę, unosił się równomiernie, mimo iż chwilę temu był przyspieszony.
-Przepraszam, że jestem takim idiotą. Jednak dziękuję, że mimo to nadal mi ufasz.- szeptał do jej ucha, czując jak delikatne włosy łaskoczą go w nos i policzek. Dziewczyna zadrżała, a ten bardziej wtulił się w nią i przymknął powieki z nadzieją, że jednak sen go znuży. Stało się. Wielki narcystyczny i arogancki Kim Jonghyun stał się jedną wielką papką uczuć. Gdyby ktoś parę miesięcy temu powiedział mu, że ta dziewczyna zmieni go, zaśmiałby się mu prosto w twarz.
Nawet nie wiedział kiedy, a poczuł, jak jedna samotna łza spływa po jego policzku. Kurwa...
Nie mógł zasnąć tylko potrafił wdychać przyjemny zapach włosów i skóry dziewczyny i czuć bijące od niej ciepło. Nagle do jego głowy zaczęły wpadać słowa i jakaś melodia gdzieś z głębi serca, więc zaczął śpiewać...
Podniósł się lekko i musnął jej policzek.
-Wiesz... uświadomiłem sobie dziś, a raczej wczoraj, coś bardzo ważnego. Kiedy to do mnie doszło po tym incydencie, rozpłakałem się czego nigdy nie robiłem. Nawet moja siostra nie mogła w to uwierzyć. Bałem się, że uświadomiłem to sobie za późno, nie zdążając powiedzieć tych słów. Powiedz, co ty ze mną zrobiłaś?- dziewczyna znowu się poruszyła, jednak to nie zwróciło uwagi Jonghyuna. - Cholera jasna kocham cię...- szepnął do jej ucha i wtulił twarz w jej włosy, czując jak jego oczy niebezpiecznie robią się mokre. Cholera jasna, naprawdę, co ty ze mną zrobiłaś? Nigdy nie płakałem, a teraz...?
-P-powtórz to patrząc mi prosto w oczy.- usłyszał po chwili i od razu usiadł się gwałtownie, czego pożałował czując uporczywy ból w miejscu gdzie był poobijany. Od razu przetarł nadgarstkiem mokre powieki, nie chcąc, aby dziewczyna zauważyła jego łez. Dziewczyna również się usiadła i patrzyła na niego niczym mały i bezbronny psiak. Światło księżyca idealnie oświetlało jej zapłakaną twarz i dwie połyskujące linie na policzkach mimo iż sylwetka chłopaka dawała lekki cień na nią. Znowu płakała, tak jak i on...
-Od kiedy ty...?
-Jak odwróciłam się do ciebie plecami. I tak, wszystko słyszałam i czułam.- dodała jakby wiedząc, o co chłopak ją zapyta. Ten zmieszał się przez chwilę, maltretując zębami swoją wydatną wargę. W końcu przysunął się bliżej. Odgarnął z jednej strony długie włosy za ucho i ujął jej policzki. Oblizał znacząco wargi i powoli zaczął zmniejszać odległość dzielącą ich twarze. Widząc, że dziewczyna nie oponuje, musnął najpierw badawczo jej dolną, a potem górną wargę. Kasia przymknęła powieki czując, jak chłopak zaczyna pogłębiać pocałunek. Nigdzie się nie spieszył, całował powoli i dokładnie. Dopiero kiedy oddała pocałunek i zacisnęła piąstki na jego bluzce w okolicach torsu, chłopak zaczął całować ją śmielej. Gorący narząd przejechał subtelnie po jej wardze. Ta z cichym jęknięciem rozchyliła bardziej usta, pozwalając spenetrować językowi dino swoją jamę ustaną. Ten od razu trącił jezykiem ten jej, zapraszając do wspólnego tańca, w którym po chwili się poruszały. Fala ciepła od razu przeszła po całym ciele młodszej dziewczyny, co odczuła najbardziej na kręgosłupie. Miała wrażenie, że jej błędnik wariuje, sprawiając, że cały pokój wiruje niebezpiecznie. Usadowiła swoje dłonie niżej, na jego biodrach. Czarnooki syknął w jej usta.- P-przepraszam...- odparła ostatkami powietrza, już chciała się oderwać od wykwintnych ust Kim, aby iść do salonu po nowy lód i załagodzić jego ból, jednak ten jej nie pozwolił. Chwycił ją za pośladki i wciągnął na swoje uda, powracając znowu dłońmi na jej zarumienione i palące od jego dotyku policzki. Oparł się plecami na opartej wyżej o ścianę poduszce, a dalej drażniąc jej usta i język, wciągnął na swoje biodra dziewczynę uważając przy tym na bolące miejsce. Jeszcze chwilę walczył z nią nad dominacją ich języków, a na koniec zwolnił trochę tempa i zagryzł delikatnie jej wargę. Odsunął głowę do tyłu, a dziewczyna poczuła niedosyt o czym świadczyła jej zniesmaczona mina. A miała mu nie ulec i mieć wielkiego focha. Wszystko poszło się utopić, seksić i zająć czymś innym, byle nie wspomagać jej złości na tego prehistorycznego gada. Świetnie...
-Kocham cię...- wyszeptał.- Kocham cię i mówię to z czystego serca.- uśmiechnął się delikatnie.
- O, o, jeśli mi nie wierzysz to spójrz w moje oczy i wyczytaj czy mówię prawdę, jak znasz się na takiej magi.- zdjął ręce z jej bioder i zaczął wskazywać na swoje duże oczy, które lśniły mocno i wyglądały teraz naprawdę pięknie i tajemniczo.
-Jesteś idiotą Jong.- mruknęła i walnęła pięścią w jego klatkę piersiową.
-Hm...?
-Jesteś idiotą przekupując moje serce troską, przepięknym głosem śpiewającym tą piosenkę sprzed chwili, która zawiera dużo prawdy i tak ważnymi słowami, aby tylko przestało się gniewać na to twoje.- zaczęła walić pięścią w jego tors, tak jak mówił w piosence, chcąc zobaczyć czy to naprawdę pomoże. Pomogło...
Dino chwycił jej nadgarstki i spojrzał uważnie na kolejne łzy, gdzie jedna z nich właśnie spływała po jej bladym poliku.
-Nie płacz, proszę. Nie chcę abyś płakała przez moja głupotę, przeze mnie.- otarł kciukiem mokre ślady i uśmiechnął się kolejny raz. Tak prawdziwie, nie sztucznie.- Poza tym już , mówiłem, że to szcze...
-Wiem.- wtrąciła się, na co Kim wykrzywił usta w grymasie, że nie pozwoliła mu dokończyć.- Jednak nie mogę ci tak łatwo wybaczyć i od razu rzucić się w ramiona.
-A tera niby co rob...
-Zamknij się co? I chodź spać. To była chwila słabości, jutro znowu będę próbowała cię ugryźć, jak tylko się zbliżysz.
-Hmm brzmi bardzo ponętnie i zachęcająco, a gdzie? W szyję, bark, obojczyk czy...?
-DOBRANOC!- mruknęła i onieśmielona zeszła z jego bioder. Wsunęła się pod kołdrę i ułożyła wygodnie na boku. Jonghyun potrząsnął głową, nie mogąc zrozumieć toku myślenia dziewczyny. Ogólnie płci pięknej.
W sumie kto je rozumie? Taka Kasia - krzyczy na niego, potem wyznaje mu miłość i płacze, całuje się z nim i potem mówi mu, że będzie dla niego oschła. Czy to w ogóle ma jakikolwiek sens?
Dino spojrzał w bok. Dziewczyna leżała do niego przodem. Jej długie czarne rzęsy był już od dłuższej chwili rozsypane na polikach, grzywka lekko opadała na bok, a jej delikatna dłoń leżała gdzieś przy twarzy, zaciskając w palcach fragment poduszki. Wyglądała teraz tak niewinnie i uroczo.
Kim uśmiechnął się i poczuł przyjemne ciepło rozlewające się w jego ciele. W końcu zniżył się i przysunął bliżej dziewczyny. Ułożył wygodnie głowę na poduszce, którą chwilę wcześniej podłożył sobie pod nią, a następnie okrył się kołdrą. Odgarnął niesfornego kosmyka przyklejonego do ust i policzka dziewczyny, muskając po chwili ją w głowę. Przysunął się jeszcze bardziej, aby móc wygodniej objąć ją ramieniem, aby za chwilę dłoń dziewczyny zacisnęła się w piąstkę na jego bluzce.
-Jesteś idiotą Jong, którego powinnam teraz nienawidzić i zepchnąć z tego materaca.
-Powtarzasz się.- zaśmiał się i jak gdyby nigdy nic musnął jej czoło, osłonięte jasną grzywką.
-Mimo wszystko dziękuję, że zostałeś.- usłyszał szept i ujrzał jak kąciki ust dziewczyny lekko się unoszą ku górze. Sam odwzajemnił uśmiech, a jego czarne tęczówki schowały się pod osłoną powiek. Świat jest dziwny... a zwłaszcza kobiety...
Cała trójka od dłuższej chwili stała pod drzwiami domu europejki. Taeik ze zbitą miną zombiaka i niechlujnie umieszczonymi rękoma w kieszeniach rurek, maltretował z odczuwalnymi nerwami jakiś kamyczek, który niczego winny napatoczył mu się pod nogi. Dongho stał z wielkim puchatym hybrydą misiem pod pachą, wyglądającym, jak ***królicza świnka. Owa zabawka zamiast normalnego króliczego noska, miała ten świński co dodawało jej uroku i oryginalności w świecie pluszaków. Komórka przyłożona do jego ucha miała za zadanie w pewnym momencie odtworzyć głos ich przyjaciela, który po raz kolejny dzisiejszego dnia nie odbierał, a nie sekretarki co spowodowało iż nie mała żyłka na jego skroni zaczęła niebezpiecznie drgać. Minnyu zaś wpatrywała się z tępym wyrazem twarzy na zegarek, zastanawiając się czy dziewiąta rano nie jest czasem zbyt wczesną godziną na ich niespodziewaną wizytę w zamiarze przeprosin Kasi przez chłopaków. Owa wizyta byłaby na pewno tą spodziewaną, gdyby wcześniej wspomniana raczyła włączyć telefon, jak i dinozaur, który odizolował się po wczorajszej aferze od świata i ślad po nim zaginął, jak tylko wyszedł z mieszkania dryblasa. Brunetka na starcie miała ochotę ochrzanić swoją przyjaciółkę za jakikolwiek brak kontaktu z jej strony, jak tylko od niej wyszła. A mówiła, że jak dojdzie to zadzwoni, eh...Dźwięk odbijających się od siebie metalicznych kluczy rozbrzmiał wraz z cichym przekleństwem dziewczyny, która za cholerę nie mogła trafić jednym z nich do dziurki. Szatyn przez chwilę patrzył niemrawym wzrokiem na całą jej walkę, a kiedy postanowił się wtrącić i zasugerować pomoc, rozbrzmiał się trzask przekręcanego zamkną i cichszy okrzyk zadowolenia ze strony płci pięknej. No tak, udało się, więc nadzieja na zdobycie małego plusa poszła się utopić. Nagle rozniósł się huk, kiedy to jasnooka pchnęła zbyt zamaszyście drzwi które uderzyły o ścianę. Zbytnio się tym nie przejęła i od razu weszła do środka czując stanowczo już zbyt mocny nacisk na barku. Jak tylko weszła zdjęła pośpiesznie buty i ku jej zdziwieniu szatyn mało wiele też próbował co mu opornie wychodziło. Przekręciła oczyma i pomogła mu naciskając swoimi palcami od nóg tuż obok tych jego na pięcie od jednego, a potem od drugiego buta, w końcu udając się z nim do salonu połączonego z kuchnią. Nie patrząc praktycznie jak, zwaliła tę kupę mięśni na kanapę ze swojego obolałego od ciężaru ramienia cała zasapana, aby za chwilę instynktownie chwycić się za biodra i próbować uspokoić przyspieszony oddech. Spojrzała znowu na niego. Miał zaciśnięte hardo usta w wąską linię przy każdym ruchu, kiedy to próbował usiąść wygodniej w samym bezpiecznym rogu kanapy, bo oczywiście wcześniej niemalże mało brakowało, a wylądowałby z dupskiem na podłodze. Kasia kompletnie ignorując pomysł zaczęcia jakiejkolwiek rozmowy ze swoim zbolałym gościem, bez słowa udała się do kuchni i zaczęła przeszukiwać szafki. W końcu z jednej z nich wyjęła koszyczek i wybrała rzeczy potrzebne do zdezynfekowania rany. Następnie nakładła trochę lodu do woreczka z zamrażalki z myślą, że chociaż trochę uśmierzy to ból w niektórych miejscach na ciele chłopaka. Spojrzała niepewnie do tyłu widząc, jak opiera łokcie na kolanach i zakrywa swoją twarz w lekko zakrwawionych już dłoniach. Dlaczego znowu dręczę się pytaniem ,,Dlaczego mu pomagam mimo iż mnie zranił?'' ? Mimo iż to głupie, to odpowiedź jest jasna... Z westchnieniem spojrzała w stronę lewej piersi i zagryzła mocniej wargę, wbijając wzrok w swoje odbicie w oknie za którym panowała ciemność. Chwyciła to co potrzebne i udała się w stronę czerwonej kanapy. Odłożyła lecznicze produkty na stoliczek i niepewnie usiadła naprzeciwko niego, zakładając przy okazji maskę obojętności co w jakimś sensie było dla niej trudne. Jednak musiała ukryć wszystkie uczucia jakie się w niej teraz gnieździły. Ból, strach, smutek, a najbardziej to, że martwi się o niego. Tak, to w szczególności musiała ukryć tym bardziej po tym co się dowiedziała. Chociaż czy fakt, że praktycznie mu teraz pomaga nie ujawnia tego? Naprawdę czuła się zmieszana z błotem. Pocałował, wyznał, że się zakochał, myślała, że zaczyna do niej coś czuć, a tu dowiaduje się, że to była tylko iluzja, aby zaciągnąć ją do łóżka. Przecież mogła go olać i pozostawić samemu sobie... serce jednak wolało inny obrót...
Jonghyun siedział nieobecny i pełny poczucia winy, nawet na nią nie spoglądając. Wlepiał tępe spojrzenie w podłogę, w ogóle nie przejmując się rozmazaną i lekko już zaschniętą krwią na swej nieskazitelnej twarzy, jak i ubraniach. Musiał wyglądać okropnie...
-Zostaw to, nie zasługuje na to po tym incydencie.- mruknął unosząc powoli dłoń ku tej drobniejszej. Zastygł jednak z nią w miejscu słysząc jej odpowiedź.
-Zamilknij na chwilę ty prehistoryczny gadzie i daj to patrzeć zanim dostanie się jakaś niepotrzebna infekcja.- warknęła niemalże z jadem na ustach. Jakoś ową dwójkę specjalnie nie zdziwiło jej zachowanie, które zazwyczaj przystawało na łagodniejszym charakterze.
Kim syknął czując, jak substancja lecznicza wżera mu się coraz bardziej nieprzyjemnie w ranę. Kasi to nie umknęło i od razu powiedziała w myślach ,,A niech się wżera, a najlepiej go całego zeżre.''
Chłopak zacisnął mocno pięści na swoich udach i zęby, uwydatniając przez to kości policzkowe. Po chwili poczuł delikatny dotyk przy czole, który ogarnął jego grzywkę bardziej na bok i przyjemny chłód uśmierzający ból, wydostający się jako podmuch z ust dziewczyny. Dopiero teraz uniósł na nią spojrzenie, przyglądając się z lekkim uśmiechem na zacięcie skupioną minę europejki. Miał ochotę się roześmiać z tego, że w tak zabawny sposób marszczyła nos, jednak ból uniemożliwiał mu to z każdym zetknięciem wacika o ranę. W końcu z westchnieniem niepewnie chwycił jej nadgarstek i odsunął od rany. Splótł ich dłonie na co dziewczyna nie oponowała wpatrując się wyczekująco na chłopaka.
-Twoim zdaniem jestem dupkiem, a mimo to mi pomagasz.
-Nie przyzwyczajaj się za bardzo, to, że...
-Dziękuję...- usłyszała i lekko oniemiała. No proszę bardzo, w słowniku Kim Jonghyuna występuje również owe słowo. Zakaszlała sztucznie, chcąc tym odgonić dziwną atmosferę i kolejny raz próbowała grać obojętną, jednak jej objęta dłoń przez tą jego w delikatnym splocie, coraz bardziej ją rozpraszała.- Dziękuję, że mimo wszystko nie zostawiłaś mnie tam.
-Kto powiedział, że nie chciałam?- mruknęła na co bling zrobił zdezorientowaną minę.
-Po prostu zrobiłam to z myślą, że jakże jakimś cudem żyjący na tym świecie dinozaur, o mało co nie dołączył do swoich prehistorycznych kole...- nie dokończyła czując na swojej grzywce coś delikatnego i obejmujące jej policzki ciepłe dłonie. Uniosła wyżej spojrzenie widząc, jak Jonghyun całuje ją w czoło. Poczuła się dziwnie, jakby cała ta głębiąca się w jej ciele od paru godzin złość, zmniejszyła się. Czuła jak jej policzki coraz bardziej pieką, a miejsca na twarzy, gdzie w dalszym ciągu znajdowały się dłonie Kim palą. Motyle w jej brzuchu od razu rozpoczęły swój harmonogram w który wchodził szaleńczy taniec, rozlewając przy tym przyjemną falę ciepła po całym jej ciele. Serce przyspieszyło...
Badum... Badum... Badum...
Kim spokojnie odsunął się od niej i spojrzał na chwilę na jej usta. W końcu musnął je delikatnie, wyczekując pewnej kary, jakim byłby przepiękny czerwony ślad na jego policzku bądź gwałtowne odepchnięcie. To nie nastąpiło, bo kiedy odsunął twarz, dziewczyna tylko wpatrywała się w niego otumaniona. Jej kolorowe oczy praktycznie były zakryte przez rozszerzoną źrenicę, a różowe usta lekko rozchylone.
-D-Dlaczego to zrobiłeś?- zachrypiała mimo iż bardzo pragnęła, aby jej głos zabrzmiał normalnie.
-Bo mi zależy? Poza tym potraktuj to jako podziękowanie za opiekę nad takim idiotą i chyba jednak lepiej będzie jak sobie już pójdę. - oznajmił ze spuszczoną głową.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony dziewczyny wstał, wydobywając z siebie syk i zaczął kierować się w stronę korytarzyka. Nagle usłyszał za sobą kroki i dotyk na ramieniu. Obróciwszy głowę w bok, ujrzał zmieszaną minę dziewczyny, która omijała jego wzrok szerokim łukiem. Nagle się zawstydziła? Naprawdę, jej zmiany w zachowaniu są dla mnie jedną wielką zagadką.
-Z-zostań, jest już bardzo późno...- Dosłownie, jedną wielką zagadką. Pomyślał, kiedy jasnowłosa szepnęła cicho, jednak słyszalnie dla niego. Zapewne już kompletnie sama nie wiedziała co robi. Bo tak naprawdę z jednej strony chciała, aby ten gad sobie poszedł, ale z drugiej pragnęła w danym momencie bliskości drugiej osoby, której nie potrafiła znaleźć u Minnyu będąc u niej. Chłopak uśmiechnął się szelmowsko po czym zaczął podchodzić w jej stronę tak długo do póki dziewczyna cofając się do tyłu, nie zetknęła pleców z zimną ścianą. Oparł łokieć tuż obok jej głowy i nachylił się nieznacznie, lustrując jej uroczo malujące się zagubienie na twarzy. Chwycił jej podbródek i odchylił jej głowę bardziej do tyłu, aby patrzyła zmieszana wprost na niego.
-Jesteś tego pewna? Skąd wiesz, że zgadzając się na to nie wykorzystam sytuacji? Mieszkasz tu kompletnie sam...
-Ufam ci.- przerwała mu, kiedy chłopak przybliżał twarz coraz bardziej, aż w końcu zaprzestał, kiedy poczuł jak coś zaciska mu się na żołądku.
-Słucham?- Odsunął się kawałek, zdejmując rękę ze ściany, która zawisała już po chwili przy jego szczupłym udzie.
- Ufam, że mimo tego co planowałeś w przeszłości, teraz nie zrobisz mi krzywdy dla własnej korzyści. Przecież chwilę temu powiedziałeś, że nie jestem ci obojętna, że ci na mnie zależy. Do tego pocałowałeś mnie w czoło, a to oznacza, że mogę czuć się przy tobie bezpieczna. - pewność siebie dziewczyny go w pewnym sensie zaskoczyła. Był kompletnie zbity z tropu. Już sam nie wiedział czy dziewczyna nadal ma uraz do niego czy nagle postanowiła dać drugą szansę.
-Nie powinnaś mi ufać. Skąd wiesz, że to nie były kolejne puste słowa i zwykły gest?
-Czy ty nie rozumiesz, że chcę abyś mi wybaczyła, jednak robię to dla ciebie, abyś nie cierpiała?!
- Wolisz się poddać?! Myślisz, że jak pójdziesz to będzie to dla mnie najlepsze?! - chłopaka wmurowało w ziemię, widząc jej lekko zaszklone oczy. Jej kolorowe tęczówki straciły swój olśniewający blask, kiedy to białka zrobiły się lekko czerwone. Jong zacisnął mocniej pięści i wykrzywił w grymasie usta, dokładnie analizując słowa dziewczyny. Przecież to on tutaj nabałaganił, więc dlaczego miałby robić za cielesne oparcie? Dlaczego...? Pierwszy raz w życiu kompletnie nie wiedział, jak ma się zachować. -Wiesz co? Przez ciebie mam kompletny mętlik w głowie! Chcę, a wręcz pragnę cię znienawidzić, za to co chciałeś zrobić, ale nie potrafię... nie potrafię, bo... bo...
-Bo?- dziewczyna zagryzła mocniej wargę, a po jej policzkach spłynęły dwie samotne łzy. Nie wiedziała jak mu to powiedzieć. Przez chwilę gryzła się sama z sobą, jednak postanowiła. Zrobi to...
-Bo cię kocham idioto! KOCHAM!- Opadła na kolana. Zaczęła szlochać i popadać w histerię. Szatyn przez chwilę stał oniemiały nie wiedząc co zrobić. Wiedział, że dziewczyna coś do niego czuje, ale nie spodziewał się, że aż takim potężnym uczuciem go darzy co stwierdziły te ważne i dla niektórych trudne do wypowiedzenia słowa. Czuł się jeszcze gorzej, a jednocześnie cieszył. W końcu kucnął obok dziewczyny, po czym pozwolił przytulić się do siebie. Opadł plecami na chłodną ścianę, obejmując drobne ciało dziewczyny. Ta przez dłuższą chwilę drżała w jego ramionach.
-Czy to znaczy, że mi wybaczasz...?
-Nie wiem Jonghyun, nie wiem... - nastała chwila ciszy, zagłuszana tykaniem zegarka i odgłosów niczym świerszcz jakiś robaków za oknem.-Mimo wszystko bądź dziś przy mnie, proszę... to zbyt boli, abym została z tym sama...- wyszeptała praktycznie bezdźwięcznie, bardziej do siebie, jednak czarnooki miał bardzo dobry słuch i od razu po tych słowach wzmocnił uścisk i zaczął masować ją po plecach i głowie. Nie mógł w to uwierzyć, jak jedna osoba może zmusić go do ukazania tej jego prawdziwej i wrażliwej strony. Jak jedna osoba potrafiła stopić tą lodową pokrywę z jego serca.
Nie wiedział ile czasu minęło odkąd siedzieli w takiej pozycji, ale dziewczyna zasnęła. Ostrożnie zaczął wstawać i brać ją pod nogami i plecami z zamiarem zaniesienia do pokoju i położenia jej tam. Nawet zignorował ból nad biodrem, niosąc ją już do wnętrza jej małego królestwa. Ułożył delikatnie drobne ciało na dużym materacu i zaniepokojony jej dziwnie przyspieszonym oddechem dotknął jej czoła. Miała gorączkę. Bez większego namysłu co mogło spowodować pojawienie się jej, zaczął przeszukiwać łazienkę z zamiarem znalezienia jakiejś miski do której mógłby nalać zimnej wody. W końcu znalazłszy ową rzecz na koszu z brudna bielizną, chwycił ją i po chwili już napełniał krystaliczną cieczą. Na odchodne chwycił jeszcze jakiś ręczniczek wiszący na różowym wieszaku i skierował się do pokoju. Położył miskę obok materaca, namoczył nieduży fragment materiału i po chwili nakładał zimny kompres na rozpalone czoło dziewczyny, kiedy jej klatka piersiowa unosiła się niespokojnie pod pościelą, a rozchylone usta wypuszczały ociężale powietrze. Przez padające światło księżyca na jej policzkach jeszcze odznaczały się dwie smugi po łzach. Starł je delikatnie kciukiem, czując, jak dziewczyna lekko drży. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej i głaskał delikatny policzek do czasu, aż nie zmienił kolejnego okładu.
Przy trzecim, gorączka dziewczyny opadła co go uspokoiło, więc chwycił miskę i zaniósł ją do łazienki. Wylał zbędną już wodę do muszli klozetowej i wywiesił wyrżnięty od nadmiaru wody ręcznik, który po chwili wsiał już na jednej z linek widzących nad wanną. Wyszedł z łazienki i spojrzal na zegarek. Była prawie druga w nocy, a on nie czuł się senny. Jego wzrok przeniósł się w stronę pokoju, potem na salon i znowu pokoju w którym leżała drobna postać. Nie wiedział co ma zrobić. Położyć się na niewygodnej kanapie z bolącym bokiem, który kolejny raz zaczął o sobie przypominać i spróbować jakoś zasnąć, czy zaryzykować i ułożyć się obok Kasi? Widząc, że ta niespokojnie śpi i przez chwilę się kręci, postawił na drugą opcję mając w głowie jej słowa...
,, Mimo wszystko bądź dziś przy mnie, proszę... to zbyt boli, abym została z tym sama... ''
Bling westchnął i ruszył w stronę pokoju. Usiadł na materacu i niepewnie wsunął się pod lekką kołdrę, którą wcześniej przykrył dziewczynę. Opierając głowę na dłoni, poprawił lekko jej mokrą grzywkę i kolejny raz sunął opuszkiem palca po linii jej twarzy. Dziewczyna poruszyła się i odwróciła plecami do niego. Jonghyun zmniejszył między nimi odległość i objął ramieniem jej drobną sylwetkę, torsem przylegając do jej pleców. Uspokoiła się. Jej oddech się wyrównał, a klatka piersiowa i brzuch na którym trzymał rękę, unosił się równomiernie, mimo iż chwilę temu był przyspieszony.
-Przepraszam, że jestem takim idiotą. Jednak dziękuję, że mimo to nadal mi ufasz.- szeptał do jej ucha, czując jak delikatne włosy łaskoczą go w nos i policzek. Dziewczyna zadrżała, a ten bardziej wtulił się w nią i przymknął powieki z nadzieją, że jednak sen go znuży. Stało się. Wielki narcystyczny i arogancki Kim Jonghyun stał się jedną wielką papką uczuć. Gdyby ktoś parę miesięcy temu powiedział mu, że ta dziewczyna zmieni go, zaśmiałby się mu prosto w twarz.
Nawet nie wiedział kiedy, a poczuł, jak jedna samotna łza spływa po jego policzku. Kurwa...
Nie mógł zasnąć tylko potrafił wdychać przyjemny zapach włosów i skóry dziewczyny i czuć bijące od niej ciepło. Nagle do jego głowy zaczęły wpadać słowa i jakaś melodia gdzieś z głębi serca, więc zaczął śpiewać...
*Otwieram oczy, a moje myśli są niepewne.
Wczorajsze wspomnienia przybywają.
Co robić, co robić, o mój...
Tak szczerze to wiem, że to była moja wina.
Ale ze względy na bezsensowną dumę...
Każdego dnia jest ze mną gorzej.
Słowa tną nóż wbijany w twe serce.
Cholera, te wczorajsze łzy.
Wczorajsze wspomnienia przybywają.
Co robić, co robić, o mój...
Tak szczerze to wiem, że to była moja wina.
Ale ze względy na bezsensowną dumę...
Każdego dnia jest ze mną gorzej.
Słowa tną nóż wbijany w twe serce.
Cholera, te wczorajsze łzy.
(...)
**Scenariusz, który zmienił się błyskawicznie
od tego momentu zrozumiałem moje przeznaczenie
Zdecydowałem się chronić tylko Ciebie...
(...)
**Scenariusz, który zmienił się błyskawicznie
od tego momentu zrozumiałem moje przeznaczenie
Zdecydowałem się chronić tylko Ciebie...
(...)
*Nie bądź zła,
Proszę, po prostu mnie uderz.
Jeśli to sprawi, że przejdzie Ci złość.
To jest ta rzecz, zwana miłością.
Wspólna walka i dorastanie, kochanie.
uderz mnie tak mocno, jak ja zraniłem Ciebie.
uderz mnie tak mocno.
Proszę, po prostu mnie uderz.
Jeśli to sprawi, że przejdzie Ci złość.
To jest ta rzecz, zwana miłością.
Wspólna walka i dorastanie, kochanie.
uderz mnie tak mocno, jak ja zraniłem Ciebie.
uderz mnie tak mocno.
Podniósł się lekko i musnął jej policzek.
-Wiesz... uświadomiłem sobie dziś, a raczej wczoraj, coś bardzo ważnego. Kiedy to do mnie doszło po tym incydencie, rozpłakałem się czego nigdy nie robiłem. Nawet moja siostra nie mogła w to uwierzyć. Bałem się, że uświadomiłem to sobie za późno, nie zdążając powiedzieć tych słów. Powiedz, co ty ze mną zrobiłaś?- dziewczyna znowu się poruszyła, jednak to nie zwróciło uwagi Jonghyuna. - Cholera jasna kocham cię...- szepnął do jej ucha i wtulił twarz w jej włosy, czując jak jego oczy niebezpiecznie robią się mokre. Cholera jasna, naprawdę, co ty ze mną zrobiłaś? Nigdy nie płakałem, a teraz...?
-P-powtórz to patrząc mi prosto w oczy.- usłyszał po chwili i od razu usiadł się gwałtownie, czego pożałował czując uporczywy ból w miejscu gdzie był poobijany. Od razu przetarł nadgarstkiem mokre powieki, nie chcąc, aby dziewczyna zauważyła jego łez. Dziewczyna również się usiadła i patrzyła na niego niczym mały i bezbronny psiak. Światło księżyca idealnie oświetlało jej zapłakaną twarz i dwie połyskujące linie na policzkach mimo iż sylwetka chłopaka dawała lekki cień na nią. Znowu płakała, tak jak i on...
-Od kiedy ty...?
-Jak odwróciłam się do ciebie plecami. I tak, wszystko słyszałam i czułam.- dodała jakby wiedząc, o co chłopak ją zapyta. Ten zmieszał się przez chwilę, maltretując zębami swoją wydatną wargę. W końcu przysunął się bliżej. Odgarnął z jednej strony długie włosy za ucho i ujął jej policzki. Oblizał znacząco wargi i powoli zaczął zmniejszać odległość dzielącą ich twarze. Widząc, że dziewczyna nie oponuje, musnął najpierw badawczo jej dolną, a potem górną wargę. Kasia przymknęła powieki czując, jak chłopak zaczyna pogłębiać pocałunek. Nigdzie się nie spieszył, całował powoli i dokładnie. Dopiero kiedy oddała pocałunek i zacisnęła piąstki na jego bluzce w okolicach torsu, chłopak zaczął całować ją śmielej. Gorący narząd przejechał subtelnie po jej wardze. Ta z cichym jęknięciem rozchyliła bardziej usta, pozwalając spenetrować językowi dino swoją jamę ustaną. Ten od razu trącił jezykiem ten jej, zapraszając do wspólnego tańca, w którym po chwili się poruszały. Fala ciepła od razu przeszła po całym ciele młodszej dziewczyny, co odczuła najbardziej na kręgosłupie. Miała wrażenie, że jej błędnik wariuje, sprawiając, że cały pokój wiruje niebezpiecznie. Usadowiła swoje dłonie niżej, na jego biodrach. Czarnooki syknął w jej usta.- P-przepraszam...- odparła ostatkami powietrza, już chciała się oderwać od wykwintnych ust Kim, aby iść do salonu po nowy lód i załagodzić jego ból, jednak ten jej nie pozwolił. Chwycił ją za pośladki i wciągnął na swoje uda, powracając znowu dłońmi na jej zarumienione i palące od jego dotyku policzki. Oparł się plecami na opartej wyżej o ścianę poduszce, a dalej drażniąc jej usta i język, wciągnął na swoje biodra dziewczynę uważając przy tym na bolące miejsce. Jeszcze chwilę walczył z nią nad dominacją ich języków, a na koniec zwolnił trochę tempa i zagryzł delikatnie jej wargę. Odsunął głowę do tyłu, a dziewczyna poczuła niedosyt o czym świadczyła jej zniesmaczona mina. A miała mu nie ulec i mieć wielkiego focha. Wszystko poszło się utopić, seksić i zająć czymś innym, byle nie wspomagać jej złości na tego prehistorycznego gada. Świetnie...
-Kocham cię...- wyszeptał.- Kocham cię i mówię to z czystego serca.- uśmiechnął się delikatnie.
- O, o, jeśli mi nie wierzysz to spójrz w moje oczy i wyczytaj czy mówię prawdę, jak znasz się na takiej magi.- zdjął ręce z jej bioder i zaczął wskazywać na swoje duże oczy, które lśniły mocno i wyglądały teraz naprawdę pięknie i tajemniczo.
-Jesteś idiotą Jong.- mruknęła i walnęła pięścią w jego klatkę piersiową.
-Hm...?
-Jesteś idiotą przekupując moje serce troską, przepięknym głosem śpiewającym tą piosenkę sprzed chwili, która zawiera dużo prawdy i tak ważnymi słowami, aby tylko przestało się gniewać na to twoje.- zaczęła walić pięścią w jego tors, tak jak mówił w piosence, chcąc zobaczyć czy to naprawdę pomoże. Pomogło...
Dino chwycił jej nadgarstki i spojrzał uważnie na kolejne łzy, gdzie jedna z nich właśnie spływała po jej bladym poliku.
-Nie płacz, proszę. Nie chcę abyś płakała przez moja głupotę, przeze mnie.- otarł kciukiem mokre ślady i uśmiechnął się kolejny raz. Tak prawdziwie, nie sztucznie.- Poza tym już , mówiłem, że to szcze...
-Wiem.- wtrąciła się, na co Kim wykrzywił usta w grymasie, że nie pozwoliła mu dokończyć.- Jednak nie mogę ci tak łatwo wybaczyć i od razu rzucić się w ramiona.
-A tera niby co rob...
-Zamknij się co? I chodź spać. To była chwila słabości, jutro znowu będę próbowała cię ugryźć, jak tylko się zbliżysz.
-Hmm brzmi bardzo ponętnie i zachęcająco, a gdzie? W szyję, bark, obojczyk czy...?
-DOBRANOC!- mruknęła i onieśmielona zeszła z jego bioder. Wsunęła się pod kołdrę i ułożyła wygodnie na boku. Jonghyun potrząsnął głową, nie mogąc zrozumieć toku myślenia dziewczyny. Ogólnie płci pięknej.
W sumie kto je rozumie? Taka Kasia - krzyczy na niego, potem wyznaje mu miłość i płacze, całuje się z nim i potem mówi mu, że będzie dla niego oschła. Czy to w ogóle ma jakikolwiek sens?
Dino spojrzał w bok. Dziewczyna leżała do niego przodem. Jej długie czarne rzęsy był już od dłuższej chwili rozsypane na polikach, grzywka lekko opadała na bok, a jej delikatna dłoń leżała gdzieś przy twarzy, zaciskając w palcach fragment poduszki. Wyglądała teraz tak niewinnie i uroczo.
Kim uśmiechnął się i poczuł przyjemne ciepło rozlewające się w jego ciele. W końcu zniżył się i przysunął bliżej dziewczyny. Ułożył wygodnie głowę na poduszce, którą chwilę wcześniej podłożył sobie pod nią, a następnie okrył się kołdrą. Odgarnął niesfornego kosmyka przyklejonego do ust i policzka dziewczyny, muskając po chwili ją w głowę. Przysunął się jeszcze bardziej, aby móc wygodniej objąć ją ramieniem, aby za chwilę dłoń dziewczyny zacisnęła się w piąstkę na jego bluzce.
-Jesteś idiotą Jong, którego powinnam teraz nienawidzić i zepchnąć z tego materaca.
-Powtarzasz się.- zaśmiał się i jak gdyby nigdy nic musnął jej czoło, osłonięte jasną grzywką.
-Mimo wszystko dziękuję, że zostałeś.- usłyszał szept i ujrzał jak kąciki ust dziewczyny lekko się unoszą ku górze. Sam odwzajemnił uśmiech, a jego czarne tęczówki schowały się pod osłoną powiek. Świat jest dziwny... a zwłaszcza kobiety...
Dlatego też to był drugi powód, aby przyjść tutaj z rana.
-I co?
-Nie odbiera, więc co robimy? Wchodzimy bez niego?
-Kurczę, wolałabym abyście przeprosi ją pełną obsadą.
-Głupi gad, jak zwykle, kiedy...
-Nie zapominaj, że nie tylko przez niego tutaj jesteśmy.- warknęła w stronę kuzyna, patrząc z chęcią zamrożenia go swoim zimnym spojrzeniem.
-Znowu zamierzasz mi to wypominać?-zapytał niemalże od razu wykrzywiając usta w grymasie i krzyżując ręce na torsie, mając przed oczyma obraz ich wczorajszej obrady...
-I po co ci to było?! Nie mogłeś już tego przemilczeć dla jej, jak i waszego dobra? No tak, zazdrość zbyt mocno wżerała ci się w dupę i zamiast odpuścić i pogodzić się, że jednak naprawdę Jong się zmienił to ty wolałeś jej wszystko powiedzieć myśląc, ze wyjdzie to na twoja korzyść! I widzisz co z tego masz? A konkretniej cała nasz trójka? Przez ciebie nawet ja zostałem znienawidzony przez Kitty, której pewnie będzie już ciężko mi zaufać i traktować jak przyjaciela! Bezmózgi idiota... Chyba zalegająca sperma w penisie doszczętnie ci zalała i zaśmieciła mózg.
-Dongho, uspokój się. Też jestem na niego zła, że zrobił takie bagno... Tylko ja się pytam co się stało z Jonghyun'em, że ma wyłączony telefon?- rzuciła pytaniem, patrząc uważnie na dwie męskie sylwetki stojące na środku salonu w jej mieszkaniu.
-Nie wiem skarbie. Jonghyun pożarł się u mnie w domu wraz z paniczykiem i wyrzucając z siebie słowa, że kocha Kasie wybiegł z domu, a po nim Taeik, oczywiście którego musiałem uprzednio powstrzymać przed próbą morderstwa na tym gadzie. - mruknął, widząc, jak Park nie, małże rzuca piorunami z czarnych tęczówek, które wyglądały jakby miały się błyskać, a rozchylone usta wyglądały, jakby chciały wydawać dźwięki grzmotów.
-Dobrze, że chociaż ty się nie odizolowałeś od świata.- mruknęła Minnyu, idąc w stronę kuchni, aby przygotować coś dla swoich gości do picia. Chłopacy oczywiście podążyli za nią.
-Dobra, może zamiast na mnie naskakiwać, zastanówmy się, jak ją przeprosić?- Park oparł się plecami jedną z szafek i skrzyżował dłonie. Suh i jego kuzynka spojrzeli na siebie i potem na niego, wzdychając ociężale niemalże równocześnie. Naprawdę łączyło ich wiele. W kuchni była taka cisza, że bez problemu było słychać tykanie zegarka wiszącego samotnie gdzieś nad głową siedzącego przy lodówce Dongho.
-Wiem!- krzyknął uradowany dryblas z wielkim uśmiechem, pstrykając do tego palcami i wstajac energicznie z krzesła, które zaraz przewróciło się z hukiem na kafelki. Przeprosił szybko i kontynuował.- Ona kiedyś wspominała mi, że lubi pluszaki, więc może damy jej jakiegoś? Mam nawet pomysł na małą przeróbkę, więc mogę zająć się szyciem!
-Dongho...-westchnął Park i przycisnął palce do kącików oczu.- Czasem poważnie sie zastanawiam czy, aby na pewno nie jesteś gejem...- zasugerował. Suh pruchnał wielce niezadowolony z wypowiedzi swojego przyjaciela. Bo co? Bo jeśli chłopak lubi szyć, sprzątać lub interesuje się ogrodnictwem bądź umie to robić to zaraz musi być gejem? To było dla niego niedorzeczne!
-Nie jestem! Przecież pociągają mnie dziewczyny o czym świadczy mój związek z Minnyu! Tobie chyba naprawdę ta zazdrość bądź w najgorszym dla ciebie wypadku sperma zalega ci już na mózgu. Nie wiem, może zacznij robić sobie dobrze dwa razy na dzień bądź nawet więcej, może ci przejdzie takie durne myślenie?- paniczyk słysząc to aż niemalże się zapowietrzył i zakrztusił sokiem pomarańczowym. Wiedział, że Dongho potrafił być cięty, ale dzisiaj to chyba przebił samego siebie. Ogarnął się jednak szybko i odstawiając na bok już prawie pusta szklankę rzekł:
-Wiesz... nigdy nie wiadomo. zawsze istnieje opcja bi. I nie Dongho, nie mam nadmiaru spermy w mózgu i uświadamiam cię, że jest jest w sam raz w moich jądrach. Jeśli tego nie wiedziałeś, że tam ma swoje miejsce to następnym razem lepiej słuchaj na biologi.- z wrednym uśmiechem potargał mu włosy, które teraz był porozrzucane we wszystkie strony świata.
-Ty...- warknął jednak Minnyu od razu spoczęła na jego kolanach, aby w razie czego ten wielkolud nie zapragnął targnąć na życie przyjaciela.
-Jesteście nienormalni i zboczeni do potęgi entej.- skwitowała dając całusa swojemu chłopakowi w usta, któremu było mało i oczywiście domagał się z psim wzrokiem na to, aby pocałowała go tam dłużej. Dziewczyna jednak pokiwała mu palcem z dezaprobatą i wytknęła język. Wiedziała, że fakt, że Suh jest spokojny i mniej zboczony od tamtej dwójki to tylko pozory. Tak naprawdę ukrywał się w nim istny diabeł wcielony, którego ukazywał kiedy było trzeba. Choćby na przykłąd przez chwilą.-Tak, w ogóle to ktoś się dodzwonił do Jonghyuna odkąd przyszliście?
Chłopacy wzruszyli tylko ramionami. Minnyu juz chciała coś powiedzieć kiedy dostała wiadomość. Zeszła z nóg swojego ukochanego i opierając się pupą o stół stojący tuż za nią, wyjęła urządzenie i przeciągnęła kopertę na jego wyświetlaczu.
Od: Kitty :*
,, Minnyu mogę do ciebie wpaść? Muszę z tobą pilnie porozmawiać, proszę... ;-; ''
Dziewczyna spojrzała z goryczą na swojego kuzynka i chłopaka, kiedy przypatrywali jej się ze skupionymi minami. Jednak zaraz zmieszała się maltretując nerwowo swoja wargę zębami, bo nie wiedziała co teraz ma zrobić. Kasia chce przyjść do niej zapewne zwierzyć się z dobrze jej znanego powodu, a oni jeszcze nie mają niczego zaplanowanego.
-Musimy się spieszyć z ogarnięciem planu, bo Kasia chce do mnie przyjść.- westchnęła i kiwnęła dłonią, aby chłopacy podążyli za nią do salonu. Kiedy cała trójka była już na miejscy, rozsiadła się na wygodnych melbach komfortowych. Taeik i Dongho nie musieli wiedzieć nic więcej, bo bardzo dobrze wiedzieli dlaczego europejka zamierza tu przyjść.
-Więc... co robimy?- zagadnął Suh, kolejny raz patrząc w pełnym skupieniu na wyłączony wyświetlacz, jakby chciał tym sprawić, że nagle zaświeci się i ukaże nazwę jego przyjaciela który poda mu dobry powód odizolowania się od świata. Podejrzewał w sumie, że zapewne miał kącik zwierzeń ze swoimi prehistorycznymi znajomymi na temat jaki to z niego kretyn i idiota. Niestety nawet jego próba telepatii, aby w końcu ten gad odebrał była nieudolna, bo jak wyświetlacz teraz ukazywał jego odbicie w ciemnym szkle, tak robił to dalej.
-Odpiszę jej wtedy zobaczymy ile nam zostanie czasu do jej przyjścia.-zasugerowała od razu widząc jak dwójka kręci głową z aprobatą.
Do: Kitty :*
,, No pewnie kochana. Wiesz, że do mnie możesz przyjść zawsze i wszędzie. ^^ Za ile będziesz? ''
Od: Kitty ;*
,, Jeszcze tańczę, bo muszę rozładować złe emocje, więc pewnie za niecałą godzinę...''
Minnyu skwasiła się już stwierdzając po samej wiadomości, że nie jest za ciekawie. Gdyby tylko mogła to od razu by udała się do sali treningowej w której aktualnie przebywała jasnooka. Jednak stwierdziła, że nie spocznie do puki ta nic niewinna osóbka nie zostanie przeproszona i wnet ubłagana o wybaczenie przez ową trojkę która parę miesiecy temu nie wykazała się zbytnią mądrością. Czasami zastanawiała się czy ich mózgi wtedy nie były wielkości orzeszka ziemnego, albo nawet i mniejsze...
-Ok, chłopacy, may tylko godzinę, więc do dzieła!
-Ciekawe tylko jak, skoro ten dinozaur nie odbiera?- dryblas warknął z telefonem przy uchu w którym odzywał się sekretarka, mając już po dziurki w nosie tego aroganckiego dupka, który Bóg wie gdzie zaginął.
-Jak już wszystko ustalimy to napiszesz mu po prostu o naszym planie.- Donhgo spojrzał tępo na nią i po chwili na bruneta. Ten tylko wzruszył ramionami ze znudzeniem opierając głowę na dłoni.
-Ależ oczywiście!- warknęła po czym tupnęła nogą.- Dobra, wali mnie to, że ten dinozaur nagle zniknął z powierzchni ziemi i wchodzę tam!
-Ale jak to wchodzisz? Minnyu, najpierw się puka, a nie ... ... ej, drzwi są otwarte?- Dongho aż zmarszczył ze zdziwienia brwi, kiedy ujrzał, jak pod naciskiem na klamkę dłoni Minnyu drzwi się rozchyliły. Owa dziewczyna była wręcz lekko osłupiała widząc, że niemalże każdy mógł tu sobie wejść bez pardonu. Do głowy zaczęły nasuwać jej się myśli, że może ktoś się wkradł. Jakiś włamywacz, bądź... Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie miała zamiaru dopuszczać od siebie nawet myśli o gwałcicielu. Na pewno nie.
Energicznie spojrzała na stojących za nią zaskoczonych chłopaków.
- Nie podoba mi się to.
Energicznie spojrzała na stojących za nią zaskoczonych chłopaków.
- Nie podoba mi się to.
-Więc na co czekasz? Wchodź! Dziewczyny mają pierwszeństwo.- mruknął Taeik patrząc lekko zirytowany na swoją kuzynkę. Ta jakby się zatrzęsła i jęknęła ze strachu, że to ona musi iść na pierwsze ogniwo.
-A jak to włamywacz i mnie zgwałci, bądź zabije?
-Chyba zje cie prędzej. Dobra odsuń się, bo jak zwykle majaczysz.- warknął i zwinnie przeszedł pomiędzy luką stojących na przeciwko siebie Minnyu i Dongho, wchodząc po chwili do wnętrza domu i zostawiając tamtą dwójkę na zewnątrz. Dryblas od razu przytulił i pocieszył dziewczynę, która posmutniała i miała ochotę wnet pogryźć swojego kuzyna za oschły ton. Rozumiała, że sam się zaniepokoił, no ale bez przesady.
W końcu oboje weszli za wcześniej wspominanym, zamykając za sobą drzwi. Zdjęli buty i weszli głębiej do salonu połączonego z kuchnią. Kiedy ustali przy sofie ujrzeli stojącego nieruchomo Taeika, któremu aż odznaczała się wyraźnie kość policzkowa przez mocne zaciskanie zębów. Do tego zaciskał tak mocno pieści, że aż knykcie mu zbielały. Park spojrzała zaniepokojona na swojego chłopaka i potem na swojego kuzyna po czym zaczęła podchodzić.
-Oppa, co się sta...- urwała kiedy w pokoju ujrzała wtulonych w siebie Kasie i Jonghyuna, którzy nadal spali błogo. Aż zaniemówiła i przyłożyła dłoń do rozchylonych w zaskoczeniu ust. Kompletnie była zbita z tropu.-Dlaczego oni... jak ona...?- rzucała pytaniami chyba bardziej w powietrze niż do nich, bo ledwo ją można było dosłyszeć. Nagle komórka Suh zaczęła dzwonić co było skutkiem, że smacznie śpiąca dwójka zaczęła się budzić, a stojący obok niego Taeik i Minnyu zmierzyli go chłodno.
-Jonghyun, wyłącz ten telefon...- mruknęła Kasia, przekręcając się do chłopaka tyłem, który na no się do niej przysunął i wtulił.
-Ale to nie mój...- mruknął jej do ucha szeptem. Dziewczyna leniwie zaczęła otwierać powieki, aby namierzyć ten dobijający dźwięk nie dający jej spać potulnie w ciepłych ramionach Jonghyuna. Jednak już w połowie ich otwierania gwałtownie wytrzeszczyła oczy widząc stojących w wejściu Dongho, Minnyu i Taeika. Pierwsza dwójka miała zaskoczone miny, ale po chwili ich usta podejrzanie się wykrzywiły w cwanym uśmiechu. Ten trzeci zaś nie był za bardzo zadowolony z tego co zobaczył. Kto by był widząc osobę którą darzy się uczuciem z innym i do tego smacznie śpiącą w ramionach innego?
Kasia niewiele myśląc, zepchnęła z materaca Jonghyuna, który perfidnie upadł na posiniaczone miejsce, ciągnąc za sobą kołdrę w międzyczasie sycząc i majacząc, dlaczego to zrobiła? Już wdrążyła plan ,,Będę na ciebie jeszcze zła mimo iż tak nie jest'' ? Przemknęło mu przez myśl i dopiero gdy podniósł wzrok ujrzał również niezapowiedzianych gości. Kurwa...
-Widzę, że chyba jednemu i to temu najgorszemu już zdążyłaś wybaczyć.- syknął Taeik za co dostał mocnego kuksańca w żebra od Minnyu.
-T-t-to nie tak. Ja tylko... ugh...- Kasia spuściła głowę czując się głupio. Rozumiała, że Taeik jest zły i domyślała się dlaczego. Widziała tą złość w jego oczach, które patrzyły na nią neutralnie. Zapewne przekonał się, że był w błędzie z myślą iż pomiędzy nią, a blingiem będzie koniec, jak i znajomością z ich całą trójką. Prawdopodobne jest również i to iż żałował, że nie poszedł od razu za nią i nie próbował wytłumaczyć tego bagna bardziej, tylko pozwolił wybiec z tej kawiarenki dopuszczając do sytuacji, jaką przed chwilą miał zaszczyt ujrzeć. No i zapewne nie rozumiał dlaczego oboje spali razem i w jego głowie tworzyło się pełno pytań, które zapewne chciałby jej zadać.
-Dobra nie tłumacz się skarbie.- powiedziała Minnyu od razu siadając do dziewczyny i przytulając ją.
-Ale, ja mu nie wybaczyłam... Po prostu spotkałam pobitego Jonghyuna i mu pomogłam. A, że przez zobaczenie go poczułam, że nie dam rady zostać sama w domu to przez impuls poprosiłam, aby został na noc. Potrzebowałam czyjegoś towarzystwa...
-Czyli nie kłamała z tym...-mruknął pod nosem Jonghyun, czego nikt nie usłyszał, bo cała uwagę skupiła na sobie jasnooka. Prostując się od razu wykrzywił usta w grymasie ponieważ przez upadek ból się nasilił. Kasia to zauważył i od razu wstała z materaca, podchodząc do niego.
-Przepraszam cię najmocniej, ja...
-Nic nie szkodzi, rozumiem. Teraz ja mam cierpieć.- uśmiechnął się krzywo i potargał już i tak wystarczająco roztrzepane włosy dziewczyny.- Jeśli pozwolisz to się obsłużę i wezmę trochę lodu.
-Jasne, nie krępuj się.- Kim uśmiechnął się i skierował do wyjścia z pokoju. Kiedy przechodził obok Taeika, ten zmierzył go kpiącym wzrokiem.
-To był przypadek czy zaplanowałeś to sobie?- szepnął wpatrując się w zawzięcie rozmawiające ze sobą dziewczyny.
-Przestaniesz rzucać jadem na lewo i prawo i pogodzisz się w końcu, że uczucia tu wygrały?- Wyższy spojrzal na niego poważnie, po czym chwytając za umięśnione ramię chłopaka, podążył z nim do kuchni. Dongho przypatrywał się tłumaczącej się dziewczynom, nie wiedząc czy ma iść do tamtej dwójki, czy stać tu w wejściu jak kołek. W końcu zdecydował iść do kuchni w której chłopacy już się sprzeczali. Odłożył pluszaka na stolik i przyspieszył kroku.
-Ej, ej. Spokojnie co?- rozdzielił ich i ustał między nimi.- Na spokojnie to wszystko wytłumaczymy, bez żadnych sapów, rozumiesz paniczyku?- Park wiedząc, że i tak nic nie zrobi, przekręcił oczyma i wykrzywił usta w grymasie w końcu idąc w stronę kanapy na której usiadł. Tamci również do niego dołączyli. Donghoo usiadł obok Taeika, a trzymający lód w woreczku do posiniaczonego boku Jonghyun wolał stać. Popatrzył po twarzach swoich przyjaciół, wiedząc, że tak zwana ''spowiedź'' go nie ominie. Wziął haust powietrza i wypościł je ciężko, zaczynając tłumaczyć im wszystko od momentu przyjścia Kasi do sali, aż do teraz. Podczas gdy o wszystkim im opowiadał, chłopacy ujrzeli jak w pewnym momencie oczy mu się zaszkliły, jednak nie uronił, ani jednej łzy. To ich bardzo zaskoczyło, bo odkąd sięgają pamięci ich wieloletniej przyjaźni, ten nigdy nie uronił ani nie wzruszył się przy nich. Nawet po całej przygodzie z Boram.
Jonghyun uważnie badał reakcje na ich twarzach. Przedzierało się przez nie wiele odczuć. Nawet Taeik przez chwilę patrzył na niego normalnie od tak dłuższego czasu. Nie chciał, aby tak wyglądała ich przyjaźń, która mocno podupadła, bo naprawdę cenił Parka. Miał nadzieję, że po tym jak wszystko wyjaśni, owy paniczyk pogodzi się z faktem, że dziewczyna go nie pokocha, tak jak on pokochał ją. Wiedział, że u niego to nie jest tylko zwykłe zakochanie się, zbyt długo go znał, aby nie domyślić się, że ten chłopak również ja kocha. Aż mu się jakoś głupio zrobiło. Naprawdę, co ta dziewczyna ze mną zrobiła? I nie omylił się co do tego. Kiedy mówił już o sytuacji, jak śpiewał dziewczynie i wyznał jej swoje uczucia, wyjaśniając sobie z nią przy okazji mniej więcej niektóre rzeczy, mina Taeika była wręcz niemożliwa do zidentyfikowania. Jego spojrzenie było takie puste, a jego blada twarz, jakby bardziej przybrała bielszego koloru. Jednymi słowy wyglądał dobitnie, jak wrak człowieka, który zdał sobie sprawę, że nic już nie wskóra w przekonaniu do siebie Kasi.
-Taeik, wiem co sobie myślisz, ale naprawdę nie kłóćmy się przez to, że kolejny raz oboje zakochaliśmy się w jednej dziewczynie. Ba... powiedziałbym pokochaliśmy ją w tym samym czasie. - wyższy spojrzał na niego zaskoczony. Widocznie przez te wszystkie kłótnie zapomniał, jak spostrzegawczy jest jego przyjaciel. Jak potrafi rozgryźć go nawet dzięki głupiej minie.
Park wstał i niepewnie podszedł do przyjaciela, aby po chwili złączyć się z nim w niedźwiedzim uścisku.
-Nie myśl sobie, że teraz sobie ją odpuszczę, będę tylko czekał, aż poślizgnie ci się noga rozumiesz? Skrzywdź ją, a podzielisz los swoich prehistorycznych kolegów.
Kiedy odrywali się od siebie do salonu weszły dziewczyny. Dongho od razu chwycił pluszaka pod pachę i pociągnął za sobą przyjaciół.
-Proszę, to dla ciebie i przepraszamy za wszystko i nie oczekujemy, że nam szybko wybaczysz...
-Tak wybaczysz...- wtrącił się Jonghyun widząc, jak dziewczyna po chwili próbuje zakryć zażenowaną twarz i rumiane policzki na samą myśl o dzisiejszej nocy.
Od razu syknął kiedy dryblas dźgnął go boleśnie w żebro zniesmaczony, że mu przerwano.
-Nie myśl sobie, że już ci tak łatwo wybaczyłam.- odburknęła w stronę dinozaura, na co ten zaśmiał się cicho.- Wam też, ale jest sposób na złagodzenie mojej złości.
-Jaki?- zapytali wszyscy jednocześnie. Kasia uśmiechnęła się wraz z Minnyu.
W końcu oboje weszli za wcześniej wspominanym, zamykając za sobą drzwi. Zdjęli buty i weszli głębiej do salonu połączonego z kuchnią. Kiedy ustali przy sofie ujrzeli stojącego nieruchomo Taeika, któremu aż odznaczała się wyraźnie kość policzkowa przez mocne zaciskanie zębów. Do tego zaciskał tak mocno pieści, że aż knykcie mu zbielały. Park spojrzała zaniepokojona na swojego chłopaka i potem na swojego kuzyna po czym zaczęła podchodzić.
-Oppa, co się sta...- urwała kiedy w pokoju ujrzała wtulonych w siebie Kasie i Jonghyuna, którzy nadal spali błogo. Aż zaniemówiła i przyłożyła dłoń do rozchylonych w zaskoczeniu ust. Kompletnie była zbita z tropu.-Dlaczego oni... jak ona...?- rzucała pytaniami chyba bardziej w powietrze niż do nich, bo ledwo ją można było dosłyszeć. Nagle komórka Suh zaczęła dzwonić co było skutkiem, że smacznie śpiąca dwójka zaczęła się budzić, a stojący obok niego Taeik i Minnyu zmierzyli go chłodno.
-Jonghyun, wyłącz ten telefon...- mruknęła Kasia, przekręcając się do chłopaka tyłem, który na no się do niej przysunął i wtulił.
-Ale to nie mój...- mruknął jej do ucha szeptem. Dziewczyna leniwie zaczęła otwierać powieki, aby namierzyć ten dobijający dźwięk nie dający jej spać potulnie w ciepłych ramionach Jonghyuna. Jednak już w połowie ich otwierania gwałtownie wytrzeszczyła oczy widząc stojących w wejściu Dongho, Minnyu i Taeika. Pierwsza dwójka miała zaskoczone miny, ale po chwili ich usta podejrzanie się wykrzywiły w cwanym uśmiechu. Ten trzeci zaś nie był za bardzo zadowolony z tego co zobaczył. Kto by był widząc osobę którą darzy się uczuciem z innym i do tego smacznie śpiącą w ramionach innego?
Kasia niewiele myśląc, zepchnęła z materaca Jonghyuna, który perfidnie upadł na posiniaczone miejsce, ciągnąc za sobą kołdrę w międzyczasie sycząc i majacząc, dlaczego to zrobiła? Już wdrążyła plan ,,Będę na ciebie jeszcze zła mimo iż tak nie jest'' ? Przemknęło mu przez myśl i dopiero gdy podniósł wzrok ujrzał również niezapowiedzianych gości. Kurwa...
-Widzę, że chyba jednemu i to temu najgorszemu już zdążyłaś wybaczyć.- syknął Taeik za co dostał mocnego kuksańca w żebra od Minnyu.
-T-t-to nie tak. Ja tylko... ugh...- Kasia spuściła głowę czując się głupio. Rozumiała, że Taeik jest zły i domyślała się dlaczego. Widziała tą złość w jego oczach, które patrzyły na nią neutralnie. Zapewne przekonał się, że był w błędzie z myślą iż pomiędzy nią, a blingiem będzie koniec, jak i znajomością z ich całą trójką. Prawdopodobne jest również i to iż żałował, że nie poszedł od razu za nią i nie próbował wytłumaczyć tego bagna bardziej, tylko pozwolił wybiec z tej kawiarenki dopuszczając do sytuacji, jaką przed chwilą miał zaszczyt ujrzeć. No i zapewne nie rozumiał dlaczego oboje spali razem i w jego głowie tworzyło się pełno pytań, które zapewne chciałby jej zadać.
-Dobra nie tłumacz się skarbie.- powiedziała Minnyu od razu siadając do dziewczyny i przytulając ją.
-Ale, ja mu nie wybaczyłam... Po prostu spotkałam pobitego Jonghyuna i mu pomogłam. A, że przez zobaczenie go poczułam, że nie dam rady zostać sama w domu to przez impuls poprosiłam, aby został na noc. Potrzebowałam czyjegoś towarzystwa...
-Czyli nie kłamała z tym...-mruknął pod nosem Jonghyun, czego nikt nie usłyszał, bo cała uwagę skupiła na sobie jasnooka. Prostując się od razu wykrzywił usta w grymasie ponieważ przez upadek ból się nasilił. Kasia to zauważył i od razu wstała z materaca, podchodząc do niego.
-Przepraszam cię najmocniej, ja...
-Nic nie szkodzi, rozumiem. Teraz ja mam cierpieć.- uśmiechnął się krzywo i potargał już i tak wystarczająco roztrzepane włosy dziewczyny.- Jeśli pozwolisz to się obsłużę i wezmę trochę lodu.
-Jasne, nie krępuj się.- Kim uśmiechnął się i skierował do wyjścia z pokoju. Kiedy przechodził obok Taeika, ten zmierzył go kpiącym wzrokiem.
-To był przypadek czy zaplanowałeś to sobie?- szepnął wpatrując się w zawzięcie rozmawiające ze sobą dziewczyny.
-Przestaniesz rzucać jadem na lewo i prawo i pogodzisz się w końcu, że uczucia tu wygrały?- Wyższy spojrzal na niego poważnie, po czym chwytając za umięśnione ramię chłopaka, podążył z nim do kuchni. Dongho przypatrywał się tłumaczącej się dziewczynom, nie wiedząc czy ma iść do tamtej dwójki, czy stać tu w wejściu jak kołek. W końcu zdecydował iść do kuchni w której chłopacy już się sprzeczali. Odłożył pluszaka na stolik i przyspieszył kroku.
-Ej, ej. Spokojnie co?- rozdzielił ich i ustał między nimi.- Na spokojnie to wszystko wytłumaczymy, bez żadnych sapów, rozumiesz paniczyku?- Park wiedząc, że i tak nic nie zrobi, przekręcił oczyma i wykrzywił usta w grymasie w końcu idąc w stronę kanapy na której usiadł. Tamci również do niego dołączyli. Donghoo usiadł obok Taeika, a trzymający lód w woreczku do posiniaczonego boku Jonghyun wolał stać. Popatrzył po twarzach swoich przyjaciół, wiedząc, że tak zwana ''spowiedź'' go nie ominie. Wziął haust powietrza i wypościł je ciężko, zaczynając tłumaczyć im wszystko od momentu przyjścia Kasi do sali, aż do teraz. Podczas gdy o wszystkim im opowiadał, chłopacy ujrzeli jak w pewnym momencie oczy mu się zaszkliły, jednak nie uronił, ani jednej łzy. To ich bardzo zaskoczyło, bo odkąd sięgają pamięci ich wieloletniej przyjaźni, ten nigdy nie uronił ani nie wzruszył się przy nich. Nawet po całej przygodzie z Boram.
Jonghyun uważnie badał reakcje na ich twarzach. Przedzierało się przez nie wiele odczuć. Nawet Taeik przez chwilę patrzył na niego normalnie od tak dłuższego czasu. Nie chciał, aby tak wyglądała ich przyjaźń, która mocno podupadła, bo naprawdę cenił Parka. Miał nadzieję, że po tym jak wszystko wyjaśni, owy paniczyk pogodzi się z faktem, że dziewczyna go nie pokocha, tak jak on pokochał ją. Wiedział, że u niego to nie jest tylko zwykłe zakochanie się, zbyt długo go znał, aby nie domyślić się, że ten chłopak również ja kocha. Aż mu się jakoś głupio zrobiło. Naprawdę, co ta dziewczyna ze mną zrobiła? I nie omylił się co do tego. Kiedy mówił już o sytuacji, jak śpiewał dziewczynie i wyznał jej swoje uczucia, wyjaśniając sobie z nią przy okazji mniej więcej niektóre rzeczy, mina Taeika była wręcz niemożliwa do zidentyfikowania. Jego spojrzenie było takie puste, a jego blada twarz, jakby bardziej przybrała bielszego koloru. Jednymi słowy wyglądał dobitnie, jak wrak człowieka, który zdał sobie sprawę, że nic już nie wskóra w przekonaniu do siebie Kasi.
-Taeik, wiem co sobie myślisz, ale naprawdę nie kłóćmy się przez to, że kolejny raz oboje zakochaliśmy się w jednej dziewczynie. Ba... powiedziałbym pokochaliśmy ją w tym samym czasie. - wyższy spojrzał na niego zaskoczony. Widocznie przez te wszystkie kłótnie zapomniał, jak spostrzegawczy jest jego przyjaciel. Jak potrafi rozgryźć go nawet dzięki głupiej minie.
Park wstał i niepewnie podszedł do przyjaciela, aby po chwili złączyć się z nim w niedźwiedzim uścisku.
-Nie myśl sobie, że teraz sobie ją odpuszczę, będę tylko czekał, aż poślizgnie ci się noga rozumiesz? Skrzywdź ją, a podzielisz los swoich prehistorycznych kolegów.
Kiedy odrywali się od siebie do salonu weszły dziewczyny. Dongho od razu chwycił pluszaka pod pachę i pociągnął za sobą przyjaciół.
-Proszę, to dla ciebie i przepraszamy za wszystko i nie oczekujemy, że nam szybko wybaczysz...
-Tak wybaczysz...- wtrącił się Jonghyun widząc, jak dziewczyna po chwili próbuje zakryć zażenowaną twarz i rumiane policzki na samą myśl o dzisiejszej nocy.
Od razu syknął kiedy dryblas dźgnął go boleśnie w żebro zniesmaczony, że mu przerwano.
-Nie myśl sobie, że już ci tak łatwo wybaczyłam.- odburknęła w stronę dinozaura, na co ten zaśmiał się cicho.- Wam też, ale jest sposób na złagodzenie mojej złości.
-Jaki?- zapytali wszyscy jednocześnie. Kasia uśmiechnęła się wraz z Minnyu.
* SHINee- Hit me
** SHINee- Stranger
***Wygląd pluszaka zaczerpnięty z dramy ,, You're beautiful''
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO masakra. Jaki długi rozdział. O.O Normalnie mnie zadziwiłaś. Co prawda wkradło się tutaj trochę literówek itp, ale co tam.:P Przy takiej długości można wybaczyć wszystko. *.*
OdpowiedzUsuńNormalnie tyle się działo, że nie wiem od czego zacząć. Hmm... To wyznanie Jonga było przepiękne. *.* Normalnie się rozmarzyłam. Te piosenki. *.* Boski tekst i fragmenty. Musiałaś się chyba naszukać, by trafić na odpowiednie, ale na prawdę podwoiło to efekt. Moje serduszko zupełnie się przy nich roztopiło i nie wiem jakim cudem, ktoś dałby rade się temu oprzeć. To przesłanie. *.* Dodatkowo fakt, że Jongi odważył się otworzyć, ponieważ Kasai spała. Urocze.^^ Cieszę się, że w końcu będą mogli być razem, ponieważ Jonghun naprawdę pokochał ją całym sercem. This is so romantic. <3 <3 <3 Okropnie się rozczulałam czytając o jego zmianie. W ogóle te wszystkie drobne gesty, jak posadzenie dziewczyny na udach, pocałunek w czoło, objęcie podczas snu... To takie piękne. *.* Wredna gadzina zasłużyła jednak na trochę cierpienia, więc nie ma co marudzić i może jedynie cierpliwie czekać. :P
Taeik jest taki biedny... :'( Wczowam się w jego sytuacje i sama mam ochotę przywalić Jongowi i łopatą wtłuc Kasi trochę rozumu do głowy. No sorry, koleś chciał się nią zabawić, jest typowym playboyem i naganną reputację, a ta jeszcze przygarneła go na noc. Za to Taeika, który wyznał jej prawdę zlała... No i gdzie ta sprawiedliwość? Biedny Taeik... Ja bym na jego miejscu tam nie usiedziała i już dawno poszło w siną dal, wyłączając telefon i mając w dupie cały świat. Naprawdę mu współczuję, wiec postaraj się przy jego postaci, dobrze?^^ On jest taki biedny, że aż chce mi się płakać...
Swoją drogą dzięki za opis erotycznych podbojów Jonga. :P Widzisz jakie mam zdolności paranormalne? Przewidziałam, co napiszesz.^^
To teraz czas na nowe opo.^^ Raczej nie czytam zbyt wiele o EXO, no ale... Opis brzmi całkiem zachęcająco, więc w sumie z chęcią przeczytam. Podobały mi się te rozmyślania o miłości. Sama często też mam takie napady. :P No i nagła odmiana całego życia przez jednego kolesia? No to ciekawe jaki on jest.^^ Na pewno nieziemsko przystojny.^^ Hehe.Jakby to nie było cechą każdego idola w k-popie. :P
Na razie z niecierpliwością czekam na rozwój akcji Stranger.^^
Weny~~
Hm, wiesz, że raczej nie czytam opowiadań hetero. W sumie nigdy tego nie robię, ale przejrzałam dla samych gifów, i czasem wzrok mi spoczął na tekście. Akurat Jonghyun wyznawał swoje uczucia, ona go uderzyła, popłakała się... jezu, ten Jong to ma z nią ciężkie życie xd Jednak kto powiedział, ze miłość do szczęścia jest usłana różami xD A sam rozdział był niezwykle długi. Przewijam, przewijam a tutaj nie ma końca. o.o
OdpowiedzUsuńW planowanych zauważyłam, ze niedługo oneshot.. aż mnie skręca z ciekawości co to może być za paring. może któyś z moich ulubionych? Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać ;x Dlatego weeeny życzę <33
aaa <3 omg jak slodko *.* choc szkoda mi Taeika, bo chcialam żeby razem byli, ale czekam na to co wymyslisz ^^ aa co do tego nowego opowiadania jestem jak najbardziej na tak ;D wiec powodzenia fighting *.*
OdpowiedzUsuńAch!Śliczny rozdział !Cieszę się że ona mu uległa fajna z nich para będzie .Czekam na kolejne rozdziały i ciekawa jestem też tego nowego ff i tego ff z Hong Kii .
OdpowiedzUsuńHej :) Informuję o zmianie nazwy mojego bloga na neverhappend.blogspot.com. Niestety musiało do tego dojść (ale to już wyjaśnię w notce, którą pewnie napiszę jeszcze dziś albo jutro). Przepraszam za kłopot :)I oczywiście jeśli uważasz to za spam to przepraszam - możesz to usunąć jak przeczytasz ^.^
OdpowiedzUsuń~Yuki.