Prace zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Uszanuj moją pracę, jak i czas spędzony na pisaniu tego, i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

piątek, 30 sierpnia 2013

,,Stranger'' Rozdział 12 cz.II

Aneyong nowy czytelniku Mruczalka Jeta! ^^

 No i mamy już drugą część dwunastego rozdziału. Myślałam, że ta część wyjdzie mi krótsza, a tu proszę jakie zaskoczenie, nawet z mojej strony. oO Znowu was obdarowuje tasiemcem. ^^ Dodaje ją szybciej nie tak jak pisałam, że wraz z końcem sondy ze względu na mój wyjazd na weekend gdzie nie będę miała dostępu do bloga. Na komentarze zapewne zacznę odpowiadać w następnych postach, bo widzę, że większość głosów jest na ,,tak'' ^^  Dziękuję za te przemiłe komentarze na temat moich prac i chyba, jak każdy uwielbiam kiedy ktoś docenia i chwali moja pracę hi hi. :***
Kurdę, pod poprzednim rozdziałem przeklinałyście Jonghyuna, za jego zachowanie co mnie trochę zasmuciło ;.; On jest naprawdę dobrych chłopakiem, tylko w dalszym ciągu siedzącym pod tą skorupą arogancji. Ah, Jonghyun, a mówiłam, że miałeś się poprawić... niedobry dino! XD  No cóż przeczuwam, że zapewne będę trupem, ale nie mówię nic więcej, mam tylko nadzieję, że ten rozdział coś rozjaśni. (? XD) W ogóle czcionka w niektórych opisach (prócz napisanych na siwo) może być nie taka jaka powinna mimo iż zmieniałam, ją parę razy ;/  Ah ten trollujący bloggspot -_- .  No cóż nie marudzę, za błędy przepraszam, zaległe komentarze nadrobię, jak tylko wrócę, więc zapraszam do czytania i komentowania!  ^^

*** 
Leżała po środku materaca który znajdował się w namiocie. Wlepiała swoje zielone tęczówki w biały sufit owego schronu i zastanawiała się jak to się stało, że śpi w nim sama z Taeik'iem i Jonghyun'em. Pomijając już fakt, że na początku miała leżeć od lewej strony przy Kim, a potem  po prawej przy Park. Jednak nie, musiało być tak, a nie inaczej, bo za każdym razem jeden mruczał gorzej od drugiego, dlaczego to on musi leżeć obok niej, a nie ten drugi. W końcu zła i sfrustrowana dzisiejszym-a raczej wczorajszym dniem, bo było grupo po trzeciej nad ranem- postanowiła, że po prostu będzie spała po środku. W końcu zapanował spokój. Z myślą, że może już śpią, bo trochę czasu minęło od pomruków ich oburzenia, zerknęła niepewnie kątem oka w prawo. No tak, jakże mogło by być inaczej. Taeik wpatrywał się zawzięcie w bruneta i po chwili czując na sobie czyiś wzrok, spojrzał na nią. Lekko speszona, że się patrzy, przełknęła ślinę, spuściła swoje spojrzenie i utkwiła je po niecałej chwili w lewo na Jonghyuna, który zachowywał się identycznie co Park. Jednak on wysłał jej po chwili delikatny uśmiech, rozpamiętując w jej głowie jego słowa i ten delikatny pocałunek który oddała.
Zastanawiała się czy to co jej powiedział było prawdą, czy kolejną grą flirtu. Teraz coraz bardziej trudno było jej panować nad sobą i czuła, że coraz bardziej mu się oddaje, zapominając, jakim to jest arogantem, jednak w głowie starała nie robić sobie jakichkolwiek nadziei. Jakby tego było mało, Taeik ciągle zachowywał się jak wcześniej, chociaż kiedy udało jej się zamienić z nim parę słów, miała wrażenie, że jakby jego niezrozumiałych słów, jak dla niej było mniej. Nie wiedziała czy te wszystkie miłe słowa były komplementem czy może uprzejmością z jego strony.
 Najgorsze w tym wszystkim było to, że leżała na plecach, a oni na bokach. Nawet nie wiecie jak bardzo pragnęła zamienić się rolą z nimi, bo jej pozycja coraz bardziej stawała się mniej wygodna. Jednak jeśli odwróciła by się na prawo lub lewo, znowu byłaby wojna. Czuła się taka osaczona i pod pewną presją. Nawet nie mogła wyjąć komórki, bo zaraz ciekawskie tęczówki wpatrywałyby się z zamiłowaniem co pisze i do kogo. Jednak i tak po chwili zignorowała to i spojrzała na ekranik urządzenia. Westchnęła ociężale ponieważ mimo takiej godziny nie była senna. Nagle od tak uniosła lekko kąciki ust do góry, ciesząc się, że sprawa z rodzicami została wyjaśniona i jednak jeszcze pamiętają, że mają córkę na drugim końcu świata. Chociaż jeden dokuczliwy problem miała z głowy, bo naprawdę zaczęła mieć obawy, że została sama... Jedyną jak na razie najbliższą jej osobą w Seulu była Minnyu, która niemiłosiernie dbała o nią niczym o młodszą siostrę, mimo iż były tego samego wieku, a tak nikogo więcej. W ciągu tego całego czasu leżenia i myślenia, uświadomiła sobie, że traktuje ją jak kogoś bardzo bliskiego. Jak przyjaciółkę, nie była jednak jeszcze do końca pewna co do uczuć czarnookiej, oczywiście tych przyjacielskich. Czy też tak uważała?  Czy traktowała ją jako bliską przyjaciółkę? Fakt, przyjaciół nie da się zdobyć w parę dni, miesięcy czasem nawet lat. Jednak są takie przypadki, że nawet przy pierwszym spotkaniu czujesz... że to ta odpowiednia osoba. Podobnie w miłości. Do chłopaków jeszcze nie była pewna, czy darzy ich przyjaźnią i większym zaufaniem. Jednak stało się to, czego w sumie trochę się obawiała... pokochała Jonghyuna.
Ciężka atmosfera wnet ledwo wisiała w powietrzu panującym w tym małym namiocie, wnet była tak gęsta, że bez problemu można by kroić ją nożem. To wszystko sprawiało, że miała wrażenie, jakby wnet zabierało jej coraz więcej powietrza. Po chwili rozmyśleń postanowiła wyjść się przejść do łazienki, jednak dopiero aż któryś z nich zaśnie. Nie chciała, aby nagle któremuś wpadło do głowy granie bohatera przed ''duchami'' czyhającymi po kątach. Znowu z jej ust wydobyło się westchnienie, na myśl o sytuacji sprzed paru godzin.
Kiedy Jonghyun wyszedł wtedy z altanki ujrzała w drzwiach Taeika i już wszystko było dla niej wiadomo- widział. I znowu jego zachowanie było dziwne. Stanowczo musiała porozmawiać o tym z Minnyu. Cholera jasna, dlaczego ja tu z nimi śpię?-pomyślała, przeklinając tamtą dwójkę. No bo jak twierdzą- oni już sami oboje ledwo mieszczą się w namiocie, więc niestety musi spać w drugim ... Z Kim'em i Parki'em. Pięknie, szlag by to ... Tak, pewnie, ledwo się mieszczą. Pfff... Chyba ich wstyd zalał do takiego poziomu, że woleli nie mieć nikogo więcej tam w środku. Też nie mieli się kiedy seksić...cholera no!
 Kasia naprawdę miała już dosyć. Pierdzieli mnie to, idę! I jak postanowiła tak wyszła, nie zwracając uwagi, że nagle oboje zaczęli coś do niej mówić i po chwili się kłócić. 
Pochodziła przez chwilę po działce, zaliczając przy okazji łazienkę w otwartej altance. W końcu przysiadła na jednym wolnym fotelu i patrzyła na jakiś ludzi leżących na kanapie,w baaardzo wygodnej pozycji. Jeden leżał w znaczki, drugi, jakimś dziwnym trafem siedział na jego tyłku z odchyloną głową do tyłu i gdzieś cieknącą ślinką z ust, przygniatając przy okazji do kanapy swoim ciężarem zapewne bardzo cenne dla tego drugiego genitalia, trzeci.... Lepiej już nie wspominać, gdzie jego twarz się znajdowała. Dziewczyna przejechała po twarzy dłonią na której malował się ironia, z myślą w jakim świecie ona żyje, oczywiście nie obeszło się bez modłów, aby czasem któryś z tych bobków zaraz nie przyleciał. Chciała być sama, tylko sama i bez żadnego... Szlag, by to... malutka osóbka słyszała, jak drzwi altanki się otwierają, a potem cichy odgłos stóp. Niechętnie się odwróciła i odetchnęła z ulgą widząc, że to jakaś dziewczyna. Owa przybyszka ustała przy kanapie, popatrzyła na nią i pomachała z wielkim uśmiechem dłonią, a potem ruszyła pędem do łazienki z której wydał się bardzo obrzydliwy dźwięk. Zapewne rzygała, jakże zajebistą tęczą spowodowaną pomieszaniem różnych drinków, wódki i piwa. Tylko współczuć porannego kaca.
Zielonooka klepnęła dłońmi w uda i wstała z planem w głowie, bo o dziwo zwykły spacerek sprawił, że zrobiła się senna. W końcu...
Kasia podążyła przez prawie cały kampus w stronę namiotów i po chwili rozsunęła zamek jednego z nich. Popatrzyła przez chwilę z grymasem na ustach.Wskoczyła do środka niczym kot i umiejscowiła się obok Minnyu, która czując, że coś podejrzanego włazi im do namiotu, przebudziła się.
 -Co ty...
-Cisza, i spać.- mruknęła słysząc, jak dryblas również się podnosi i zapewne patrzy na nią z pytającą miną. 
-Ale tu jest mało miejsca.- zero reakcji.- Kitty no!-zaczął biadolić. No bo , jak ma teraz swobodnie spać ze swoją dziewczyną, skoro jakieś małe coś właśnie zagnieździło im się w chwilowym ''mieszkaniu'' i zajęło pól materaca? Niby małe,drobne, a niezmiernie rozwalające się, pomyślał, kiedy dziewczyna o karmelowych włosach wypięła pupę bardziej do tyłu, popychając przy tym na niego swoją przyjaciółkę, jak poczęła zacząć ją tak nazywać od jakiś paru minut.
-Zamknij się w końcu i śpij, a jak ci coś nie pasuje to idź spać do swoich kumpli. - odburknęła kolejny raz i wtuliła się bardziej w poduszkę, którą zabrała chwilę temu zbulwersowanej czarnookiej. Ta po chwili praktycznie już załamywała ręce. No tak, tak się zachowują tylko najlepsi przyjaciele- przeszło jej przez myśl i mało wiele z ledwością zmieściła się z Suh na drugiej połówce materaca. 
-Jesteś małym wrednym szkodnikiem wiesz?- brunetka zaśmiała się i odgarnęła opadające karmelowe kosmyki na twarzy dziewczyny.
-Tak, tak, też was kocham... woa- zamruczała i ziewnęła przy okazji, już praktycznie będąc na herbatce u Morfeusza.

Nie wiedziała, jak to się stało, ale wstała jako pierwsza. Fakt, była rannym ptaszkiem, jednak jej organizm chyba postanowił, że godzina ósma, o której standardowo wstawała podczas wolnego, jest tą odpowiedniejszą niż chociażby ta dziesiąta, nawet po pójściu spać prawie o czwartej. O dziwo była całkowicie wyspana, a kacyk aż tak bardzo nie upominał o osobie, no pomijając tą Saharę w buzi, którą po chwili studziła odnalezioną gdzieś w nogach wodą. Widząc, że tamta dwójka smacznie sobie śpi, oczywiście wtulona w siebie-co było dla niej uroczym widokiem, przeszukała torbę w odnalezieniu szczoteczki do zębów i jakiejś pasty, a następnie wyszła z namiotu i od razu zaczęła się rozciągać. Jakież ogarnęło ją zdziwienie, kiedy ujrzała siedzącego Jonghyuna na ławeczce, którą zapewne przyniósł spod ogniska znajdującego się kawałek dalej. Wpatrywał się z tym swoim lubieżnym uśmieszkiem i podparł się rękoma za sobą.
-Dzień dobry, chyba wyspałaś się z tą dwójką, skoro nie widać u ciebie ani grama niewyspania i cierpienia - nie wiedziała czy chłopak powiedział to wrednie czy całkiem szczerze. Mimo wszystko postanowiła nie ukazywać jakże cisnącego się jej uśmiechu na usta, kiedy to wspomniała smak jego warg. Tak, rumieńce i uderzająca fala gorąca chyba nigdy nie dadzą jej spokoju, kiedy dany osobnik będzie w pobliżu.  Cholerny arogancki kusiciel.
-A owszem, wyspałam. Ty widzę też nie narzekasz.- odpowiedziała pewnie nakładając pastę na szczoteczkę, domyślając się w międzyczasie co ma na myśli. Na pewno nie spał przez całą noc, wiedząc, że ta wolała iść jednak spać do Minnyu i Dongho i gnieździć się z nimi, niż leżeć skrępowana towarzystwem ich dwójki. chociaż motyw gnieżdżenia się to raczej dotyczył ich , a nie jej. O tak, uwielbiała się rozwalać na całym posłaniu.
-Kilka godzin w tę czy wewte nic mi nie robi, jednak chyba byłoby lepiej, gdyby nie te twoje pomruki niezadowolenia dobiegające z ich namiotu - odparł z cwanym uśmiechem, śledząc uparcie każdy ruch dziewczyny, a mianowicie włożenie przez nią szczoteczki do zębów i poruszanie z zamiarem wymycia ich idealnie. Bo przecież ładny uśmiech i świeży oddech to podstawa!
 Jego skupiona mina stała się tą bardziej sugestywniejsza, kiedy szczoteczka zaczęła poruszać się w górę i w dół, uderzając o bok policzka. Stanowczo, zbyt dużo pornosów.
-faf fi fo fefkafafo fo feba fyfo fafofyw fofie fufafky ...
-Ee? Weź wypluj tą białą maź i powiedz, jak na człowieka przystało. Nie znam marsjańskiego, poza tym co to za maniery mówić z pełną buzią?- Kasia zmierzyła go chłodnym wzrokiem po czym oblizała usta z zamarciem zebrania z niej białej piany i wypluła z buzi na trawę jej zawartość. Za chwilę chwyciła wodę i wypłukała podniebienie znowu plując gdzieś w bok.
 -Jak ci to przeszkadzało to trzeba było założyć sobie słuchawki czy coś, zrozumiałeś?
Kasia całkowicie go zignorowała i nie czekając na jego odpowiedź rozejrzała się po okolicy, jednak szczęście bądź pech chciał, aby natknęła się po chwili wzrokiem na wpatrującego się w nią uważnie chłopaka. Od razu się zmieszała, a policzki zaczęły piec co oznaczało, że się zarumieniła. Przeklinała w duszy ten jego urok, który tak na nią działał. Spuściła od razu głowę w dół, aby owy osobnik tego nie zauważył po czym wrzucając już niepotrzebną pastę i szczoteczkę do swojego bagażu w namiocie, ruszyła przed siebie, uważając przy okazji na wystające linki od namiotów.
-Gdzie idziesz?-usłyszała ciekawski głos.
-Nie twój interes.
-O, nie znam tego miejsca i z chęcią pójdę z tobą. - oznajmił i po chwili dziewczyna mogła wyczuć, że znalazł się obok niej. Westchnęła, wiedząc, że kolejne dogryzki nic nie dadzą, bo i tak się go nie pozbędzie. Podczas drogi Jonghyun, nie próbował jej przytulać, ani obejmować. Szedł po prostu obok, coraz to bardziej onieśmielając ją swoim towarzystwem, jak i rozprzestrzeniającym się zapachem perfum, które tak uwielbiała. Zboczyli do lasku i przeszli dróżką przez niego, zatrzymując się na drewnianym pomoście. Widząc jeszcze ostatkami mieniące się kolorem pomarańczy słońce, postanowili zostać. Kasia przysiadła na brzegu i zwiesiła nogi, machając nimi nad taflą wody. Jong chciał zrobić to samo, jednak stwierdził, że bezpieczniej będzie wybrać opcję tureckiego siadu. Jakoś nie uśmiechało mu się, aby jego białe martensy nagle dziwnym trafem stały się zielone. Czuł się dumnie, że jest chodź raz jest wyższy i nie może tego zrobić, bo inaczej jego stopy byłby już dawno pod wodą. Jong od zawsze miał kompleksy na punkcie swojego wzrostu. I do perfekcji doprowadzili to nie kto inny, jak Taeik i Dongho którzy dość często nabijali się z tego i dogryzali mu, oczywiście jak na prawdziwych przyjaciół przystało.
-Ładnie tu prawda?- usłyszał i spojrzał na dziewczynę, która z zamiłowaniem wpatrywała się w przepiękny krajobraz.- Myślałeś nad tym co ci ostatnio mówiłam?
-Tak, jednak nie jestem co do tego przeko... nany- końcówkę odszeptał, uważnie badając jej twarz z profilu, na chwilę przystając przy oku, niedużym i zgrabnym nosku, jak i cienkich lecz zmysłowych wargach. Właśnie... wargach, coś mu się białego rzuciło w oczy w kąciku jej ust i od razu domyślił się, że to pozostałości po paście. Nachylił się do przodu i wyciągnął dłoń.
-Jonghyun przecież już ci...C-co ty robisz?- Dziewczyna od razu odskoczyła w bok, o mało co nie mocząc sobie adidasów. Wymsknęło jej się drżenie w głosie na co Jonghyun zaśmiał i zwiesił głowę w dół. W końcu podniósł ją i lubieżnie się uśmiechnął, aby za chwilę oblizać delikatnie usta.
 Bez pardonu przysunął się bliżej i zaczął ocierać kciukiem kącik jej ust. Dziewczyna czuła się coraz bardziej speszona. Jego dotyk był taki delikatny. Spojrzała niżej widząc pełną skupienia minę blinga, nie wiedziała czy dobrze odczytuje mimikę jego twarzy, ale sprawiała wrażenie tej opiekuńczej i pełnej ciepła.
-Um, Jonghyun...
-Masz jeszcze trochę tej pasty, cierpliwości.- powiedział, a jego ciepły oddech obił się o ściankę jej szyi.- I już, dzielna dziewczynka- pogłaskał ją po głowie i po chwili musnął w czoło, pozostawiając dłuższą chwilę usta w tamtym miejscu. Kasia osłupiała , patrząc w roześmiane oczy Kim, który z rozbawieniem gładził jej karmelowe włosy. Miała wrażenie, że tamto miejsce wnet zaczyna płonąć. Jednak co miał znaczyć ten pocałunek z jego strony? Czyżby pokazywał jej, że może czuć się bezpieczna w jego ramionach? Nie to się kompletnie gryzie z tym wszystkim. Przecież ten gad nie okazuje uczuć, dlaczego nagle teraz to robi? Dlaczego zrobił się troskliwy? Dlaczego nagle pokazuje, że jest mną zainteresowany? Przez to wszystko czuła, że coraz bardziej wpada w ten cholerny nałóg, nałóg jakim jest Kim Jonghyun.
-Kto niby jest dziewczynką...?- zamruczała cicho, odzyskując jako tako świadomość bycia po uprzednim szoku. Zaplotła ręce na piersi i odwróciła głowę w bok, zagryzając nieświadomie wargę, co nie uszło uwadze brunetowi.
-Jesteś taka urocza, kiedy się złościsz.
-Nie wiem co kombinujesz, ale twoje zachowanie jest co najmniej podejrzane.- jej zielone tęczówki schowały się pod kotarą rzęs, kiedy przymrużyła podejrzliwie powieki.
-Podejrzane? No coś...- zaczął gdy nagle ktoś mu przerwał.
- Wy znowu razem? To jest trochę podejrzane.- usłyszeli za sobą żartobliwy głoś Taeika, który po chwili wcisnął się miedzy nimi. Jednak to była tylko przykrywka zazdrości i irytacji, jaka w nim buzowała, kiedy tylko wchodząc do lasku ujrzał ich obojga z daleka, a już w szczególności, kiedy bling pocierał jej kącik ust kciukiem, a potem musnął jej czoło. Dino to się nie bardzo spodobało co zrobił. Dziewczyna od razu się zmieszała i odwróciła głowę w drugą stronę, chcąc ukryć przed Parkiem swoją zarumienioną twarzyczkę. Nagle niższy zakpił, oblizując spierzchnięte od lekkiego wiatru wargi.
-Podejrzane jest też to, że za każdym razem tylko ty przychodzisz, kiedy jesteśmy sami. Czyżbyś bawił się w Sherlocka Holmesa, drogi Taeiku?- musiał, po prostu musiał się wrednie uśmiechnąć. To już chyba leżało w jego naturze. Gryzł się, że przez te cyrki ich przyjaźń podupada, no ale co robić, kiedy nagle na ich drodze stanęła dziewczyna. Park zacisnął niezauważalnie mocniej pięści, ostatkami sił powstrzymując eis od wrzucenia tego gada do wody. - A może zazdrość zżera hę?
-Chyba cie...
-Znowu się kłócicie?- mruknęła oburzona jasnooka a ci od razu skierowali spojrzenia w jej stronę.- Naprawdę nie rozumiem co się z wami ostatnio dzieje. Z tego co pamiętam i słyszałam to jeszcze chwilę temu żyć bez siebie nie mogliście.- Bruneci spojrzeli na siebie, przetwarzając słowa dziewczyny. Miała rację i to stuprocentową. Jednak nie wiedziała, że ta kłótnia jest spowodowana z zazdrości, jak i o jej względy. Znaczące spojrzenia zabłysły, kiedy ta nie zauważyła, pochłonięta patrzeniem na kaczki pływające w okolicach trzcin.
-Kasia, my się nie kłócimy, po prostu naszym odwiecznym nawykiem są sprzeczki. Prawda Jonghyun?
-Tak, tak, interpretujcie to jak chcecie, ale to naprawdę wygląda niepokojąco. Bynajmniej z mojej strony.- Zielonooka wstała i otrzepując pupę z niewidzialnego kurzu, aby iść do Minnyu i z nią porozmawiać. Jednak przez tą krótka chwilę ani na chwilę nie spuściła z nich wzroku, jakby chciał wyłapać bystrym okiem, jakiś podejrzany element w ich zachowaniu. Pokręciła przecząco głową i westchnęła, aby za chwilę ruszyć w stronę  biwaku. Kiedy oddaliła się wystarczająco, Kim parsknął śmiechem.
-Cóż za wzruszająca prezentacja.
 Mruknął ironicznie i po chwili zaczął klaskać w dłonie, niczym ludzie aktorom po wspaniałym występie.
-Kazałem ci się od niej odwalić, a nie kleić jeszcze bardziej. Czy ty nie widzisz tego, że nasza przyjaźń przez twoje durne zachowanie się rozpada? Już nawet nie wiem czy nadal jesteśmy przyjaciółmi.
-Widzę, oczywiście, że widzę, ale serce nie sługa PRZYJACIELU. - odparł klepiąc go po plecach i wstając.- Ostatnim słowem chyba ci uświadomiłem na czym stoimy, prawda?
-Ostatnim tak, jednak nie rozumiem jednego... Od kiedy niby to przysłowie cie dotyczy?
-To już nie istotne, więc może z łaski swojej nie wciskaj nosa w nieswoje sprawy i lepiej odpuść, no chyba, że chcesz umrzeć od nieszczęśliwej miłości.-Taeik nawet nie odwrócił się do niego, tylko wpatrywał z pełnym charyzmy wzrokiem w swoje odbicie w wodzie. Czuł, jak od tych nerwów zaczyna mu się rozmazywać wzrok. Nie mógł się rozpłakać, nie przy nim. To zbyt bolało, świadomość, że w każdej chwili jego najlepszy przyjaciel może zranić osobę, która stała się po praz pierwszy w życiu dla niego kimś naprawdę ważnym. Już wystarczało mu samo to, że raniło go, że ich przyjaźń podupada. W ogóle nie rozumiał co się z nim dzieje, czy jedna osoba naprawdę potrafi zmienić całe twoje życie?
Słyszał jeszcze odgłos stawianych kroków przez Jonghyuna na drewnianych panelach mostu i jak rozmawia przez komórkę, że już idzie. Zapewne załatwił sobie transport u któregoś z ich kumpli. Jednak mimo to, że nie będzie z nimi wracał, nie może nagle zacząć przesadnie mieszać w uczuciach dziewczyny. Jednak małe gesty powinny wystarczyć bądź pewna rozmowa o której myślał od jakiegoś czasu.
-Jak nie po dobroci to po złemu... Kim Jonghyun.

 Kasia patrzyła beznamiętnie przez szybę samochodu z coraz większą chęcią znalezienia się w mieszkaniu. Doprawdy, nie wiedziała, że głupie składanie worka zwane również potocznie namiotem może tak wymęczyć. Budowle jak i przechodnie migali w jej tęczówkach, coraz to bardziej przyprawiając o znużenie. Nagle poczuła parę razy posuwisty dotyk na swojej głowie, więc odwróciła głowę. Taeik siedział i uśmiechał się do niej promiennie z nutką troskliwości w dużych i czarnych tęczówkach. Grzech byłoby nie odwzajemnić mu uśmiechu.
-Czym tak się martwisz?- zapytał jednak dziewczyna wzruszyła tylko ramionami, wzrok umiejscawiając teraz na taksówkarzu. W sumie to raczej w danym momencie nie myślała o niczym innym jak o ciepłym pokoju, łóżku, poduszce i mięciutkiej satynowej pościeli koloru mięty, w której mogłaby zanurzyć się za po same czoło niczym ślimak w swej skorupce.
-Ajussi, daleko jeszcze?- zapytała na co taksówkarz mruknął coś, że zapewne tak, przez to, że jest południe i na Seulskich ulicach robią się ogromne korki. Dziewczyna westchnęła ociężale i ponownie odwróciła głowę w stronę szyby. Kiedy zapatrzyła się na osobę przebraną za Totoro, poczuła jak brunet niepewnie chwyta jej dłoń i delikatnie obejmuje. Nie miała już siły na jakikolwiek sprzeciw bądź w najgorszej sytuacji pogryzienia go, kiedy poczuła, jak kciuk również z niepewnością gładzi strukturę jej skóry. Ta jazda coraz bardziej stawała się dla niej uciążliwa, do tego delikatny dotyk bruneta coraz bardziej ją usypiał, a przecież jeszcze chciała porozmawiać z Minnyu. Eh, cholerne zmęczenie. Jej powieki robiły się coraz bardziej ociężałe i nawet nie zauważyła kiedy usnęła. Dopiero obudził ją głos czarnookiej, nie wiedziała na ile przysnęła.
-Kitty, wstawaj, jesteśmy na miejscu.- słuchała z nadal przymkniętymi powiekami. Aż zdziwiła się, że naprawdę usnęła. Na jej twarzy zawitał grymas niezrozumienia. Skoro patrzyła przez szybę, to chyba wcześniej powinna nieźle przywalić w nią czołem, prawda? Dziwne...
-Zostaw ją Minnyu, niech śpi. Najwyżej wezmę ją do siebie.- trochę zaniepokoiła ją ta wymowa i dopiero teraz poczuła, jak jej pliczek jest gładzony przez czyjąś dłoń.
-No nie wiem oppa.- w końcu cudzoziemka wyłoniła zielone tęczówki na światło dzienne, czując jak jej głowa spoczywa na czymś miękkim.- O, obudziłaś się.- powiedziała wesoło brunetka. Ta spojrzała tępym wzrokiem na siedzącą przy oknie dziewczynę po drugiej stronie samochodu, aby za chwilę unieść wzrok. Zamarła, dopiero teraz zorientowała się, że spała oparta o umięśnione ramię bruneta.
-T-tak, przepraszam...- tu spojrzała na niego jeszcze raz i spuściła zaraz zażenowany wzrok na tapicerkę przedniego siedzenia. Czuła się strasznie głupio, do tego ich donie w dalszym ciągu były złączone.
-Wpadnę dziś do ciebie na noc i oddam ci za taksówkę, dobrze? ... Wezmę rzeczy i wpadnę pod wieczór.-ostatnie zdanie dodała szybko nawet nie czekając na jakąkolwiek reakcje dziewczyny. Gwałtownie się zerwała, wyrywając dłoń z ciepłego uścisku bruneta i wyszła z samochodu.- O, wezmę jakiś film, więc obejrzymy... SAME.- mówiąc ostatnie słowu, nadała mu nacisk, widząc jak oczy Park podejrzanie zabłysły. Jednak po jej wypowiedzi posmutniały. Czułą się z tego powodu trochę głupio, jednak ten moment kiedy się obudziła i w sumie dzisiejszy dzień zaczął coraz bardziej uświadamiać jej, że Taeik coś do niej czuje.- To cześć! Do widzenia!- rzuciła, szybko, a gdy zamknęła drzwi taksówkarz od razu odjechał.

-Oppa, przestaniesz w końcu mącić jej w głowie? Kiedy zrozumiesz, że tamtą dwójkę do siebie ciągnie?- biadoliła, mrożąc groźnie wzrokiem swojego kuzyna.
-No Jonghyuna, najbardziej...- mruknął z kpiną, miał inne zdanie co do tego i nawet nie przychodziło mu na myśl, aby je zmienić.
-Proszę cię, wiem, że również coś do niej czujesz, jednak odpuść sobie. Proszę...- brunet zacisnął mocniej zęby i dłonie w pięść, nie mogąc już dłużej słuchać tych absurdalnych słów, jakie wypadały z jej ust.
-Nawet nie ma takiej opcji! Nie pozwolę mu jej skrzywdzić!-warknął tak głośno, że aż starszy mężczyzna zmierzył go strachliwym wzrokiem w lusterku swojego pojazdu. Ale co mu się dziwić skoro dzisiaj non stop przytrafiali mu się ciągle wybuchowi klienci?
 Minnyu trzepnęła w ramię paniczyka, na co chłopak przeprosił niechętnie za swoje zachowanie. Jego zdaniem mogła nie dolewać oliwy do ognia, skoro zamierzała teraz czuć zażenowanie jego zachowaniem. Popatrzył uważnie na pytającą minę czarnookiej.
-Co masz na myśli?-wydukała po chwili. Taeik westchnął i przyłożył dwa palce ku nasadzie nosa. Pomasował tam przez chwile to miejsce i westchnął.
-Minnyu... czasami się zastanawiam czy serio jesteś moją bliską kuzynką.-widział, jak na to stwierdzenie dziewczyna poruszyła się nerwowo i nadymała policzki.- Pamiętasz o zakładzie prawda? Krew mi się sama buzuje na myśl, że ten kurduplowaty dinozaur zamierza doprowadzić go do końca!- zaplótł rozwścieczony ręce na torsie i po chwili usłyszał niezadowolone cmokanie dziewczyny.- Co niby ma znaczy to cmokanie, hm?
-Oppa... chciał, jednak zrozumiał swoje uczucia, bo Don...
-Przestań pieprzyć, nie wierzę w te farmazony. Nie wierzę, że nagle uwierzył w miłość!- nastroszył piórka jeszcze bardziej na co taksówkarz kolejny raz zmierzył go wzrokiem. Jeszcze tego mu brakowało. Ciekawskiego i podsłuchującego o czym rozmawiają starca. Niech się jazdą zajmie, grzyb jeden...
Park znowu poczuła się zażenowana i zaczęła przepraszać kolejny raz za te jakże wspaniałe cyrki w wykonaniu tego paniczyka od siedmiu boleści. Przysunęła się bliżej czarnookiego i powiedziała ściszonym głosem:
-A ty może nie uwierzyłeś?- ten roztwarł bardziej powieki i rozchylił usta w zamiarze powiedzenia czegoś. Ze złością zagryzł bardziej wargę i zacisnął mocniej pieść. Już się nie odezwał. 

-Omo, ostatni raz oglądałyśmy tak długo filmy... ugh...wszystko mnie boli...- biadoliła zniesmaczona masując obolałą szyję i do tego czując jak nagle jakimś cudem paski plecaka niemiłosiernie wrzynają się jej w barki. Wiedziała, że siedzenie do trzeciej nad ranem ze ślepiami wbitymi w telewizor plazmowy nie było dobrą opcją. I nie chodziło już o fakt, że kolejny horror sprał im mózg, a raczej o pozycję, bo nie ma to jak leżeć jakieś pięć-sześć godzin w Bóg wie jak nienaturalny sposób.
Wciągnęła haust powietrza do płuc, kiedy to ustała przy przejściu dla pieszych. Czerwone, no jakże mogłoby by być inaczej. Rozumiała, że to jej ulubiony kolor, no ale bez przesady, aby prześladował ją już na jakiś trzecich światłach! Czuła, że jeszcze raz tak się stanie to zmieni swoje upodobania. Serio! Nagle jej znudzone przytupywanie nogą o chodnik w rytm lecącej w słuchawkach muzyki brutalnie przerwał dźwięk dzwonka. Z grymasem odłączyła kabel słuchawek i nie patrząc na nazwę dzwoniącego, przyłożyła urządzenie do ucha i ruszyła widząc zielonego ludzika na sygnalizacji.


-Słucham?
-Hej.- w głośniku rozniósł się głos drugiego z dryblasów.
-Um, cześć.
-Miałabyś może teraz chwilkę, aby się spotkać?

 Jego głos brzmiał dziwnie. Jakby nie był pewien co do swojego czynu, jednak dziewczyna zignorowała to będąc raczej bardziej z myślami w sali treningowej do której podążała.

-Wiesz, tak nie bardzo jestem już trochę spóź...
-Proszę... 
Powiedział spokojnie na co za chwile zareagowała bezsilnym westchnieniem. Uniosła wzrok w górę na pochmurne niebo. Z tego co podejrzewała, prawdopodobnie zanosiło się na deszcz. Super, nawet nie wzięła samochodu ani chociażby parasolki, cholerna pogoda lubiąca trollować innych ludzi.

-Um, no dobrze, ale gdzie?
-Słyszę, że jesteś na dworze, więc może jak powiesz mi gdzie mniej więcej się znajdujesz to szybciej coś ustalimy.
-Akurat jestem w okolicy cukierni ,Hollis''.- odparła rozglądając się i podążając już ciaśniejszymi uliczkami, po których bokach znajdowały się sklepy i jakieś budynki.
-Ok, wejdź tam, a ja przyjadę za parę minutek.
-No dobrze, cześć.

 Rozłączyła się, w nadziei, że te jego ,,Przyjadę za parę minutek'' nie będzie wyglądało, że przyjedzie praktycznie za godzinę. Tak, właśnie tak, nawet samochodem. Po nim można było się wszystkiego spodziewać.
Spojrzała na wejście do cukierni i po chwili zastanowienia weszła do jej wnętrza. Pomieszczenie było bardzo przytulnie wyposażone. Barwy takie jak róż i błękit górowały i idealnie współgrały z kremowymi krzesłami i okrągłymi stoliczkami stojącymi gdzieś bardziej po środku lokalu na których znajdowały się urocze wzroki, jak na cukiernię przystało. Rozejrzała się jeszcze w dwie strony i weszła głębiej wyznaczając sobie za cel rząd w miarę obszernych dwuosobowych kanap znajdujących się przy oknie z oddzielającym pomiędzy nimi wolną przestrzeń stoliczkami. W końcu usiadła gdzieś bardziej z tyłu bliżej okna i po chwili podszedł do niej kelner z obłożonym sztuczną brązową skórą menu. Podziękowała i na razie odmówiła miłemu pracownikowi, a kiedy ten odszedł, napisała Jonghyun'owi, że może chwile się spóźnić. Ostatnio ciągle tańczyli razem odkąd chłopak zasugerował, że bez sensu jest osobne ćwiczenie w samotności i płacenie całej sumy skoro można pół i robić coś razem. Szło jej to na rękę, przynajmniej mogła bez skrupułów podziwiać Jonghyuna, bez ukrywania się za drzwiami sali.
Do: Jonghyun wszechmogący inaczej.
,, Mogę się chwilę spóźnić... ''

Od: Jonghyun wszechmogący inaczej.
,, Mam nadzieję, że długi ci do nie zajmie. -_-#  ''

 Do: Jonghyun wszechmogący inaczej.
,, Nie martw się, nie powinieneś raczej wyginąć do tego czasu. <złowieszczy uśmieszek ;D> ''

 Od: Jonghyun wszechmogący inaczej.
,, -_-# '' 

Dziewczyna zaśmiała się, że prawdopodobnie podirytowała tym blinga. Śmiało mogła stwierdzić, że ich wzajemne kłótnie miały coś w sobie.
Odłożyła na stoliczek komórkę i spojrzała na stojącego już przy nim uśmiechniętego Parka. Od razu odskoczyła przestraszona bardziej przylepiając się do szyby na co chłopak przypatrywał się na to z rozbawieniem.
- Z czego to się tak uroczo śmiejesz?
-Yah! Nie strasz mnie co?-przyłożyła dłoń do lewej piersi i zaczęła brać coraz większe hausty powietrza, chcąc uspokoić nierównomierny oddech.
-Wybacz...- mruknął zakłopotany.- Ale chwila... co to za wredny ton, hm? - spojrzał na dziewczynę z udawanym grymasem i przysiadł się na przeciwko.
-Przepraszam, zawsze mi się głos podnosi, jak się wystraszę lub zdenerwuję.
- Ok, wybaczone.- pogładzi z rozbawieniem jej głowę i oparł się na łokciach, przybliżając bliżej twarz.-To powiesz mi... co tak cię rozbawiło?- Dziewczyna odwróciła wzrok w bok, przypatrując się przez parę sekund na biegnące obok cukierni dzieci.- Pewnie śmiałaś się ze mnie.
- Nie, no coś ty.- zaśmiała się cierpiętniczo i spuściła wzrok w dół.
-Widzę, że chyba bardzo się spieszysz skoro masz taką kwaśna minę.- jego głos był poważny. Jasnooka spojrzała na niego, a na widok jego poważnej miny przeszyły ją nieprzyjemne ciarki.
-Jestem z kimś umówiona, jednak nic się nie stanie jak poczeka sobie dłużej, poza tym napisałam już sms'a.- czarnooki pokręcił tylko głową i po chwili pojawił się inny kelner z tymi samymi kartami menu. Czarnooki podziękował za nie i podał jedną dziewczynie.
- Ja dziś płacę, więc nie krępuj się i weź to na co masz ochotę.
-Ale...
-Żadnego, ale jasne?
-Umm, no dobrze.- Spojrzała na propozycję dań i przez chwilę ją zemdliło. Jakoś nie chciała po wymęczającym tańcu i z lepkim potem na ciele siedzieć przy muszli klozetowej w kabinie łazienki i modlić się do niej o Bóg wie co. Jednak wiedziała, że jednak musi się na coś skusić, bo brunet nie da jej spokoju. Błądziła przez chwilę po propozycjach i wybrała, cappuccino.  A wymigując się od natarczywego pytania paniczyka, dlaczego akurat to, odpowiedziała, że po prostu już jadła i nie czuje potrzeby, aby bardziej rozpychać żołądek. Chłopak widocznie uwierzył w jej słowa, bo od razu  zamówił sobie jakieś ciastko kokosowe i miąższ pomarańczowy. Jasnooka nie ukrywała lekkiego zdziwienia widząc jak po niedługiej chwili, kiedy to zamówienie doszło, ze smakiem zajada się deserem i popija radośnie miąższ. W ciąży jest czy jak?  W końcu brunet wbił łyżeczkę w przysmak i spojrzał na nią poważnie. Dziewczyna również oderwała malinowe usta od ciepłego naparu i aż nie wiedziała co ma zrobić. To sprawiało, że czuła się niczym na jakimś celowniku. Dlaczego nagle zrobił się taki poważny? Widocznie tajemniczy powód owego spotkania wiązał się z tym co za chwilę miała usłyszeć. Obejmując ciepły kubek, starała się utrzymać kontakt wzrokowy z chłopakiem, jednak to było trudne.
-To... dlaczego chciałeś się spo...
-Kasia nie wierz w jego słowa.- odparł nie patrząc na nią. Jego wzrok był wbity teraz w deser, jakby co najmniej chciał go zniszczyć swoim spojrzeniem.
-Hm?- W końcu uniósł wzrok, a ona zmarszczyła swoje czoło, jednak tego nie zauważył przez zasłaniającą prosto ściętą karmelową grzywkę. był bardzo poważny, aż kolejny raz czuła jakby jakaś ciemna aura krążyła wokoło nich.
-Jonghyun... On tak naprawdę nie jest w tobie zakochany, on kłamie i próbuje cię uwieść.- powiedział bardziej do okna niż prosto w oczy dziewczyny. Wiedział, że źle robi zaczynając tą rozmowę i zapewne bez awantury się nie obejdzie. Nie ukrywał, że boli go ten fakt iż dziewczyna była w tamtym zakochana, jak i to, że za chwilę może ją zranić. Nie chciał tego, ale nie widział innego wyjścia. Po tej napiętej rozmowie z Jongiem na tarasie, postanowił ją chronić, nawet jeśli ceną będzie jej nieunikniona reakcja na prawdę, jaką zamierzał jej powiedzieć.
-Mówisz tak przez zazdrość?- odezwała się po chwili ciszy, cicho parskając gdzieś w wolną przestrzeń niczym kotek, który nawąchał się zbyt dużej ilości kurzu.
-Słucham?
-Wiem wszystko Taeik... wiem, że również coś do mnie czujesz, Minnyu mi o wszystkim powiedziała po pijaku.- chłopak aż zaczął przeklinać w duszy tą swoją cholerną kuzynkę.- Taeik... ja...- zagryzła mocniej swoją wargę, czując po chwili metaliczny posmak. Nie chciała, aby to co za chwilę powie, uraziło w jakiś sposób tego wspaniałego chłopaka. Była mu wdzięczna za te wszystkie troski i zmartwienia, opiekę nad nią, jednak jej serce już wybrało.- Ja prawdopodobnie nic do ciebie nie czuję, wybacz. Od dłuższego czasu jestem zakochana w Jonghyun'ie i nic tego nie zmieni.
-Nic?- Chłopak zakpił kręcąc z niedowierzaniem głową. Rozplótł ręce z torsu i po chwili uszczypnął się w udo. Nie, to nie jest sen, a ona mówi to czego najbardziej nie chce słyszeć. Przez chwilę jednak się waha. Powiedzieć czy nie? Jednak ból był tak mocny, a krew burzyła się w nim pod wpływem adrenaliny, że nakręcało go to coraz bardziej. Znowu się zaśmiał, teraz wrednie. - Raczej wątpię, że po tym co ci powiem dalej będziesz żywiła do niego uczucie.
-Co masz na myśli?- zmarszczyła nos jednocześnie zaciekawiona i lekko poddenerwowana w międzyczasie zakładając ręce na piersiach. Zastanawiała się czy to co powie będzie jakimś wymysłem czy jednak prawdą, w sumie ten miał poważną minę, a po Jonghyun'ie można się wszystkiego spodziewać. Czuła, jak jej nogi zaczynają się wręcz trząść, jak i ręce, jakby jej ciało i umysł coś przeczuwały.
-On dąży do pewnego czynu po przegranej...
-Jaśniej Taeik, proszę...
-Kasia, nie chcę tego mówić, ale kiedy byłaś u mnie na imprezie i praktycznie cię nie znaliśmy to jeszcze przed nią założyliśmy się o to czy Jonghyun cię...- zawahał się dłuższą chwilę po czym dodał niechętnie szeptem- Zaliczy...
-S-słucham?- zapytała czując, jak emocje zaczynają nią targać od środka.- C-czy ja się p-przesłyszałam?  Z-założyliście się? - nastała chwila ciszy, a ta nie mogła uwierzyć, że Taeik mimo wszystko również jest w to wplątany
-Kasia, do niczego pomiędzy wami nie doszło, jednak...!
-Kto jeszcze prócz ciebie i Jonga, brał udział w tym wspaniałym zakładzie?- mruknęła w ogóle nie zwracając uwagi na wypowiedź chłopaka. Nastała cisza.- Odpowiedz! -krzyknęła, mając już szkliste oczy. Taeik nic nie odpowiedział, wolał milczeć.- To może powiesz mi kto był taki wspaniałomyślny co do tego pomysłu?- brunet zwiesił głowę w dół co coraz bardziej dobijało dziewczynę. Był skruszony?  Pff zapewne nie, lepiej poudawać, aby nie wychodzić na tego najgorszego.
Kasia patrzyła na niego z niewiarygodnością, kiedy podniósł wzrok w górę. A jednak ma jakieś wyrzuty sumienia, pomyślała widząc w jego oczach winę. Wstała gwałtownie od stołu patrząc, jak w tym czasie jej łza kapnęła na stoliczek, rozpryskując się niczym porcelanowa lalka o podłogę. Kątem oka ujrzała, że chłopak również wstaje i powoli wychodzi przed fotel, szepcząc kilka razy słowo ,,przepraszam''. Nie obchodziło ją nic. Czuła się sponiewierana z błotem. W końcu podniosła na niego gniewnie wzrok. Podeszła do niego i mimo iż był wysoki, bez pardonu celnie trafiła roztwartą dłonią w sam policzek. Park aż przekręcił głowę na bok pod wpływem siły po której nigdy by nie podejrzewał dziewczyny. Taka niepozorna, a jednak dużo jej miała w rękach. Żałował, że w ogóle wspomniał jej o tym. Chciał dobrze, a wszystko obróciło się przeciwko niemu.
-Skoro wy obaj to... Dongho również, prawda?- Nie musiała słyszeć odpowiedzi, mimo milczenia domyśliła się. Miała głęboko w dupie wpatrujących się w nich z szokiem plotkujących klientów i coś gderającego, aby się uspokoili będące zapewne kelnerem.- Myślałam, że chociaż ty i Dongho jesteście ciut inni mimo tych swoich zaliczeń. Nie wierzę... po prostu nie wierzę...- ostatnie słowo wyszeptała i wpadła w rozpacz. Zasłoniła usta dłonią i wybuchła szlochem w międzyczasie wybiegając z cukierni.
-Kasia! Kasia! Kurwa...- warknął samemu mając łzy w oczach, kiedy dziewczyna zniknęła już z jego pola widzenia. Upadł na kolana i walnął pięścią w podłogę samemu popadając w szloch. Właśnie stracił szanse na zbliżenie się do niej...

Stała i patrzyła przez okienko drzwi, jak Kim ćwiczy pokazane przez nią kroki. Co chwila przecierała rozpłakane, napuchnięte i zaczerwienione oczy, nawet nie zauważając, że chłopak przemalował sobie włosy na ciemny brąz. Podejrzewała, że z tych emocji to już zapewne jej policzki jak i usta przybrały purpurowej barwy. Przez chwilę się wahała z wejściem do środka. Nie miała pojęcia jak zareaguje, stając twarzą w twarz z blingiem. Drżącą dłonią chwyciła klamkę od potężnych drzwi. Wzięła głęboki wdech i przymknęła na chwilę swoje powieki, czując, jak mokre rzęsy lekko musnęły jej rozgrzane policzki. W końcu nacisnęła klamkę i weszła.
-O, już jesteś. -Jonghyun widząc ją wyłączył szybko odtwarzacz i spojrzał na nią.- Co się stało?- zapytał całkowicie przejęty jej stanem i bez żadnych ceregieli podszedł do niej i przytulił do siebie.-Dlaczego płaczesz? Ktoś ci coś zrobił?- Kasia wybuchła gorszym szlochem, kiedy poczuła, jak całuje ją w czoło i gładzi po głowie. Była niczym wrak człowieka i może nie odepchnęła go od siebie od razu dlatego iż potrzebowała, jak na gwałt, czyjegoś ciepła.
-Jesteś idiotą, Jonghyun...- wymamrotała niezrozumiale w jego już lekko mokrą koszulkę. Chłopak zmarszczył brwi, kompletnie nie wiedząc o co jej chodzi. Słysząc po chwili dźwiek wiadomości, wyjął komórkę i przeciągając kopertę przez pół ekraniku przeczytał treść.

,, Kasia wie o wszystkim. Nigdy nie czułem takiej satysfakcji z popsucia czyjegoś planu, mimo iż zapłatą była wiadoma nienawiść do mnie przez ukochaną mi osobę... ''

Oderwał się delikatnie od dziewczyny i spojrzał na nią.
  Już nie potrzebował wyjaśnień, a tym bardziej jaśniejszego przesłania od Parka który mu to wysłał. Już bardzo dobrze wiedział do czego posunął się jego przyjaciel, a powód takiego, a nie innego zachowania dziewczyny wyjaśnia wszystko.
Dziewczyna nagle zagryzła wargę i walnęła go pięścią w pierś.
-Jesteś idiotą, skończonym dupkiem, palantem, aroganckim prehistorycznym narcyzem, który powinien dawno wyginać...- wymieniała ponawiając czynność z pięścią z każdym kolejnym słowem.- Zaufałam ci, a ty...-głos jej się załamał, a smutne oczy pokryły kolejna falą łez, kiedy napotkały brak emocji w jego oczach, które uważnie się w nią wpatrywały.
-Wiem...-szepnął.- Również, jak to, że przeprosiny tu nie wystarczą, jednak mam nadzieję, że pozwolisz mi wszystko wyjaśnić, bo nie jest tak jak myślisz.- Kasia nie wiedziała co ma czynić, w sumie każdy ma prawo do wytłumaczenia się. Jednak była w takiej złości, że już nawet by samej sobie nie uwierzyła. Uważała, że Park wystarczająco dużo jej powiedział.
-Taeik wystarczająco mi powiedział, abym mogła bez oporu stwierdzić, że jesteś kompletnym chamem i arogantem, albo nawet cała wasza trójka!- kolorowe oczy spojrzały na niego oschle.- Chciałeś mnie przelecieć dla jakiegoś cholernego zakładu!
-Przecież do niczego nie doszło. Nawet cię nie tknąłem, jedynie całowałem parę razy! To wszystko!
-Wtedy może tak, ale twoje aroganckie ego zaczeło cię gryźć, prawda? Powiedz, jak mogłeś? Jak mogłeś chcieć mnie znowu spróbować zaciągnąć do łóżka, bo ci się kurwa za pierwszym razem nie udało?! Już nawet nie wnikam czemu, bo nic nie pamiętam. Jednak czy ja wyglądam ci na jakąś dziwkę? Kiedy zrozumiesz, że nie jestem jak te wszystkie puste dziewczyny?!-Kim poczuł jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. W jednej chwili doszło do niego, że paniczyk powiedział jej również o jego nowym planie, który nie był już praktycznie aktualny. Chwile przed wycieczką postanowił sobie odpuścić.
-Kasia...
-Chciałeś mnie rozkochać w sobie, a potem bezwstydnie wykorzystać, pfff...
-Kasia, tak było na początku, jednak...
-I wiesz co? Gratuluję, udało ci się zrobić to w połowie. W połowie, bo głupia zakochałam siew tobie na zabój!-wtrąciła się w jego słowa, gestykulując rękoma. Jej policzki coraz bardziej błyszczały od łez, a oczy straciły ten radosny blask.
-Kasia, posłuchaj...
-Zauważyłam, że się zmieniłeś. Co prawda docinki był na porządku dziennym, jednak cieszyłam się, że...
-Kasia, cholera jasna posłuchaj mnie w końcu!- chwycił za przeguby od jej dłoni, które ponownie zaczęły walić w jego klatkę piersiową.- Myślisz, że uratowałbym cię przed tym zboczonym knypkiem podczas wypadu, rozmawiał i spędzał tam z tobą czas lub czekał teraz na ciebie gdybyś była mi obojętna?!- jasnooka ucichła ze swoim szlochem i popatrzyła na niego z uwagą. Nastąpiła chwila ciszy, a oni zawzięcie mierzyli się spojrzeniami. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, już kompletnie głupiejąc przez to wszystko. Komu miała wierzyć?
-Przestań co? Przestań kłamać i mydlić mi nimi oczy... to boli Jonghyun, więc idź już stąd, bo chcę pobyć sama, proszę...- Kim poczuł ból w górnej części klatki piersiowej, który nasilał się z kazdym spojrzeniem na tą kupkę nieszczęścia, jaką teraz była Kasia. Nie chciał jej zostawiać samej, bał się, że jeszcze sobie coś zrobi. Za oknem rozbrzmiał się cichy grzmot, a całe pomieszczenie w jednej chwili zrobiło się ciemniejsze przez nadchodzące w szybkim tempie ciemne chmury.
-Kasia, nie zos...
-Idź!- wykrzyczała i zacisnęła pięści. Szatyn spojrzał w bok i zagryzł z nerwów wargę. Czuł jak sam wnet zaraz się złamię. Wzrok już samoistnie zaczął mu się zamazywać. Zaczęło mu na niej zależeć, myślał, że teraz będzie tylko dobrze, jak zwykle ktoś musiał wszystko schrzanić wyjawiając na światło dzienne jego dawne plany. Odwrócił się tyłem do dziewczyny i podszedł do okna po swoją torbę. Chwycił ją i skierował się w stronę wyjścia. Jeszcze na chwilę ustał na przeciwko niej, uważnie przyglądając się przymkniętym powiekom z rozproszonymi rzęsami na mokrych od łez polikach. Kiedy wyszedł i ustał jeszcze na chwilę, za zamkniętymi już drzwiami rozbrzmiał się głośny szloch i odgłos upadku. Spojrzał niepewnie w bok i ujrzał siedzącą na kolanach i opierająca się dłońmi o podłogę dziewczynę.

Kiedy wyszedł z ośrodka, skierował się do samochodu, który pożyczył od siostry. Krople deszczu zlatywały i znikały w strukturze chodnika i trawy, aby za niedługą chwilę ukazywać coraz większe ilości mokrych śladów. Zamiast ruszyć, siedział w pojeździe i wpatrywał się w rozmazaną przednią szybę pojazdu w końcu nacisnął  przycisk przy drzwiach, a jedno z okien rozsunęło się.
Czuł się jakby przez chwile brakowało mu powietrza. Oparł czoło na pieści i pokręcił kilkakrotnie głową czując, się coraz to gorzej. Burza zaczęła coraz bardziej ukazywać swoje moce, a deszcz zwiększył się. Drobne kropelki zaczęły dostawać się do wnętrza samochodu, więc Jonghyun zamiast zamknąć okno, wyciągnął dłoń przez nie i pozwalał kroplom okalać jego dłoń swoim chłodem. W końcu rozumiejąc, że stanie tu i moczenie ręki niczym małe zaciekawione dziecko jest bezsensowne, więc pojechał do domu. Tam pierwsze co zrobił po wejściu do domu to skierował się do łazienki. Prysznic. Tak, potrzebny mu był lodowaty prysznic. Wszedł do kabiny i od razu rozkręcił zimną wodę, stopniowo zmniejszając jej ciepło. Nawet nie zwracał uwagi na to, że lodowaty strumień powoduje u niego ciarki, był zbyt zajęty swoimi myślami, kiedy to opierał się czołem i przedramieniem o ścianę kabiny. Zależało mu na niej, jednak myślał, że mówiąc, że się w niej zakochał, było głupim kłamstwem, bo nie wierzył, że mógłby kiedykolwiek zakochać się na nowo.
-Kocham ją...- A teraz co? Widząc ją zapłakaną, nagle uświadamia sobie, że faktycznie jest w niej zakochany jak jakiś popieprzony romantyk. Chwila, wróć! Kocha? Czy naprawdę powiedział, że ją kocha? Naprawdę jego uczucia aż tak się zmieniły? To w ogóle możliwe, aby wiecznie nieuczuciowy Kim Jonghyun w końcu zaufał i postanowił pokochać?
-Ja pierdole... jestem żałosny.- stwierdził czując jak łza podąża po jego policzku, zlewając się po chwili z jedną ze spadających kropel ze słuchawki prysznica.
-Jong, braciszku, wszystko w porządku?- usłyszał głos siostry za drzwiami łazienki. Był jej wdzięczny, że czasami się o niego martwi, no ale teraz chyba nie miała zamiaru wejsć do łazienki kiedy był nagi.
-Tak, jest ok.-stwierdził, jednak głos mu zadrżał. - Kurwa...
-Jonhyun-ah, słyszę po twoim głosie, że jest jednak inaczej.- kolejne pukanie rozniosło się po pomieszczeniu. Szatyn miał już dosyć. Zakręcił kurek, owinął biodra białym ręcznikiem po czym wyszedł z pomieszczenia w którym panował już lekki chłód. Sodam patrzyła na niego zdezorientowana. Chłopak miał podpuchnięte oczy i zaczerwienione białka, a jego warga była bardziej spierzchnięta.
-Jonghyun-ah...- szepnęła chcąc w jakiś sposób przekonać brata do powiedzenia wszystkiego co go gryzie. Widziała również, jak w jego oczach rozlewa się złość i jednocześnie smutek. Jednak on nic nie odpowiedział tylko wymijając ją, podszedł do szafy. Sodam również to uczyniła, stając na przeciwko niego.- Jonghyun, ty płaczesz?-zapytała cicho, niepewnie wyciągając wolna dłoń ku jego zimnemu policzkowi, zdrabniając przy tym kilka razy jego imię w nadziei, że ten w końcu się otworzy. Płaczący bling był rzadkim widokiem, dlatego podejrzewała, że coś musiało być na pieczy. Zszokowało ją to, że po chwili jej młodszy brat opadł na kolana, a w jego oczach kolejny raz wezbrały się łzy, które delikatnie połyskiwały pod wpływem światła, kiedy uniósł wzrok ku górze.
-Nona, zjebałem to... zjebałem.- pożalił się.- Przez swój jebany charakter i samolubstwo zraniłem ją, nieświadomy tego, że ją kocham!
-Ale o kim ty mówisz?- kucnęła przy bracie.
-A jak myślisz?!
-O Kasi?- czarnooki kiwnął głową i zasłoni dłonią twarz z zażenowania. Nigdy nie pozwalał sobie rozpłakać się przy siostrze, nawet w dzieciństwie, a teraz nie wiedział co go tchnęło do tego czynu. Poczuł, jak ciepłe ramiona go oplatają, a drobne dłoń głaszcze po mokrych włosach.- Jonghyun kochany braciszku nie mów tak. Kiedy sobie to uświadomiłeś?- młodszy spojrzał na nią pytająco.- Eh, ty nierozumny dinozaurze.- mruknęła widząc jego głupią minę. - Chodzi mi o to, kiedy doszło do ciebie, że ją kochasz?
-Przed chwilą, w kabinie. Jednak już zaczynałem dziwnie się czuć widząc ją zapłakaną i wygarniającą mi moje błędy w ośrodku.- Nagle osłupiał. Spojrzał na swoją siostrę i wstał gwałtownie. Nic nie mówiąc bez ceregieli zaczął się przy niej przebierać, na co dziewczyna z piskiem odwróciła się do niego tyłem i zaczęła stopniowo kierować się ku wyjściu, kiedy Jong, świecił zgrabnym i gołym tyłkiem.
-Nie wiem co ci nagle odbiło, ale nie masz za grosz wstydu.- mruknęła na co Jong wytknął w jej stronę język, mając już na szczęście chociaż bokserki na swoim miejscu.
 i szybko wyszła, a chwile po niej Jonghyun.

-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
-Co, zazdrość cie już tak zżarła, że nie wytrzymałeś i wyćwierkałeś jej wszystko, hę?!
-Jong, daj spokój.- uspokajał go Donghoo lecz on go kompletnie zlał. Stał już jakieś dobre dziesięć minut w przedpokoju u Dongho, chcąc dowiedzieć się jednego. Dlaczego ten pierdolony dryblas wszystko jej wygadał i nie spocznie dopóki ten mu nie powie.
- A owszem.- usłyszał po chwili. Zakpił soczyście i nie myśląc mało wiele, chwycił go za manatki i przygwoździł do ściany.
-Jeśli w najbliższym czasie mi tego nie wybaczy to obiecuję, ze urwę ci jaja i dam  do muzeum penisów.
-Jonghyn idioto!- dryblas odciągnął najniższego an bok, chwytając od razu za ramiona i potrząsając nimi lekko.- Jeśli się nie domyśliłeś to nie tylko ty jesteś w tym momencie znienawidzony przez nią, więc przestań myśleć tylko o sobie kurduplu jebany no!
-Jonghyun i Taeik spojrzeli na niego zszokowani jego końcową wymową, bowiem rzadkością było takowe słownictwo u Suh. Ten opuścił ręce z ramion dinozaura i czując się niezręcznie pomasował kark. Sorka, poniosło mnie.
-To wszystko twoja wina! Po jaką cholerę jej o tym powiedziałeś? Taeik, jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale serio, odkąd podkochujesz się w Kasi, zrobiłeś się dziwnie pojebany!
-O i kto to mówi, hę? Najpierw pieprzysz mi, że zamierzasz i tak ją przelecieć, a potem każdy mi mów, że nagle się w niej jakimś magicznym sposobem zakochałeś!
- To teraz dopowiem ci jeszcze, że ja kocham! I radze ci nie wpieprzać się w sprawy pomierzy nią,a mną!- warknął i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. Donhgo w ostatniej chwili objął od tyłu bruneta wiedząc, że jeśliby go teraz puścił to zapewne byłoby już po Kim.
-Uspokój się Taeik, już nic nie zdziałasz, więc poddaj się.
-Nie kurwa i puść mnie!- Dongho nie słuchając wściekłego chłopaka, obrócił go w swoją stronę i chwycił mocno za ramiona.
- Taeik to koniec, walczyłeś naprawdę dzielnie, jednak naprawdę odpuść sobie, bo zacznie się robić z tobą coraz gorzej.- Park mruknął coś i wtulił się w dryblasa. Ten przytulił go i uśmiechnął się gładząc delikatnie jego kark.- Niestety serce nie sługa Tae... - szepnął, a oddech bruneta coraz bardziej się uspokajał. Jednak ten po chwili oderwał się od niego, założył buty i wyszedł, nawet nie słuchając za sobą wołań dryblasa.

Jasne włosy powiewały delikatnie na wietrze, a kolorowe tęczówki rozglądały się we wszystkie strony. Było już ciemno, a ta dopiero wracała od Minnyu do której zaszła w drodze do domu. Musiała się komuś wypłakać i wygadać, potrzebowała tego. Bolało ją jednak to, że dziewczyna również dowiedziała się o tym perfidnym zakładzie niedawno, jednak zapewniła, że dała każdemu z osobna surową gadkę. Nagle zamarła słysząc śmiechy w jednej z uliczek obok której miała zamiar przejść, jak zawsze idąc tą drogą. Od razu się zatrzymała z zamiarem szybkiego odwrócenia się i pójścia inną, niestety dłuższą drogą, no ale lęk przed powtórzeniem się sytuacji sprzed paru miesiecy był silniejszy. Do dziś miała traumę do takich miejsc obok których niestety bardzo często musiała przechodzić, aby dojść do swojego wynajmowanego domku. Już miała odwrócić się na piecie i ruszyć niczym struś pędziwiatr, kiedy do jej słuchu doszedł znajomy głos. Odwróciła głowę w bok w stronę źródła dźwięku i z bijącym sercem, jak i trzesącymi się nogami niczym galaretka, zaczęła podchodzić bliżej kamiennego murka. Wzięła dwa głębokie wdechy i ostrożnie zaczęła wychylać głowę,aby zobaczyć co tam się dzieje. Jej oczom rzuciła się na oko pięcioosobowa banda, która z kpiną na ustach i obelgami biła jakiegoś chłopaka. Nagle jeden pchnął ich ofiarę zamieszki na ścianę i ruszył za swoją bandą, która w dalszym ciągu śmiała się w najlepsze z chwilowej zabawy. Chłopak zsunął się po niej plecami w dół do siadu, po chwili śmiejąc się do siebie, jak co najmniej jakiś psychopata. Mając uniesioną dłoń, zaczął robić coś przy twarzy. Przykładał ją do niej i po chwili oddalał przed swój wzrok, mrucząc do siebie kpiąco. Kasia zaczęła się rozglądać dookoła, a widząc pusty teren od razu podbiegła do chłopaka, modląc si, aby nie było mu nic poważnego.  Kucnęła przy owej postaci, a na jej widok, aż wstrzymała oddech. Wyglądała ona, jak siedem nieszczęść.
-Boże, co oni ci zrobili...?- szepnęła widząc, praktycznie pół twarzy we krwi prawdopodobnie przez rozcięty łuk brwiowy lekko popękane usta.

4 komentarze:

  1. Tak się cieszę, że dodałaś dalszą część Stranger. xD Może i była dłuższa, ale przeczytałam ją naprawdę szybko. Nawet nie zauważyłam i czułam się zawiedziona kiedy dobrnęłam do końca...
    Jongi jest cudowny. *.* Cały czas siedzi mi w głowie wyobrażenia jak paraduje z gołym tyłkiem przed swoją siostrą. Może jestem mega zboczona, ale widzę się w jej roli. :P Powinna korzystać, bo jakoś wątpię, by jej facet miał takie ciało. Patrzenie to jeszcze nie kazirodztwo, więc nie ma powodu by się powstrzymywać. :P
    Cieszę się, ze Kasia w końcu dowiedziała się o zakładzie. Teraz wszystko będzie znacznie prostsze, a Jongi w końcu ma za swoje. Właśnie kiedy ją stracił, uświadomił sobie swoje uczucia. Jest tak wczesny, że nie wiem.^^ Widać mózg mu już lekko skamieniał, ale to w końcu dinozaur, więc trzeba mu wybaczyć. Nawet nie wiesz jaką radochę sprawia mi jego cierpienie. xD Zasłużył sobie! Sama bym go chyba znokautowała za coś takiego,a ona tylko lekko go uderzała swoją łapką... Za to cudownego Taeika to od razu spoliczkowała... To przecież nie on był tym złym, a najbardziej ucierpiał... Go jest mi zdecydowanie najbardziej żal... Biedny. :'( Zdecydowanie bardziej zasługuje na Kasie niż Dino, ale laski zawsze zakochują się w tym gorszym facecie... Zastanawiam się, czy będąc z nią, potrafiłby się opanować od podrywania przypadkowych dziewczyn. Zakładam, że wysyła im konkretne spojrzenia nawet nieświadomie. Teraz jak tak myślę... Kiedy ostatnio Jongi pozwolił wykazać się swojemu małemu przyjacielowi w spodniach? Jeżeli nie miał żadnej dziewczyny, to musiał do tego wykorzystać własną rękę.^^ Omg, jestem zbolem, ale mam nadzieje, że wspomnisz o nocnym życiu Jonga. :P
    W ogóle ciekawi mnie, kto został pobity w ostatnim fragmencie. Zakładam, że Jongi, ale mimo wszystko mam nadzieję, że Teik.^^ Wtedy może Kasia by się trochę nad nim zlitowała, bo dosyć kiepsko go traktuje. Przecież nie zrobił nic złego, a teraz cierpi... Jest dla niego zbyt oschła. Poza tym Jongi by się bardziej powkurzał, jakby teraz Kasia zbliżyła się do kogoś innego. xD Chyba naprawdę chciałabym mu dokopać i na maksa skrzywdzić, ale może wtedy zrozumiałby jak ważna jest Kasia i w przyszłości ją docenił i chronił jak oczka w głowie. To byłoby takie romantyczne. *.* Rozpływam się na samą myśl.^^
    Mam nadzieję, że szybko dodasz następną część, bo zakończyłaś w takim momencie, że... Nic tylko cię zamordować... :P Okropne, ale rozumiem.^^ Czekam na jak najszybszą kontynuację,bo inaczej... Się obrażę aż do wyjścia następnego rozdziału.^^ Hehe.^^ No więc pisz szybciutko.^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeja, aż płakać mi się chcę normalnie...T___T obu mi ich żal, tak się wkurzałam na Jongi ale no...teraz serce mi się ścisnęło...przynajmniej uświadomił sobie o do niej czuje...nareszcie!!...Hmm a ja bym chciała by był to Jongi właśnie! Gdyby ona się nim opiekowała kilka dni, pozwoliła sobie na małe odsunięcie żali na rzecz uczucia, i czule się nim zajmowała to i on jeszcze bardziej by ją pokochał, bo zobaczył by jej jeszcze piękniejszą kobiecą troskliwą i opiekuńczą stronę.
    Także i takie coś było by słodkie i romantyczne ( za dudzio dram..oj za dudzio... xDD)...czekam na część czwartą z niecierpliwieniem !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś taka złaaaa....
    Ale w końcu Jonghyun uświadomił co do niej czuje, co do Taeik'a mam mieszane uczucia mimo że się troszczy o Kasię i wgl. coś mi nie pasuje.
    Życzę Kasi szczęścia, bez kitu. XD
    A tobie życzę dużo dużo dużo dużo i jeszcze raz dużo weny! ~~HWAITING! <3

    OdpowiedzUsuń