Odkąd pamiętasz uważałaś ,że twoje życie jest niczym usłane różami.Miałaś wspaniałego chłopaka jak i przyjaciół.Niczego Ci nie brakowało do szczęścia.Do czasu...Był ciepły i słoneczny marcowy dzień,a ty postanowiłaś zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę,więc w danym momencie twoje nogi kierowały Cię w stronę jego mieszkania.Z lekkością wspinałaś się po niedużych schodach przy jednej z uliczek aby po chwili ustać przy drzwiach jego domu.Wiedziałaś,że zawsze kiedy był w domu nigdy nie zamykał drzwi na klucz,więc weszłaś.To jaką scenę zastałaś w kuchni kiedy tylko weszłaś głębiej mieszkania niezauważona, przechodziło wszelkie granice.Twój ukochany w danym momencie uprawiał seks.Nic w tym nie było by dziwnego gdyby nie fakt,że robił to z waszym wspólnym przyjacielem.A widok w którym był namiętnie posuwany na stole w kuchni-przyprawił Cię o obrzydzenie mimo iż nie miałaś nic do gejów.Nie miałaś pojęcia,że Cię zdradza i to na dodatek z mężczyzną.Czułaś się oszukana i zbezczeszczona,potraktowana jak jakiś dodatkowy przedmiot w jego życiu aby tylko prawdopodobnie zakryć fakt iż woli mężczyzn.
-_____?!
Usłyszałaś po chwili przerażony głos.Bez najmniejszego zastanowienia się wybiegłaś z jego mieszkania.Chciało Ci się płakać,a wnet aż popaść w rozpacz.Słyszałaś za sobą zniekształcony głos ,który gorączkowo wołał twoje imię.Zignorowałaś to.Nie miałaś najmniejszej ochoty z nikim rozmawiać.Mało wiele przyspieszyłaś biegu.Wołania ucichły,a ty poczułaś dziwną ulgę.Jednak nie na długo.W uliczce jaką teraz szłaś stało dwóch mężczyzn.Przestraszyłaś się i od razu zaczęłaś zawracać z nadzieją,że Cię nie zauważyli.Niestety,od razu usłyszałaś za sobą niemiłe dla ucha głosy-zachrypnięte i przepełnione obrzydzeniem.Pod wpływem impulsu rzuciłaś się do biegu.Biegłaś tak szybko,że zapewne prześcignęłabyś niejedną biegaczkę.Niestety twoja prędkość obróciła się przeciwko tobie ponieważ z tego strachu nie zauważyłaś,że wtargnęłaś na ulicę-wprost pod jadący samochód.Widok zbliżającego się pojazdu spowodowało,że zbielałaś i sparaliżowało Cie od stóp do głów.W skutek czego nie potrafiłaś w jakiś sposób zareagować na zbliżając się tragedię.
-Uważaj!
Usłyszałaś i poczułaś mocne szarpnięcie do tyłu,za twój nadgarstek.Od razu zaczęłaś tracić równowagę i od razu poczułaś jak upadasz na coś miękkiego.
-Życie Ci nie miłe czy jak?!
Podniosłaś wzrok aby dowiedzieć się ktotak beznamiętnie wydziera się do ciebie.Z całej tej złości chciałaś coś odpyskować jednak nie zrobiłaś tego ponieważ Cie oniemiało.Od razu zrobiło Ci się również i głupio na widok osoby która Cie uratowała.Był to przystojny brunet,mniej więcej twojego wieku.
Spoglądał na ciebie spod przydługiej,czarnej grzywki wyglądając na pierwszy rzut oka na pewnego siebie bad boya.Jednak jak tylko uniósł twarz wyżej odsłaniając ją bardziej,spod przydługich kosmyków czarnych włosów co zrobiłaś?Oczywiście wpatrywałaś się w niego z roztwartymi ustami o mało nie dostając ślinotoku na jego widok.Czar wizerunku złego chłopca prysł.W ciągu paru sekund od razu zauważyłaś jego zgrabny nosek i malinowe usta idealnie współgrające z bladą karnacją.Jednak jego oczy najbardziej zwróciły twoją uwagę.Były duże i mimo iż grzywka w dalszym ciągu opadał mu na nie to przyuważyłaś,że emanowały troską z nutą złości schowanej gdzieś tam w zagłębieniu źrenicy.Do tego ich ozdobą były te urocze,nieduże worki pod nimi,które powodowały,że w jakiś sposób przypominał trochę pandę.
-P-przepraszam z-za k-kłopot i dziękuję!
Jąkałaś się mówiąc niemalże szeptem,wstając od razu z niego co wywołało lekki uśmiech na jego twarzy. Jak tylko ukłoniłaś się szybko,tak samo zniknęłaś.
Od tamtego czasu więcej go nie spotkałaś i przeklinałaś siebie,że schrzaniłaś tak dobrą okazję na zapoznanie się z nim.Jak tylko wtedy uniosłaś wzrok ku górze-od razu skradł twojej serce.Właśnie się za nie chwyciłaś przez materiał katany bez rękawów,stojąc w miejscu w którym ostatnio go widziałaś.Od tamtego zdarzenia rozstałaś się w zgodzie ze swoim chłopakiem i przychodziłaś tu codziennie w nadziei,że go spotkasz. Nie uważałaś,że to już robiło się głupie skoro kolejna próba była bez skutku spotkania go?Wracając do domu obiecałaś sobie,że jutro przyjdziesz jeszcze raz...Ten ostatni raz.I tak zrobiłaś.Stałaś przy krawężniku wydobywając z siebie głos zawiedzionego westchnienia.Kopnęłaś jakiś mały kamyczek w stronę jezdni kiedy nagle usłyszałaś:
-Znowu ci życie nie miłe?
Znałaś ten głos prawda?Jednak mimo mało wiele słyszalnej drwiny był bardziej radośniejszy niż ostatnim razem.I to spowodowało,że nie mogłaś uwierzyć ,że to ON właśnie za tobą stoi.Odwróciłaś się niepewnie, spoglądając z nieświadomie uroczą nieśmiałością.
-Ani,ja po prostu...-Zmieszałaś się od razu odwracając wzrok w bok.
Jego spojrzenie jak i uśmiech były stanowczy zbyt ponętne jak dla twojego serca,które jeszcze chwila,a o mało nie doprowadziło by Cię do niemałej palpitacji serca.
-Tao.
Przedstawił się z delikatnym uśmiechem,którym spowodował niemałe szaleństwo motyli w twoim brzuchu. Czułaś jak nogi Ci się uginają,a serce kołacze niespokojnie.Nawet nie wiesz jak uroczo wyglądałaś kiedy teraz twoje policzki oblały się rumieńcem.
-_____.Wydukałaś z małym zająknięciem się.
Między wami zapanowała niezręczna cisza.Co chwilę patrzyliście na siebie i uśmiechaliście głupio.
-Może się przejdziemy?
Od razu ucieszyłaś się na tą propozycję.Chciałaś jak najbardziej go poznać,a widząc te tajemnicze iskierki w jego oczach-coraz bardziej zaczął Cię intrygować.
-Pewnie.-odpowiedziałaś z werwą,wywołując u niego ciche zaśmianie się.
Od tamtego czasu spotykaliście się regularnie.A nawet staliście się bardzo zżytymi przyjaciółmi wiedzącymi o sobie wszystko.Bynajmniej tak było z jego strony.Ponieważ nie wiedział,że od czasu kiedy to podczas gry w butelkę wysłał Ci żartobliwego całusa z cwana miną.A potem jako zadanie musiał musnąć cię w policzek, wywołał niemały harmider w twojej głowie i brzuchu.
Od tamtego czasu zaczęłaś uświadamiać sobie,że nie chciałaś już być dla niego tylko przyjaciółką.Chciałaś
,a wręcz pragnęłaś być kimś więcej,poczuć na swoim ciele jego dotyk jako kochanka,a nie przyjaciela. Przebywanie obok niego nie sprawiało Ci już przyjemności,a ból.Tak,ten cholerny ból w sercu, którego miałaś już kompletnie dosyć.Wmawiałaś sobie,że i tak nic z tego nie będzie,jakbyś była już na zapas świadoma,że nie czuje tego samego do ciebie.Jednak czy byłaś naprawdę pewna tego,że wiesz o nim wszystko?Wpadłaś więc pewnego dnia na pomysł.Przez jakiś czas postanowiłaś unikać Tao z myślą,że twoje uczucia się uporządkują.Szło Ci to rewelacyjnie.Jednak jak to w życiu bywa-coś się zaczyna i coś kończy.Kiedy krzątałaś się po kuchni gotując obiad,usłyszałaś dzwonek do drzwi.Zmarszczyłaś czoło i nos zastanawiając się kto to może być.Jednak po chwili miałaś pewne podejrzenia co do osoby stojącej w danym momencie za powłoką ciemnobrązowego drewna.Kiedy tylko otworzyłaś niepewnie drzwi ujrzałaś dobrze Ci znanego chłopaka. Zamurowało Cię widząc ,że to Tao.
Od tamtego czasu zaczęłaś uświadamiać sobie,że nie chciałaś już być dla niego tylko przyjaciółką.Chciałaś
,a wręcz pragnęłaś być kimś więcej,poczuć na swoim ciele jego dotyk jako kochanka,a nie przyjaciela. Przebywanie obok niego nie sprawiało Ci już przyjemności,a ból.Tak,ten cholerny ból w sercu, którego miałaś już kompletnie dosyć.Wmawiałaś sobie,że i tak nic z tego nie będzie,jakbyś była już na zapas świadoma,że nie czuje tego samego do ciebie.Jednak czy byłaś naprawdę pewna tego,że wiesz o nim wszystko?Wpadłaś więc pewnego dnia na pomysł.Przez jakiś czas postanowiłaś unikać Tao z myślą,że twoje uczucia się uporządkują.Szło Ci to rewelacyjnie.Jednak jak to w życiu bywa-coś się zaczyna i coś kończy.Kiedy krzątałaś się po kuchni gotując obiad,usłyszałaś dzwonek do drzwi.Zmarszczyłaś czoło i nos zastanawiając się kto to może być.Jednak po chwili miałaś pewne podejrzenia co do osoby stojącej w danym momencie za powłoką ciemnobrązowego drewna.Kiedy tylko otworzyłaś niepewnie drzwi ujrzałaś dobrze Ci znanego chłopaka. Zamurowało Cię widząc ,że to Tao.
Jego mina nie wróżyła nic dobrego co spowodowało,że zaczęłaś się denerwować.Jakby tego było mało, twoje już ''prawie'',że obumarłe motyle jakby z martwych wstały,zaczynając zdradziecki taniec w twoim brzuchu.Miałaś teraz ochotę ''porozstrzelać'' je i spalić w jakimś pobliskim parku.
-Yah!Można to wiedzieć dlaczego to się nie odzywasz?
Kiedy mu się przyjrzałaś bardziej ujrzałaś jednak,że jest bardziej zmartwiony tym niż zły.Jednak ty i tak stałaś osłupiała,zapominając na chwilę języka w swojej buzi. Nogi miałaś jak z waty i jeszcze chwila,a zapewne upadłabyś pod ich bezwładnością.
-O-o,Anneyong...-powiedziałaś prawie,że szeptem czując się niezręcznie.Teraz do ciebie doszło,że twój plan był tą złą opcją.Teraz czułaś gorszy pociąg do niego.Tak naprawdę tęskniłaś za nim,jednak wmawianie sobie tego ,że tak nie jest naprawdę szło Ci dobrze jak to,że on nic do ciebie nie czuje.
-Mianhe oppa,ostatnio jestem zabiegana.
Powiedziałaś cichutko ze słodyczą w ustach w nadziei,że Ci wybaczy.
-No właśnie zauważyłem.Tak zabiegana,że nawet nie masz czasu dla przyjaciela!
Jego smutna mina zamieniała się na oburzoną.Podpadłaś.Był teraz na Ciebie zły,a wnet obrażony.Stał tak przez chwilę ze skrzyżowanymi rękoma na torsie mając odwrócony obrażony wzrok do czasu,aż nagle na jego ustach nie pojawił się tajemniczy uśmiech.
-Wpuścisz mnie do środka czy będziemy tutaj stać tak bez sensu?
-Ach tak,Mianhe.-powiedziałaś wpuszczając go do środka z głupim uśmieszkiem.
Dryblas wszedł głębiej,od razu kierując się w stronę salonu.Podążyłaś za nim widząc jak przystał i zaczął poruszać nosem niczym pies,próbujący coś wyczuć.Teraz całkowicie uważałaś ,że niczym nie różni się od pandy.No może tylko tym,że nie jest cały biały i nie ma gdzieniegdzie czarnych plam na ciele.
-Co gotujesz?
Jego ciekawska mina aż czekała abyś zaproponowała mu aby spróbował twoich kulinarnych sił.A utwierdził Cie w tym przekonaniu fakt iż od razu zaburczało mu w brzuchu.
-Akurat robię Polską zupę pomidorową.Jeśli chcesz to mogę Cię nią poczęstować,ale musisz jeszcze chwilę poczekać.
Miałaś wrażenie,że ta cała niezręczność pomiędzy wami wyparowała gdzieś w nieznane.Znowu rozmawialiście jak dawniej,jak przed realizacją twojego jakże dziecinnego pomysłu.
-O Chincha?Będę mógł spróbować?Nie zatruje się?
Spojrzałaś na niego spode łba mając ochotę co najwyżej zedrzeć mu ten perfidny uśmieszek z twarzy.
-No co?Skąd mogę wiedzieć czy mnie nie zatrujesz po tak długim czasie?Przecież nawet nie wiem dlaczego mnie unikałaś.
Kolejny raz twoje serce zakuło.
-Oppa przecież mówiłam Ci,że nie miałam czasu poza tym uważaj,żebym cię jeszcze dodatkowo nie poszczuła rę...
Przerwałaś bo czy Tao zrobiły się jeszcze większe niż dotychczas.Jednak na jego ustach znajdował się podejrzliwie tajemniczy uśmiech,który wnet aż wyżerał dziurę w twoich oczach.Zadrżałaś nieświadomie,a po twoim ciele przeszła chmara ciarek,kiedy to nagle znalazł się na przeciwko ciebie.Bardzo blisko.Zbyt blisko.
-____, jesteś okropna.Zabolało mnie to.
Udał teatralnie jakby strzała przebiła jego serce.
-Sam zacząłeś...
Odburknęłaś i szybkim korkiem pobiegłaś do kuchni przypominając sobie,że twoja zupa zaraz się rozgotuje.Usłyszałaś za sobą drepczące kroki,więc zaczęłaś się odwracać
Twoje usta wygięły się w niesmaku towarzysząc drgającej ironicznie brwi.Nie to,że miałaś coś do czerwonego koloru,ale ciągle wpatrywanie się w dalszym ciągu na gotująca się zupę zaczęło Cie nużyć.
-Nie mów mi,że nawet o swoich urodzinach zapomniałaś?-Odparł ironicznie,a ty od razu zrobiła zażenowaną minę.-Coś ci zaraz wykipi.-dodał po chwili wskazując palcem wskazującym garnek za tobą za ciebie.Jak rozpoznana od razu zaczęłaś wojnę z zupą mrucząc pod nosem,że to jego wina i za karę ma iść poczekać jeszcze parę minut w salonie na obiad.Ujarzmiając już swoje danie czułaś jak wpatruje się w ciebie z salonu połączonego z kuchnią,gdzie stała na środku ściana z wolną w niej przestrzenią na niedużą ladę.Zaczynałaś czuć się coraz bardziej skrepowana,gdy kolejny raz przyłapałaś go na wpatrywaniu się w ciebie z szybką reakcją odwrócenia głowy w bok.
Zaniepokoiło Cię to trochę,więc jak tylko odniosłaś brudne naczynia do kuchni od razu powróciłaś i ustałaś na przeciwko niego ze zmartwioną miną.
Patrzyłaś na niego zirytowana.Miałaś ochotę wnet pogryźć go z tej złości.Twoja podirytowana zmieniła się diametralnie kiedy tylko ujrzałaś ten tajemniczy błysk w jego oku.Teraz bez najmniejszego zawahania podszedł do ciebie.zadrżałaś od razu czując falę ciarek na plecach kiedy chwycił twoje policzki i szepnął:
-Nie odwracaj się do puki Ci nie pozwolę ok?!
Poczułaś jego dłonie na barkach,które z impetem odwróciły twoją osobę w stronę czerwonego garnka.Twoje usta wygięły się w niesmaku towarzysząc drgającej ironicznie brwi.Nie to,że miałaś coś do czerwonego koloru,ale ciągle wpatrywanie się w dalszym ciągu na gotująca się zupę zaczęło Cie nużyć.
-Co ty tam wyprawiasz za moimi plecami?
-Poczekaj jeszcze chwilkę,wystąpiła mała awaria.Zaraz wracam,więc się nie odwracaj jasne?!
-Ale zupa się rozgotuje!
-Proszę,chwilkę.Obiecuję,że będę za minutkę.Arraso?
-Ugh...Arraso...
Powiedziałaś czując się bezradnie.Zacisnęłaś automatycznie powieki i uniosłaś w górę barki słysząc za sobą trzask drzwi i głośne,,Przepraszam!''Stałaś tak sobie lekko podirytowana licząc w duszy,że jego,,Będę za minutkę'' zamieniło się już w pięć minut.Spojrzałaś na zupę do której już dawno trzeba było dodać parę dodatków i przypraw.
-Dlaczego go tak długo nie ma?!
Westchnęłaś i nagle pomyślałaś,że nic się nie stanie jak go nie posłuchasz i odwrócisz się tylko na chwilkę po pokrojone warzywa i przyprawę.Jednak nawet nie zdążyłaś się ruszyć bo usłyszałaś za sobą kolejny trzask drzwi wejściowych.Przekręciłaś oczyma i zaśmiałaś się słysząc,że kolejny raz Cię za to przeprasza.
-Ok,możesz się odwrócić.
Zrobiłaś tak jak poprosił i ujrzałaś ,że trzyma przed tobą misia pandę.
-Wszystkiego najlesistszego z okazji urodzin ______!
Wykrzyczał,a ty dopiero zdałaś sobie sprawę,że przez to wszystko na śmierć zapomniałaś o swoich urodzinach.Gorszego zażenowania nie mogła czuć niż teraz.Tao od razu ujrzał twoją lekko zagubiona minę.Przymrużył powieki w dalszym ciągu lustrując cię tymi sowimi czarnymi tęczówkami.-Nie mów mi,że nawet o swoich urodzinach zapomniałaś?-Odparł ironicznie,a ty od razu zrobiła zażenowaną minę.-Coś ci zaraz wykipi.-dodał po chwili wskazując palcem wskazującym garnek za tobą za ciebie.Jak rozpoznana od razu zaczęłaś wojnę z zupą mrucząc pod nosem,że to jego wina i za karę ma iść poczekać jeszcze parę minut w salonie na obiad.Ujarzmiając już swoje danie czułaś jak wpatruje się w ciebie z salonu połączonego z kuchnią,gdzie stała na środku ściana z wolną w niej przestrzenią na niedużą ladę.Zaczynałaś czuć się coraz bardziej skrepowana,gdy kolejny raz przyłapałaś go na wpatrywaniu się w ciebie z szybką reakcją odwrócenia głowy w bok.
-Proszę,mam nadzieje,że się nie otrujesz jak wspomniałeś to jakiś czas temu.-powiedziałaś wrednie z nadzieją,że nie będzie wiedział co odpowiedzieć.
-Też mam taka nadzieję.-doprał również wrednie niemalże od razu,gasząc Cie tym.
Mrucząc coś pod nosem w ojczystym języku przysiadłaś do stołu na przeciwko niego.Jedliście w ciszy,tylko spoglądając od czasu do czasu na siebie.Kiedy skończył,uśmiechnął się i podziękował za posiłek,jednak zauważyłaś coś dziwnego.Dryblas nagle był jakiś taki dziwnie spięty i niespokojny.Odwrócił głowę w bok patrząc w nieznany punk.Zaniepokoiło Cię to trochę,więc jak tylko odniosłaś brudne naczynia do kuchni od razu powróciłaś i ustałaś na przeciwko niego ze zmartwioną miną.
-Gwenchana?
Brunet uniósł wzrok na ciebie kiwając głową na ,,tak'' Jednak to Cię nie przekonało i dręczyłaś go dalej dopóki w końcu się nie odezwał z lekką irytacją w głosie:
-Ne,jest wszystko w porządku!
-Nie wierzę Ci...Oppa to ,że długo się nie widzieliśmy nie oznacza,nie nie widzę,że coś cię gryzie.
-Eh...Masz rację,nie ukryję tego przed tobą.
-Więc...Słucham co się stało?
-Bo...Bo ja...Bo jam ma dla ciebie jeszcze jeden prezent,ale nie wiem czy ci się spodoba.
-Daj spokój.Cokolwiek to jest na pewno mi się spodoba.
-Lepiej nie mów hop dopóki nie przeskoczysz.Nie wiesz co dla ciebie mam,więc skąd możesz wiedzieć ,że ci się spodoba?
Zatkało Cię.Tao był dziwnie powarzy co zaczynało Cie niepokoić.Pierwszy raz widziałaś go takiego,za nie wiedziałaś jak masz się zachować.
-Przecież znasz mnie równie dobrze,więc czym miała bym się martwić?
-Czym?-zapytał kpiąco.
Zrobiłaś przerażoną minę widząc jak podąża w twoją stronę niczym taran,jednak z pewnym zawahaniem.W końcu poczułaś delikatny dotyk jego dłoni na policzkach i częściowo za karkiem.
-Chociażby tym!-warknął jakby niepewnie tego co chce zaraz zrobić.
Nie zdążyłaś nic powiedzieć bo niezdarnie lecz pewnie zakrył twoje usta swoimi.Świat nagle Ci zawirował,a nogi stały się gorzej miękkie niż kiedy ujrzałaś go w drzwiach.Dla własnego bezpieczeństwa przed niechcianym upadkiem, zacisnęłaś pieści na materiale bluzki pod którym znajdowało się wyrzeźbione ciało.
-Kocham cię____.-szepnął.
Jednak nagle oderwał się od ciebie cały przerażony jakby odzyskał świadomość,ze to co teraz robi jest najbardziej złą rzeczą na świecie.
-Mianhe____.-zmieszał się.-Lepiej będę jak już pójdę.
Kiedy zaczął się kierować w stronę drzwi ty od razu zareagowałaś i chwyciłaś go za nadgarstek.Od razu się do ciebie odwrócił.Jego wiecznie roześmiane oczy był teraz przygnębione i pełne skruchy wobec ciebie.
-Pabo!Cholerny pabo Tao oppa.
Jego czarne tęczówki spojrzały na ciebie pytająco.Miał teraz naprawdę zabawny wyraz twarzy.
-Ne,Tao! Jesteś pabo bo nie widzisz,że ja czuje do ciebie to samo!
-Kocham cię i jeszcze raz wszystkiego najlepszego____.
-Pabo.-zaśmiałaś się.-A nie mówiłam,że twój prezent mi się spodoba?Komwao oppa!
Powiedziałaś radośnie,a twoje usta kolejny raz zaznały smaku jego wykwintnych ust.
Do tej pory przeczytałam zaledwie kilka opowiadań z EXO, a to było moim pierwszym nie yaoi. Uwaga bo jeszcze powrócę na normalną ścieżkę, czytania zwykłych romansów. Nie żeby yaoi było czymś niezwykłym. :P Lubię Tao.^^ Zawsze widzę go jako kogoś mrocznego i pełnego tajemnic. Takie ukrywanie uczuć też mi do niego pasuje.^^
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotkałam się z takim typem narracji i powiem, że to nawet ciekawe doświadczenie. Zawsze coś nowego, a ja bardzo lubię wszelkie zaskoczenia.^^
A ta w ogóle to ten drugi gif z uśmiechniętym Tao jest ZABÓJCZY! Jednocześnie uroczy, kochany, tajemniczy i nawet trochę straszny.^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmo! Cieszę się, że piszesz też scenariusze. Niestety nie czytam yaoi, a to nie pozwala mi na docenienie cudzych prac. Dobrze się złożyło, że i kilka scenariuszy udało Ci się napisać. Lubię Tao, to jeden z moich biasów w EXO. Dlatego tym bardziej z ochotą to przeczytałam. Podobało mi się. ^^
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz w planach dodanie scenariusza z Onew, więc z niecierpliwością będę na to czekać~!
Btw. Podobał mi się pomysł z tymi gifami. Zwłaszcza ten przy godzącej strzale.
Hwaiting! <3
Akurat Cię zadowolę, bo mam pomysł na parę scenariuszy w najbliższym czasie. ^^ A z kim to już tajemnica. Jednak jeśli nie lubisz yaoi to zapraszam do przeczytania strangera, który jest hetero. Cieszę się, że Ci się podobało, a co do gifów wstawiam je dla jakby lepszego wyobrażenia sobie wszystkiego. :D Pozdrawiam i jak najbardziej zapraszam na Onew, który może pojawi się w następnym tygodniu? To zależy jeszcze od mojej weny. :D
UsuńI nagle usłyszałam jakiś głos, zaraz po tym światło mnie oślepiło. Nadal rozkojarzona zerknęłam w stronę laptopa, a na ekranie ujrzałam link.
OdpowiedzUsuńNieco zagubiona kliknęłam i.......
DOBRA, CHOLERA JASNA KONIEC TEGO WSTĘPU XD!
Czy to dziś ? dzisiaj jest dzień dobroci dla zwierząt ?
Właśnie przeczytałam scenariusz z Tao, mój dobry boszz scenariusz z Tao na który tak liczyłam. Czy mam czelność liczyć że dzisiejszego dnia coś jeszcze mnie zaskoczy ? ależ nie śmie nawet ! >D
Dziękuje cholernie Ci dziękuje że zwróciłaś uwagę na mą maciukusią osobę *u*
Tym czasem Cię zaklepuję i dzięki owemu scenariuszowi zabieram się za robienie koszulki, łiiii <3
~ Kyomini
Nie ma za co. ^^ Lubie pomagać innym i ciesze się, że się podobało. ;D Pozdrawiam i zapraszam kiedyś znowu do siebie. ^^
Usuń