Witam, witam! ^^
Oto drugie z zamówień, tym razem scenariusz dla mojej najlepszej przyjaciółki Oli. :*
Saranghe kochana i życzę miłego czytania tobie, jak i innym czytelnikom. :D
Nowe opowiadanie niedługo ruszy (prawdopodobnie już po tym scenariuszu) więc oczywiście zmieniłam trochę wygląd bloga, aby tak trochę was już wprowadzić w klimacik. :D Ten krzywy szablon nagłówka jest mojego autorstwa i od razu zaznaczam, że to była moja trzecia próba zrobienia specjalnego szablonu do opowiadania, więc mistrzem w tym nie jestem. xD
~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
Parsknęłaś śmiechem, mimo iż z całych sił starałaś się, aby zabrzmiało to cicho. Jednak to wystarczyło, aby zwrócić na siebie uwagę klasy, jak i nauczyciela. O, oł... No to przechlapane...
-Um... Mianhamnida. - powiedziałaś szybko, jednak twoje przeprosiny nie sprawiły, że kobiece oczy przyozdobione lekkimi zmarszczkami, zaprzestały się wpatrywania w ciebie uważnie.
-Czyżby owe zadanie było dla ciebie aż takie śmieszne moja droga?
-Aniyo, to nie tak... - zaczęłaś się tłumaczyć...
-Skoro to takie śmieszne, to zapraszam do tablicy. - jednak nauczycielka i tak cię nie słuchała.
- Ale...
-Żadnego ,,ale'' moja droga. Zapraszam. - zarządziła, a ty nie miałaś innego wyjścia, jak wstać z jakże niewygodnego drewnianego krzesełka i ruszyć z zniesmaczoną miną do wyznaczonego miejsca.
Po szkole, postanowiłaś zajść na chwilę do sklepu, bowiem w drodze do domu przypomniało ci się, że miałaś kupić jeszcze parę drobiazgów do zrobienia, jakiegoś ciasta. Akurat szybko wyłapałaś potrzebne produkty i już wystarczyło wziąć jeszcze tylko jeden w dziale z nabiałem, i mogłaś już iść w końcu do domu. Gdy wyszłaś z zza rogu, nawet nie zwróciłaś uwagi na stojącego tam chłopaka. Zbliżałaś się w tamtym kierunku coraz to bardziej, patrząc uważnie na inne półki i nagle ustałaś, instynktownie odwracając głowię. Spojrzałaś na odwróconą do siebie postać i po chwili przyjrzenia się mu bardziej, doszłaś do wniosku, że to...
-Taemin oppa? - Jakież było zaskoczenie wspomnianego, gdy po usłyszeniu swojego imienia odwrócił głowę i ujrzał nikogo innego, jak ciebie. Od razu odłożył, jakiś stos buteleczek do koszyka, i uśmiechnął się wesoło, kiedy sięgałaś po potrzebny ci produkt.
- O, a co ty tutaj robisz? Mieszkasz gdzieś niedaleko?
-Ne, na ____.
- Och, chincha?! Ja mieszkam trzy przecznice dalej! - oznajmił entuzjastycznie, a ty najpierw spojrzałaś na niego zaskoczona, a potem uśmiechnęłaś się wesoło. No kto by pomyślał, że akurat nowy będzie mieszkał niedaleko ciebie. Czułaś się w jakimś stopniu podekscytowana tym faktem, bo nie ukrywajmy, Taemin był przystojny i nie tylko rozruszał serca twoich koleżanek, ale też i twoje, gdy tylko go ujrzałaś.
Oboje podeszliście do kasy i dopiero, gdy jako pierwsza zostałaś obsłużona, ujrzałaś co tak naprawdę Taemin wtedy włożył do koszyka. To było nic innego, jak mleko bananowe. Widocznie bardzo je lubił, bo widząc ilość, jaką właśnie zakupywał, aż wytrzeszczyłaś oczy w zdziwieniu. Spojrzałaś na niego pytająco, co widocznie wyczuł, bo w tym samym czasie spojrzał na ciebie z głupią miną, mówiąc:
- No co? Uwielbiam mleko bananowe!
a następnie uśmiechnął się tak, jakby w danym momencie pakował swój najdroższy - i ciężko dostępny, co było wręcz niemożliwym - skarb, którym był owy, mleczny trunek. Rozbawiło cię to, a gdy kolejny raz na ciebie spojrzał, wręcz wybuchłaś śmiechem. Gdy wyszliście ze sklepu, zdziwiło cię trochę zachowanie chłopaka, który od razu otwierając dla siebie swój ulubiony, mleczny trunek, dał również i tobie jeden, za co ładnie mu podziękowałaś. A jednak mimo tego, że prawdopodobnie jest jego wielkim maniakiem, to potrafi się podzielić. Od tamtej pory czas nieubłaganie szybko mijał, a wy zaczęliście się bardziej trzymać razem. Wręcz mogłaś powiedzieć bez większego namysłu, że jesteście dobrymi przyjaciółmi i traktujecie się nawzajem niczym rodzeństwo. Przez to, że zawsze spędzaliście ze sobą czas, nawet zaczęły krążyć plotki, że niby jesteście parą. A najbardziej, kiedy to ktoś niby was zauważył, że Taemin odprowadza cię po szkole pod dom i przeważnie przychodziliście do instytucji szkolenia, razem. Oczywiście zaprzeczyliście owym plotkom i od tamtego czasu coraz mniej spędzałaś czasu z Lee podczas przerw przez twoje natrętne koleżanki, kiedy to wręcz zaczęły go otaczać wszędzie. Czy to na przerwie czy to na lekcji przesyłając mu chociażby na lekcjach - lub wkładając nawet do szafeczki - jakieś durne liściki miłosne. Mimo iż z Lee mieliście później niezły ubaw, gdy czytaliście je, wracając razem ze szkoły. Ty od pewnego czasu zauważyłaś, że zaczynasz darzyć go silniejszym uczuciem i być wręcz zazdrosna o owe wyznania. Oczywiście ukrywałaś to rewelacyjnie co jednak zaczynało robić się coraz trudniejsze. I tak nastała zima i zbliżające się święta, do których brakowało już tylko niecałych dwóch tygodni. Akurat wracałaś z Taeminem ze szkoły, zachwycając się jeszcze ulicami Seulu, dzięki świątecznym ozdobom i wystawom w sklepach. Był teraz bardziej kolorowy z dodatkowym świątecznym klimatem niż zazwyczaj, gdy to nie ma świąt. Jednak twój zachwyt malał z każdą minutą zrzędzenia chłopaka o przyszłych sprawdzianach, a najbardziej tym z matematyki.
- Pan Kang jest bezlitosny, jeśli chodzi o matematykę! Pewnie nie zaliczę tego sprawdzianu. - biadolił w dalszym ciągu, robiąc do tego zniesmaczoną minę.
Kopnął jakąś biedną kulkę śniegu, która całkowicie bezbronna, napatoczyła się pod jego nogi, w końcu rozsypując się w powietrzu na drobny, śnieżny pył. Westchnęłaś cierpiętniczo, mając już naprawdę dość jego zrzędzenia. Ustałaś w miejscu i spojrzałaś na niego z pogodnym wyrazem twarzy, chcąc już coś powiedzieć, jednak cię wyprzedził, gdy tylko roztwarłaś usta.
- Wiem! - pstryknął palcami i podszedł bliżej. - Może ty mogłabyś mi wytłumaczyć te okręgi i tak dalej? - zapytał zadowolony ze swojego pomysłu, że znalazł jakąś szansę na to, że może jednak uda mu się zaliczyć owy sprawdzian. Ty popatrzyłaś na niego chwilowo zaskoczona jego propozycją, bowiem miałaś wrażenie, że chyba czyta ci w myślach. Akurat sama chciałaś mu zaproponować swoją pomoc. Wiedziałaś, że ten nie jest najlepszy z matematyki i czasem niektóre zadania przysparzały mu problemów, więc czemu nie miałabyś mu pomóc skoro akurat w miarę dobrze rozumiałaś ten temat?
- W sumie to nie jest wcale taki zły pomysł. - powiedziałaś, uśmiechając się wesoło. - Raczej rozumiem ten temat na tyle dobrze, abyś dał radę również go zrozumieć, po moim wytłumaczeniu. - skwitowałaś i odwróciłaś instynktownie głowę w bok, gdy jakiś kruk zakrakał niedaleko was. Tak się zapatrzyłaś na dużego ptaka, że nawet nie zwróciłaś uwagi, że Taemin zaczął ci się przyglądać. Gdy się odwróciłaś, zdążyłaś jeszcze natrafić na jego wpatrujące się w twoją osobę, czekoladowe spojrzenie, ponieważ, gdy doszło do niego, że wpatruje się w ciebie niczym jakieś ciele na malowane wrota. Od razu odwrócił speszony wzrok w drugą stronę.
-Ok, to super. To może spotkamy się w ten weekend u mnie lub u ciebie? - zaproponował, a ty zaczęłaś intensywniej nad tym myśleć. W sumie nigdy nie byłaś w domu u Taemina, za to on był już dwa razy. Raz, kiedy to praktycznie zaspałaś do szkoły. Wtedy wpuściła go do środka twoja mama, oczywiście dopytując się go czy jest twoim nowym chłopakiem, bo nigdy go nie widziała. Nigdy chyba nie czułaś takiego zażenowania, jak tamtego dnia, gdy to tej parady pytań doszło twoje rodzeństwo. Przez tydzień nie dawali ci żyć dopytując się, kiedy znowu zaprosisz Lee do siebie. No a drugi raz, kiedy to przyszedł po prace domowe. Miałaś szczęście, że nikogo nie było akurat w domu. Jednak wracając, opcja pójścia do Taemina chyba była najkorzystniejszym wyborem, bo wiedziałaś, że jeśli ten znowu przyjdzie do ciebie, twoi rodzice obrzucą go -jak i ciebie - kolejną salwą niezręcznych pytać lub podtekstów, czego raczej, jak na razie nie chciałaś doświadczyć. Poza tym, przecież daleko nie mieszkał, więc to dla ciebie nie był problem, aby iść do niego. Jednak ty - mimo iż się przyjaźniliście - do tej pory nie wiedziałaś, gdzie mieszka. Tylko tyle, że jakieś trzy przecznice stąd. Lee w dziwny sposób omijał temat swojego domu i rodziny, gdy o to pytałaś, więc to chyba naturalne, że ciekawość zżerała cię od środka.
- Jeśli ci to nie przeszkadza, to mogę przyjść do ciebie. Akurat u mnie w ten weekend może być trochę głośno. - uśmiechnęłaś się, zerkając na niego nieśmiało. Nie wiedziałaś czemu, ale nagle poczułaś się bardzo zawstydzona i gdyby nie mróz i jedynie oświetlające uliczki lampy, od razu byś wpadła z tym, że właśnie się zawstydziłaś. A uważnie ci się przyglądający chłopak, nie pomagał,powodując, że czułaś, jak serce bije ci szybciej, a twoje policzki gorzej szczypią.
-Mwo? - zapytałaś marszcząc lekko czoło, gdy czarnooki spojrzał na ciebie pytająco. - Wae, mi się tak przyglądasz? Nie podoba ci się ten wybór?
Mwo? Chincha? oO
Oh, no tak... pabo ze mnie! Kekeke ^^"
To może zrobimy tak, że...
po prostu przyjdę po ciebie?
Ne. ^^
To przyjdź tak o 13:30, arraso?
komwao oppa i nawzajem.
Do jutra. ^^
Uśmiechnęłaś się subtelnie do monitora, patrząc na jego ostatnią odpowiedź. Twój uśmiech poszerzał się coraz bardziej, serce biło mocniej, a ręce lekko drżały. Gdy ujrzałaś, że zielona lampeczka zniknęła, z wielkim uśmiechem na ustach, wyskoczyłaś z łóżka niczym z procy i zaczełaś cieszyć się, jak byś co najmniej wygrała w totolotka. Gdy się uspokoiłaś, w rozbawieniu klepnęłaś się w czoło, że jak głupia czekałaś z tym wybuchem radości, aż Taemin zejdzie z czatu. To było w sumie żenujące, ale któż wie, czy jakby tam nadal był dostępny, to w jakiś magiczny sposób nie zauważyłby twojej euforii na fakt, że jutro pójdziesz do niego? Podobno cuda się zdarzają. Od tego momentu, póki nie położyłaś się spać, chodziłaś cały czas uśmiechnięta. Aż szczerze mówiąc twoi rodzice zaczęli się niepokoić czy z tobą wszystko w porządku. Dobrze, że akurat nie było nigdzie w pobliżu twojego rodzeństwa, bowiem zaraz sypnęły by się podteksty, że się zakochałaś, co w sumie było prawdą. Kiedy na drugi dzień obudziłaś się rześka, od razu zaczęłaś brać się za siebie, zaczynając od porannej kąpieli. Oczywiście nie przesadzałaś i nie robiłaś sobie, jakiś cud, mód maseczek domowych czy też tych z drogerii, bo przecież będziesz go uczyła, a nie flirtowała. Przeglądając plecak, patrzyłaś uważnie czy spakowałaś potrzebne rzeczy. Mimo iż zapewne Lee miał jakieś podręczniki, to i tak na wszelki wypadek postanowiłaś wziąć swój ze sobą. Spojrzałaś na zegarek. Do przyjścia chłopaka, miałaś jeszcze chwilę czasu. Chwyciłaś laptopa w ręce i usiadłaś się z nim na wygodnym posłaniu. Podczas przeglądania stron internetowych, zauważyłaś, że jest podejrzanie cicho. Wyszłaś z pokoju i nawołując kolejno każdego członka domu, zaczęłaś schodzić po schodach na sam dół. Za każdym twoim nawoływaniem, odpowiadała ci głucha cisza.
- Hmmm, dziwne. Gdzie oni się wszyscy podziali? - zdziwiona tym faktem podążyłaś do kuchni, aby się czegoś napić. Tam ujrzałaś podtrzymywaną na lodówce przez magnes, kartkę. Chwyciłaś ją w dłonie, usiadłaś na blacie kuchennym, machając sobie przy okazji nogami w powietrzu i zaczęłaś czytać treść. Jak się okazało twoi rodzice musieli pilnie wyjechać na dzień lub dwa, więc zapewne w związku z tym, reszta domowników również wybyła w swoje rejony. Westchnęłaś cierpiętniczo i zeskoczyłaś z mebla, aby w końcu nalać sobie coś do picia, po czym w końcu ze szklanką w dłoni udałaś się do pokoju. Akurat parę minut później - kiedy to z nudów postanowiłaś posprzątać mały harmider na swoim biurku - usłyszałaś dzwonek do drzwi. Spojrzałaś na zegarek i szybko chwytając plecak, zbiegłaś na sam dół. Odrzuciłaś gdzieś go w bok i stając na chwilę przy drzwiach, aby złapać równomierny oddech, otworzyłaś drzwi chłopakowi.
-Anneyeong! Gotowa?
Uśmiechnął się tak, jak zawsze uwielbiałaś. Twoje serce zabiło mocniej, a nogi stawały się prawie giętkie, więc modliłaś się, abyś mu tu zaraz nie przewróciła się pod te jego, jak jakaś kłoda.
- Prawie, mianhe. - powiedziałaś robiąc do tego zażenowaną minę. Nagle zorientowałaś się, że zamiast wpuścić bruneta do środka, on nadal stoi niepotrzebnie na zimnym dworze, a ty dodatkowo robisz sobie szansę na złapanie jakiegoś choróbska. - Och, mianhe, oppa. Wejdź proszę. - rozszerzyłaś bardziej drzwi, na co chłopak od razu wszedł, zniżając głowę w dół w geście podzięki. Szybkim ruchem założyłaś buty, płaszcz i długi szal i pozostała ci tylko czapka i mogliście już wychodzić. Zaczęłaś się za nią rozglądać, nie wiedząc, że wisi tuż nad twoją głową.
-Tego szukasz? - usłyszałaś i nakierowałaś wzrok tam, gdzie właśnie wskazywał palec chłopaka. To była ona! Pewnie twój tata powiesił ją tam, po twoim uprzednim rzuceniu jej niechlujnie na stojącą komódkę.
- Oh, ne. - odpowiedziałaś i podjęłaś próbę zdjęcia jej z górnego wieszaka. Musiałaś przyznać, że szło ci to strasznie opornie, a cichy chichot za plecami wcale ci nie pomagał.
-Pomogę ci. - zasugerował Taemin i nim zdążyłaś się odwrócić, aby się mu sprzeciwić i postawić na swoim, że jednak sama dasz radę, on już stał za tobą i sięgał czapkę. Skuliłaś się lekko w sobie, czując delikatną woń męskich perfum, kiedy to jego ręka była uniesiona gdzieś obok twojej głowy, a jego sylwetka już prawie napierała na ciebie. Gdy sięgnął nakrycie głowy, od razu na ciebie spojrzał. Czułaś się tak, jakby całe powietrze z ciebie zeszło, gdy doszło do ciebie, jak jego twarz jest blisko twojej. Uniosłaś niepewnie wzrok, którym to wręcz uciekałaś we wszystkie możliwe strony, od czasu do czasu zerkając w czarne tęczówki chłopaka. Twoje dłonie zacisnęły się mocno na brzegach płaszcza, a ty wręcz pragnęłaś, aby zaprzestał tego ciągłego wpatrywania się w ciebie. Jeszcze trochę i by ci dziurę wypalił na twarzy tym wzrokiem, no! Wciągnęłaś wręcz łapczywie haust powietrza. Byłaś pewna, że twoje policzki są już zaróżowione, a usta już lekko czerwone od ciągłego zagryzania ich z nerwów. Przełknęłaś głośno ślinę i przymrużyłaś szybko powieki, gdy jego twarz zaczęła się przybliżać. Czyżbyś właśnie miała przeżyć swój pierwszy pocałunek z chłopakiem do którego od niedługiego czasu darzysz uczuciem? Och, to by było wspaniałe, prawda?! Jakież było twoje zaskoczenie, gdy poczułaś lekki chłód wydychanego powietrza na policzku. Gdy zniknął otworzyłaś niepewnie powieki i spojrzałaś pytająco na Taemina. - Miałaś rzęsę na policzku. - zaśmiał się, na co ty przez chwilę stałaś całkowicie zdezorientowana ową sytuacją. - Jebal. - dodał i poczułaś, jak delikatnie zakłada czapkę na twoją głowę. - To co, idziemy? - Byłaś tak nieobecna, że nawet nie słyszałaś tego co mówił do ciebie Lee. - ___, Gwenchana?
-Mwo? - Dopiero, gdy za trzecim razem coś do ciebie mówił, ty odżyłaś i powróciłaś do świata żywych, robiąc najbardziej zażenowaną minę świata. - Ach, ne... Mianhe, zamyśliłam się. - powiedziałaś cichutko, słysząc zaraz wesoły chichot chłopaka, a potem czując jego rękę na głowie.
- Aigoo...Właśnie widzę, chodźmy. Lepiej pouczyć się, kiedy jest jeszcze widno niż ciemno. - stwierdził, zabierając się już za otwieranie drzwi.
- Arraso. - mruknęłaś i wyszłaś pierwsza, a potem zamknęłaś drzwi na klucz, gdy brunet stał już koło ciebie.
Całą drogę milczeliście, idąc w przyjemnie prószącym na was z nieba, śniegu. Aż wręcz od razu pomyślałaś o świętach Bożego Narodzenia. Nagle Taemin zatrzymał się kawałek przed tobą, po czym po chwili odwrócił się, mając poważną minę. Podszedł do ciebie bliżej i zaczął uważnie wpatrywać się w twoje oczy, jakby próbując coś z nich wyczytać.
- ___? - zapytał niepewnie i odkręcił głowę w bok, oblizując instynktownie spierzchnięte od zimna usta.
Zauważałaś, że zrobił się jakiś dziwnie osowiały, co w pewien sposób cię to trochę zaniepokoiło.
- Zapytam cię o coś, tylko odpowiedź szczerze, arraso? - naprawdę nie wiedziałaś czy masz się bać czy zachować spokój. Do czego on dążył?
- Um... gwenchana. - odpowiedziałaś, w sumie naprawdę nie wiedząc, jakich to możesz spodziewać się zaraz słów z jego ust.
- ___, gdyby nagle okazało się, że jestem bardzo biedny lub pochodzę z zamożnej rodziny, to w tej pierwszej sytuacji przestałabyś się ze mną przyjaźnić, a w drugiej przyjaźniłabyś się tylko dla pieniędzy?
-Mwo? - zapytałaś z niedowierzaniem. Za kogo on ciebie miał, zadając ci takie pytanie?! - Oppa, za kogo ty mnie postrzegasz?! - zaczełaś oburzona, co nie spodobało się patrzącemu na ciebie zażenowanym wzrokiem Taeminowi. - Myślisz, że byłabym zdolna oceniać człowieka po jego dobrach materialnych czy statusie społecznym?! - zapytałaś wręcz zawiedziona, że przyszło mu na myśl zapytania cię o takie coś! Poczułaś, jak oczy zaczynają cię lekko szczypać. Dobiło cię to tak mocno, że wręcz chciało ci się płakać. Czy to w pewien sposób znaczyło, że ci nie ufa lub boi się, że nagle okażesz się fałszywą osobą?
- ___... - zaczął ze skruszoną miną.
- Myślałam, że mi ufasz. Zawiodłam się na tobie oppa... - pożaliłaś się, a po twoim policzku spłynęła łza. Zła tupnęłaś nogą w ubity na drodze śnieg, westchnęłaś rozzłoszczona i ruszyłaś przed siebie, nie wiedząc tak naprawdę, gdzie zamierzasz się udać. Za daleko nie powędrowałaś, kiedy to poczułaś uścisk na swoim nadgarstku, miękki materiał na policzku, a potem oplatające cię ręce w okolicach ramion.
- M-mianhe ___. - zaczął smutno. - To nie tak miało zabrzmieć. Ufam ci, jednak po prostu raz zdarzyła mi się taka sytuacja w przeszłości i... wolałem się upewnić na zapas. Naprawdę mianhe... - szeptał ci do ucha, a ciebie przeszedł przyjemny dreszcz od karku aż po sam koniec kręgosłupa. Zagryzłaś zawzięcie wargę, już ignorując fakt, że właśnie jesteś obejmowana przez swój obiekt westchnień. Mimo iż po chwili odsunął się od ciebie, to nie ukazywałaś swojego zawiedzenia i chęci pozostania w poprzedniej pozycji jeszcze przez chwilę. Szybko starłaś ślad po wcześniejszej łzie i westchnęłaś cierpiętniczo.
- Czyli mam rozumieć, że nic nie wspominałeś o swojej rodzinie i unikałeś tematu swojego domu, jak ognia, bo bałeś się, jak zareaguję na fakt, jaki to masz status społeczny?
- Powiedzmy... -powiedział cicho i zrobił zażenowaną minę. Widziałaś, że było mu naprawdę głupio z tego powodu. W sumie to nie powinnaś była na niego krzyczeć, bo przecież to był normalny i lękliwy odruch przed kolejnym zranieniem przez drugą osobę. - To co, chcesz nadal zobaczyć gdzie mieszkam?
-Tak i nie jestem z tych ludzi, więc nie martw się, Taemin oppa.
- Och, arraso. - uśmiechnął się lekko i spojrzał na twoją rękę, która właśnie pokrzepiająco gładziła go po ramieniu. Spojrzał na ciebie łagodnie, a ty wręcz od razu oderwałaś dłoń z tamtego miejsca, onieśmielając się lekko i odchrząkając instynktownie.
Nowe opowiadanie niedługo ruszy (prawdopodobnie już po tym scenariuszu) więc oczywiście zmieniłam trochę wygląd bloga, aby tak trochę was już wprowadzić w klimacik. :D Ten krzywy szablon nagłówka jest mojego autorstwa i od razu zaznaczam, że to była moja trzecia próba zrobienia specjalnego szablonu do opowiadania, więc mistrzem w tym nie jestem. xD
~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
To był kolejny i nudny dzień w szkole. Dopiero zaczęły się lekcje, a ty już chciałaś iść do domu, jak zapewne i reszta uczniów, którzy marudzili gdzieś za twoimi plecami, jak to się kolejny raz nie wyspali. Jednak u ciebie chęć powrotu była inna. Od rana nie czułaś się za dobrze, jednak nawet za namową rodzicielki, abyś została jednak dziś w domu, ty postanowiłaś przyjść z myślą, że pewnie ci przejdzie. Tak, oszukuj się dalej, bo to był błąd. Gdy patrzyłaś przez okno na wiecznie spieszących się gdzieś standardowo w tygodniu, przechodniów. Nagle do klasy wszedł pan Kang, marudząc coś pod nosem, jak zawsze. Westchnęłaś cierpiętniczo uważając, że patrzenie na tych nudnych ludzi jest o wiele ciekawszym zajęciem niż jakieś tam obliczenia matematyczne. Chwyciłaś zeszyt i otworzyłaś go z beznamiętną miną na stronie, gdzie ostatnio rozwiązywałaś ułamki. Podparłaś sobie jedną ręką buzię i zaczełaś walczyć z ciekawskim wzrokiem, który co chwila próbował zmienić swój kąt patrzenia na okno zamiast do zeszytu.
- Annyeonghaseyeo. Zanim zaczniemy lekcje, ktoś wam się przedstawi, proszę wejdź. - Zignorowałaś tą monotonną gadkę nauczyciela i zaistniały szaszor, bo ból brzucha przybrał na sile. Zacisnęłaś, więc mocniej zęby i zrobiłaś skwaszoną minę. To był naprawdę zły pomysł przychodzenia dziś do szkoły.
- Annyeonghaseyeo. Jestem Lee Taemin. Mam nadzieję, że się miło mnie przyjmiecie. - Nagle usłyszałaś delikatny, lecz bardzo pociągający męski głos, gdzieś przed sobą, a potem ciche westchnienia dziewczyn. Mimo iż byłaś bardzo zainteresowana osobą, która przed chwilą się odezwała, niechętnie podniosłaś głowę znad zeszytu i zamarłaś. Na środku sali stał przystojny, wysoki chłopak. Uśmiechał się wesoło, przez co przy jego ledwo już widocznych oczach, zaczęły tworzyć się zabawne zmarszczki, a pyzate policzki uwydatniały się bardziej.
Jego czarne średniej długości włosy, przysłaniały odrobinę jego czekoladowe spojrzenie, dodając tym mlecznej twarzy zawziętości. Gdy nauczyciel w pewnym momencie zaczął się rozglądać z zabawnie marszcząc czoło, w końcu zatrzymując wzrok na twojej osobie, od razu spuściłaś speszony wzrok na zeszyt, próbując ukryć twarz w kosmykach opadających w dół włosów.
-Taemin, usiądź z ___, która... - usłyszałaś tylko fragment słów pana Kanga, kiedy to niemal od razu wytrzeszczyłaś bardziej oczy, jakbyś co najmniej zobaczyła w zeszycie przerażający napis lub okrutną prawdę o sobie. Zagryzłaś speszona wargę, słysząc niezadowolone pomruki dziewczyn, a potem odgłos odsuwającego się krzesła od ławki przy której aktualnie siedziałaś.
- Annyeong ... - zawiesił się na chwilę, jakby nad czymś rozmyślał. Musiałaś przyznać, że wyglądał zabawnie z tą skupioną miną. - Um, mogłabyś powtórzyć mi swoje imię? Nauczyciel za szybko je powiedział, a ja...
- Ale proszę o ciszę! Taemin, już chcesz mieć złą ocenę na dzień dobry? - nauczyciel naburmuszył się, patrząc w waszą stronę srogo spod wielkich okularów.
- Ani ajushi. - chłopak uśmiechnął się zażenowany, czując na pewno niezręcznie, że dopiero co przyszedł i już prawie zarobił, jakąś karę za gadanie. - Mianhamnida... - dodał bardziej skruszony. Wziął energicznie długopis w dłoń i zaczął pisać to co już pojawiło się na tablicy. Gdy nauczyciel mruknął coś pod nosem, a potem odwrócił się do owej tablicy, Taemin dyskretnie spojrzał na ciebie. - Pssst? - spojrzałaś na niego nieśmiało na co on się delikatnie uśmiechnął. Od razu poczułaś, jak w brzuchu coś zaczyna się dziać. - Powiesz mi na przerwie? Bo jestem trochę kiepski w zapamiętywaniu obcych imi... - przerwał, gdy ty przyłożyłaś palec do swoich ust, aby był cicho.
-Powiem, ale cii... Pan Kang jest surowym nauczycielem. - wyszeptałaś, nie chcąc, aby ten wredny nauczyciel cie usłyszał. nie miałaś zamiaru iść w formie kary do tablicy. Co to to nie.
- Czyżbym znowu słyszał jakieś rozmowy? - mężczyzna obrócił się i zaczął lustrować całą klasę wzrokiem. Oczywiście na was zatrzymał się trochę dłużej, ale na szczęście nie przyłapał was, bo szybko spuściliście głowy i zaczęliście udawać, że piszecie. Kiedy nauczyciel się odwrócił wy zaczęliście cichutko chichotać. Nagle w klasie rozbrzmiał się dzwonek, brzmiąc niepokojąco długo co oznaczało, że szkole prawdopodobnie wybuchł pożar. Pan Kang kazał wam szybko wychodzić z klasy i kierować się wraz z innymi uczniami na boisko szkolne. Od razu wraz z innymi pośpiesznie wstałaś z krzesła i zaczęłaś kierować się w stronę wyjścia, będąc jeszcze u boku nowego ucznia i reszty klasy. Jednak gdy znalazłaś się na korytarzy, uczniowie z twojej klasy wręcz zmieszali się z tymi z innych przez co zgubiłaś ich szybko z oczu. Nie pozostało ci nic innego, jak iść samotnie wraz z innymi uczniami. Mimo to zaczęłaś się rozglądać, a nóż nagle okaże się, że kogoś zauważysz! Jednak na marne, jak nikogo nie było znajomej twarzy w okolicy, tak nie było. Nagle poczułaś, jak ktoś chwyta cię za nadgarstek i ciągnie do przodu. Przez to, że nie byłaś zbyt wysoka i non stop miałaś innych przed oczyma, nie mogłaś poznać kto to był. Jedyne co zauważyłaś to tylko dłuższe, czarne włosy i męską sylwetkę, którą miałaś wrażenie już widzieć, jednak przecież mógł to być praktycznie każdy chłopak! Dopiero, gdy ścisk się rozluźnił, ujrzałaś, że to był nowy uczeń. Uśmiechnął się do ciebie przyjaźnie i dalej ciągnął cię za sobą aż do wyjścia.
Wyszliście na boisko, odnajdując tam resztę klasy. Kiedy podchodziliście, żeńska część od razu spojrzała pytająco, a po chwili już srogo na wasze dziwnym trafem złączone już dłonie. Spojrzałaś w dół i nawet sama nie wiedziałaś, kiedy jego ręka zdążyła zjechać z twojego nadgarstka i opleść dłoń. Od razu zawstydzona wyrwałaś swoją dłoń z uścisku chłopaka, czując, jak policzki zaczynają niebezpieczne piec.
- Komwao... - powiedziałaś prawie bezdźwięcznie i odeszłaś dalej, nie chcąc, aby brunet zauważył twoje rumieńce. To, by było dla ciebie żenujące. Jednak, jak na złość zauważył i do tego miał śmiałość bezczelnie się uśmiechać, nawet, gdy spojrzałaś na niego poważnie. Mruknęłaś coś pod nosem w swoim ojczystym języku, którym nie był koreański i nagle zrobiło ci się niedobrze, gdy w tym samym czasie pan Kang zaczął sprawdzać obecność, a dyrektor oznajmiał, że to były tylko ćwiczenia. Wzięłaś haust powietrza i wypuściłaś go powoli z myślą, że może ci przejdzie. Zapewne ten bieg za Taeminem spowodował, że twój żołądek zapragnął przypomnieć ci o sobie. Chyba naprawdę powinnaś była zostać w domu, chociaż z drugiej strony, dzięki temu, że przyszłaś, miałaś okazję poznać naprawdę miłego chłopaka, którym zapewne będziesz musiała się opiekować do czasu, aż nie odnajdzie się w szkole.
- ___, Gwenchana? Jesteś bardzo blada. - podniosłaś głowę i ujrzałaś swoje dwie dobre koleżanki, które to zawsze siedzą przed tobą na lekcjach.
- Ne, chyba tak... - uśmiechnęłaś się krzywo co od razu zauważyły. Chwyciły cię pod pachę i za zgodą nauczyciela, skierowały się z tobą do pielęgniarki, a ta postanowiła cię zwolnić z reszty lekcji. Jednak następnego dnia wróciłaś do szkoły. Tym razem czułaś się na siłach i żołądek nie przyprawiał cię o mdłości. Szłaś akurat korytarzem, kiedy w pewnym momencie usłyszałaś melodyjne powitanie.
-Annyeong! - to był nikt inny, jak ten przystojny chłopak z twojej klasy. Szedł na równi z tobą uśmiechając się wesoło. - Czemu cię wczoraj nie było na reszcie lekcji?
- Źle się czułam.
-Och, to niedobrze... ale teraz jest już chyba lepiej, co? Twoja buzia wygląda naprawdę na ożywioną.
- Ne, komwao, że się martwisz. - uśmiechnęłaś się delikatnie i aż załaskotało cię w brzuchu, gdy tylko odwzajemnił uśmiech.
- To... powiesz mi w końcu, jak masz na imię?
- Arasso. - zaśmiałaś się. - Jestem...- nie dokończyłaś, bo nagle otoczył was wianuszek dziewczyn z twojej klasy, rozdzielając waszą dwójkę przy tym. Zdezorientowany chłopak zaczął patrzeć na ciebie tak, jakby chciał za wszelką cenę uwolnić się od tych natrętnych i napalonych wręcz dziewczyn, aby dokończyć na spokojnie z tobą rozmowę. A ty co miałaś zrobić? Byłaś wręcz bezradna w takiej sytuacji, mimo iż powinnaś była mu pomóc, bo z tego co się dowiedziałaś od dziewczyn, to przydzielono ci opiekę nad nim, tak jak podejrzewałaś. Spojrzałaś na niego smutno i szepcząc ,, przepraszam'' zwiesiłaś głowę i weszłaś do klasy, pozostawiając go samego. Usiadłaś na swoim miejscu i westchnęłaś, mając ochotę co najwyżej zachłostać się za ten istnie i wybitnie mądry czyn. Przetarłaś dłońmi twarz ze złości i nagle znieruchomiałaś, słysząc, jak ktoś obok ciebie siada. Spojrzałaś niepewnie w bok, odsłaniając tylko jedno oko, które było przysłonięte palcami od dłoni, tak jak i te drugie. To był Taemin... Od razu zdjęłaś dłonie z twarzy i zagryzłaś zła wargę zębami. Nie odwróciłaś się, bo było ci głupio spojrzeć teraz na niego, po tym, jak go zostawiłaś na ''pożarcie'' tym dziewczynom. Przecież nikogo tu nie znał, a skoro nauczyciel przydzielił go do ciebie, to znaczy, że tobie ufa i wie, że to ty z klasy najlepiej się się nim zaopiekujesz. Jak na razie idzie ci to tak ,,rewelacyjnie'', że już na ,,dzień dobry'' się nie spisałaś.
- Te dziewczyny zawsze takie są? - mruknął, patrząc z lekką odrazą na wysyłane przez nie w jego stronę powietrzne buziaki.
-Ne, i przepraszam, że cię tam zastawiłam. - zagryzłaś mocno wargę i odważyłaś w końcu spojrzeć się na niego.
- Och, gwenchana. Przywykłem do takich sytuacji... chyba... - zaśmiał się niemrawo i podrapał się w tył głowy, jakby w geście lekkiego zażenowania. Do klasy weszła pani Wang, a wy od razu otworzyliście zeszyty. - To, jak masz na imię?
- ____. - zaśmiałaś się, bo w końcu udało ci się powiedzieć mu, jak masz na imię i nikt wam w tym nie przeszkodził.
- A, ja Taemin, miło mi cię poznać. - wręcz zaraziłaś sie jego cichym chochotem i odpowiedziałaś mu tym samym.
Nagle nauczycielka, kazała się wam uciszyć, więc zwieszając głowy wzięliście się za przepisywanie informacji z tablicy. W pewnym momencie zauważyłaś, jak czarnooki podsuwa w twoją stronę, zgiętą karteczkę. Spojrzałaś pytająco na biały papier i na chłopaka, który patrzył skupiony w stronę tablicy, uśmiechając się zaraz tajemniczo. Ignorując to jednak, rozwinęłaś najciszej, jak tylko potrafiłaś owy papierek i ujrzałaś na nim napis:
Masz bardzo ładne imię,
jednak pewnie będziesz musiała powtórzyć mi je parę razy
zanim zapamiętam, więc rób to cierpliwie, arraso?
Ach, zagraniczne imiona są czasami takie trudne do wymówienia. ^^"
Parsknęłaś śmiechem, mimo iż z całych sił starałaś się, aby zabrzmiało to cicho. Jednak to wystarczyło, aby zwrócić na siebie uwagę klasy, jak i nauczyciela. O, oł... No to przechlapane...
-Um... Mianhamnida. - powiedziałaś szybko, jednak twoje przeprosiny nie sprawiły, że kobiece oczy przyozdobione lekkimi zmarszczkami, zaprzestały się wpatrywania w ciebie uważnie.
-Czyżby owe zadanie było dla ciebie aż takie śmieszne moja droga?
-Aniyo, to nie tak... - zaczęłaś się tłumaczyć...
-Skoro to takie śmieszne, to zapraszam do tablicy. - jednak nauczycielka i tak cię nie słuchała.
- Ale...
-Żadnego ,,ale'' moja droga. Zapraszam. - zarządziła, a ty nie miałaś innego wyjścia, jak wstać z jakże niewygodnego drewnianego krzesełka i ruszyć z zniesmaczoną miną do wyznaczonego miejsca.
Po szkole, postanowiłaś zajść na chwilę do sklepu, bowiem w drodze do domu przypomniało ci się, że miałaś kupić jeszcze parę drobiazgów do zrobienia, jakiegoś ciasta. Akurat szybko wyłapałaś potrzebne produkty i już wystarczyło wziąć jeszcze tylko jeden w dziale z nabiałem, i mogłaś już iść w końcu do domu. Gdy wyszłaś z zza rogu, nawet nie zwróciłaś uwagi na stojącego tam chłopaka. Zbliżałaś się w tamtym kierunku coraz to bardziej, patrząc uważnie na inne półki i nagle ustałaś, instynktownie odwracając głowię. Spojrzałaś na odwróconą do siebie postać i po chwili przyjrzenia się mu bardziej, doszłaś do wniosku, że to...
-Taemin oppa? - Jakież było zaskoczenie wspomnianego, gdy po usłyszeniu swojego imienia odwrócił głowę i ujrzał nikogo innego, jak ciebie. Od razu odłożył, jakiś stos buteleczek do koszyka, i uśmiechnął się wesoło, kiedy sięgałaś po potrzebny ci produkt.
- O, a co ty tutaj robisz? Mieszkasz gdzieś niedaleko?
-Ne, na ____.
- Och, chincha?! Ja mieszkam trzy przecznice dalej! - oznajmił entuzjastycznie, a ty najpierw spojrzałaś na niego zaskoczona, a potem uśmiechnęłaś się wesoło. No kto by pomyślał, że akurat nowy będzie mieszkał niedaleko ciebie. Czułaś się w jakimś stopniu podekscytowana tym faktem, bo nie ukrywajmy, Taemin był przystojny i nie tylko rozruszał serca twoich koleżanek, ale też i twoje, gdy tylko go ujrzałaś.
Oboje podeszliście do kasy i dopiero, gdy jako pierwsza zostałaś obsłużona, ujrzałaś co tak naprawdę Taemin wtedy włożył do koszyka. To było nic innego, jak mleko bananowe. Widocznie bardzo je lubił, bo widząc ilość, jaką właśnie zakupywał, aż wytrzeszczyłaś oczy w zdziwieniu. Spojrzałaś na niego pytająco, co widocznie wyczuł, bo w tym samym czasie spojrzał na ciebie z głupią miną, mówiąc:
- No co? Uwielbiam mleko bananowe!
a następnie uśmiechnął się tak, jakby w danym momencie pakował swój najdroższy - i ciężko dostępny, co było wręcz niemożliwym - skarb, którym był owy, mleczny trunek. Rozbawiło cię to, a gdy kolejny raz na ciebie spojrzał, wręcz wybuchłaś śmiechem. Gdy wyszliście ze sklepu, zdziwiło cię trochę zachowanie chłopaka, który od razu otwierając dla siebie swój ulubiony, mleczny trunek, dał również i tobie jeden, za co ładnie mu podziękowałaś. A jednak mimo tego, że prawdopodobnie jest jego wielkim maniakiem, to potrafi się podzielić. Od tamtej pory czas nieubłaganie szybko mijał, a wy zaczęliście się bardziej trzymać razem. Wręcz mogłaś powiedzieć bez większego namysłu, że jesteście dobrymi przyjaciółmi i traktujecie się nawzajem niczym rodzeństwo. Przez to, że zawsze spędzaliście ze sobą czas, nawet zaczęły krążyć plotki, że niby jesteście parą. A najbardziej, kiedy to ktoś niby was zauważył, że Taemin odprowadza cię po szkole pod dom i przeważnie przychodziliście do instytucji szkolenia, razem. Oczywiście zaprzeczyliście owym plotkom i od tamtego czasu coraz mniej spędzałaś czasu z Lee podczas przerw przez twoje natrętne koleżanki, kiedy to wręcz zaczęły go otaczać wszędzie. Czy to na przerwie czy to na lekcji przesyłając mu chociażby na lekcjach - lub wkładając nawet do szafeczki - jakieś durne liściki miłosne. Mimo iż z Lee mieliście później niezły ubaw, gdy czytaliście je, wracając razem ze szkoły. Ty od pewnego czasu zauważyłaś, że zaczynasz darzyć go silniejszym uczuciem i być wręcz zazdrosna o owe wyznania. Oczywiście ukrywałaś to rewelacyjnie co jednak zaczynało robić się coraz trudniejsze. I tak nastała zima i zbliżające się święta, do których brakowało już tylko niecałych dwóch tygodni. Akurat wracałaś z Taeminem ze szkoły, zachwycając się jeszcze ulicami Seulu, dzięki świątecznym ozdobom i wystawom w sklepach. Był teraz bardziej kolorowy z dodatkowym świątecznym klimatem niż zazwyczaj, gdy to nie ma świąt. Jednak twój zachwyt malał z każdą minutą zrzędzenia chłopaka o przyszłych sprawdzianach, a najbardziej tym z matematyki.
- Pan Kang jest bezlitosny, jeśli chodzi o matematykę! Pewnie nie zaliczę tego sprawdzianu. - biadolił w dalszym ciągu, robiąc do tego zniesmaczoną minę.
Kopnął jakąś biedną kulkę śniegu, która całkowicie bezbronna, napatoczyła się pod jego nogi, w końcu rozsypując się w powietrzu na drobny, śnieżny pył. Westchnęłaś cierpiętniczo, mając już naprawdę dość jego zrzędzenia. Ustałaś w miejscu i spojrzałaś na niego z pogodnym wyrazem twarzy, chcąc już coś powiedzieć, jednak cię wyprzedził, gdy tylko roztwarłaś usta.
- Wiem! - pstryknął palcami i podszedł bliżej. - Może ty mogłabyś mi wytłumaczyć te okręgi i tak dalej? - zapytał zadowolony ze swojego pomysłu, że znalazł jakąś szansę na to, że może jednak uda mu się zaliczyć owy sprawdzian. Ty popatrzyłaś na niego chwilowo zaskoczona jego propozycją, bowiem miałaś wrażenie, że chyba czyta ci w myślach. Akurat sama chciałaś mu zaproponować swoją pomoc. Wiedziałaś, że ten nie jest najlepszy z matematyki i czasem niektóre zadania przysparzały mu problemów, więc czemu nie miałabyś mu pomóc skoro akurat w miarę dobrze rozumiałaś ten temat?
- W sumie to nie jest wcale taki zły pomysł. - powiedziałaś, uśmiechając się wesoło. - Raczej rozumiem ten temat na tyle dobrze, abyś dał radę również go zrozumieć, po moim wytłumaczeniu. - skwitowałaś i odwróciłaś instynktownie głowę w bok, gdy jakiś kruk zakrakał niedaleko was. Tak się zapatrzyłaś na dużego ptaka, że nawet nie zwróciłaś uwagi, że Taemin zaczął ci się przyglądać. Gdy się odwróciłaś, zdążyłaś jeszcze natrafić na jego wpatrujące się w twoją osobę, czekoladowe spojrzenie, ponieważ, gdy doszło do niego, że wpatruje się w ciebie niczym jakieś ciele na malowane wrota. Od razu odwrócił speszony wzrok w drugą stronę.
-Ok, to super. To może spotkamy się w ten weekend u mnie lub u ciebie? - zaproponował, a ty zaczęłaś intensywniej nad tym myśleć. W sumie nigdy nie byłaś w domu u Taemina, za to on był już dwa razy. Raz, kiedy to praktycznie zaspałaś do szkoły. Wtedy wpuściła go do środka twoja mama, oczywiście dopytując się go czy jest twoim nowym chłopakiem, bo nigdy go nie widziała. Nigdy chyba nie czułaś takiego zażenowania, jak tamtego dnia, gdy to tej parady pytań doszło twoje rodzeństwo. Przez tydzień nie dawali ci żyć dopytując się, kiedy znowu zaprosisz Lee do siebie. No a drugi raz, kiedy to przyszedł po prace domowe. Miałaś szczęście, że nikogo nie było akurat w domu. Jednak wracając, opcja pójścia do Taemina chyba była najkorzystniejszym wyborem, bo wiedziałaś, że jeśli ten znowu przyjdzie do ciebie, twoi rodzice obrzucą go -jak i ciebie - kolejną salwą niezręcznych pytać lub podtekstów, czego raczej, jak na razie nie chciałaś doświadczyć. Poza tym, przecież daleko nie mieszkał, więc to dla ciebie nie był problem, aby iść do niego. Jednak ty - mimo iż się przyjaźniliście - do tej pory nie wiedziałaś, gdzie mieszka. Tylko tyle, że jakieś trzy przecznice stąd. Lee w dziwny sposób omijał temat swojego domu i rodziny, gdy o to pytałaś, więc to chyba naturalne, że ciekawość zżerała cię od środka.
- Jeśli ci to nie przeszkadza, to mogę przyjść do ciebie. Akurat u mnie w ten weekend może być trochę głośno. - uśmiechnęłaś się, zerkając na niego nieśmiało. Nie wiedziałaś czemu, ale nagle poczułaś się bardzo zawstydzona i gdyby nie mróz i jedynie oświetlające uliczki lampy, od razu byś wpadła z tym, że właśnie się zawstydziłaś. A uważnie ci się przyglądający chłopak, nie pomagał,powodując, że czułaś, jak serce bije ci szybciej, a twoje policzki gorzej szczypią.
-Mwo? - zapytałaś marszcząc lekko czoło, gdy czarnooki spojrzał na ciebie pytająco. - Wae, mi się tak przyglądasz? Nie podoba ci się ten wybór?
- Um, to znaczy... - zaczął tak cicho, że musiałaś się nieźle wysilić, aby to usłyszeć. - Ja... - czy tobie też to wydawało się w jakiś sposób podejrzliwe? Te jego zachowanie, kiedy to jakby nerwowo, poprawiał dłońmi włosy z tyłu głowy i uciekał wzrokiem, byleby tylko na ciebie nie spojrzeć? Zaintrygowało cię to. I to nawet bardzo, prawda? Czyżby coś ukrywał przed tobą? Przecież byliście przyjaciółmi, więc powinniście o wszystkim sobie mówić. Już pomijasz ten fakt, że nadal nie wiedziałaś, gdzie mieszka, co powinnaś wiedzieć już na początkach waszej znajomości, jak to przeważnie bywa.
- Gwenchana, jeśli...
-Anyo! Gwenchana ___! - powiedział nagle, jakby co najmniej jego słowa zostały wystrzelone niczym z karabinu maszynowego, przez co waśnienie nieświadomie przerywał ci tym wypowiedź. Zamrugałaś kilka krotnie, patrząc na niego ze zdezorientowaną miną.
- Oh, arraso... - powiedziałaś z małym zająknięciem na początku i zaczęłaś się śmiać niemal od razu go tym zarażając.
W końcu po opanowaniu tej chwilowej salwy śmiechu, zauważyłaś za chłopakiem, zaspę. Wręcz od razu do głowy przyszedł ci szatański pomysł wepchnięcia go tam w żartach, jednak nawet nie zdążyłaś do niego podejść, wręcz nakierować go tam i popchnąć, bo, gdy tylko powiedział:
- Oh, to już twój dom. - poczułaś, jak cię obejmuje. Od razu puściłaś buraka, będąc bardzo zaskoczona jego gestem. Naprawdę miałaś dziś szczęście, że było już ciemno, bo gdy odsunął się od ciebie to zapewne drugi raz dojrzałby twoją twarz w kolorach dojrzałego pomidora. - To na razie ____! Zgadamy się jeszcze na facebooku co do weekendu! - krzyknął i ruszył przed siebie, jeszcze oglądając się do tyłu, aby pomachać ci z uśmiechem na ustach. Stałaś tak przed swoim domem niczym słup soli i wręcz praktycznie dobrą chwilę nie mrugałaś. Otrząsnęłaś się w końcu i rozejrzałaś, czy nikt przypadkiem nie widział twojej reakcji na zwykłe przytulenie przez Taemina. Twoje serce biło naprawdę szybko, a oddech był bardziej nierównomierny. Teraz byłaś już pewna. Zakochałaś się w nim nie na żarty, o czym od dłuższego czasu zaczęły świadczyć twoje różnego rodzaju reakcje, jak chociażby, ta. Gdy tylko weszłaś do domu, przywitałaś się z rodzicami no i oczywiście zjadłaś pożywny posiłek, po czym udałaś się do pokoju, ciesząc w międzyczasie, że dziś jest piątek. Jakby na to nie patrzył,wręcz już praktycznie zaczełaś weekend miłego lenistwa. No może pomijając jakieś pół dnia niedzieli, w którą to stanowczo będziesz musiała przysiąść do lekcji. Odłożyłaś herbatę na parapet przy którym stało twoje łóżko i włączyłaś laptopa, po chwili logując się na facebooka. Podczas, gdy przeglądałaś nowe informacje na owym portalu, Taemin napisał do ciebie, jako pierwszy.
Um... Może być 13 lub 14?
- Gwenchana, jeśli...
-Anyo! Gwenchana ___! - powiedział nagle, jakby co najmniej jego słowa zostały wystrzelone niczym z karabinu maszynowego, przez co waśnienie nieświadomie przerywał ci tym wypowiedź. Zamrugałaś kilka krotnie, patrząc na niego ze zdezorientowaną miną.
- Oh, arraso... - powiedziałaś z małym zająknięciem na początku i zaczęłaś się śmiać niemal od razu go tym zarażając.
W końcu po opanowaniu tej chwilowej salwy śmiechu, zauważyłaś za chłopakiem, zaspę. Wręcz od razu do głowy przyszedł ci szatański pomysł wepchnięcia go tam w żartach, jednak nawet nie zdążyłaś do niego podejść, wręcz nakierować go tam i popchnąć, bo, gdy tylko powiedział:
- Oh, to już twój dom. - poczułaś, jak cię obejmuje. Od razu puściłaś buraka, będąc bardzo zaskoczona jego gestem. Naprawdę miałaś dziś szczęście, że było już ciemno, bo gdy odsunął się od ciebie to zapewne drugi raz dojrzałby twoją twarz w kolorach dojrzałego pomidora. - To na razie ____! Zgadamy się jeszcze na facebooku co do weekendu! - krzyknął i ruszył przed siebie, jeszcze oglądając się do tyłu, aby pomachać ci z uśmiechem na ustach. Stałaś tak przed swoim domem niczym słup soli i wręcz praktycznie dobrą chwilę nie mrugałaś. Otrząsnęłaś się w końcu i rozejrzałaś, czy nikt przypadkiem nie widział twojej reakcji na zwykłe przytulenie przez Taemina. Twoje serce biło naprawdę szybko, a oddech był bardziej nierównomierny. Teraz byłaś już pewna. Zakochałaś się w nim nie na żarty, o czym od dłuższego czasu zaczęły świadczyć twoje różnego rodzaju reakcje, jak chociażby, ta. Gdy tylko weszłaś do domu, przywitałaś się z rodzicami no i oczywiście zjadłaś pożywny posiłek, po czym udałaś się do pokoju, ciesząc w międzyczasie, że dziś jest piątek. Jakby na to nie patrzył,wręcz już praktycznie zaczełaś weekend miłego lenistwa. No może pomijając jakieś pół dnia niedzieli, w którą to stanowczo będziesz musiała przysiąść do lekcji. Odłożyłaś herbatę na parapet przy którym stało twoje łóżko i włączyłaś laptopa, po chwili logując się na facebooka. Podczas, gdy przeglądałaś nowe informacje na owym portalu, Taemin napisał do ciebie, jako pierwszy.
Ne. ^^ To o której?
Mwo? Chincha? oO
Oh, no tak... pabo ze mnie! Kekeke ^^"
To może zrobimy tak, że...
po prostu przyjdę po ciebie?
Ne. ^^
To przyjdź tak o 13:30, arraso?
Do jutra ___. Um... miłej nocy.
Do jutra. ^^
Uśmiechnęłaś się subtelnie do monitora, patrząc na jego ostatnią odpowiedź. Twój uśmiech poszerzał się coraz bardziej, serce biło mocniej, a ręce lekko drżały. Gdy ujrzałaś, że zielona lampeczka zniknęła, z wielkim uśmiechem na ustach, wyskoczyłaś z łóżka niczym z procy i zaczełaś cieszyć się, jak byś co najmniej wygrała w totolotka. Gdy się uspokoiłaś, w rozbawieniu klepnęłaś się w czoło, że jak głupia czekałaś z tym wybuchem radości, aż Taemin zejdzie z czatu. To było w sumie żenujące, ale któż wie, czy jakby tam nadal był dostępny, to w jakiś magiczny sposób nie zauważyłby twojej euforii na fakt, że jutro pójdziesz do niego? Podobno cuda się zdarzają. Od tego momentu, póki nie położyłaś się spać, chodziłaś cały czas uśmiechnięta. Aż szczerze mówiąc twoi rodzice zaczęli się niepokoić czy z tobą wszystko w porządku. Dobrze, że akurat nie było nigdzie w pobliżu twojego rodzeństwa, bowiem zaraz sypnęły by się podteksty, że się zakochałaś, co w sumie było prawdą. Kiedy na drugi dzień obudziłaś się rześka, od razu zaczęłaś brać się za siebie, zaczynając od porannej kąpieli. Oczywiście nie przesadzałaś i nie robiłaś sobie, jakiś cud, mód maseczek domowych czy też tych z drogerii, bo przecież będziesz go uczyła, a nie flirtowała. Przeglądając plecak, patrzyłaś uważnie czy spakowałaś potrzebne rzeczy. Mimo iż zapewne Lee miał jakieś podręczniki, to i tak na wszelki wypadek postanowiłaś wziąć swój ze sobą. Spojrzałaś na zegarek. Do przyjścia chłopaka, miałaś jeszcze chwilę czasu. Chwyciłaś laptopa w ręce i usiadłaś się z nim na wygodnym posłaniu. Podczas przeglądania stron internetowych, zauważyłaś, że jest podejrzanie cicho. Wyszłaś z pokoju i nawołując kolejno każdego członka domu, zaczęłaś schodzić po schodach na sam dół. Za każdym twoim nawoływaniem, odpowiadała ci głucha cisza.
- Hmmm, dziwne. Gdzie oni się wszyscy podziali? - zdziwiona tym faktem podążyłaś do kuchni, aby się czegoś napić. Tam ujrzałaś podtrzymywaną na lodówce przez magnes, kartkę. Chwyciłaś ją w dłonie, usiadłaś na blacie kuchennym, machając sobie przy okazji nogami w powietrzu i zaczęłaś czytać treść. Jak się okazało twoi rodzice musieli pilnie wyjechać na dzień lub dwa, więc zapewne w związku z tym, reszta domowników również wybyła w swoje rejony. Westchnęłaś cierpiętniczo i zeskoczyłaś z mebla, aby w końcu nalać sobie coś do picia, po czym w końcu ze szklanką w dłoni udałaś się do pokoju. Akurat parę minut później - kiedy to z nudów postanowiłaś posprzątać mały harmider na swoim biurku - usłyszałaś dzwonek do drzwi. Spojrzałaś na zegarek i szybko chwytając plecak, zbiegłaś na sam dół. Odrzuciłaś gdzieś go w bok i stając na chwilę przy drzwiach, aby złapać równomierny oddech, otworzyłaś drzwi chłopakowi.
-Anneyeong! Gotowa?
Uśmiechnął się tak, jak zawsze uwielbiałaś. Twoje serce zabiło mocniej, a nogi stawały się prawie giętkie, więc modliłaś się, abyś mu tu zaraz nie przewróciła się pod te jego, jak jakaś kłoda.
- Prawie, mianhe. - powiedziałaś robiąc do tego zażenowaną minę. Nagle zorientowałaś się, że zamiast wpuścić bruneta do środka, on nadal stoi niepotrzebnie na zimnym dworze, a ty dodatkowo robisz sobie szansę na złapanie jakiegoś choróbska. - Och, mianhe, oppa. Wejdź proszę. - rozszerzyłaś bardziej drzwi, na co chłopak od razu wszedł, zniżając głowę w dół w geście podzięki. Szybkim ruchem założyłaś buty, płaszcz i długi szal i pozostała ci tylko czapka i mogliście już wychodzić. Zaczęłaś się za nią rozglądać, nie wiedząc, że wisi tuż nad twoją głową.
-Tego szukasz? - usłyszałaś i nakierowałaś wzrok tam, gdzie właśnie wskazywał palec chłopaka. To była ona! Pewnie twój tata powiesił ją tam, po twoim uprzednim rzuceniu jej niechlujnie na stojącą komódkę.
- Oh, ne. - odpowiedziałaś i podjęłaś próbę zdjęcia jej z górnego wieszaka. Musiałaś przyznać, że szło ci to strasznie opornie, a cichy chichot za plecami wcale ci nie pomagał.
-Pomogę ci. - zasugerował Taemin i nim zdążyłaś się odwrócić, aby się mu sprzeciwić i postawić na swoim, że jednak sama dasz radę, on już stał za tobą i sięgał czapkę. Skuliłaś się lekko w sobie, czując delikatną woń męskich perfum, kiedy to jego ręka była uniesiona gdzieś obok twojej głowy, a jego sylwetka już prawie napierała na ciebie. Gdy sięgnął nakrycie głowy, od razu na ciebie spojrzał. Czułaś się tak, jakby całe powietrze z ciebie zeszło, gdy doszło do ciebie, jak jego twarz jest blisko twojej. Uniosłaś niepewnie wzrok, którym to wręcz uciekałaś we wszystkie możliwe strony, od czasu do czasu zerkając w czarne tęczówki chłopaka. Twoje dłonie zacisnęły się mocno na brzegach płaszcza, a ty wręcz pragnęłaś, aby zaprzestał tego ciągłego wpatrywania się w ciebie. Jeszcze trochę i by ci dziurę wypalił na twarzy tym wzrokiem, no! Wciągnęłaś wręcz łapczywie haust powietrza. Byłaś pewna, że twoje policzki są już zaróżowione, a usta już lekko czerwone od ciągłego zagryzania ich z nerwów. Przełknęłaś głośno ślinę i przymrużyłaś szybko powieki, gdy jego twarz zaczęła się przybliżać. Czyżbyś właśnie miała przeżyć swój pierwszy pocałunek z chłopakiem do którego od niedługiego czasu darzysz uczuciem? Och, to by było wspaniałe, prawda?! Jakież było twoje zaskoczenie, gdy poczułaś lekki chłód wydychanego powietrza na policzku. Gdy zniknął otworzyłaś niepewnie powieki i spojrzałaś pytająco na Taemina. - Miałaś rzęsę na policzku. - zaśmiał się, na co ty przez chwilę stałaś całkowicie zdezorientowana ową sytuacją. - Jebal. - dodał i poczułaś, jak delikatnie zakłada czapkę na twoją głowę. - To co, idziemy? - Byłaś tak nieobecna, że nawet nie słyszałaś tego co mówił do ciebie Lee. - ___, Gwenchana?
-Mwo? - Dopiero, gdy za trzecim razem coś do ciebie mówił, ty odżyłaś i powróciłaś do świata żywych, robiąc najbardziej zażenowaną minę świata. - Ach, ne... Mianhe, zamyśliłam się. - powiedziałaś cichutko, słysząc zaraz wesoły chichot chłopaka, a potem czując jego rękę na głowie.
- Aigoo...Właśnie widzę, chodźmy. Lepiej pouczyć się, kiedy jest jeszcze widno niż ciemno. - stwierdził, zabierając się już za otwieranie drzwi.
- Arraso. - mruknęłaś i wyszłaś pierwsza, a potem zamknęłaś drzwi na klucz, gdy brunet stał już koło ciebie.
Całą drogę milczeliście, idąc w przyjemnie prószącym na was z nieba, śniegu. Aż wręcz od razu pomyślałaś o świętach Bożego Narodzenia. Nagle Taemin zatrzymał się kawałek przed tobą, po czym po chwili odwrócił się, mając poważną minę. Podszedł do ciebie bliżej i zaczął uważnie wpatrywać się w twoje oczy, jakby próbując coś z nich wyczytać.
- ___? - zapytał niepewnie i odkręcił głowę w bok, oblizując instynktownie spierzchnięte od zimna usta.
Zauważałaś, że zrobił się jakiś dziwnie osowiały, co w pewien sposób cię to trochę zaniepokoiło.
- Zapytam cię o coś, tylko odpowiedź szczerze, arraso? - naprawdę nie wiedziałaś czy masz się bać czy zachować spokój. Do czego on dążył?
- Um... gwenchana. - odpowiedziałaś, w sumie naprawdę nie wiedząc, jakich to możesz spodziewać się zaraz słów z jego ust.
- ___, gdyby nagle okazało się, że jestem bardzo biedny lub pochodzę z zamożnej rodziny, to w tej pierwszej sytuacji przestałabyś się ze mną przyjaźnić, a w drugiej przyjaźniłabyś się tylko dla pieniędzy?
-Mwo? - zapytałaś z niedowierzaniem. Za kogo on ciebie miał, zadając ci takie pytanie?! - Oppa, za kogo ty mnie postrzegasz?! - zaczełaś oburzona, co nie spodobało się patrzącemu na ciebie zażenowanym wzrokiem Taeminowi. - Myślisz, że byłabym zdolna oceniać człowieka po jego dobrach materialnych czy statusie społecznym?! - zapytałaś wręcz zawiedziona, że przyszło mu na myśl zapytania cię o takie coś! Poczułaś, jak oczy zaczynają cię lekko szczypać. Dobiło cię to tak mocno, że wręcz chciało ci się płakać. Czy to w pewien sposób znaczyło, że ci nie ufa lub boi się, że nagle okażesz się fałszywą osobą?
- ___... - zaczął ze skruszoną miną.
- Myślałam, że mi ufasz. Zawiodłam się na tobie oppa... - pożaliłaś się, a po twoim policzku spłynęła łza. Zła tupnęłaś nogą w ubity na drodze śnieg, westchnęłaś rozzłoszczona i ruszyłaś przed siebie, nie wiedząc tak naprawdę, gdzie zamierzasz się udać. Za daleko nie powędrowałaś, kiedy to poczułaś uścisk na swoim nadgarstku, miękki materiał na policzku, a potem oplatające cię ręce w okolicach ramion.
- M-mianhe ___. - zaczął smutno. - To nie tak miało zabrzmieć. Ufam ci, jednak po prostu raz zdarzyła mi się taka sytuacja w przeszłości i... wolałem się upewnić na zapas. Naprawdę mianhe... - szeptał ci do ucha, a ciebie przeszedł przyjemny dreszcz od karku aż po sam koniec kręgosłupa. Zagryzłaś zawzięcie wargę, już ignorując fakt, że właśnie jesteś obejmowana przez swój obiekt westchnień. Mimo iż po chwili odsunął się od ciebie, to nie ukazywałaś swojego zawiedzenia i chęci pozostania w poprzedniej pozycji jeszcze przez chwilę. Szybko starłaś ślad po wcześniejszej łzie i westchnęłaś cierpiętniczo.
- Czyli mam rozumieć, że nic nie wspominałeś o swojej rodzinie i unikałeś tematu swojego domu, jak ognia, bo bałeś się, jak zareaguję na fakt, jaki to masz status społeczny?
- Powiedzmy... -powiedział cicho i zrobił zażenowaną minę. Widziałaś, że było mu naprawdę głupio z tego powodu. W sumie to nie powinnaś była na niego krzyczeć, bo przecież to był normalny i lękliwy odruch przed kolejnym zranieniem przez drugą osobę. - To co, chcesz nadal zobaczyć gdzie mieszkam?
-Tak i nie jestem z tych ludzi, więc nie martw się, Taemin oppa.
- Och, arraso. - uśmiechnął się lekko i spojrzał na twoją rękę, która właśnie pokrzepiająco gładziła go po ramieniu. Spojrzał na ciebie łagodnie, a ty wręcz od razu oderwałaś dłoń z tamtego miejsca, onieśmielając się lekko i odchrząkając instynktownie.
- Lepiej chodźmy, bo jak sam powiedziałeś - lepiej uczyć się, gdy jest widno niż ciemno. - uśmiechnęłaś się do niego, chcąc mu tym dodać otuchy. Taemin jednak bardziej zrobił grymas niż uśmiech z ust, co chyba raczej nie było przez niego planowanym. Parę metrów dalej ustaliście przy ogromnej rezydencji. Zamrugałaś kilkakrotnie oczyma i nie mogłaś wyjść z podziwu, że ten mieszka w tak przepięknym i dużym domu.
- Ne, ___. Jestem cholernie bogatym nastolatkiem. - mruknął niechętnie, wzdychając, przez co w powietrzu gdzieś nad jego twarzą utworzył się biały obłoczek.
- Widać, jak bardzo jesteś tego dumny. - zażartowałaś, chichocząc z jego ponurej miny. Jednak przestałaś widząc, że akurat w tym momencie nie jest mu do śmiechu. - Mianhe... - powiedziałaś, uśmiechając się żenująco.
- Teraz już wiesz, dlaczego pytałem się ciebie o to wcześniej? - zapytał... - Bo przez to, że mam bogatych rodziców, każdy chce się ze mną trzymać ze względu na mój status, nie charakter. - od razu samemu odpowiadając na swoje pytanie.
- Ne... - szepnęłaś bardziej do siebie, jednak on i tak to usłyszał. Nie widziałaś, jak uśmiecha się pod nosem i spogląda na ciebie z czułym wyrazem twarzy, gdy to wpatrywałaś się już bez wyrazu ekscytacji na budowlę. - Chodźmy. - powiedział na co ty odkręciłaś głowę w jego stronę i kiwnęłaś aprobatywnie głową. Przeszliście przez wielką bramę i ustaliście przy ogromnych mahoniowych drzwiach. Kiedy weszliście do środka, podczas zdejmowania butów, oniemiałaś przepięknym wyglądem wnętrza samego parteru, który mogłaś już dojrzeć z małego korytarza oddzielonego otwartymi drzwiami. Podłoga w drugim, tym razem długim i szerokim korytarzu, była wyłożona kremowymi płytkami, które idealnie kontrastowały się z tego samego koloru ścianami. Na pionowej płaszczyźnie znajdowały się różnego rodzaju obrazy, które były namalowane przez matkę Taemina, o czym uświadomił cię po tym, jak weszliscie głębiej domu. Znaleźliście się w salonie połączonym z otwartą kuchnią. Taemin odrzucił kurtkę na jasną, skórzaną sofę, kierując się do kuchni, kiedy ty ustałaś przy wcześniej wspomnianym meblu i zaczełaś się dalej rozglądać. Całe wnętrze było przepiękne, a czerwone ściany salonu idealnie komponowały się z tymi jasno-siwymi kuchni. Meble salonu miały jasnobrązowy odcień, a te kuchni były białe z czarnymi dodatkami. - Napijesz się czegoś? - zapytał, a ty skinęłaś głową. - Co myślisz o gorącej czekoladzie przed przystąpieniem do zadań? - zaproponował, patrząc na ciebie uważnie, podczas przemieszczania się po obszernej kuchni. Zapewne w poszukiwaniu owego produktu.
Uważałaś, że wypicie teraz takiego naparu w tak mroźny dzień jest wyśmienitym pomysłem, więc bez chwili namysłu, przytaknęłaś mu z uśmiechem. Gdy już wszystko było gotowe, Taemin poszedł odwiesić wasze kurtki. Chwycił swój plecak, a potem odebrał od ciebie kubek z gorącą czekoladą, gdy czekałaś na niego już przy schodach. Weszliście na górę, która akurat była bardziej mniejsza i przytulniejsza. W końcu weszliście do jego pokoju, rozsiadając się wygodnie na podłodze, robiąc sobie za oparcie jego łóżko.
- Widzę, że nadal nie możesz wyjść z podziwu, że mieszkam w tak obszernym domu. - odezwał się w pewnym momencie, wydobywając z siebie cichy chichot.
- No powiedzmy. Wiesz oppa, mój dom, a raczej moich rodziców, to przynajmniej połowa twojego. - zaśmiałaś się uroczo, sięgając ręką kubek z gorącym naparem. Przyłożyłaś ostrożnie naczynie do ust, aby się nie poparzyć i upiłaś mały łyk, który przyjemnie zaczął cię rozgrzewać od środka.
- Och, chincha? - zastanowił się przez chwilę, drapiąc się końcówką długopisu po głowie. Byłaś wręcz pewna, że właśnie porównuje w myślach wasze domy. Widząc, że za oknem robi się coraz szarzej, w końcu zabraliście się za pracę. Zaczęłaś tłumaczyć chłopakowi tematy, które nie rozumiał. Taemin wydawał się być mocno zaabsorbowany, notując sobie w międzyczasie twoje porady. Kiedy w
końcu, uznał, że coś rozumie, ty napisałaś mu na kartce parę zadań, aby
sprawdzić czy tak naprawdę jest. Podczas, gdy je rozwiązywał, starałaś się nie patrzeć na niego, co było bardzo trudne. Wiedziałaś, że takie zwykłe patrzenie na ręce lub twarz drugiej osoby może ją zdekoncentrować, bo sama wiele razy nie lubiłaś, gdy ktoś robił coś podobnego w stosunku do ciebie. Westchnęłaś cicho, przeklinając w myślach przystojność Taemina, jak i swoje zdradzieckie oczy, które parszywie próbowały zerkać w jego stronę, robiąc ci tym coraz to bardziej na złość. Na szczęście, gdy chłopak skończył pisać i odwracał się w twoją stronę, patrzyłaś na zabawną fotografię, gdzie znajdował się on i jakiś chłopak. Udało ci się dojrzeć, jako takie podobieństwo pomiędzy nimi. Czyżby miał brata?
- Skończyłem.
- Um, arasso. - chwyciłaś od niego kartkę i długopis, po czym tym drugim wskazałaś na zdjęcie mówiąc: - Masz, jakieś rodzeństwo oppa? - zapytałaś, biorąc w drugą dłoń kolorowe naczynie. Upiłaś z niego trochę jeszcze ciepłej czekolady i spojrzałaś pogodnie na chłopaka.
- Um, arasso. - chwyciłaś od niego kartkę i długopis, po czym tym drugim wskazałaś na zdjęcie mówiąc: - Masz, jakieś rodzeństwo oppa? - zapytałaś, biorąc w drugą dłoń kolorowe naczynie. Upiłaś z niego trochę jeszcze ciepłej czekolady i spojrzałaś pogodnie na chłopaka.
- Tak, mam starszego brata Tae... - zaciął się, odkręcając głowę w twoją stronę, a ty nie wiedziałaś dlaczego. Popatrzyłaś na niego pytająco, no, bo w sumie skąd mogłaś wiedzieć, że właśnie ciemnobrązowy napar postanowił bezwstydnie pobrudzić twój kącik ust? -...suna. - dokończył w końcu, przełykając głośno ślinę. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak takim czymś go zakłopotałaś. - Um... ___? - zapytał, mierzwiąc delikatnie dłonią swoje dłuższe, kruczoczarne włosy przy szyi.
- Ne?
- Jesteś tu brudna. - instruował cię, przykładając swój palec do kącików ust.
Jednak ty zamiast do tego odpowiedniego, zaczełaś przystawiać do drugiego, który był idealnie czysty. Przetarłaś kilka razy owe miejsce i popatrzyłaś pytajaco na chłopaka.
- Już? - zapytałaś, nieświadomie gorzej go kłopocząc.
- Aniyo. - słysząc to, odstawiłaś ciemny napar gdzieś z dala od siebie i książek. Już miałaś przyłożyć palec do tego drugiego, który zapewne był tym parszywym brudaskiem, gdy Lee znowu się odezwał. - Chhakama. - po tej wypowiedzi uchwycił niepewnie twój podbródek, jakby bał się, że co najmniej się mu tu zaraz rozlecisz na drobny pył. - Mogę? - zapytał, a ty patrzyłaś na niego swoim przerażonym spojrzeniem. No, bo jak to? Że on ma ci zetrzeć tą niespodziankę? Czy to trochę nie za dużo, jak dla twojego już wystarczająco łomoczącego serca? Mimo wszystko i tak skinęłaś lekko głową, uciekając niemalże od razu speszonym wzrokiem od tych dużych, czarnych tęczówek, które uważnie lustrowały twoją twarz. A zwłaszcza tam, gdzie byłaś ubrudzona, co już w ogóle wprawiało cię w zawstydzenie. Poczułaś, jak jego opuszek palca próbuje zetrzeć brudny ślad. Instynktownie rozchyliłaś lekko swoje malinowe usta. Może, aby ułatwić mu lepszy dostęp do tego uporczywego miejsca? Któż to wie?
Rozchyliłaś lekko powieki, aby spojrzeć na bruneta, gdy zaprzestał swojej czynności. Wpatrywał się w twoje usta z pewnym uwielbieniem, a podczas, gdy to zaczął przybliżać swoją twarz ku twojej, zerkał niepewnie w twoje oczy, aby się upewnić, czy do niczego cię nie zmusza. Fala gorąca zaczęła rozlewać się po twoim ciele, czemu zaczęły towarzyszyć przyjemne ciarki na plecach i motyle w brzuchu. Przymknęłaś powieki, czując już wręcz jego oddech na swoich ustach.
- Taemin, wróciłam! - usłyszeliście kobiecy głos dochodzący z parteru, a magiczny czar, jaki utworzył się pomiędzy wami, prysł niczym bańka mydlana. Od razu oderwaliście się od siebie, kiedy to na schodach rozniósł się stukot obcasów. Taemin mruknął niezadowolony pod nosem i oparł się ze skwaszoną miną o łóżko, zagryzając mocno pełną wargę.
Ty spuściłaś zawstydzoną twarz, wręcz chowając ją pod siebie, kryjąc w kosmykach włosów, które bezwiednie sobie opadały w dół.
- Mianhe... - czarnooki zdążył powiedzieć i rozległo się pukanie do lekko rozchylonych drzwi od jego pokoju. - Jebal. - dodał od razu, na co w przejściu pojawiła się starsza kobieta o delikatnej urodzie. Teraz wiedziałaś po kim Taemin ją odziedziczył.
- Oh, a kto to? - zapytała, na co ty szybko wstałaś i ukłoniłaś się, witając z jego matką.
- Annyeonghaseyeo. - spojrzałaś po raz drugi na kobietę, która patrzyła na ciebie lekko zaskoczona. Widocznie dopiero teraz zauważyła, że masz inne pochodzenie. Nie umknął ci fakt, że spojrzała za ciebie na swojego syna, który również wstał i przywitał się z nią. Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, a oczy podejrzanie zabłysły bardziej. - Jestem ____, i jestem przyjaciółką oppy. - dodałaś, uśmiechając się najszczerzej, jak tylko potrafiłaś. Gdy Taemin stał już obok ciebie, kobieta przyjrzała się wam uważnie i uśmiechnęła tajemniczo.
- A, więc to ona? - usłyszałaś i zdziwiłaś się na to stwierdzenie. To zabrzmiało, tak, jakby już o tobie opowiadał swojej rodzicielce. Spojrzałaś zdezorientowana na chłopaka. Och, czyżbyś właśnie przyuważyła u niego lekkie rumieńce? Czy to nie było podejrzane? - Miło mi cię poznać. - usłyszałaś i ujrzałaś, jak kobieta uśmiechnęła się do ciebie. - Widzę, że pewnie się uczycie, więc już pójdę. - już miała zamykać za sobą drzwi, jednak wróciła się, jakby właśnie sobie coś przypomniała. - A właśnie, Taemin... Jak dbasz o swoją dziew... znaczy przyjaciółkę, skoro nawet nic nie dałeś jej do jedzenia, co? - mruknęła niezadowolona zachowaniem syna. Jej oczy przymrużyły się, a po ich bokach zaczęły tworzy się lekkie zmarszczki. Kiedy pani Lee się pomyliła i prawie nazwała cię jego dziewczyną, poczułaś dziwny prąd przeszywający twoje ciało. Tak bardzo chciałaś, aby to było prawdą. Szkoda, że tak się nie stanie, bo to co działo się dosłownie chwilę temu, uważałaś za zwykły przypływ emocji. - ___, może jesteś głodna, hm? - zapytała pogodniej w twoją stronę. Spojrzałaś na kobietę chwilę nieobecnym wzrokiem.
- Ach, aniyo, komwao, ale nie jestem głodna.
-Na pewno?
-Omma... - zamruczał niezadowolony Taemin.
-Aish, co za chłopak... - syknęła pani Lee, łapiąc się rozzłoszczona za biodra.
- Gwenchana ajumma, jeśli zgłodnieję to powiem o tym oppie. - uśmiechnęłaś się, spoglądając na znudzonego już tą sytuacją Taemina. Musiałaś przyznać, że gdy tak stał założonymi rękoma, tupiąc zniesmaczony nogą i robiąc do tego oburzony dzióbek, wyglądał naprawdę komicznie.
-No dobrze, to wam nie przeszkadzam. - skwitowała i zniknęła za białymi drzwiami. A wy zamiast powrócić do lekcji, staliście na środku pokoju, zapewne oboje czując się niezręcznie. W końcu postanowiłaś przerwać tą ciszę. Spojrzałaś na chłopaka i uśmiechnęłaś się subtelnie.
- To może sprawdzę ci w końcu tą moją kartkówkę? - bardziej stwierdziłaś niż zapytałaś. Odwróciłaś się na pięcie i podeszłaś w stronę łóżka siadając zaraz przy nim. Kiedy wzięłaś karteczkę, aby sprawdzić zrobione przez Lee zadania, nie zauważyłaś, jak on w danym momencie wpatruje się w ciebie uważnie, przekręcając po chwili ironicznie oczyma. W końcu usiadł obok ciebie, bawiąc się znudzony palcami od rąk.
- Poszło ci bardzo dobrze. - skwitowałaś, będąc z siebie dumna, że udało ci się mu dobrze wytłumaczyć tematy z którymi miał problem.
- ____? - zapytał po chwili, na co ty od razu oderwałaś wzrok od pracy.
-Ne?
- Nie chcę być już twoim przyjacielem.
- M-mwo? - szepnęłaś czując, jak twoje ręce niemalże od razu zaczynają drżeć, a w twoich oczach powoli zaczęły wzbierać się łzy. Zaczęłaś sobie wmawiać, że tylko się przesłyszałaś, że to co powiedział nie było prawdą. Czułaś się tak, jakby ktoś w danym momencie wylał na ciebie kubeł z zimną wodą. Nie wiedziałaś co masz teraz zrobić. Wszystkie możliwe emocje zaczęły szaleć w twoim ciele. Dlaczego ci to robił? Dlaczego chciał wiedzieć jakie masz zdanie co do tego, że jest bardzo bogaty, a teraz mówi ci takie coś? Może on udawał, że mimo iż pochodzi z zamożnej rodziny, to nie jest rozpieszczanym szczeniakiem? Byłaś zdruzgotana. Wciągnęłaś szybko haust powietrza, a po chwili po twoim policzku spłynęła łza. Serce bolało coraz to mocniej, jakby ktoś zaczął nerwowo drapać je ostrymi pazurami, aby tylko je rozszarpać na kawałeczki.
- To zbyt trudne, kiedy... kiedy ja... - patrzyłaś na niego uważnie.
- Kiedy co?- Kolejna łza spłynęła po twoim policzku. Zauważył to i odkręcił się w twoją stronę.
- Jebal, uljima ____. - szepnął i zaczął ścierać ślady łez z twojego policzka. Odtrąciłaś jego rękę, po czym wstałaś gwałtownie.
- Jak mam nie płakać?! - zaczełaś zrozpaczona. - Jak mam nie płakać, skoro mówisz mi takie rzeczy, kiedy ja...
- Zakochałem się w tobie.
-M-mwo? - prawie, że zakrztusiłaś się swoją śliną, kiedy to powiedział. Teraz nie wiedziałaś czy masz dalej płakać tylko, że ze szczęścia, że odwzajemnia twoje uczucia, czy zacząć się po prostu cieszyć z tego powodu.
- Zakochałem się w tobie ____. - powtórzył wstając gwałtownie z podłogi. Podszedł do ciebie i chwycił twoją dłoń, przykładając ją sobie do serca. - Czujesz? Ono bije dla ciebie. - byłaś zaskoczona, bo faktycznie czułaś, jak jego serce szybko bije. Spojrzałaś na niego, oddychając nierówno, bowiem miałaś wrażenie, że wręcz twoje serce dorównuje biciu temu drugiemu.
- Taemin ja...
-Jeśli tego nie odwzajemniasz, to...
-Ani! - krzyknęłaś szybko, niegrzeczni mu tym przerywając wypowiedź. - Ja tak naprawdę również coś do ciebie czuję. - dodałaś, widocznie mocno tym zaskakując chłopaka, który oniemiał na chwilę.
-Mwo?
-Chincha? - dopytał, jakby bał się, że jednak z tego wszystkiego już sobie ubzdurał, to co właśnie mu powiedziałaś.
- Ne. - odpowiedziałaś i od razu zarumieniałaś się. Było ci tak przez to wstyd.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć. - brunet zaczął się śmiać, jakby jeszcze przez chwile w to nie dowierzał.
Nagle zobaczyłaś, jak Taemin się lekko schyla, a potem obejmuje twoje nogi pod pupą w końcu unosząc cię do góry i obracając z tobą parę razy. Zacisnęłaś mocniej dłonie na jego barkach, patrząc na jego roześmianą buzię. Ty też się śmiałaś. Byłaś taka szczęśliwa, że wszystko tak się potoczyło. W końcu Taemin odstawił cię na ziemię, przytulając do siebie mocno, bo wam obydwóm zaczęło się już lekko kręcić w głowach od jego wybryku. W końcu odsunął się od ciebie i pogładził kciukiem twój polik.
- To rozumiem, że zgadzasz się być moją dziewczyną?
- Ne. - powiedziałaś bez chwili namysłu, do tego uroczo się uśmiechając. Lee odwzajemnił twój uśmiech, który zniknął po chwili z jego pełnych ust. Popatrzył ci prosto w oczy i chwytając za podbródek, zaczął kolejny dziś raz przybliżać swoją twarz ku tej twojej. Przymknęłaś powieki, zaciskając piąstki na jego siwym sweterku.
- Macie bardzo wesoło w tym pokoju. - usłyszeliście za drzwiami pukanie i głos jego rodzicielki przez co od razu od siebie odskoczyliście.
-Omma! - krzyknął zbulwersowany Taemin, przez co ty zaczęłaś chichotać w najlepsze.
- Oj żartowałam. - dosłyszeliście, jak kobieta śmieje i odchodzi od drzwi.
- Aish... Moja mama wie idealnie w jakim momencie ma przyjść do mnie i popsuć idealną atmosferę. - mruknął zbulwersowany, siadając na łóżku. Ty zaś spojrzałaś na niego czuje i ustałaś na przeciwko niego. Chłopak spojrzał na ciebie przepraszająco po czym westchnął. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy to odważyłaś się, jako pierwsza złączyć na chwilę wasze usta.
-Taki całus powinien cię choć trochę pocieszyć. - chłopak pokręcił przeciwnie głową, po czym wstał od razu na równe nogi. Uśmiechnął się podstępnie i kolejny raz złączył wasze usta w pocałunku, tym razem dłuższym i bardziej namiętnym.
- Teraz jestem w stu procentach zadowolony. - skwitował z wielkim uśmiechem na ustach, który to od razu odwzajemniłaś lekko się zawstydzając.
Teraz mogłaś być szczęśliwa i spać spokojnie, bo twoje marzenie właśni się spełniło...
Jednak ty zamiast do tego odpowiedniego, zaczełaś przystawiać do drugiego, który był idealnie czysty. Przetarłaś kilka razy owe miejsce i popatrzyłaś pytajaco na chłopaka.
- Już? - zapytałaś, nieświadomie gorzej go kłopocząc.
- Aniyo. - słysząc to, odstawiłaś ciemny napar gdzieś z dala od siebie i książek. Już miałaś przyłożyć palec do tego drugiego, który zapewne był tym parszywym brudaskiem, gdy Lee znowu się odezwał. - Chhakama. - po tej wypowiedzi uchwycił niepewnie twój podbródek, jakby bał się, że co najmniej się mu tu zaraz rozlecisz na drobny pył. - Mogę? - zapytał, a ty patrzyłaś na niego swoim przerażonym spojrzeniem. No, bo jak to? Że on ma ci zetrzeć tą niespodziankę? Czy to trochę nie za dużo, jak dla twojego już wystarczająco łomoczącego serca? Mimo wszystko i tak skinęłaś lekko głową, uciekając niemalże od razu speszonym wzrokiem od tych dużych, czarnych tęczówek, które uważnie lustrowały twoją twarz. A zwłaszcza tam, gdzie byłaś ubrudzona, co już w ogóle wprawiało cię w zawstydzenie. Poczułaś, jak jego opuszek palca próbuje zetrzeć brudny ślad. Instynktownie rozchyliłaś lekko swoje malinowe usta. Może, aby ułatwić mu lepszy dostęp do tego uporczywego miejsca? Któż to wie?
Rozchyliłaś lekko powieki, aby spojrzeć na bruneta, gdy zaprzestał swojej czynności. Wpatrywał się w twoje usta z pewnym uwielbieniem, a podczas, gdy to zaczął przybliżać swoją twarz ku twojej, zerkał niepewnie w twoje oczy, aby się upewnić, czy do niczego cię nie zmusza. Fala gorąca zaczęła rozlewać się po twoim ciele, czemu zaczęły towarzyszyć przyjemne ciarki na plecach i motyle w brzuchu. Przymknęłaś powieki, czując już wręcz jego oddech na swoich ustach.
- Taemin, wróciłam! - usłyszeliście kobiecy głos dochodzący z parteru, a magiczny czar, jaki utworzył się pomiędzy wami, prysł niczym bańka mydlana. Od razu oderwaliście się od siebie, kiedy to na schodach rozniósł się stukot obcasów. Taemin mruknął niezadowolony pod nosem i oparł się ze skwaszoną miną o łóżko, zagryzając mocno pełną wargę.
Ty spuściłaś zawstydzoną twarz, wręcz chowając ją pod siebie, kryjąc w kosmykach włosów, które bezwiednie sobie opadały w dół.
- Mianhe... - czarnooki zdążył powiedzieć i rozległo się pukanie do lekko rozchylonych drzwi od jego pokoju. - Jebal. - dodał od razu, na co w przejściu pojawiła się starsza kobieta o delikatnej urodzie. Teraz wiedziałaś po kim Taemin ją odziedziczył.
- Oh, a kto to? - zapytała, na co ty szybko wstałaś i ukłoniłaś się, witając z jego matką.
- Annyeonghaseyeo. - spojrzałaś po raz drugi na kobietę, która patrzyła na ciebie lekko zaskoczona. Widocznie dopiero teraz zauważyła, że masz inne pochodzenie. Nie umknął ci fakt, że spojrzała za ciebie na swojego syna, który również wstał i przywitał się z nią. Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, a oczy podejrzanie zabłysły bardziej. - Jestem ____, i jestem przyjaciółką oppy. - dodałaś, uśmiechając się najszczerzej, jak tylko potrafiłaś. Gdy Taemin stał już obok ciebie, kobieta przyjrzała się wam uważnie i uśmiechnęła tajemniczo.
- A, więc to ona? - usłyszałaś i zdziwiłaś się na to stwierdzenie. To zabrzmiało, tak, jakby już o tobie opowiadał swojej rodzicielce. Spojrzałaś zdezorientowana na chłopaka. Och, czyżbyś właśnie przyuważyła u niego lekkie rumieńce? Czy to nie było podejrzane? - Miło mi cię poznać. - usłyszałaś i ujrzałaś, jak kobieta uśmiechnęła się do ciebie. - Widzę, że pewnie się uczycie, więc już pójdę. - już miała zamykać za sobą drzwi, jednak wróciła się, jakby właśnie sobie coś przypomniała. - A właśnie, Taemin... Jak dbasz o swoją dziew... znaczy przyjaciółkę, skoro nawet nic nie dałeś jej do jedzenia, co? - mruknęła niezadowolona zachowaniem syna. Jej oczy przymrużyły się, a po ich bokach zaczęły tworzy się lekkie zmarszczki. Kiedy pani Lee się pomyliła i prawie nazwała cię jego dziewczyną, poczułaś dziwny prąd przeszywający twoje ciało. Tak bardzo chciałaś, aby to było prawdą. Szkoda, że tak się nie stanie, bo to co działo się dosłownie chwilę temu, uważałaś za zwykły przypływ emocji. - ___, może jesteś głodna, hm? - zapytała pogodniej w twoją stronę. Spojrzałaś na kobietę chwilę nieobecnym wzrokiem.
- Ach, aniyo, komwao, ale nie jestem głodna.
-Na pewno?
-Omma... - zamruczał niezadowolony Taemin.
-Aish, co za chłopak... - syknęła pani Lee, łapiąc się rozzłoszczona za biodra.
- Gwenchana ajumma, jeśli zgłodnieję to powiem o tym oppie. - uśmiechnęłaś się, spoglądając na znudzonego już tą sytuacją Taemina. Musiałaś przyznać, że gdy tak stał założonymi rękoma, tupiąc zniesmaczony nogą i robiąc do tego oburzony dzióbek, wyglądał naprawdę komicznie.
-No dobrze, to wam nie przeszkadzam. - skwitowała i zniknęła za białymi drzwiami. A wy zamiast powrócić do lekcji, staliście na środku pokoju, zapewne oboje czując się niezręcznie. W końcu postanowiłaś przerwać tą ciszę. Spojrzałaś na chłopaka i uśmiechnęłaś się subtelnie.
- To może sprawdzę ci w końcu tą moją kartkówkę? - bardziej stwierdziłaś niż zapytałaś. Odwróciłaś się na pięcie i podeszłaś w stronę łóżka siadając zaraz przy nim. Kiedy wzięłaś karteczkę, aby sprawdzić zrobione przez Lee zadania, nie zauważyłaś, jak on w danym momencie wpatruje się w ciebie uważnie, przekręcając po chwili ironicznie oczyma. W końcu usiadł obok ciebie, bawiąc się znudzony palcami od rąk.
- Poszło ci bardzo dobrze. - skwitowałaś, będąc z siebie dumna, że udało ci się mu dobrze wytłumaczyć tematy z którymi miał problem.
- ____? - zapytał po chwili, na co ty od razu oderwałaś wzrok od pracy.
-Ne?
- Nie chcę być już twoim przyjacielem.
- M-mwo? - szepnęłaś czując, jak twoje ręce niemalże od razu zaczynają drżeć, a w twoich oczach powoli zaczęły wzbierać się łzy. Zaczęłaś sobie wmawiać, że tylko się przesłyszałaś, że to co powiedział nie było prawdą. Czułaś się tak, jakby ktoś w danym momencie wylał na ciebie kubeł z zimną wodą. Nie wiedziałaś co masz teraz zrobić. Wszystkie możliwe emocje zaczęły szaleć w twoim ciele. Dlaczego ci to robił? Dlaczego chciał wiedzieć jakie masz zdanie co do tego, że jest bardzo bogaty, a teraz mówi ci takie coś? Może on udawał, że mimo iż pochodzi z zamożnej rodziny, to nie jest rozpieszczanym szczeniakiem? Byłaś zdruzgotana. Wciągnęłaś szybko haust powietrza, a po chwili po twoim policzku spłynęła łza. Serce bolało coraz to mocniej, jakby ktoś zaczął nerwowo drapać je ostrymi pazurami, aby tylko je rozszarpać na kawałeczki.
- To zbyt trudne, kiedy... kiedy ja... - patrzyłaś na niego uważnie.
- Kiedy co?- Kolejna łza spłynęła po twoim policzku. Zauważył to i odkręcił się w twoją stronę.
- Jebal, uljima ____. - szepnął i zaczął ścierać ślady łez z twojego policzka. Odtrąciłaś jego rękę, po czym wstałaś gwałtownie.
- Jak mam nie płakać?! - zaczełaś zrozpaczona. - Jak mam nie płakać, skoro mówisz mi takie rzeczy, kiedy ja...
- Zakochałem się w tobie.
-M-mwo? - prawie, że zakrztusiłaś się swoją śliną, kiedy to powiedział. Teraz nie wiedziałaś czy masz dalej płakać tylko, że ze szczęścia, że odwzajemnia twoje uczucia, czy zacząć się po prostu cieszyć z tego powodu.
- Zakochałem się w tobie ____. - powtórzył wstając gwałtownie z podłogi. Podszedł do ciebie i chwycił twoją dłoń, przykładając ją sobie do serca. - Czujesz? Ono bije dla ciebie. - byłaś zaskoczona, bo faktycznie czułaś, jak jego serce szybko bije. Spojrzałaś na niego, oddychając nierówno, bowiem miałaś wrażenie, że wręcz twoje serce dorównuje biciu temu drugiemu.
- Taemin ja...
-Jeśli tego nie odwzajemniasz, to...
-Ani! - krzyknęłaś szybko, niegrzeczni mu tym przerywając wypowiedź. - Ja tak naprawdę również coś do ciebie czuję. - dodałaś, widocznie mocno tym zaskakując chłopaka, który oniemiał na chwilę.
-Mwo?
-Chincha? - dopytał, jakby bał się, że jednak z tego wszystkiego już sobie ubzdurał, to co właśnie mu powiedziałaś.
- Ne. - odpowiedziałaś i od razu zarumieniałaś się. Było ci tak przez to wstyd.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć. - brunet zaczął się śmiać, jakby jeszcze przez chwile w to nie dowierzał.
Nagle zobaczyłaś, jak Taemin się lekko schyla, a potem obejmuje twoje nogi pod pupą w końcu unosząc cię do góry i obracając z tobą parę razy. Zacisnęłaś mocniej dłonie na jego barkach, patrząc na jego roześmianą buzię. Ty też się śmiałaś. Byłaś taka szczęśliwa, że wszystko tak się potoczyło. W końcu Taemin odstawił cię na ziemię, przytulając do siebie mocno, bo wam obydwóm zaczęło się już lekko kręcić w głowach od jego wybryku. W końcu odsunął się od ciebie i pogładził kciukiem twój polik.
- To rozumiem, że zgadzasz się być moją dziewczyną?
- Ne. - powiedziałaś bez chwili namysłu, do tego uroczo się uśmiechając. Lee odwzajemnił twój uśmiech, który zniknął po chwili z jego pełnych ust. Popatrzył ci prosto w oczy i chwytając za podbródek, zaczął kolejny dziś raz przybliżać swoją twarz ku tej twojej. Przymknęłaś powieki, zaciskając piąstki na jego siwym sweterku.
- Macie bardzo wesoło w tym pokoju. - usłyszeliście za drzwiami pukanie i głos jego rodzicielki przez co od razu od siebie odskoczyliście.
-Omma! - krzyknął zbulwersowany Taemin, przez co ty zaczęłaś chichotać w najlepsze.
- Oj żartowałam. - dosłyszeliście, jak kobieta śmieje i odchodzi od drzwi.
- Aish... Moja mama wie idealnie w jakim momencie ma przyjść do mnie i popsuć idealną atmosferę. - mruknął zbulwersowany, siadając na łóżku. Ty zaś spojrzałaś na niego czuje i ustałaś na przeciwko niego. Chłopak spojrzał na ciebie przepraszająco po czym westchnął. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy to odważyłaś się, jako pierwsza złączyć na chwilę wasze usta.
-Taki całus powinien cię choć trochę pocieszyć. - chłopak pokręcił przeciwnie głową, po czym wstał od razu na równe nogi. Uśmiechnął się podstępnie i kolejny raz złączył wasze usta w pocałunku, tym razem dłuższym i bardziej namiętnym.
- Teraz jestem w stu procentach zadowolony. - skwitował z wielkim uśmiechem na ustach, który to od razu odwzajemniłaś lekko się zawstydzając.
Teraz mogłaś być szczęśliwa i spać spokojnie, bo twoje marzenie właśni się spełniło...
Omo! Jak uroczo *.* ... Z moim ultimatebiasem akurat xD.
OdpowiedzUsuńNapisałaś to tak, że normalnie oczami wyobraźni widziałam każdy uśmiech Taemina *_*. Plus te gify, które mnie powalały i gapiłam się na każdy z nich co najmniej dwadzieścia sekund xD. Taemin tutaj taki... hmm... wydaje mi się, że gdy czytam takie scenariusze to jest w nich bardziej męski, niż w takich zwykłych opowiadaniach - czyżby szufladkowano go do tego typowego "maknae", który nie ma żadnego charakterku? Tutaj mi się podobał - chciałabym mieć takiego chłopaka *.* (nie mówię tu tylko o wyglądzie, choć przecież takim Tae bym nie pogardziła xD).
Nowe opowiadanie, mówisz...? Rany - podoba mi się nagłówek *__*. Może dlatego, że kocham oczy Baeka na tym zdjęciu? *.* Coś czuję, że nas wszystkich zaskoczysz fabułą, więc już czekam OuO.
Skomentowałaś mi bloga, także dziękuję i ło... rozumiem, że angst choć trochę smutny wyszedł. Co do tego, że mogłabyś zostać betą :D Dziękuję xD. Pytanie, że jakieś porady itp, to raczej nie, tylko właśnie często popełniam jakieś błahe błędy i mam spore problemy z przecinkami - choć dziś napisałaś, że tym razem nie było z nimi najgorzej... O.o. To chyba zależy od dnia xD. Nie, raczej nie potrzebowałabym żadnych jakiś tam porad, choć gdybyś zauważyła coś, co aż raziłoby w oczy, to byłabym wdzięczna za wytknięcie... :D. To chyba tyle... A! Jak można zauważyć, na moim blogu pojawia się może jeden post tygodniowo, więc to chyba nie byłoby aż tak dużo... tak przynajmniej mi się wydaje... O.o Jeżeli się zgadzasz, to wtedy jakiś kontakt by się przydał ^^.
Dzięki jeszcze raz, weny!
AVA
Słodkie opowiadanie <3 czytałam wciągając jednym haustem każde zdanie. Uwielbiam twoje fanfiki hetero, w sumie to jedyna strona z takimi ff jaką znam więc czuj się wyróżniona (^_~)* . Um gdzie można składać zamówienia? Bo nie pamiętam czy jeszcze o coś prosiłam prócz tamtego Lee Hong Kii xD.
OdpowiedzUsuńspokojnie, twoje zamówienie z G-Dragonem czeka w kolejce. ^^
UsuńAaa fajno, dziękuję za pamięć widzisz nawet ja o tym zapomniałam xD.. A wogóle powiedz mi jak jest po Koreańsku "smacznego" ?
UsuńNie wiem czy dobrze napisałam, bo szczerze mówiąc, to do końca nie wiem, ale podczas oglądania dram, bohaterowie przeważnie mówią coś w stylu ,, masissge deuseyo '' xD Zaskoczyłaś mnie tym pytaniem, keke ;p
UsuńKomawo za fatygę :D
UsuńPo Japońsku wiem jak to idzie, ale olśniło mnie że po Koreańsku nie wiemXD hah...
Wiesz, że "Biane" to też "przepraszam" po Koreańsku?
Oni tam mają dwa słowo na nasze jedno xDD
(Zapisałam jak usłyszałam w dramie Love Rain)
Sama, też przymierzam się do napisania czegoś...ale jeszcze myślę...to tyle czekam na następne twory :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i przeczytałam hetero scenariusz.^^ Powoli robię postępy, więc możesz być ze mnie dumna. xD Dziwnie mi się tak czyta w pierwszej osobie, bo muszę uważać, by się za bardzo nie wczuć. Jeszcze by mi do reszty odwaliło przez takie wyobrażenia, których już i tak mam pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńW ogóle na starość robię się chyba sentymentalna, bo cały czas sobie wspominałam czasy liceum. Jakie to było piękne życie... Chce wrócić do tamtych ławek, znajomych i nudnej matematyki na której się spało. Fajnie się czyta o takich czasach, ale z drugiej strony... To przywołuje tyle refleksji... Szkoda tylko, że ja nie spotkałam takiego fajnego kolegi.^^ Chociaż lepiej, że nie spotkałam. Teraz bym pewnie już totalnie rozpaczała za przeszłością. Chodzić do klasy z takim Taeminem... Nie wiem czy powinno się skakać czy może zejść na zawał. Codziennie widzieć taką piękną twarz... <3 No wtedy to już na pewno by się nie słuchało nauczyciela, a sam obiekt westchnień wziąłby mnie za ułomnego dziwoląga. :P
No i mamusia jak zwykle genialna. xD Tylko jaką ona musi być piękną kobietą, żeby mieć takiego syna. Nawet w dojrzałym wieku, pewni wygląda cudownie i elegancko.
Powodzenia i weny na przyszłość.^^
Oj jestem dumna i to bardzo i cieszy mnie, że choć troszkę się przełamujesz do takich typu opowiadań. ^^ No, mieć za takiego kolegę Tae byłoby fajnie. Jeszcze, jakby wolał przebywać w twoim towarzystwie, a nie łownej elity klasowej (którą by eis nie interesował za żadne skarby) to już w ogóle! ^^ Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :*
UsuńNominowałam cię do Versatile Blogger ^^. Więcej u mnie xD.
OdpowiedzUsuń