Prace zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Uszanuj moją pracę, jak i czas spędzony na pisaniu tego, i nie umieszczaj ich na innych stronach! Dziękuje! :D

wtorek, 24 września 2013

Scenariusz ,,Kiedy ci pomaga'' - Hongki (F.T. Island) /+16

Scenariusz tasiemiec zamówiony przez Ichigo Matsumoto. ^^
Mam nadzieję, że Ci się spodoba, bo jest romantycznie i pociesznie mimo początku, a do tego mały gratis co już zapewne jest wiadome po tej szesnastce powyżej. ^^
A tak na marginesie... zna ktoś może jakąś fajną stronę lub kilka z kodami html na menu? ;/ Przejrzałam parę stron, ale nie mogę znaleźć odpowiednich. >_<  (wybredna Marta się kłania. xD) Jeśli ktoś zna to byłabym bardzo wdzięczna na podanie namiarów. ^^ Tak na marginesie, to nie wiem, jak będzie z dodawaniem notek gdyż zaczęłam dopiero szkołę i przygotowuje się powolutku do strasznego wydarzenia zwanego maturą, więc niestety będę musiała naukę wrzucić na pierwsze miejsce. ;/ (nawet jeśli to zaoczne liceum. xD) ,,Nuheule wonghae'' planuję dopiero zacząć dodawać, aż będę miała przynajmniej z 3-4 rozdziały napisane na komputerze, a jestem już w trakcie drugiego, więc wyczekujcie. ^^ kolejny rozdział strangera zostanie dodany na dniach lub za jakiś tydzień, zobaczę jeszcze, bo w sumie już jest prawie napisany. :)
Enjoy! :D

*~*~*

Co to był za dzień! Chyba nigdy w życiu tak się nie ubawiłaś i o mało nie umarłaś ze śmiechu podczas wypadu na miasto ze znajomymi. Właśnie wracaliście do domu z Bubble Tae w dłoniach i szerokich uśmiechach na ustach po zaliczeniu ostatniego celu jakim było wesołe miasteczko. Niestety mimo iż nie chciałaś musiałaś już się z nimi pożegnać i skręcić w innym kierunku przy dobrze ci znanej kawiarence. Pożegnałaś się z każdym poprzez niedźwiedzi uścisk i machając jeszcze do nich dłonią, zaczełaś się oddalać. Skierowałaś się w stronę jednych z uliczek, które stanowiły skrót do twojego mieszkania. A zwłaszcza ta jedna, do której właśnie dochodziłaś. Mimo iż było ciemno, nie bałaś się i nie oglądałaś wokoło, jak przestraszona sarna. I to był twój błąd. Nie wiedziałaś, że od dłuższej chwili byłaś obserwowana przez dwóch chłopaków, którzy właśnie kroczyli za tobą z perfidnymi uśmiechami na ustach. Nagle poczułaś szarpnięcie i ucisk na ramieniu. Zszokowana spojrzałaś na dwóch oprychów, którzy na pewno nie zaczepili cię po to, aby zapytać o godzinę. W ich oczach widziałaś dziwne przebłyski pożądania, które coraz bardziej przyprawiały cię o strach. Mogłaś domyślić się, jak cała akcja prawdopodobnie potoczy się dalej. Mimo iż było wiele opcji, jak na przykład pozbawienie cie wszelakich funduszy. Ty miałaś przed oczami wizję gwałtu i porzuceniu cię gdzieś martwą na wybrzeżach miasta bądź nawet jeszcze nie. Pokiwałaś głową z dezaprobatą, chcąc wyrzucić najgorsze myśli ze swojej głowy.

-Wae panienka kroczy po takich uliczkach kompletnie sama, hm?

Zagadnął jeden. Poczułaś, jak odgarnia twoje włosy za ucho, patrząc łapczywie na twoją delikatną urodę. Nie podobało ci się to coraz to bardziej. Przeklinałaś siebie za to, że wcześniej się nie obejrzałaś. Teraz możesz za to mieć nauczkę i to niekoniecznie przyjemną. Uniosłaś niepewnie wzrok. Nie wiedziałaś czy się odezwać czy milczeć. Chciałaś, jak najszybciej stąd wiać, jednak nie widziałaś za bardzo szansy, aby twój plan odniósł skutek pozytywny. Oboje wyglądali na wysportowanych, do tego przeważali cię swoim wysokim wzrostem. Eotteoke?

-Mwo? Języka nie masz ślicznotko?

Usłyszałaś chrapliwy głos tego drugiego. Twoje serce waliło tak mocno, że miałaś wrażenie, że słyszysz jak prawie, że obija się o klatkę piersiową. Nagle usłyszałaś, jakieś wołanie. Widocznie to był ich znajomy, bo automatycznie odwrócili głowy do tyłu. Ty jakby tchnięta i jednocześnie niczym oblana lodowatą wodą, pościłaś się do biegu. Po chwili usłyszałaś ich wołania i bałaś prawie, że pewna iż ruszyli za tobą. Nie mogłaś pobiec teraz do domu, bo byłoby jeszcze ogrzej jakby cie pod nim dopadli. Wybiegając z uliczki przez chwilę zgłupiałaś nie wiedząc w którą stronę masz biec. Jednak słysząc coraz to bardziej zbliżające się głosy i okrzyk, że mimo iż przez chwile stracili cie z oczu to znowu namierzyli, skierowałaś się w stronę podziemnego parkingu. Będąc tam wiedziałaś, że jesteś choć trochę bezpieczna. Jednak te ,,trochę'' nie dawało ci gwarancji, że Oni nie wpadną na pomysł dalszego szukania cię. Zaczęłaś, więc zakradać się cichutko pomiędzy tymi wszystkimi autami. Nie mogłaś uwierzyć, że wpadłaś na durny pomysł, jakim było sprawdzanie drzwi samochodów czy nie są otwarte. Jaki człowiek nie zamyka swojego samochodu, tym bardziej na noc? Chyba tylko jakiś kretyn lub zapominalski. Do tej pory tak jak przypuszczałaś, nie udało ci się odnaleźć, jakiegoś ''szczęściarza'' w którym mogłabyś się ukryć.

-Szukajcie jej, nie mogła uciec daleko! Jest zbyt ładna i za bardzo mi się chce, aby jej odpuścić!

Usłyszałaś i wręcz osłupiałaś, a twoje nogi prawie, że zgięły się pod tobą.  I nie chodziło tu, że ten koleś ma ochotę zrobić sobie z twojego kobiecego miejsca garażu. A fakt, że właśnie ten donośny głos z ust owego chłopaka wydobył się po drugiej stronie auta za którym stałaś. No to po mnie... Zrobią sobie z mojej pochwy garaż i po wszystkim wywiozą mnie do jakiegoś lasu...
Myślałaś, że zaraz tam wyzioniesz ducha, kiedy schylając się zauważyłaś jego adidasy po drugiej stornie. Szybko zaczełaś się rozglądać, nie chcąc umierać jeszcze w tak młodym wieku.
Przed tobą stało jedno osobowe auto, a obok niego większe i bardziej luksusowe, podchodzące pod terenowe z przyciemnianymi szybami. Nie tracąc czasu na sprawdzanie tego gorszego, podeszłaś do tego większego, mając jednak nadzieję, że jego właściciel jest tym gburowatym kretynem lub zapominalskim milionerem, który nie zamknął go i nawet jeśliby mu go ukradli, nie zauważyłby tego.

-Jongjae, dajmy sobie już spokój.

Zarzuciłaś kaptur na głowę, w nadziei, że może nie domyślą się, że to ty. Stałaś przy aucie i bałaś się go dotknąć. Miał przecież alarm, a gdyby się włączył, wydałby twoje aktualne miejsce pobytu, a wtedy to już na pewno byłoby już po tobie.

-Sam sobie daj spokój. O, chyba ją widzę! Tam ktoś stoi w kapturze przy samochodach!

Przeklęłaś i nie zwracając uwagi na alarm, pociągnęłaś za klamkę i o dziwo drzwi były otwarte. Nie tracąc czasu na zaskoczenie i radość, szybko weszłaś na miejsce pasażera,a potem na tylne siedzenia, uprzednio zatrzaskując niezbyt głośno drzwi samochodu. Wcisnęłaś się w zagłębienie przed siedzeniem i skuliłaś w nadziei, że nie zauważą cię przez ciemne szyby. Drżałaś coraz bardziej, słysząc piski ich adidasów i zbliżające się głosy. Nagle usłyszałaś jak ktoś otwiera drzwi. O nie... A raczej zamierzał, bo nie zdążył ich dobrze otworzyć, bo zapewne zwrócił uwagę na czyjś głos skierowany zapewne w stronę całej bandy.

-A wam co, nudzi się? Do nauki, a nie bawicie się w złodziei.
 - Nie jesteśmy złodziejami, szukamy po prostu pewnej dziewczyny, która gdzieś tu się ukryła i nie zamierza dokończyć naszej rozmowy. Taka niewysoka o ____ i ____ włosach. Ma na sobie granatową bluzę z jakimś przesłodzonym misiem na przodzie.

Aż zadziwił cię fakt, że zdążyli tyle wyłapać z twojego wyglądu. Cholera jasna, durni wzrokowcy... Usłyszałaś kpiący śmiech i nagle tylne drzwi od strony pasażera znajdujące się na przeciwko ciebie otworzyły się, a w nich pojawił się, jakiś chłopak z białą maską w czarne czaszki. Zakrywała ona pół jego twarzy, a kolorowa czapka z zabawnym tęczowym pomponem na jego głowie, zakrywała jego brązowe włosy, które gdzieniegdzie niechlujnie wychodziły spod niej.
Chłopak na twój widok wytrzeszczył oczy i po chwili mogłaś dojrzeć, że jego powieki stają się coraz bardziej przymrużone. Szybko przytknęłaś palec do ust, jak i łącząc dłonie niczym do modlitwy, aby tylko był cicho. Ten, wykrzywił usta w grymasie, jakby zastanawiał się czy cię wsypać czy uratować dupsko.

-Widziałem, jak ktoś podobny biegł w tamtym kierunku.

Wskazał na ślepo gdzieś palcem wskazującym. Spojrzałaś na nieznajomego, który uważnie ci się przyglądał i zaczęłaś robić delikatne ukłony głową w podzięce. Uff... Cała banda zaczęła kierować się w stronę, którą wskazał. Jednak nie wiedziałaś, że jeden z nich będzie spostrzegawczy i przechodząc obok czarnookiego, zauważy cię.

 -Pobiegła w tamtą stronę co?

Fuknął, łapiąc nieznajomego za granatowy kołnierz koszuli, wystający spod sweterka i ściągnął mu maskę. Ten uśmiechnął się do niego głupio i spojrzał na ciebie przelotnie.
Zamurowało cię,  kiedy to doszło do ciebie, że to nikt inny, jak Lee Hongki z F.T. Island w pełnym wydaniu. Od razu przyznałaś sobie, że z bliska był jeszcze bardziej przystojniejszy niż na okładkach.
W końcu oprych odepchnął go na bok i spojrzał na ciebie, tym obrzydzającym cię wzorkiem pełnym żądzy. Uśmiechnął się szelmowsko po czym wysunął głowę z samochodu krzycząc:

-Yah! Wracajcie, tu się ukryła!

Chmara ciarek przeszyła całe twoje ciało. Miałaś ochotę pogryźć swój los, że ten perfidny typek cię zauważył, mimo iż właśnie miałaś okazję ujrzeć swojego ulubionego wykonawcę na żywo. Cholera... no to po mnie...

-Chhakama, co wy do jasnej cholery robicie?

Zapytał widząc, jak tamta dwójka pociera dłonie i zmierza z powrotem ku samochodu, a ten trzeci uśmiecha się kpiąco.

-Jak to co? Głuchy jesteś maniaku czaszek? Przecież mówiliśmy, że mamy z nią do obgadania pewną sprawę.

Widocznie go nie poznali, albo pochodzili z typowej dzielnicy slamsów, gdzie nie ma dostępu do świata show biznesu, bo raczej wątpiłaś w to, że wychodzili na zatłoczone rejony miasta. Zapewne woleli chlać sobie po katach i palić papierosy.
Przyglądałaś się uważnie, jak chłopak zaczął wypychać językiem policzek i poruszać dłonią na boki, pokazując tym bardzo znaczącą myśl. Wiedziałaś idealnie po tym jakże ''pięknym'' przedstawieniu, że mają ochotę - jak na razie, zrobić sobie z twojego podniebienia garaż dla swoich przyjaciół w spodniach. Eotteoke...? Wzdrygnęłaś się, próbując sobie to wyobrazić i o mało co nie puściłaś pawia w luksusowym wnętrzu samochodu. Właściciel owego pojazdu miał zniesmaczoną minę i zakpił. Oparł dłonie po bokach i zaczął kręcić głową z dezaprobatą. Patrząc tak na ich dójkę, usłyszałaś za sobą śmiechy i dźwięk otwieranego zamka. Nim się obejrzałaś, jeden z oprychów objął cię pod brzuchem i wyciągnął z samochodu. 
-Yah, zostawcie mnie!

Krzyknęłaś, a oni tylko się zaśmiali. Zaczęłaś się szamotać, jednak drugi chłopak ci to uniemożliwił, łapiąc cię mocno za nogi w okolicach kostek. Obydwoje podeszli do tego trzeciego z tobą wiszącą niczym hamak na drzewie, rechocząc się w najlepsze, że jesteś bezbronna.
 -Miło się rozmawiało, ale mamy sprawę do załatwienia. No co tak patrzysz, jakbyśmy właśnie próbowali zwędzić twoją dziewczynę? Wsiadaj do tego swojego luksusowego autka i zmykaj, zanim zrobi się nieprzyjemnie.

Wytrzeszczyłaś oczy. Byłaś prawie, że pewna, że to twój koniec. Zaczęłaś w myśli składać modły o jakiś cud do nieba, mimo iż wiedziałaś, że to nie wyjdzie. Skończysz fatalnie, a twoje dotychczas spokojne życie, zakończy sie również tak samo. Chociaż plusem jest fakt, że ujrzałaś swojego biasa na oczy. 
-Ty chyba nie wiesz z kim masz do czynienia szczeniaku.


Powiedział pewnie Hongki, uśmiechając się wrednie.

 -Jak mnie nazwałeś spedalony chłoptasiu?

Widziałaś, jak agresja rosła coraz to bardziej w liderze tej ohydnej trójki. Jego żyłka na skroni niebezpiecznie zaczęła drgać, a na zaciśniętych dłoniach i całej długości odkrytej ręki, widziałaś plecionkę żył które wiły się wokoło niej.

-Mwo, teraz to ty nie słyszysz napaleńcu? Oh, czyżbyś się czegoś przestraszył?

Powiedział pewnie, kpiąc sobie z niego ostro, nie będąc chyba świadom konsekwencji swojego czynu.
 Przez chwilę myślałaś, że to kompletny wariat, bo kto naraża się takiej bandzie? No chyba tylko taki jak on, który myślał, że to, że jest gwiazdą, zaraz robi z niego wielkiego Bruca Lee, którego to wszyscy się bali i czuli przed nim respekt. Szkoda tylko, że prawdopodobnie nie wiedzą kim jest, bo jak widać to nie poskutkowało. Chłopak, który cię zauważył w samochodzie, ani trochę się nie przeraził i ruszył w jego stronę z pięściami. Jakież było twoje zaskoczenie, kiedy to atakowany ujął jego nadgarstek i jednym zwinnym ruchem wykręcił mu rękę do tyłu, przywierając ją do pleców, jak i jego samego torsem do stojącego obok samochodu.

-Hyeong, to nie jest czasem ten piosenkarz? No wiesz... No ten... z zespołu...

Próbował przypomnieć sobie nazwę zamiast ruszyć przyjacielowi na pomoc. Hongki zaśmiał się i pokiwał rozbawiony głową, jak gdyby nie robił czegoś niestosownego. Przecież w każdej chwili jakiś reporter mógł zjawić się znikąd, jak oni zawsze to robią i zrobić mu kompromitujące zdjęcia. Jak widać, Lee widocznie się tym nie przejmował i z wesołą miną dalej blokował dłonie bruneta.

 - F.T. Island?
Rzucił pytaniem Lee, na co tamta dwójka spojrzała na siebie, przymrużyła powieki i po chwili pokiwała z aprobatą głową. Poszkodowany widząc ich podekscytowane miny, że zamienili słowo z gwiazdą k-pop'u, zaczął przeklinać na swoich pomocników i wyzywać, że są nieudacznikami. Ci w mgnieniu oka puścili cię i zaczęli podchodzić do wokalisty. Nie to, że się nie cieszyłaś, że postanowili cię puścić, ale mogli to zrobić w mniej bolesny sposób... chociażby dla twojej pupy.
Czarnooki widząc, że właśnie złapałaś z nim kontakt wzrokowy, zaczął ci wskazywać głową samochód. Ty nie czekając na więcej podpowiedzi, od razu niezauważona, podbiegłaś do drzwi pasażera. Kiedy usiadłaś widziałaś, jak szatyn odrywa poszkodowanego od pojazdu i cofa się w stronę tego swojego. Wiedziałaś, że nie zdąży puścić oprycha i tym samym wsiąść do samochodu, odpalić silnik i odjechać, bo oni w każdej chwili zdążyliby go wyciągnąć i dotkliwie pobić. Fakt, że tylne drzwi pasażera były otwarte na oścież, przywołało ci plan do głowy. Dlatego też siedziałaś już na miejscu kierowy i szybko dopasowałaś fotel, bo nie dosięgałaś nogami pedałów, ciesząc się w międzyczasie, że to automat i wystarczyło tylko wcisnąć gaz do dechy, bo żaden samochód nie stał na przeciwko tego. Jednak czegoś ci brakowało. To były kluczyki. Cholera no... Akurat teraz! Zaczęłaś rozglądać się nerwowo dookoła, w nadziei, że jakimś cudem rzuci ci się bre...

-Jest!

Krzyknęłaś uradowana i szybko wyciągnęłaś rękę do tyłu na tylne siedzenia. Chwyciłaś kluczyki ze śmiesznymi zawieszkami, po czym włożyłaś kluczyk do stacyjki. Kiedy zaczełaś zapinać pas, w tym samym momencie usłyszałaś Lee.

-Skoro już wiecie kim jestem to idźcie już do domciu, bo dobranocka dawno się skończyła, a to oznacza, że powinniście być dawno w łóżkach.
 
Skwitował, dalej się cofając i dociskając wykręconą rękę chłopaka coraz to mocniej w ostrzeżeniu, aby tamci nie podchodzili. Chyba przez chwilę zrozumieli aluzję czynu czarnookiego, bo zatrzymali się, widząc, jak ich kumpel wykrzywia usta w grymasie spowodowanego bólu. Spojrzałaś w lusterko i czułaś jak twoje nogi zmiękły, jakby zamieniły się w jakąłś watę cukrową. Widziałaś, że to idealna okazja na ucieczkę, dlatego stanowczo przyłożyłaś nogę do pedała gazu i chwyciłaś mocno pęk kluczy, aby w każdej chwili go przekręcić i ruszyć.

-Jeszcze kawałek.

Szepnęłaś do siebie, a widząc, że Hongki jest w odpowiednim miejscu, przekręciłaś kluczyk, odpalając tym silnik samochodu w międzyczasie, krzycząc coś w stylu ,,Wsiadaj, szybko!'' Lee korzystając z tego, że jeszcze nie doszło do tamtych co się dzieje, pchnął na nich z siłą ich przywódcę, przewracając ich przy okazji. Widząc, że zaczynasz powoli ruszać, zaczął biec i w końcu wsiadł do samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Ty widząc, że jest bezpieczny, depnęłaś mocniej na gaz i wyjechałaś z piskiem opon z podziemnego parkingu. W lusterku jeszcze dojrzałaś biegnących za wami rabusiów, jak i również wyglądającego za nimi wokalistę. Wyjeżdżając z parkingu, skręciłaś instynktownie w prawo, gdzie parę przecznic dalej znajdował się dwój dom. Chłopak nic się nie odzywał, tylko wpatrywał ze skupieniem przez szybę na ciemne ulice Seulu, czasem zerkając na wyświetlacz komórki, który podświetlał jego twarz za każdym razem, gdy na niego spojrzał. Zdziwiło cię to trochę, że nawet nie zaczął cię pytać kim jesteś i pozwala do tego prowadzić jego własny samochód. Nie mogłaś tego tak zostawić, więc zatrzymałaś się na uboczu przy jakiejś posesji stojącej na wzgórzu, jak reszta budynków. Zgasiłaś samochód, nie odzywając się ani słowem.

-Wae się zatrzymałaś?

Usłyszałaś zanim zdążyłaś jednak się przełamać, aby cokolwiek powiedzieć. Przez chwilę bawiłaś się swoimi palcami, przedłużając coraz bardziej panującą pomiędzy wami ciszę.

-Komawo oppa za pomoc i mianhe za kłopot.

Powiedziałaś cicho i pociągnęłaś za uchwyt. Drzwi się otworzyły, a ty wszyłaś z pojazdu. Czułaś, że tak powinnaś zrobić. Zniknąć z jego życia, mimo iż dobrze w nim nie namieszałaś. On był gwiazdą, a ty szarą myszką tego świata, więc nawet jeśli byś go lepiej poznała to przecież nie miałoby to przeszłości. Byłabyś tylko szarym człowieczkiem w jego życiu. O tej porze było już naprawdę chłodno. Wsadziłaś ręce do kiszeni bluzy i przyspieszyłaś kroku. Nie odwracałaś się nawet. Czułaś, że jeśli to zrobisz to wrócisz się tam i zaproponujesz chociaż w zamian jakiś posiłek lub kawę. Sam fakt, że mogłaś go ujrzeć na oczy był dla ciebie ważny. Cieszyłaś się. w końcu udało ci się zobaczyłaś swojego biasa na oczy i do tego brałaś z nim udział w takiej akcji! Na pewno zapamiętasz ją do końca życia.
Wyjęłaś komórkę, aby spojrzeć na godzinę. Kiedy miałaś już stawiać nogę na pierwszym stopniu schodów, prowadzących do swojego domku stojącego na wzgórzu w którym to mieszkałaś z przyjaciółką. Której przez jakiś krótszy okres miało nie być praktycznie w domu, ktoś chwycił cię za przed ramię i obrócił. Ze zdziwieniem patrzyłaś, że to nikt inny jak On.

-Chyba nie myślisz, że po tym wszystkim twoje ,, Mianhe i komawo '' wynagrodzi to co mnie dziś spotkało przez ciebie.
 -Mwo?

Do dziś pamietasz, jaka byłaś zaskoczona. O propozycji, jaką ci podał nie wspominając. Zapytał cię wtedy czy umiesz zrobić zupę ginseng z kurczakiem gotowanym na parze. Kiedy skinęłaś niepewnie głową, że nigdy nie robiłaś, ale czytałaś kiedyś o niej i ją jadłaś, kazał ci ją zrobić. Ty wpatrzona w niego, jak na jakiegoś kosmitę, nawet nie zauważyłaś kiedy wyciągnął z twojej dłoni telefon po długiej chwili twojego milczenia. Zapisał sobie twój numer telefonu i oddał telefon. Odwrócił się i poszedł w stronę swojego samochodu, krzycząc coś, że poda ci w wiadomości termin i adres na który miałaś dostarczyć danie. Długo nie musiałaś czekać na odzew, bo już po dwóch dniach dostałaś informację z terminem i adresem do którego to miałaś dostarczyć zupę. Przeraziłaś się widząc że masz praktycznie tylko dwanaście godzin do przyrządzenia wszystkiego. Jest idiotą czy jak? Miałaś go za kompletnego kretyna w tym momencie! Jak niby miałaś zrobić zupę w tym czasie i kurczaka? Nie miałaś nawet połowy składników, a pójście do sklepu i wybranie tych najodpowiedniejszych wymagałoby od ciebie przynajmniej półtorej godziny z czasu, który i tak stanowczo za szybko uciekał. Jednak ty się zawzięłaś i mimo sprzeczności losu, udało ci się dostarczyć danie na miejsce. Budynek który prawdopodobnie był dormem F.T. Island, był naprawdę ładny. Podeszłaś do drzwi i nacisnęłaś guziczek dzwonka. Głos rozległ się po pomieszczeniu, jednak ty nie dosłyszałaś się jakichkolwiek kroków. Odczekałaś chwilkę i ponowiłaś czynność. Po pewnej chwili, kiedy powtarzałaś to już kilka razy, zmarszczyłaś nosek i wykrzywiłaś usta w grymasie. Czyżby zapomniał, że dziś miałaś dostarczyć mu jedzenie, które coraz bardziej stygło? Widocznie tak, skoro nikt nie zamierzał ci otowrzyć. Z wielkim westchnieniem usiadłaś na schodku i odstawiłaś jeszcze gorący, owinięty niebieską ścierką garnuszek obok siebie. Oparłaś łokcie na kolanach, a głowę na piąstkach i wydęłaś policzki. Byłaś zła i czułaś się wykorzystana. Spieszyłaś się tak bardzo, aby uwinąć się w tych cholernych dwunastu godzinach, że aż dziwiło cię to, że wychodząc nie założyłaś na nogi po innym bucie od pary. Robiło się coraz bardziej późno. Z tego co pamiętałaś przyszłaś tu prawie na dwudziestą pierwszą, a raczej przyjechałaś samochodem. Teraz było po dwudziestej drugiej, bo niebo zaczynało robić się pomarańczowe, a zachodzące słonce przyjemnie grzało twoją twarz ostatnimi dzisiejszego dnia promieniami. W końcu wstałaś i podeszłaś kolejny raz do białych drzwi. Znowu zaczełaś pukać i dzwonić, jednak tak samo jak wcześniej, nikt nie odpowiadał. Zupa już zdążyła ostygnąć, a tobą coraz bardziej zaczęły targać nerwy. Opuściłaś bezwiednie ręce w dół i poczułaś jak jedna uderza o coś twardego w twojej kieszeni spodni. Szybko tam sięgnęłaś i miałaś ochotę walnąć facepalma, widząc, że to telefon komórkowy.  No tak, z tego wszystkiego myślałaś, że zapomniałaś komórki z domu. Niewiele myśląc i odczuwając zmęczenie, wyszukałaś szybko numeru z którego on do ciebie napisał i nacisnęłaś zieloną słuchawkę. Jednak jak na złość nie był dostępny. Świetnie! Po prostu świetnie! Ah, pabo! Miałaś tego wszystkiego po dziurki w nosie. Chwyciłaś garnuszek z daniem i wstałaś, a kiedy zrobiłaś jeden krok, światła samochodu, który właśnie wjeżdżał na posesję, bezkarnie cię oślepiły. Przymknęłaś, więc powieki i po chwili dosłyszałaś dźwięk rozsuwanych gwałtownie drzwi samochodu. 

-Oh, jesteś już.

Dosłyszałaś pełen skruchy głos, więc otworzyłaś przymknięte powieki. Przed tobą stał Hongki uśmiechając się głupio.
 -Ummm... Mianhe, długo czekałaś?

Nie wiedziałaś czy zrobiło ci się nagle gorąco ze złości czy z faktu, że tak nieziemsko pachniał i wyglądał. 

- Można tak powiedzieć.

Fuknęłaś, chcąc pokazać mu, że to, że jest gwiazdą to może się bezkarnie spóźniać, nie informując nawet o tym. Widziałaś, że jest mu bardzo głupio i czuje się niezręcznie. Musiałaś przyznać, że wyglądał uroczo z takim zakłopotaniem.

-Jebal, to twoja zupa. Gdybyś przyjechał szybciej na pewno byłaby jeszcze ciepła. 

Wręczyłaś mu garnuszek w ręce, starając się nie wybuchnąć ze złości. A nie patrząc na resztę zespołu, która do ciebie machała, udałaś się w stronę samochodu. Już byłaś praktycznie przy drzwiach kierowcy, kiedy poczułaś uścisk na nadgarstku, który spowodował, że się zatrzymałaś. Odwróciłaś głowę w bok, patrząc pytająco na niego.

-Nie powiedziałem, że możesz już iść. Skąd mogę wiedzieć, że się nie otruje?

Zaśmiał się, jednak ty byłaś na tyle zmęczona, że nie miałaś ochoty na żarty. Naprawdę dzisiejszy dzień wyssał z ciebie praktycznie całą energię. Miałaś ochotę położyć się spać, nawet w swoim niedużym samochodzie. Lee chyba to zauważył, że nie jesteś jakby chwilowo sobą, bo od razu posmutniał.

-Mianhe, to było głupie...

Mruknął i poluźnił uścisk na twojej ręce, odsuwając tą swoją. Nagle podszedł do was ich kierowca, patrząc na ciebie podejrzliwie, jakbyś co najmniej była jakimś włamywaczem.

- Gwenchana Hongki? To nie jest jeden z fanów sasaeng?
-Ani, to nikt niebezpieczny. Chyba...

Rzucił szybko, ostatnie słowo mówiąc bardziej do siebie.

-To moja znajoma, więc możesz już wracać ajussi.

Mężczyzna skinął twierdząco głową, jednak nie spuszczał z ciebie oka podczas drogi do wana. Kiedy wsiadł po chwili go już nie było. Hongki spojrzał na ciebie i uśmiechnął się, kiedy wasze spojrzenia się zetknęły.
-Skoro już tu jesteś i tyle na mnie czekałaś to może chociaż wynagrodzę ci to jakąś kawą, herbatą?
-Komawo, ale jestem zmęczona i wolałabym wrócić już do domu.

Ten posmutniał, zagryzając przy okazji swoją wargę, kiedy ty otwierałaś już drzwi samochodu. Spojrzałaś na samochód i czułaś, że zmęczenie coraz bardziej ci dogryza i nie bardzo w sumie chciałaś ryzykować zaśnięciem przed kierownicą. Po chwili zastanowienia spojrzałaś na niego, wysilając się na uśmiech.

-Może jednak skuszę się na tą kawę.

Chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej na to stwierdzenie. Objął cię ramieniem i wprowadził do środka dormu do którego weszli przed chwilą jego przyjaciele z zespołu. Aż zdziwiło cię, że panuje tu taki porządek. Albo posprzątali wiedząc, że ich główny wokalista wymyślił sobie, że jakaś nowo poznana dziewczyna ma mu ugotować i przywieźć tu jego ulubione danie w podzięce za uratowanie życia, albo są po prostu lekkimi pedancikami. 
Czarnooki nakierował cię do salonu, a mówiąc, że zaraz wróci z twoją kawą i zupą, którą miał zamiar się z tobą podzielić, zostawił cię w nim samą. Jego koledzy długo nie pojawiali się w salonie, który obserwowałaś z lekko roztwartą buzią. Dobrze, że nie było nigdzie żadnej muchy w pobliżu, bo zaraz by ci tam wpadła. Usłyszałaś jakiś głosy i trzask drzwi odchodzący gdzieś za tobą. Widocznie jego przyjaciele byli padnięci i postanowili iść szybciej spać. Przez ten czas kiedy ciągle nie było szatyna, ty nagle i nieświadomie zdążyłaś usnąć na kanapie. Nawet nie wiedziałaś, jak to się stało. To był dosłownie moment. Nawet nie wiedziałaś, że kiedy Hongki wszedł do salonu i przypatrywał ci się przez chwilę z uśmiechem. Jednak odstawiając z podstawki twoja kawę i dwie miseczki przygotowanej przez ciebie zupy. Usiadł się przy stoliczku, oparł łokcie na nim, a twarz na piąstkach, patrząc lekko zawiedziony na twoją śpiącą osobę. 
Kiedy się obudziłaś, po otwarciu powiek doznałaś chwilowego szoku. Gwałtownie się usiadłaś i przez chwilę nie wiedziałaś gdzie jesteś. Pamiętałaś jeszcze, że byłaś w salonie i usnęłaś. Nie przypominałaś sobie, abyś przywędrowała do czyjegoś pokoju. No chyba, że wiedziałaś o swojej tajemniczej zdolności lunatykowania. Szybko się odkryłaś i wyszłaś z łóżka, rozglądając się po niedużym pokoju. Twoim oczom rzuciło się zdjęcie Lee z psem, który nazywał się Julie z dramy ,, You're beautifull '' Uśmiechnęłaś się samoistnie, nawet nie zauważając, że właśnie przy twoich nogach leżały pod kocem te czyjeś. Doszłaś do wniosku o tym dopiero, kiedy to w przepiękny sposób się potknęłaś o nie i wpadłaś na coś miękkiego. Usłyszałaś jęk bólu pod kołdrą i po chwili przed twoją twarzą wyłoniła się spod niebieskiej kołdry ta mocno wykrzywiona w grymasie Hongki'ego.

-Ała, od kiedy to się tak budzi ludzi?!
Mruknął pretensjonalnie, nie zważając na to, że wasze twarze dzieliło zaledwie parę marnych centymetrów. Dopiero po chwili się zorientował, kiedy to twoje oczy wyglądały jak dwa spodki i uważnie go lustrowały. Usłyszałaś, jak przełyka głośno ślinę, widząc jego twarz coraz bliżej. Nie mogła w to uwierzyć, że zaraz nadejdzie ta chwila! Że twoje usta zetkną się z tymi twojego biasa! Kiedy prawie, że to nadeszło do pokoju wparował jeden z członków zespołu. 

-Hyeong! Gdzie jest... oł, mianhe.

Wmurowało go w jakiej sytuacji się właśnie znajdujecie. Przeprosił was kolejny raz szybkim skinieniem głowy. A kiedy zamykał drzwi, zaczął chichotać pod nosem. Ty, jakby orzeźwiona, chciałaś wstać, jednak on ci nie pozwolił. Zwalił cię delikatnie na plecy, samemu teraz zawisając nad tobą. Teraz to ty przełykałaś głośno ślinę, widząc tą tajemniczą i pełną pożądania minę chłopaka, który przybliżał się coraz to bardziej.

-Zupa i kurczak smakowały naprawdę dobrze, jak na twój pierwszy raz, więc jesteśmy kwita.

Szepnął ci do ucha po czym odsunął od niego swoją twarz, patrząc ci prosto w oczy. Zmieszałaś się i czułaś, jak twoje rumieńce pieką. Chłopak zauważył to i uśmiechnął się szeroko.

-Wae się tak rumienisz?
-M-mwo?

Zająknęłaś się i szybko zwaliłaś z siebie. Wstałaś i jak gdyby nigdy nic wyszłaś z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi od jego pokoju. Oparłaś się  nie plecami i zagryzłaś mocno wargę. Zastanawiałaś się gdzie jest twój plecak i nagle przypominało ci się, że ostatni raz miałaś go w salonie. Szubko poszłaś w tamtą stronę, przy okazji poprawiając trochę roztrzepane włosy. Akurat dalej robiąc tą czynność, zauważyłaś, jak cztery osoby uważnie się w ciebie wpatrują, dodatkowo z tajemniczymi uśmiechami na ustach. No tak, Jonghyun, który był liderem zespołu, zapewne już rozgłosił o zaistniałej sytuacji sprzed chwili w pokoju Lee. Opuściłaś głowę i weszłaś bardziej, już chciałaś zapytać czy nie widzieli twojej zguby, której nie dostrzegłaś nigdzie, kiedy Hongki zaczął krzyczeć z korytarza.

-Tego szukasz?

Odwróciłaś się, widząc jak buja twoim plecakiem wiszącym na palcu wskazującym. Przymrużyłaś oczy, nie wiedząc, że zamiast ponurej miny wyszło ci aegyo. Szybkim krokiem podeszłaś do chłopaka, oglądając się lekko, aby kątem oka zauważyć, jak reszta uważnie się wam przygląda.

- Ne, komawo.

Rzuciłaś szybko i już miałaś wychodzić, kiedy kolejny raz cię zatrzymał. Grzenie odwróciłaś się do niego.

-Skoro już tu jesteś to może chociaż zjesz z nami śniadanie? Jebal?

Zastanawiałaś się przez chwilę nad tą propozycją, zastanawiając się czy w sumie nie próbuje wykorzystać twoich zdolności kulinarnych.

- Arraso, ale nie myśl, że nagle stanę się tą która ma je zrobić.

Powiedziałaś hardo, uważnie lustrując jego minę. Przewijało się na niej wiele emocji, jednak pozostał pogodny uśmiech i lekkie skinienie głowy.
 -To jak masz na imię, droga nieznajomo?
- ______.
- Hongki. A to są kolejno Jonghyun, Minhwan, Jaejin i Seughyun.

Ukłoniłaś się nisko w stronę reszty zespołu. Podczas tego śniadania, naprawdę wszyscy się dobrze ze sobą dogadywaliście. Od tamtej pory minęło kilka miesięcy, a ty stałaś się ich przyjaciółką. Teraz w ich dormie przebywałaś naprawdę często, czasem gotując im różne dania, kiedy to cały dzień pracowali bez odpowiedniego posiłku. Jednak nikt nie wiedział, że przez ostatni czas kochałaś potajemnie w Hongki, który o niczym nie wiedział i traktował cię, jak swoją młodszą siostrę. Nie chciałaś nią być. Wolałaś wyjść spoza strefy ,,przyjaciele'' i spróbować czegoś większego. Jednak nie wiedziałaś co on czuje do ciebie. Był bardzo dobry w maskowaniu uczuć. Wiele razy - mimo iż naprawdę znałaś go chyba lepiej niż reszta - nie wiedziałaś czasami co chodzi po jego głowie. A najbardziej ostatnimi czasy. Byłaś smutna, bo chłopak od pewnego czasu cię unikał. A kiedy dochodziło do rozmowy, był dziwnie speszony i zestresowany. Może coś zrobiłaś źle? Nie wiedziałaś. Próbowałaś dopytać o to chłopaków, jednak żaden z nich nie miał o niczym pojęcia i dziwili się, że pytasz ich o to skoro wiesz o nim więcej niż oni. Cała ta niepewność co do zachowania chłopaka utrzymywała się do dnia w którym to zostaliście sami. Jonghyun poprosił cię, abyś została z Lee na noc, ponieważ sami się o niego zaczynali martwić. Chłopak nie śpiewał tak dobrze, jak zawsze i chodził dziwnie struty i to gorzej niż wcześniej! Zaniepokoiło cię to, więc bez żadnego zastanowienia zgodziłaś się. Pojechałaś do domu, wzięłaś parę potrzebnych rzeczy i ubrań z niego, przyjeżdżając na końcu do ich dormu na chwilę przed ich wyjazdem. Chłopacy dostali wolne, więc Jonghyun i Minhwan postanowili pojechać do rodziców, Jaejin do dziewczyny, a Seunghyun został zaproszony, na jakieś afterparty.

-Może w końcu się przełamie i powie dlaczego jest taki.
-Mam taką nadzieję oppa.

Szepnęłaś i pożegnałaś się z chłopakami. Kiedy weszłaś do środka, odstawiłaś plecami w kącie salonu i podeszłaś do kanapy na której siedział znudzony Lee. Usiadłaś obok niego i uśmiechnęłaś się. O dziwo próbował go odwzajemnić, jednak coś mu ni poszło i zrobił grymas. Ty prychnęłaś z tego powodu. Nie miałaś zamiaru dłużej pozwalać mu się tak zachowywać. Zaproponowałaś, abyście obejrzeli jakiś film. Postawiłaś na jakiś nowy horror. Chłopak wzruszył tylko ramionami i spuścił wzrok na palce od rak, którymi aktualnie się bawił.

-Aish, pabo! Zachowujesz się jak stary pryk!

Mruknęłaś i udałaś się do kuchni, aby zrobić popcorn, każąc wokaliście włączyć już film, który zaczął coś mruczeć pod nosem. No tak on i jego ciągle zmieniające się humorki. Zastanawiałaś się czy czasem nie miał być kobietą. 
W kuchni rozniósł się dźwięk strzelającego o papierową torbę popcornu, a maślany zapach rozniósł się po całej kuchni. Kiedy miałaś już wychodzić, przypomniało ci się, że nie może zabraknąć picia, nie wiedząc za bardzo, jak masz się ze wszystkim zabrać ( Plastikowa podstawka została połamana przez Minhwan i do tej pory jeszcze nie została kupiona nowa, mimo iż ciągle im to wypominałaś. ) więc nie zostało ci nic innego jak zawołać go. Chłopak przyszedł od razu, z uroczo pytającą miną, drapiąc się w tył głowy. Jego przyduży sweter odkrył znaczną cześć jego obojczyka, kiedy to opuścił rękę. Twoje serce momentalnie zabiło, a na policzki wstąpił rumieniec. Nie chcąc pokazać ich szybko się odwróciłaś bokiem. Powiedziałaś mu, aby wziął ze sobą szklanki i coś do picia, kiedy ty wzięłaś popcorn i jakieś wynalezione sprzed chwili czipsy i paczkę żelek. W końcu mając wszystko przygotowane, rozsiedliście się obok siebie na sofie i włączyliście film. Ze względu iż było wszędzie ciemno, bo czarnooki pogasił wszędzie światła, siedzieliście blisko siebie. W połowie filmu zaczęło się dziać. Akurat na telewizorze plazmowym wyskoczył człowiek z zdeformowaną twarzą co cię najmocniej przeraziło, mimo iż dźwięk muzyki zdradzał, że zaraz coś wyskoczy. Automatycznie wtuliłaś się w chłopaka, który z zdezorientowaną miną nie wiedział co ma zrobić. Siedział z uniesionymi rękoma, jakby się zastanawiał czy dopuszczalne jest przytulenie cię. W końcu odważył się objąć cię w bezpiecznym uścisku, delikatnie wodząc dłonią po twoich plecach. Czułaś się taka bezpieczna w jego silnych ramionach. Odkręciłaś głowę, aby zobaczyć, czy ten strasznie wyglądający człowiek zniknął z ekranu.

-Już go nie ma, więc się nie bój.

Usłyszałaś i odsuwając się od niego, podniosłaś wyżej głowę, aby na niego spojrzeć. Wasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, jak wtedy, kiedy to na niego wpadłaś, będąc tu po raz pierwszy. Teraz nie interesował was film w którym akurat jakiś psychopatyczny człowiek zdzierał na żywca z bezbronnej ofiary skórę. Istnieliście tylko wy i to co za chwilę miało eis wydarzyć. Czułaś jak twoje serce przyspiesza biegu, o dziwo czułaś u niego to samo, kiedy to twoja dłoń opierała się na jego lewej piersi.Chłopak przybliżał powoli swoja twarz ku twojej, jakby bał się, że kiedy zetknie swoje usta z tymi twoimi, ty najzwyczajniej w świecie rozpłyniesz się w powietrzu - co było niemożliwe, lub rozpadniesz niczym porcelana. Zatrzymał się niemalże przy twoich ustach, czekając na twoją reakcję. Nie chciał popełnić jakiegoś błędu. Skinęłaś niepewnie głową, że może kontynuować, w sumie nie bardzo kontaktując co się wokoło ciebie dzieje. Duże oczy Hongki'ego, jego zapach, jak i oddech uderzający o twoje usta i fakt, że jest tak blisko ciebie, stanowczo odbierały ci racjonalne myślenie. Poczułaś chłodne palce na swoim podbródku, a po chwili ciepłe wargi chłopaka na tych swoich. Masa motyli rozbudziła się w twoim brzuchu, zaczynając szaleć w dzikim tańcu niczym do piosenki harlem shake. Lee delikatnie obchodził się z twoimi wargami, jednak pogłębił pocałunek kiedy go oddałaś. Do tego zaczęły dochodzić wasze dłonie, które wodziły jak zaczarowane po waszych ciałach. Chłopak wciągnął cię na swoje uda, przejeżdżając językiem po twoich wargach, abyś pozwoliła mu zbadać swoje podniebienie. Bez żadnych sprzeciwów rozchyliłaś bardziej usta, czując po chwili, jak jego język zaprasza do zabawy ten twój. Przez chwile napawaliście się swoją bliskością aż do momentu kiedy to obje musieliście złapać trochę powietrza. Patrzyliście na siebie z rządzą czegoś więcej niż tylko pocałunków i przytulanek. Hongki zaczął muskać twoją linię szczęki, schodząc niżej z pocałunkami przez szyję, zatrzymując się na lekko odsłoniętym obojczyku. Jęknęłaś na tę pieszczotę. Wokalista oderwał się od ciebie, znowu patrząc pełnym żądzy wzrokiem. Popatrzył na ciebie wyczekująco, bo oboje wiedzieliście do czego to prowadzi, a po jego minie widziałaś, że nie ma zamiaru cię do niczego zmuszać. Skinęłaś głową, że chcesz tego również bardzo co on. Jego mina cię rozbawiła. Uśmiechnął się niczym dziecko na widok lizaka, które ma zaraz dostać.
Wyglądał naprawdę zabawnie. Kolejny raz poczułaś jego ciepłe usta na swojej szyi na której to zassał się dłużej, tworząc dużą malinkę. Jego dłonie zjechały ślamazarnie z twoich bioder na pośladki. Zacisnął je delikatnie, a ty westchnęłaś cichutko. W końcu chwycił cię mocniej za uda, a ty oplotłaś ręce wokoło jego szyi, wpijając się w te smakujące popcornem i żelkami wargi. Czułaś jak się uśmiecha triumfalnie, kiedy to po wyłączeniu filmu, skierował się z tobą w stronę swojego pokoju. Mieliście mały problem z wejściem do niego, bo bardziej byliście zajęci pochłanianiem siebie nawzajem, niż tym gdzież to się znajduje klamka, której Lee za nic nie mógł odnaleźć po omacku. W końcu udało wam się dostać do niego. Dobrze nie zamknęliście drzwi, a już oboje leżeliście na jego łóżku. Wokalista niepewnie wsunął chłodne ręce pod twoją bluzkę, powodując, że aż dostałaś ciarek. W końcu wasza górna garderoba poszła w nieznane, jak i dolna sprawiając, że pozostaliście już tylko w bieliźnie. Nie chcąc być gorsza teraz to ty siedziałaś na jego biodrach.Obsypałaś go chmarą pocałunków, tworząc dwie dodatkowe ozdoby na jego szyi i obojczyku. Wyprostowywałaś się, czując pod sobą już wypukłą męskość chłopaka. Teraz to ty uśmiechałaś się triumfalnie, kiedy zacisnął mocno zęby na wargach, aby tylko nie jęknąć, przez to, że właśnie się poruszyłaś znacząco na jego wrażliwym miejscu. Długo nie górowałaś, bo chłopak od razu zamienił wasze pozycje, rozbierając was podczas wolnych pocałunków do końca. W końcu oderwał się i sięgnął do półki bo lubrykant i prezerwatywę. Wpierw jednak rozsmarował chłodny żel na swoich palcach, aby móc cię dobrze przygotować. W sumie nie wiedział czy jesteś dziewicą czy też nie. Delikatnie włożył jednego palca do twojej pochwy, jednak nie całego. Spojrzał na ciebie niepewnie, kiedy to rozchyliłaś bardziej usta i miałaś lekko przymknięte powieki.

-Robiłaś to już kiedyś?

Puściłaś buraka z zawstydzenia, bo tak naprawdę to był twój pierwszy raz.

-Ani...

Praktycznie, że szepnęłaś. Chłopak popatrzył na ciebie poważnie.

- _____, jeśli nie chcesz tego, to...
 -Oppa, chcę, abyś był tym pierwszym.

Szepnęłaś i pogładziłaś pokrzepiająco po ramieniu. Denerwowałaś się i to bardzo, bo twoje koleżanki mówiły, że to boli. Jednak podobno nie zawsze. Jednak byłaś stuprocentowo pewna, że chcesz, aby on był tym pierwszym. Czułaś się przy nim bezpieczna, a co najważniejsze, ufałaś, że nie zrobi ci krzywdy.

-Wae?
-Bo...Um...
-Powiedz to...

W pokoju zapadła cisza, a ty walczyłaś sama ze sobą. Nie wiedziałaś w sumie, jakiej reakcji możesz się spodziewać, bo wyjawieniu mu swoich uczuć. Bałaś się, że może jednak Hongki skorzysta z okazji, że jesteś chętna, a potem odrzuci to zdarzenie w niezapomniane. W końcu zawzięłaś się i  wyznałaś swoje uczucia.

- Saranghae oppa.

Miałaś wrażenie, że praktycznie nie wypowiedziałaś tych słów, jednak widocznie było je słychać, bo Hongki uśmiechnął się delikatnie.

-Chincha? Nie wkręcasz mnie ______?
-Ani, to jest szczere.

Jego uśmiech powiększył się. Pocałował cię delikatnie, jednak w tym pocałunku było coś innego. 
-Ja również... saranghae _______.

Oniemiałaś na to stwierdzenie. Myślałaś, że zaraz wybuchniesz z tej radości. Chłopak zachichotał i pocałował cię w czoło, potem w nosek, kończąc na ustach. Objęłaś go za szyję, czując po chwili, jak dalej zaczął cię przygotowywać. W końcu oderwał się od ciebie, nałożył prezerwatywę na swojego członka i posmarował dodatkowo lubrykantem. Chwycił jakąś poduszkę leżącą w zasięgu jego ręki i podłożył ci pod plecy. Uniósł i położył sobie twoje nogi na swoich biodrach.

-Rozluźnij się i pomyśl o czymś miłym.

 Puścił w twoją stronę oczko, dodatkowo wodząc dłońmi po twoim nagim ciele.
Miał rację. Byłaś strasznie spięta i bałaś się tego co za chwile nastąpi.

-Będę starał się być bardzo delikatny. 

Obiecał kiedy to nakierował swoje prącie wprost na twój otwór. Nachylił się nad tobą i wszedł w ciebie szybko, powodując tym mniej bólu. Krzyknęłaś głośno, wyginając się w łuk, mimo iż Hongki specjalnie zakrył twoje usta tymi swoimi. Odczekał chwilkę, aż się bardziej rozluźnisz, a następnie, kiedy poczuł mniejszy ucisk na prąciu i twoje kiwnięcie głową, zaczął powoli się w tobie poruszać. Nigdzie wam się nie spieszyło. Kochaliście się subtelnie. Lee był naprawdę delikatny i dbał o to, abyś za bardzo nie cierpiała. Na wszystkie sposoby próbował odwrócić twoją uwagę od chwilowego bólu. Począwszy od muskania twojej szyi, na subtelnym drażnieniu twoich ust i piersi kończąc. W końcu zaczęłaś odczuwać kompletną przyjemność, a dyskomfort i ból poszedł w niezapomniane. Wzdychałaś i pojękiwałaś cichutko, prosząc o więcej. Ten, przyspieszył ruchów, aż do momentu kiedy to oboje doszliście. W pomieszczeniu rozniosły się okrzyki przepełnione euforią. Chłopak opadł na ciebie, oddychając ciężko, tak jak i ty. W końcu wyszedł z ciebie i zdjął lekko zakrwawioną i wypełnioną białą mazia prezerwatywę ze swojego przyjaciela. Wyrzucił ją do kosza, przetarł lekko ubrudzony sprzęt chusteczką po czym wciągnął na siebie swoje bokserki, robiąc to po chwili z twoimi majtkami. W końcu wszedł pod kołdrę i przytulił się do ciebie pełny wigoru. Ty oparłaś głowę na jego torsie i spojrzałaś do góry. czyli to w takim razie musiało go gryźć. Cały ten czas ukrywał swoja miłość do ciebie, tak samo, jak ty do niego.

-Kocham cię _____.
-Ja również oppa i kumao, byłeś naprawdę delikatny i troskliwy.
-Dla ciebie zawsze.

Zaśmiał się i ucałował twoje czoło.

-Czyli, że co... teraz staniemy się oficjalnie parą?
Zapytał, a ty uśmiechnęłaś się i musnęłaś przelotnie jego zaczerwienione wargi.

-Marzyłam o tym od dawna. Tylko będziemy musieli być teraz ostrożni.
- Przejmujesz się opinią fanów, jakby dowiedzieli się, że mam kogoś?
-Ne...
-Nie ma czego, jeśli naprawdę zależy im na moim szczęściu to powinni się z tym pogodzić, że pewna dziewczyna skradła moje serce.
-Arraso, oppa.

Powiedziałaś to bardziej w jego umięśnioną klatkę piersiową, zamykając przy tym powieki.

-Wiedziałem, że tak będzie i wszystko sobie wyjaśnią! Chłopacy! Ten plan zostawienia ich razem był genialny!

Oboje, jak na alarm zakryliście się po brodę kołdrą, kiedy to w pokoju teraz stał uśmiechnięty od ucha do ucha Seynghyun, a po chwili zjawiła się reszta klaszcząc i chichocząc w najlepsze.

-Pabo! Wynocha!
Mruknął, rzucając w chłopaka poduszką, jednoczesne tuląc cię do siebie jednym ramieniem. Kiedy drzwi się zamknęły, spojrzeliście na siebie i oboje zaczęliście śmiać.

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje haha. :P Cieszę się, że Ci się podobało. ^^ Taaa błędy... XD Wiem, że kiedyś pisałaś mi o stylistyce, bodajże przy betowaniu pierwszego rozdziału NW. :P Kiedyś w końcu nauczę się ich nie robić. ;P Chyba... Ale tak to jest jak masz zdanie głowie i próbujesz je napisać szybko nim wyleci. xD A potem o wychodzą jakieś niedobre błędziki. >o< Komwao za komentarz. :*

      Usuń
  2. Jeju dziękuje...dziękuję i jeszcze raz wielkie KOMAWO <3
    Świetny FF ale jak mam rozumieć tasiemca? Chodzi o długość opowiadania?
    Faktycznie jest kilka literówek, ale sama nie jestem lepsza xD
    Historia śliczna jak i scena miłosna , ale jestem w szoku że teraz scenki erotyczne są od 16 lat Oo ...stara się robię o miłości xD .
    Hon Kii jest tu świetny łaaa i taki słodki rozczulałam się co chwila...
    Następnego dnia to ona w mojej fantazji odczuje skutki pierwszego razu, wtedy pobolewa podusze i zgięcia ud przy łonie są obolałe. hehehe
    AA tak a na początku ff modliłam się by się jej krzywda nie stała.
    To tyle i czekam na inne prace ;3

    ps. Chciałabym jeszcze kiedyś jak znajdziesz czas coś z GDragon z Big Banga hetero.
    Z nimi i nim to tylko yaoi jest a tego, pomimo że lubię yaoi mam dość...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak z tym tasiemcem to o długość chodzi. :D
    Cieszę się, że Ci się podobało. ^^
    Tak, zapewne odczuj małe skutki owego stosunku, ale Hongki na pewno zadba, aby przestało chociażby boleć. xD
    Co do G-Dragona to zobaczę co da się zrobić, więc sobie zapiszę w razie czego. Bo tak na marginesie ze względu iż po strangerze będe mieć chwilkę zanim zacznę dodawać Nuhreul wonhae to... a przeczytasz w Strangerze co mam na myśli, arraso? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Um...oki poczekam i Ne chyba kumam czacze ;3
    Twoja stronka stała się moją wery lubianą stronką .
    I naprawdę wielbię cię za to, iż jesteś fanką, która widzi piękno miłości zarówno między homo a hetero .
    Mówię to, szczerze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę ? Omo, dziękuję ! :*** <33 Słyszeć takie, a raczej czytać słowa to jak mód na serce! ^^ Ja akurat nie lubię się ograniczać i wole pisać o tym i o tym. xD I racja, trafiłaś ze swoimi słowami w sedno co do piękna miłości. ^^ Pozdrawiam i jednak dam szybciej niż w czwartek strangera, bo praktycznie już napisany rozdział, więc czekaj cierpliwie! :** Jeszcze raz komwao~~! <3

      Usuń
  5. O Boże! Cudowny scenariusz!!! Czytałam z zapartym tchem <3

    OdpowiedzUsuń